Polar Wrocław - Piast
Gliwice 1:2 (0:1)
W ostatniej kolejce spotkań
rundy jesiennej o mistrzostwo II ligi, po dramatycznym i ciekawym meczu, Piast
Gliwice pokonał we Wrocławiu tamtejszy Polar - 2:1. Obydwie bramki dla
niebiesko-czerwonych, po ładnych akcjach strzelił Piotr Uss
Na trybunach kameralnego obiektu, gdzie swoje mecze rozgrywa Polar w minioną sobotę zasiadło niewielu widzów. Wśród nich było około 60 sympatyków gliwickiej jedenastki. Ci, co jednak zdecydowali się przyjść na stadion z pewnością nie żałowali. Spotkanie stało na niezłym poziomie i nie zabrakło w nim dramaturgii i emocji. Trzy gole, strzały, kilka ładnych parad bramkarskich, niewykorzystany rzut karny, czerwona kartka. Można więc powiedzieć, że było wszystko to, co sprawia, że piłka nożna jest najpopularniejszą dyscypliną nie tylko w Polsce. Zabójczą bronią w tym spotkaniu okazały się kontry przeprowadzane przez parę Andraszak – Uss. Było to piąte już w tym sezonie zwycięstwo na wyjeździe.
Ostatnie dwa spotkania zakończyły się porażkami jedenastki z Okrzei, co sprawiło, że gliwiczanie znaleźli się blisko strefy barażowej. Aby nie zakończyć rundy jesiennej na miejscu gorszym niż ósme, niebiesko-czerwoni musieli ten mecz wygrać. Wrocławianie byli jednak jeszcze w gorszej sytuacji. Czwarte miejsce od końca to już strefa spadkowa. Piłkarze obydwu zespołów wybiegli więc na murawę z mocnym postanowieniem wywalczenia kompletu punktów. Pierwszą groźną akcję przeprowadzili goście. W 2 min Piechocki egzekwował rzut rożny, uderzał Szmatiuk, ale piłka przeleciała wysoko ponad bramką. W 7 min miejscowi wykonywali rzut wolny. Dośrodkował Grabowski, najwyżej w polu karnym wyskoczył Chrzanowski, ale futbolówkę po jego strzale głową piękną paradą na róg wybił Gorczyca. Najlepszą jednak okazję wrocławianie na objęcie prowadzenia mieli w 20 min. Kocyba zahaczył w polu karnym Sorbiana, sędzia wskazał na „wapno”. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Kruszelnicki, strzelił w lewy róg, ale Gorczyca wyczuł jego intencje, zdołał odbić ją przed siebie. Głową dobijał jeszcze Pawłowski, ale niecelnie. Gliwiczanie zgodnie zresztą z założeniami taktycznymi nastawili się na grę z kontry i w 32 min, po takiej akcji zdobyli pierwszego gola. Gontarewicz zagrał na prawe skrzydło do Andraszaka, ten podciągnął pod linię kończąca boisko, dośrodkował w pole karne, głową strzelał Uss, a uderzenie to było na tyle silne, że piłka przełamała ręce Foltyna i wpadła do bramki. Kilka minut później mogło być już 2:0. Rzut rożny egzekwował Piechocki, tym razem także głową strzelał Szmatiuk, ale bramkarz Polaru nie dał się zaskoczyć.
Druga połowa rozpoczęła się
pechowo dla gości. W 55 min Grabowski wykonywał rzut wolny. Zagrał daleką piłkę
do Pawlaka i najskuteczniejszy strzelec wrocławskiej drużyny z dwóch metrów
umieścił ją w siatce. Po stracie bramki gliwiczanie postawili wszystko na jedną
kartę. Zaatakowali większa ilością zawodników i 57 min mogli po raz drugi objąć
prowadzenie.
Rozgrywający dobry mecz
Piechocki, ograł trzech obrońców Polaru,
strzelił z linii szesnastu metrów, piłka otarła się o słupek, ale o jego
zewnętrzną stronę i wyleciała na aut. W 60 min Gontarewicz
próbował zaskoczyć Foltyna uderzeniem z ponad
Druga liga w tym sezonie
okazała się bardzo wyrównana. Podopieczni Józefa Dankowskiego
i Marka Majki zgromadzili 26 punktów, co dało im ósme
lokatę w tabeli. Jeśli chodzi o punkty to jest więcej niż zakładano
przed sezonem. Do miejsca premiowanego awansem gliwiczanie tracą zaledwie 5
punktów i tyle samo mają przewagi nad strefą barażową. Wiosna zapowiada się więc bardzo ciekawie. Już wkrótce podsumujemy pierwszą rundę Piasta w II
lidze, po 14 latach przerwy.
Piast
Gliwice
Gorczyca 8
Szeja 7, Bodzioch 7, Kocyba 7,
Piechocki 7, Gontarewicz 5 (66` Żyrkowski 2), Szmatiuk 7, Gamla 7, Kaszowski 7,
Andraszak 8, Uss 9
Najlepszy w zespole Piasta – Piotr Uss
Trenerzy – Józef Dankowski i Marek Majka
Polar Wrocław
Foltyn
Kruszelnicki
(81 Piątkowski), Chrzanowski, Juraszek, Stawowy (18` Ogórek),
Kluzek (75` Jasiński), Ozimina, Budka, Grabowski,
Sorbian, Pawlak
Trenerzy: Tadeusz Pawłowski i Ryszard Urbanek
Sędzia główny: Piotr Wieczerzak, Sebastian Widlarz, Robert
Marciniak (ZPN Małopolska)
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Polar Wrocław |
|
|
Gole – 2 |
Gole – 1 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Piast Gliwice – Szczakowianka Jaworzno 1:2 (0:1)
Drugiej z rzędu porażki doznali piłkarze gliwickiego
Piasta. Niebiesko-czerwoni grając przed własną publicznością musieli uznać wyższość Szczakowianki Jaworzno -
ulegając 1:2. Bramki dla gości
zdobywali Kozubek i Król. Honorowego gola dla jedenastki z Okrzei zdobył Andraszak.
Faworytem tego meczu była Szczakowianka. W
zespole z Jaworzna jednak nie mogło wystąpić dwóch kluczowych graczy. Za kartki
pauzowali Kompała i
Iwański. Kibice, którzy zasiedli na
trybunach stadionu przy ul. Okrzei mogli więc liczyć
na korzystny wynik. Gdyby gliwiczanie wykorzystali przynajmniej połowę
stworzonych przez siebie sytuacji, może i tak by się stało. Kibice zobaczyli
trzy gole. A oprócz tego piłkarze obydwu zespołów aż cztery razy trafiali w
słupki bądź poprzeczkę. Mimo osłabienia do niespodzianki jednak nie doszło. Nie
pomogła ambitna postawa zawodników Piasta. Jaworzanie zagrali skutecznej i
zainkasowali komplet punktów.
Zanim rozpoczęło się to spotkanie Marcin Żemaitis i Józef Drabicki w
imieniu Władz klubu i kibiców wręczyli kwiaty i podziękowali Henrykowi Bałuszyńskiemu
za grę w gliwickim zespole. Ten jeden z najlepszych, polskich napastników w latach dziewięćdziesiątych,
musiał przedwcześnie zakończyć karierę. Przyczyną tego była przewlekła
kontuzja, której piłkarz ten nabawił się grając jeszcze na Cyprze, a która
odnowiła mu się tej jesieni.
Potem arbiter ze Szczecina zagwizdał w tym dniu po raz pierwszy.
Zaczęło się bardzo obiecująco i zarazem pechowo dla gospodarzy. W 9 min Uss zdecydował się na uderzenie z
Druga
połowa rozpoczęła się od minimalnie niecelnego strzału Gontarewicza.
W 52 min gliwiczanie wykonywali rzut wolny z około
Prawie wszystkie bramki w futbolu padają po błędach
zawodników drużyny przeciwnej. Gliwiczanie w ostatnich dwóch meczach stracili
pięć goli, z tego przynajmniej trzy po szkolnych błędach defensorów. Sami zdobyli tylko jedną. To
zdecydowanie za mało, by myśleć o wygrywaniu. W najbliższą sobotę drugoligowcy
po raz ostatni tej jesieni wybiegną na boiska. Niebiesko-czerwoni jadą do
Wrocławia, gdzie zmierzą się z tamtejszym Polarem. By nie zakończyć tej rundy
na miejscu gorszym niż ósme, nie mogą tego spotkania przegrać. By mieć jednak
spokojną zimę, trzeba powalczyć o komplet punktów.
Józef
Dankowski – trener Piasta: Chcieliśmy bardzo w ostatnim meczu przed własną
publicznością nie przegrać. Na boisko wyszliśmy skoncentrowani i zaczęło się
bardzo obiecująco, ale potem zabrakło zimnej krwi. Nie potrafię zrozumieć jak można
nie wykorzystywać takich sytuacji, jakie mieli dziś Andraszak,
Uss czy Szmatiuk. Gratuluję piłkarzom
Szczakowianki wygranej, ale myślę, że mój zespół
zasłużył przynajmniej na remis. Stało się jednak inaczej. Powalczymy za tydzień
we Wrocławiu.
Albin Mikulski – trener Szczakowianki:
Przyjechaliśmy po zwycięstwo i cel osiągnęliśmy. Ustawiłem zespół na grę z
kontry i obydwa gole padły właśnie po takich akcjach. Piast to groźna drużyna i postawiła nam dziś
trudne warunki. Warto pamiętać, że nei mogłem skorzystać z dwóch podstawowych zawodników.
Piast Gliwice
Gorczyca 5
Szeja 5, Bodzioch 5, Wilk 3 (57` Kocyba
1),
Gontarewicz 5, Kryger 4 (70` Piechocki 1), Szmatiuk 5, Gamla 4 (85` Opeldus 1), Kaszowski 5,
Andraszak 5, Uss 5
Najlepszy w zespole Piasta – Rafał Andraszak
Trenerzy – Józef Dankowski i Marek Majka
Szczakowianka Jaworzno
Bledzewski
Kozubek, Wiśniewski (84` Górek),
Wawrzyczek, Przerywacz
Wolański, Czerwiec (62` Księżyc), Hosic, Kubisz
Król, Jaromin (87` Chudy)
Trener – Albin Mikulski
Sędzia główny: Marcin Pracz, pomagali:
Dariusz Królikowski, Paweł Szcześniewski
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Szczakowianka |
|
|
Gole – 1 |
Gole – 2 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Tłoki Gorzyce – Piast
Gliwice 3:0 (0:0)
Niepowodzenie dla zawodników
gliwickiego Piasta zakończyła się wyprawa do Gorzyc.
Niebiesko-czerwoni ulegli tamtejszym Tłokom 0:3. Wszystkie gole dla gospodarzy padły po stałych
fragmentach gry, a strzelali je: Krawiec, Dziewulski i Pacanowski. Była to
najwyższa przegrana Piasta w tym sezonie. Mimo tej porażki gliwiczanie wciąż
zajmują 7 miejsce w tabeli.
Słabe strony obrony
Gorzyce to niewielka miejscowość położona tuż za Sandomierzem, nie posiadająca nawet praw miejskich. Znajduje się tam
jednak zakład produkujący tłoki do samochodów i głównie dzięki tej fabryce
mieszkańcy tego grodu mają drugoligowy zespół. W tym sezonie, w Gorzycach udało
się wygrać tylko jednej drużynie. W drugiej kolejce spotkań Tłoki musiały uznać
wyższość jedenastki z Bełchatowa ulegając 1:4. Po tej porażce w gorzyckim zespole nastąpiła zmiana trenera. Podziękowano Piotrowi
Wojdydze, a funkcję pierwszego szkoleniowca objął
Marek Motyka. Od tamtego czasu zaczął się powolny marsz biało-niebieskich w górę tabeli. Największym
więc atutem podopiecznych Marka Motyki jest własne boisko o czym
boleśnie przekonali piłkarze gliwickiego Piasta.
Po pierwszych 45 minutach nic nie wskazywało na to, że goście zejdą z
boiska pokonani. “W pierwszej połowie graliśmy konsekwentnie i mimo lekkiej
przewago Tłoków nie popełniliśmy błędów, które mogły nas kosztować utratę
gola.” Na
pomeczowej konferencji mówił Józef Dankowski.
Gliwiczanie prezentowali podobny styl gry jak i w poprzednich spotkaniach.
Uważnie w obronie, a jak się nadarzyła okazja – kontrowali. Co ciekawe,
sytuacja ta nie zmieniła się w drugiej połowie, ale słabą stroną jedenastki z
Okrzei w tym dniu, miały się okazać stałe fragmenty gry. “Na
początku drugiej połowy to my dyktowaliśmy warunki gry, ale szkolny błąd w
obronie sprawił, że straciliśmy pierwszą bramkę. Drugi gol bardzo podobny.
Ośmiu naszych zawodników
w polu karnym a Dziewulski
strzela nam gola leżąc już na ziemi. Rzut karny został podyktowany słusznie.
Jeśli ktoś boi się stawać w murze, to niech nie staje, a nie zasłania się
rękami” – Bolesne to słowa szkoleniowca Piasta, ale trudno nie przyznać mu
racji. Brak koncentracji, lekkomyślność to były główne przyczyny tak wysokiej
porażki. Zaczęło się obiecująco dla gości. Już w 2 min, w światło bramki pilnowanej przez
Pyskatego strzelał Uss, ale nie bramkarz Tłoków był
na posterunku. Uss był jedną z jaśniejszych postaci w
zespole Piasta. W pierwszej połowie aż 10 razy zawodnik ten był faulowany przez
miejscowych graczy, co niewątpliwie świadczy o jego zaangażowaniu w grę. W 4
min Gamla próbował zaskoczyć golkipera
gospodarzy strzałem z rzutu wolnego, jednak piłka przeleciała obok słupka. Gorzyczanie pierwszy raz zaatakowali w 6 min. Z prawej
strony dośrodkowywał Krawiec, głową strzelał Dziewulski, ale niecelnie. W drugim kwadransie zarysowała się lekka przewaga miejscowych. Jednak jedynym tego efektem był soczysty
strzał Lebiody, obroniony zresztą przez Gorczycę. Ostatnia kwarta tej części meczu znów należała do przyjezdnych. W 33 uderzenie
Andraszaka z
W przerwie spotkania na murawie pojawił się
Tomasz Stępień. Jeden z najlepszych zawodników Piasta w latach 1997-99 jednak
nie powrócił do kadry pierwszego zespołu. Pomagał tylko drugiemu bramkarzowi w
rozgrzewce, a do Gorzyc przyjechał jako kierowca autokaru firmy Sołtysik Reisen, która przywiozła
piłkarzy Piasta na ten mecz. Niestety jego obecność nie pomogła byłym jego
kolegom z boiska. Losy tego meczu rozstrzygnęły się w drugiej połowie, choć
pierwszą, groźną akcję
przeprowadzili goście. W
48 min Kaszowski zagrał z “klepki” do Andraszaka, ten posłał piłkę wzdłuż pola karnego, próbował do niej dojść Gontarewicz.. W ostatniej jednak chwili Pacanowski zdołał
wybić ją na róg. W 52 min
miejscowi wykonywali pierwszy w tej odsłonie rzut rożny. W pole
karne dośrodkowywał Lebioda, zza pleców obrońców wyskoczył Krawiec i z sześciu
metrów, głową wpakował piłkę do siatki. Było jeszcze dość czasu, by odrobić
straty, ale kolejny róg dla Tłoków zakończył się zdobyciem drugiej bramki. Tym
razem dośrodkowywał Pacanowski, zrobiło się spore zamieszanie w polu karnym
Piasta, które wykorzystał Dziewulski, a było to w 62 min. Po tym golu
szkoleniowcy Piasta rzucili do boju świeże siły, Na murawie pojawili się Kocyba
i Piechocki, nie na wiele jednak się to zdało. Gdy dochodziła 72 min miejscowi
kibice zaczęli domagać się trzeciej bramki i tak też się stało. Tu przed polem
karnym Bodzioch faulował Dziewulskiego. Rzut wolny wykonywał Pacanowski. Jego strzał trafił w rękę
zasłaniającego sobie twarz Szei i arbiter podyktował rzut karny. “Według
mnie nie powinno być karnego w takiej sytuacji. Żaden sędzia tego nie robi”
tak skomentował to zdarzenie rezerwowy bramkarz Piasta
– Marcin Feć. Przepisy jednak mówią wyraźnie, że
zawodnikowi nie wolno zasłaniać rękami żadnych części ciała i decyzja
o podyktowaniu jedenastki była jak najbardziej słuszna. Karnego pewnie
wykorzystał Pacanowski. Mimo że goście przegrywali już 0:3 i szans na wywalczenie choćby
remisu już nie mieli, grali do końca, próbując zdobyć choćby honorowego gola.
Za to należą im się słowa uznania. Bliski tego w 78 był Szmatiuk,
ale jego strzał głową
już z pustej bramki wybił Pacanowski.
Po kilku dobrych spotkaniach niebiesko-czerwonym zdarzył się słabszy
dzień, czego konsekwencją była szósta przegrana w tym sezonie. Mimo tej porażki
sytuacja Piasta w tabeli wciąż nie jest najgorsza, ale w ostatnich dwóch
meczach tej rundy trzeba zdobyć przynajmniej dwa punkty, by spokojnie
przezimować. W najbliższą sobotę o godz. 13:00 gliwiczanie podejmować będą Szczakowiankę
Jaworzno. W tym meczu na pewno nie będzie łatwo choćby o remis, ale piłkarze
Piasta potrafili już w tym sezonie urwać punkty nawet najlepszym. Miejmy
nadzieję, że tak się stanie, i że podopieczni J. Dankowskiego
szybko zatrą w pamięci kibiców przegraną w Gorzycach
Wypowiedzi
trenerów
Józef
Dankowski – trener Piasta - W pierwszej połowie graliśmy konsekwentnie i mimo
lekkiej przewago Tłoków nie popełniliśmy błędów, które mogły nas kosztować
utratę gola. Na początku drugiej połowy to my dyktowaliśmy warunki gry, ale
szkolny błąd w obronie sprawił, że straciliśmy pierwszą bramkę. Drugi gol
bardzo podobny. Rzut karny został podyktowany słusznie. Jeśli ktoś boi się
stawać w murze, to niech nie staje, a nie zasłania się rękami. Naszą grę na
wyjazdach opieramy na solidnej obronie i kontratakach. To żadna tajemnica. Dziś
zawiedliśmy. Może ten kubeł zimnej wody przyda się moim piłkarzom na te dwa
ostatnie spotkania, bo wydawało się im, że są już najlepsi.
Marek
Motyka - trener Tłoków - Zdawaliśmy
sobie sprawę, że Piast to jeden z najgroźniejszych zespołów w II lidze,
grających z kontry. Stąd też taka a nie inna taktyka. Mój zespół nie miał za
wszelką cenę atakować. Do przerwy gra była wyrównana. Żaden z zespołów nie
stworzył klarownych sytuacji. W drugiej połowie zaprocentowało żmudne ćwiczenie
stałych fragmentów gry, szczególnie rzutów rożnych.
Mamy dziewięć wariantów na ich wykonywanie, dziś udało się zrealizować dwa z
nich.
Piast Gliwice
Gorczyca 5,
Wilk 4, Bodzioch 4, Szeja 4,
Gontarewicz 3 (64 Piechocki 1), Szmatiuk
4, Gamla 4, Kryger 3 (64 Kocyba 1), Kaszowski 5, Andraszak 5, Uss 5
Trenerzy: Józef Dankowski i Marek Majka
Najlepszy w zespole Piasta – Piotr Uss
Tłoki Gorzyce
Pyskaty,
Syguła, Szmuc (83 Wtorek), Krawiec, Złotek,
Lebioda, Pacanowski, Dziewulski (87 Głuch), Ławryszyn,
Murdza, Fabianowski (76 Józefowicz)
Trenerzy: Marek Motyka i Janusz Gierach
Sędzia główny: Artur Szydłowski, pomagali: Piotr Musialik, Robert
Marciniak - Kraków
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Tłoki Gorzyce |
|
|
Gole – 0 |
Gole – 3 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Piast Gliwice – ŁKS Łódź 4:0
(3:0)
Drugie
z rzędu zwycięstwo odnieśli piłkarze gliwickiego Piasta. W minioną sobotę niebiesko-czerwoni
grając przed własną publicznością pokonali dwukrotnego
mistrza Polski - ŁKS Łódź 4:0. Dwie bramki w tym meczu strzelił Janusz
Bodzioch, jedną Wojciech Gontarewicz, a jeden gol
padł po strzale samobójczym (Radosław Kardas). Była to najwyższa wygrana jedenastki z
Okrzei w tym sezonie.
W meczu przeciwko Aluminium piątego gola w tym sezonie zdobył Rafał Andraszak. Po tym spotkaniu Janusz Bodzioch zażartował, że
Rafał tylko przez jedną kolejkę będzie cieszył się z przodownictwa w
klasyfikacji na najlepszego strzelca w drużynie Piasta. Słowa te jednak
przerodziły się w czyn.
Najstarszy, grający obecnie zawodnik Piasta ŁKS-owi
strzelił dwa gole. Było to 5 i 6 trafienie tego zawodnika tej jesieni.
Szkoleniowcy z Łodzi
zapowiadali, że do Gliwic przyjeżdżają po trzy punkty. Na jakiej
podstawie trenerzy ŁKS-u
liczyli na zwycięstwo, pozostanie ich tajemnicą. Gliwiczanie od dłuższego już
czasu zwyżkują z formą, i z meczu na mecz grając coraz lepiej. Brakowało jednak
wysokiego zwycięstwa, które by przekonało wszystkich, że wygrane Piasta nie są
przypadkowe, co na konferencji prasowej podkreślił Janusz Bodzioch ”Bardziej
niż ze zdobytych bramek cieszę się z wysokiej wygranej. Potrzebne nam było
wysokie, przekonywujące zwycięstwo i takie odnieśliśmy”. Nie on jednak był
bohaterem pierwszej akcji. W 13 min rajd prawą stroną przeprowadził Kaszowski,
wymienił się piłką z Andraszakiem, po czym zagrał w
poprzek pola karnego. Żaden z łódzkich obrońców nie zdołał przejąć piłki, dopadł
do niej Gontarewicz i mocnym strzałem z
Gdy się prowadzi 3:0 trudno jest mecz przegrać. Druga połowę mogliby
więc gliwiczanie potraktować ulgowo, ale zawodnicy Piasta chcieli udowodnić, że
potrafią również wygrywać przed własną publicznością i tak też się stało. W 53
niebiesko-czerwoni dobili rywala. Kryger z rogu zagrał do Gontarewicza,
Wojtek odegrał z powrotem do Adama, ten dośrodkował w pole karne, najwyżej
wyskoczył Bodzioch i strzałem głową z sześciu metrów ustalił wynik tego meczu. “Szkoda,
że nie spotkałem się z Januszem kilka lat wcześniej w jakimś klubie ligowym, bo
myślę, że nasza dwójka byłaby postrachem dla wszystkich bramkarzy, ale nie powiedzieliśmy
jeszcze ostatniego słowa” Po meczu
powiedział Adam Kryger. Pierwszą, groźną akcję przyjezdni przeprowadzili
dopiero w 70 min. Myson próbował obiec Gorczycę w polu
karnym, ale gliwicki bramkarz nie pozwolił mu na to.
Sześć minut później Wachowicz
przedarł się przez obronę Piasta, ale jego strzał z ostrego kąta
pewnie obronił Gorczyca. W 80 min Uss był bliski
zdobycia piątego gola dla Piasta, ale piłka po jego uderzeniu z
Mimo wysokiej wygranej gliwiczanie wciąż zajmują siódmą pozycję. Zmniejszyła się jednak strata do prowadzącej trójki, bowiem drużyny z góry tabeli pogubiły punkty. Do miejsca premiowanego awansem piłkarzom Piasta brakuje już tylko czterech punktów. Teraz drugoligowców czeka dwutygodniowa przerwa. 8 listopada gliwiczanie jadą do Gorzyc, by powalczyć o kolejne, ligowe punkty.
Wypowiedzi
trenerów
Józef
Dankowski - trener Piasta: Wiedzieliśmy jak gra ŁKS, że jest to zespół młody, nieobliczalny,
ale też i niedoświadczony. Pozwoliliśmy im grać, celowo oddaliśmy im środek
pola, nastawiając się na kontry. Po wyniku można śmiało stwierdzić, że plan się
powiódł. Gdyby Adam Kryger zagrał kilka piłek szybciej, zwycięstwo byłoby
jeszcze wyższe. Nie mam jednak pretensji ani do Adama ani do pozostałych
chłopaków. Była to najwyższa wygrana Piasta od kiedy zostałem trenerem w Gliwicach.
Włodzimierz
Tylak – trener ŁKS: Przez większość część spotkania mieliśmy inicjatywę, a przegraliśmy
0:4. Nie potrafimy zdobywać bramek. Razi brak skuteczności, a przy okazji
popełniamy proste błędy w obronie. Momentami miałem wrażenie, że grała dziś
drużyna juniorów, a nie pierwszy zespół Nie mogłem skorzystać z usług Jacka
Kosmalskiego, którego zatrzymały sprawy rodzinne. Było to poważne osłabienie
linii ataku. Brakuje w moim zespole rasowych napastników.
Gorczyca 8
Szeja 7, Bodzioch 9, Wilk 7, Gamla 6 (73` Kocyba 1),
Gontarewicz 7 (60` Piechocki 2) , Szmatiuk
7, Kryger 8 (88` Żyrkowski 1), Kaszowski 8
Andraszak 7, Uss 7
Trenerzy – Józef Dankowski i Marek Majka
Piłkarz meczu – Janusz Bodzioch
ŁKS Łódź
Skrzypiec,
Bolimowski, Duda, Golański, Kardas,
Kowalczyk (67` Zasada), Pach, Piątek (80` Sobkowicz),
Przybyszewski,
Słowiński (56` Mysona), Wachowicz
Trenerzy: Włodzimierz
Tylak i Grzegorz Wesołowski
Sędzia główny:
Łukasz Bartosik, pomagali: Paweł Kostkiewicz i Mariusz Ocieczek
– ZPN Kraków
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
ŁKS Łodź |
|
|
Gole – 4 |
Gole – 0 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Aluminium Konin – Piast
Gliwice 0:1 (0:0)
13 kolejka spotkań o
mistrzostwo II ligi była szczęśliwa dla piłkarzy gliwickiego Piasta.
Niebiesko-czerwoni, mimo że grali na boisku przeciwnika pokonali Aluminium
Konin 1:0. Jedynego gola w tym meczu strzelił najskuteczniejszy snajper jedenastki z
Okrzei - Rafał Andraszak. Było to piąte trafienie
tego zawodnika w tym sezonie.
Józef Dankowski kilkakrotnie przed meczem przestrzegał swoich
podopiecznych, aby nie lekceważyli przeciwnika. Aluminium wprawdzie zaczęło ten sezon od
falstartu, ale po zmianie trenera zespół z Konina zaczął odrabiać straty i nie
przegrał trzech , ostatnich spotkań. Gospodarze mieli więc
prawo liczyć, że uda im się kontynuować marsz w górę tabeli. Stało się jednak
inaczej, a sprawił to Andraszak, który w 65 min
strzałem zza linii pola karnego pokonał Cierżniaka,
zapewniając tym samym swojemu zespołowi kolejne trzy punkty. Ta wygrana
sprawiła, że gliwiczanie przesunęli się o jedno oczko wyżej w tabeli,
wyprzedzając jednego z faworytów tegorocznych rozgrywek – chorzowski Ruch.
Pierwsze minuty to
dość nerwowa gra w wykonaniu zarówno Piasta jak Aluminium. Obydwa zespoły
interesowało w tym meczu tylko zwycięstwo. Remis nie urządzał żadnej ze stron.
Jako pierwsi sytuację opanowali gliwiczanie i to właśnie oni w 4 minucie przeprowadzili
akcję, po której gorąco zrobiło się w polu karnym Aluminium. Z lewej strony zagrywał Szeja, Andraszak jednak nie zdołał opanować piłki. Chwilę potem
goście przeprowadzili kontrę, ale mimo przewagi 3 na 2 nie udało im się
zakończyć tej akcji celnym uderzeniem. W 9 min Uss
strzelał z
Druga połowa była
znacznie ciekawsza dla kibiców. W 47 min prawą stroną przedarł się Solnica, dośrodkował wprost na głowę pozostawionego bez
opieki Wojciechowskiego, świetnym refleksem jednak popisał się Gorczyca,
broniąc jego strzał z
Ostatnie minuty to
nieustające ataki Aluminium, a ośmioosobowa grupa kibiców z Gliwic została
poddana prawdziwej próbie nerwów. Gliwiczanie zostali zepchnięci do
obrony i kilka razy zakotłowało się w polu karnym Piasta, na szczęście blok
defensywny nie popełnił błędu i udało się zainkasować komplet punktów.
W dniu meczu, w
godzinach porannych
gliwiczanie, odwiedzili sanktuarium Najświętszej Marii Panny w
Licheniu. Bazylika zrobiła spore wrażenie na trenerach i zawodnikach Piasta.
Można by zaryzykować stwierdzenie, że wizyta w świętym miejscu przyczyniła się
do szóstego w tym sezonie zwycięstwa niebiesko-czerwonych, co pozwoliło im
przesunąć się na siódme miejsce w tabeli i oddalić się od strefy barażowej.
Wypowiedzi
pomeczowe: Józef Dankowski - trener Piasta:
Był to mecz walki. Obydwie drużyny bardzo chciały zdobyć komplet punktów.
Kosztowało nas to mnóstwo sił, ale uważam, że wygraliśmy zasłużenie. O tą jedną
bramkę byliśmy zespołem lepszym. Cieszę się z kolejnego zwycięstwa . Taktyka,
którą obraliśmy z Markiem Majką na to spotkanie przyniosła wymierne efekty.
Wynik ten będziemy chcieli powtórzyć w sobotę, w meczu przeciwko ŁKS-owi
Janusz Kowalski –
trener Aluminium: Ciężko gra nam się
u siebie. Przeciwnik zazwyczaj blokuje całą drużyną dostęp do własnej bramki, a
moim piłkarzom brakuje precyzji, szybkości, dokładnego podania. Nie mogę
odmówić chłopakom woli walki, ale zabrakło mądrości. Czeka nas mnóstwo pracy i
niestety dużo zmian w składzie. Mimo tej porażki sądzę, że utrzymamy się w II lidze.
Piast Gliwice:
Gorczyca 7
Szeja 7, Bodzioch 7, Wilk 7,
Gontarewicz 6 (59 Piechocki 2), Gamla
7, Szmatiuk 7, Kryger 7, Kaszowski 7,
Uss 7 (90 Żyrkowski 1), Andraszak 8 (85 Kocyba 1)
Piłkarz meczu – Rafał Andraszak
W rezerwie pozostali: Grymel i Komar
Trenerzy Józef Dankowski i Marek Majka
Aluminium Konin
Cierzniak
Bartnik, Nowak (69. Cichos), Majewski, Kruk,
Nawrot, Wysocki (72. Lamberski), Bekas (57.
Jasiński), Wołczek Ż,
Wojciechowski, Solnica
Trener – Janusz Pawlak
Sędzia główny - Paweł Skonieczny, pomagali Szymon Kaczmarek, Robert Śliski – ZPN - Pomorze
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Aluminium Konin |
|
|
Gole – 1 |
Gole – 0 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Piast Gliwice – Pogoń Szczecin 1:1 (1:1)
To
był bardzo udany weekend dla piłkarzy Piasta. Drugi zespół prowadzony przez
Kazimierza Gontarewicza w derbach Gliwic, pokonał
rezerwy Carbo aż 5:1. Juniorzy występujący w ŚLJ
pokonali lidera – Gwarka Zabrze 1:0. Natomiast w meczu o mistrzostwo II ligi, niebiesko-czerwoni
powstrzymali rozpędzoną Pogoń Szczecin, remisując na stadionie
przy ul. Okrzei z portowcami 1:1. Bramkę dla Piasta w 16 min zdobył Paweł Gamla, a wyrównał z rzutu wolnego – Grzegorz
Matlak
Podopieczni Józefa Dankowskiego i Marka Majki z meczu na mecz grają coraz
lepiej. Tydzień temu wprawdzie w Bełchatowie gliwiczanie musieli przełknąć
gorycz porażki, ale nie byli zespołem gorszym. W starciu z liderem – Pogonią
Szczecin niebiesko-czerwoni pokazali, że są zespołem z charakterem. W pierwszej
połowie zdecydowanie
przeważali, co udokumentowali zdobyciem gola. Gdyby nie pomyłka sędziego i zbyt
pochopnie podyktowany rzut wolny za faul w 18 min, którego nie było, prowadzący
do tego meczu w tabeli portowcy pewnie nie wywieźli by z Gliwic nawet
jednego punktu.
Niewielu było takich,
co dawało jakiekolwiek szanse gliwiczanom na korzystny rezultat w konfrontacji z
portowcami. Prawie wszyscy zawodnicy, których ma do dyspozycji Bogusław Baniak
mieliby miejsce w podstawowym składzie, w wielu pierwszoligowcy zespołach . W podstawowej jedenastce szczecinian na murawę
wybiegło aż trzech Brazylijczyków. To nie oni jednak czarowali grą gliwicką
publiczności, ale świetnie, szczególnie w pierwszej połowie grający piłkarze
Piasta.
Już
pierwsza akcja meczu
mogła przynieść prowadzenie gospodarzom. Z prawej strony piłkę w pole karne
wrzucał Kryger, zrobiło się ogromne zamieszanie, strzelał Gamla
– jeszcze niecelnie. W
odpowiedzi portowcy przeprowadzili kontrę. Batata
zagrywał z prawej strony, w porę jednak lot piłki przeciął Bodzioch. W 16 min bardzo aktywny od
pierwszych minut Gamla strzelił z
Był
to siódmy pojedynek zespołów Piasta i Pogoni w historii drugoligowych występów.
Jednak pierwszy raz mecz zakończył się podziałem punktów. Niebiesko-czerwoni w
starciu z głównym pretendentem do awansu pokazali się z bardzo dobrej strony.
Nie tylko, że powstrzymali kroczącą od wygranej do wygranej Pogoń, ale też i
zdetronizowali portowców z fotela lidera. Pozostał mały niedosyt, ale dzięki
temu punktowi gliwiczanie nie tylko zachowali ósme miejsce
Wypowiedzi
pomeczowe:
Bogusław Baniak –
trener Pogoni: Pierwsza połowa to zdecydowana przewaga Piasta. Gliwiczanie
zaskoczyli nas determinacją, ogromną wolą walki, co zresztą podkreślili
zdobywając bramkę. Gol ten nas trochę zaskoczył. Na szczęście szybko udało nam
się wyrównać. W drugiej połowie zagraliśmy znacznie lepiej i powinniśmy to
wygrać, ale się ie udalo.
Gratuluje Józkowi, że ma tak waleczny zespół. Czuć było presję publiczności. Na
tym stadionie na pewno żaden zespół łatwo punktów nie zdobędzie
Józef
Dankowski – trener Piasta: Co do pierwszej połowy to zgadzam się z trenerem Pogoni. Natomiast nie
mogę się zgodzić, z tym, że drugiej części byliśmy gorsi. Gra była wyrównana,
zarówno Piast jak i Pogoń miała kilka sytuacji na zdobycie zwycięskiej bramki. Znów Andraszak miał stuprocentową sytuację na zdobycie gola. Nie
udało się. Nie mam jednak do niego pretensji. Walczył, biegał, nie zawsze ma
się farta. Myśmy już limit porażek na własnym stadionie
wykorzystali. Dziś liczyłem na trzy punkty, ale trzeba się cieszyć z tego, co
się ma.
Pogoń Szczecin
Wyparło
Napierała, Julcimar, Rodrigo,
Biliński (56` Moskalewicz),
Andruszczak, Drumlak,
Matlak, Batata (46` Łabędzki),
Kazimierczak, Bugaj (82` Kaczorowski)
W rezerwie pozostali: Pilarz, Kołkiewicz, Magdoń, Parzy
Trenerzy – Bogusław Baniak i Zbigniew Długosz
Sędzia główny: Piotr Wieczerzak. pomagali: Sebastian Widlarz,
Mariusz Stolczyk
Delegat: Sylwester Giszczak, Obserwator – Włodzimierz
Taborek
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Pogoń Szczecin |
|
|
Gole – 1 |
Gole – 1 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
GKS Bełchatów - Piast
Gliwice 1:0 (1:0)
Od początku sezonu
niebiesko-czerwoni spisywali się lepiej w meczach wyjazdowych niż u siebie. Ostatnie trzy wizyty na
boiskach przeciwnika zakończyły się zwycięstwami jedenastki z Okrzei. Do
Bełchatowa gliwiczanie nie jechali jednak w roli faworyta. Tamtejszy GKS w tym
sezonie aspiruje do tytułu mistrzowskiego. Gospodarze swoją postawą na boisku
nie potwierdzili jednak pierwszoligowych aspiracji. W pierwszej połowie gra
była wyrównana. W
drugiej części stroną dyktująca warunki gry byli gliwiczanie, ale zabrakło
precyzji i skuteczności w wykańczaniu akcji.
W obozie Piasta
spodziewano się, ze gospodarze od pierwszych minut zaatakują, chcąc szybko
zdobyć gola, a potem kontrolować przebieg gry. Sztuka ta im się jednak nie
udała. Gliwiczanie zagrali bardzo uważnie i mądrze w defensywie już na połowie
przeciwnika rozbijając ataki miejscowych. Pierwszy, celny strzał w tym meczu
oddali bełchatowianie, a było to w 4 min. Berliński próbował z ponad
Gdy się przegrywa 0:1
nie ma się już nic do stracenia. Z takiego założenia wyszli trenerzy Piasta. Po
przerwie boisko opuścił Andrzej Sala, nominalny obrońca, a w jego miejsce
wszedł napastnik – Piotr Uss. Rozruszało to znacznie
poczynania gości w ofensywie. Gliwiczanie w przeciągu następnych 20 minut
stworzyli cztery, świetne okazje do zdobycia przynajmniej wyrównującej bramki.
W 51 min Uss zagrywał do Andraszaka,
napastnik Piasta przewrotką próbował pokonać Ptaka, ale nie sięgnął piłki.
Zaledwie minutę później Andraszak strzelając z pięciu
metrów trafił prosto w
bramkarza. W 63 min Piechocki wymanewrował obronę gospodarzy, podał do Ussa, ten chciał strzelić, ale nie trafił czysto w piłkę, Jeszcze
przejął ją Andraszak.
Bramkarz gospodarzy leżał już na ziemi. “Andra” mógł strzelić w dowolną
część bramki, ale trafił prosto w nogi golkipera z
Bełchatowa. Gdy się atakuje, trzeba się odkryć i można nadziać się na kontrę. W
65 min Pawlusiński wykorzystał nieporozumienie
zawodników Piasta, wpadł w pole karne, ale znów świetną interwencją popisał się
Gorczyca. Józef Dankowski jeszcze wzmocnił siłę ataku wprowadzając
na boisku Bałuszyńskiego. W 75 min po faulu na Wilku,
czerwoną kartkę ujrzał Kolendowicz. Przez ostatni
kwadrans gliwiczanie grali więc z przewagą jednego
zawodnika, ale nie zdołali doprowadzić do remisu.
Z przegranej na
boisku przeciwnika i to na dodatek z jednym z kandydatów do awansu nie należy
robić tragedii. Mimo że gliwiczanie zagrali osłabieni brakiem trzech kluczowych
zawodników, zasłużyli
przynajmniej na remis. W przekroju
całego spotkania nie byli gorsi niż rywal. Stworzyli kilka świetnych sytuacji
podbramkowych, ale nie potrafili ich wykorzystać i szkoda. Niebiesko-czerwoni
wciąż uczą się drugoligowej piłki, ale widać już znaczne postępy. Popełniają
coraz mniej błędów w defensywie, a jednocześnie coraz częściej zagrażają bramce
rywali. W
najbliższą niedzielę do Gliwic przyjeżdża lider – Pogoń Szczecin. Piast ma z tą
drużyną stare porachunki. Zapowiada się bardzo ciekawe widowisko. Początek tego
potkania przewidziano na godz. 14:30
Wypowiedzi
pomeczowe:
Józef Dankowski – trener Piasta: Spotkały się dwa równorzędne zespoły potrafiące grać
w piłkę, znające swoją wartość i wartość przeciwnika. Kibicom mogło się to
spotkanie nie podobać. Tylko jedna bramka, mało sytuacji podbramkowych.
Wynikało to jednak z mądrej gry w defensywie i konsekwentnie realizowanych
założeń taktycznych. Gola właściwie strzeliliśmy sobie sami. Łatwa strata z
prawej strony, nie pilnowany zawodnik w polu karnym no
i stało się. W drugiej połowie nie tylko, że mogliśmy wyrównać, ale nawet i
wygrać. Te sytuacje co miał Andraszak,
będą mi się jeszcze długo śniły. Nie robimy z tej porażki tragedii. Przed nami
jeszcze sześć spotkań.
Mariusz Kuras – trener GKS Bełchatów Zdawaliśmy sobie
sprawę, że będzie to trudny mecz. Dziewięć zdobytych punktów na wyjazdach to na
pewno nie przypadek. Józef Dankowski mam bardzo dobry
i solidny zespół. Dlatego też z tego zwycięstwa cieszę się podwójnie.
Zdobyliśmy bardzo cenne trzy punkty. Dziękuję chłopakom, że walczyli do końca.
Piotr Uss – napastnik Piasta: Bramkę dostaliśmy z niczego. W pierwszej połowie gra była wyrówna, ale
w drugiej postawiliśmy na tak i byliśmy lepsi. Graliśmy w końcówce z przewagą
jednego zawodnika. Mieliśmy więcej sytuacji podbramkowych niż we wszystkich,
dotychczasowych meczach wyjazdowych. Szkoda, że żadnej nie udało się
wykorzystać. Zasłużyliśmy przynajmniej na remis.
Rafał Andraszak – napastnik Piasta Miałem dziś kilka, świetnych sytuacji. Sam nie wiem, czemu
piłka ani razu nie wpadła do siatki. Chyba nie potrzebnie chciałem pokonać
bramkarza Bełchatowa technicznym strzałem. Gdybym zamknął oczy i strzelał z całej
siły, piłka na pewno by wpadła do bramki. Szkoda tego jednego punktu.
Piast Gliwice
Gorczyca 6
Sala 2 (45` Uss 3), Bodzioch 5, Szeja 4, Szmatiuk 5, Wilk 5,
Gamla 5, Kaszowski 5, Gontarewicz
5, Piechocki 3 (65` Bałuszyński 1),
Andraszak 4
Najlepszy w Piaście - Jacek Gorczyca
Trenerzy – Józef Dankowski i Marek Majka
GKS Bełchatów
Ptak, Berliński, Frohlich, Augustyniak,
Hinc, Szarpak (88` Pokładowski), Pawlusiński,
Kuranty, Popek (69` Kolendowicz),
Patalan (74` Jelonkowski), Chmiest
Trenerzy – Mariusz Kuras i Marek Pochopień
Sędzia główny: Paweł Skonieczny. Pomagali Szymon Kaczmarek, i Janusz Leyk – Szczecin
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
GKS Bełchatów |
|
|
Gole – 0 |
Gole – 1 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Piast Gliwice – Podbeskidzie
Bielsko Biała 2:0 (0:0)
Prawie dwa miesiące musieli
czekać sympatycy Piasta na zwycięstwo tej drużyny na własnym stadionie. Ci, co
przyszli w minioną sobotę na stadion przy ul. Okrzei z pewnością nie żałowali.
Niebiesko-czerwoni, po niezłym meczu pokonali Podbeskidzie Bielsko Biała 2:0 Bramki dla gliwickiej jedenastki zdobyli
Jarosław Kaszowski i Wojciech Gontarewicz
W latach 70-tych i 80-tych, gdy Piast nieprzerwanie występował na
arenach drugiej ligi, w gliwickim zespole grali głównie wychowankowie tego klubu.
Najlepsi z nich potem robili kariery w czołowych zespołach nie tylko w kraju, ale i
za granicą. W minioną sobotę, w meczu
przeciwko Podbeskidziu bramki zdobyli zawodnicy, którzy pierwsze, piłkarskie
kroki stawiali na murawie stadionu przy ul. Okrzei. Zarówno Jarek Kaszowski jak
i Wojtek Gontarewicz urodzili się i wychowali w
Gliwicach. “Kasza” w II lidze zadebiutował tydzień temu, “Gonti”
już wcześniej, ale pierwszego gola w tej klasie rozgrywek zdobył w meczu
przeciwko Podbeskidzu. Po latach przerwy, Piast
doczekał się więc godnych następców Kałużyńskiego, Buncola, Majki i innych.
Już po meczu, na konferencji prasowej Józef Dankowski
mówił, że to spotkanie wygra ten zespół, który pierwszy strzeli gola. Po 20
minutach gry wydawało się, że będą to goście. Piłkarze z Podbeskidzia dwa razy
stawali przed szansą zdobycia bramki, która być może dałaby im komplet punktów. W 13 min, po
rzucie wolnym wykonywanym przez Klaczkę z około
Druga część była znacznie ciekawsza, głównie za sprawą piłkarzy Piasta Gliwiczanie
zaatakowali od pierwszych minut i praktycznie zamknęli gości na ich połowie.
Wojciechowi Boreckiemu nie pomógł nawet Andrzej Szłapa, który pojawił się w tej części na murawie.
Tego zawodnika doskonale pamiętają gliwiccy kibice. Zawodnik ten w trzeciej
lidze strzelił na stadionie przy ul. Okrzei Piastowi dwa gole, co pozwoliło
bielszczanom wywieź z Gliwic jeden punkt. Obrona Podbeskidzia wytrzymała do 56 min. Kryger w
ładnym stylu minął jednego z obrońców gości, zagrał na drugą stronę pola
karnego do Kaszowskiego, piłka po jego strzale odbiła się od Bujoka, dobijał Gamla, Merda jeszcze to obronił, ale przy kolejnej dobitce
Kaszowskiego był już bez szans. W 71 min rozstrzygnęły się losy tego pojedynku.
Akcję przeprowadzoną
prawą stroną przez Ussa, celnym trafieniem zakończył Gontarewicz
i praktycznie było po meczu. W 75 min mogło być 3:0. Tym razem w roli
podającego wystąpił Kaszowski, Uss strzelał z pięciu
metrów, ale trafił w wewnętrzną stronę poprzeczki bramki gości. W drugiej
odsłonie przyjezdni ani razu nie zagrozili poważniej bramce Piasta. Taka
postawa obrońców cieszy. Martwi jednak kontuzja Stolarza. Piłkarz ten w trakcie
meczu został odwieziony do szpitala ze złamaną nogą i nie zobaczymy go już w tym sezonie na
murawie.
Dzięki piątej już wygranej w tym sezonie gliwiczanie odskoczyli od
strefy spadkowej na sześć punktów, a do prowadzącej Pogoni Szczecin tracą tylko
pięć oczek. Teraz jednak jedenastkę z Okrzei czekają dwa, bardzo ciężkie mecze.
Najpierw wyjazd do
Bełchatowa, potem do Gliwic przyjeżdża Pogoń Szczecin.
Podopieczni Józefa Dankowskiego nie są faworytami w
tych pojedynkach, ale dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.
Wojciech Borecki – trener Podbeskidzia:
Przyjechaliśmy do Gliwic po trzy punkty. W pierwszej połowie
stworzyliśmy dwie sytuacje, które powinniśmy wykorzystać i gdyby tak się stało,
wygralibyśmy. Jeśli się jednak nie trafia z dwóch metrów do bramki, to nie ma co marzyć o zwycięstwie. Zawiódł Abel Salami i dlatego w
przerwie zmieniłem go. Proste błędy w obronie sprawiły, że straciliśmy
pierwszą, a zaraz potem drugą bramkę Ale błędy się
zdarzają, żeby wygrywać czy remisować, trzeba wykorzystywać stwarzane sytuacje.
Nie mamy innego wyjścia jak wygrać za tydzień z Cracovią i odzyskać zaufanie
kibiców.
Józef Dankowski – trener
Piasta: Nie
był to łatwy mecz. Podbeskidzie szczególnie w pierwszej połowie podyktowało bardzo
ciężkie warunki. W tej części meczu zagraliśmy troszkę niefrasobliwie w
obronie, stąd sytuacje Podbeskidzia. Byłem pewien, że mecz wygra ta drużyna,
która pierwsza strzeli gola i to właśnie nam się ta sztuka udała. Cieszą trzy
punkty, cieszy dobra gra, ale martwi kontuzja Stolarza. Jego już w tym roku nie zobaczymy na murawie
(złamanie kości strzałkowej – przyp. redakcji). Do tego dochodzi absencja Sierki, ale gramy dalej. Przed nami dwa, bardzo trudne mecze.
Gorczyca 6
Sala 6, Wilk 6, Szeja 6,
Gontarewicz 7, Gamla 6,
Kryger 6 (71` Piechocki 1), Szmatiuk 6, Kaszowski 7,
Stolarz 5 (62` Uss 2), Andraszak
6 (89` Bałuszyński 1)
W rezerwie pozostali: Feć, Komar, Żyrkowski,
Kocyba
Piłkarz meczu w Piaście – Jarosław Kaszowski
Trenerzy – Józef
Dankowski i Marek Majka
Podbeskidzie
Bielsko Biała
Merda,
Jendryczko, Bujek, Klaczka, Woźniak,
Agafon, Uzuma (69` Sikora),
Bogdan (69 ` Zdolski), Salami (46` Szłapa),
Czak, Jermakowicz
W rezerwie pozostali: Bułka, Zięba
Trenerzy – Wojciech Borecki
i Jan Furlepa
Sędzia
główny:
Piotr Maurek, pomagali - Krzysztof Burdak, Leszek Solarz – ZPN – Małopolska
Delagat – Janusz Kowalski, Obserwator – Henryk Pawiłowski
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Podbeskidzie |
|
Drugie zwycięstwo Piasta w II
lidze, w tym sezonie na własnym stadionie |
Gole – 2 |
Gole – 0 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
KSZO Ostrowiec – Piast
Gliwice – 1:2 (1:1)
Trzecie
już w tym sezonie zwycięstwo na boisku przeciwnika odnieśli piłkarze
gliwickiego Piasta. Tym razem wyższość podopiecznych Józefa Dankowskiego
i Marka Majki musieli uznać zawodnicy z Ostrowca Świętokrzyskiego ulegając 1;2.
Bramki dla Niebiesko-czerwonych zdobyli Michał Stolarz i Rafał Andraszak. Dla Stolarza był to pierwszy gol, od czasu gdy
zasilił zespół Piasta, “Andrut” natomiast strzelił już czwartą bramkę w tym sezonie.
Jeszcze niedawno, w
Ostrowcu Świętokrzyskim gościły najlepsze zespoły w Polsce. Po spadku do
drugiej ligi miejscowi kibice mieli nadzieję, że będzie to tylko roczna karencja. Po 9 kolejkach jednak ostrowianie mają na
koncie tylko 7 punktów i raczej będą bronić się przed spadkiem niż walczyć o
awans. W minioną sobotę nadzieje KSZO na przesunięcie się w tabeli o kilka miejsc wyżej
rozwiali Niebiesko-czerwoni. Jednym z zawodników, który przyczynił się do zwycięstwa Piasta
była Jarosław Kaszowski. To jedyny piłkarz Piasta, który zagrał w pierwszym
meczu po reaktywacji (1997 r) i przeszedł z zespołem
od “B” klasy do II ligi. Jego debiut na drugim froncie wypadł bardzo dobrze. To
on, razem z Wojtkiem Gontarewiczem, grając na
skrzydłach wprowadzili nową jakość do gry gliwickiej jedenastki. Jeśli jakieś
nieszczęście (czytaj kontuzja) znów nie dopadnie tego gracza, to z pewnością na
dłużej zagości na prawej pomocy.
Piłkarzom KSZO nie wiedzie
się w tym sezonie. Do tej pory odnieśli tylko jedno zwycięstwo, o czym
doskonale wiedziano w obozie
Piasta. Wiadomo więc było, że od pierwszych minuty gliwiczanie zaatakują bramkę
gospodarzy, chcąc szybko zdobyć gola, a potem nastawić się na grę z kontry.
Plan powiódł się w 100 %.
Pierwsze dwa strzały
w tym meczu oddał
Kryger, wprawdzie były niecelne, ale już na początku ostudziły
zapędy KSZO. W 4 min gospodarze po raz pierwszy poważniej zagrozili bramce
Piasta, jednak Gorczyca dobrym wyjściem w pole karne, w porę zażegnał
niebezpieczeństwo. W 11 min gliwiczanie przeprowadzili jedną z najładniejszych
akcji meczu zakończoną celnym strzałem Lewą stroną poszedł Gontarewicz,
jednemu z obrońców KSZO założył “siatkę”, podał do Gamli,
ten natychmiast odegrał mu piłkę, Wojtek podciągnął z nią pod linię końcową
boiska, posłał ją płasko po ziemi w pole karne, a na taką okazję czyhał już tam
Stolarz, który w pełnym biegu, mocnym strzałem, tuż przy słupku pokonał
Dymkowskiego. To był pierwszy gol tego zawodnika od czasu, gdy zasilił zespół Piasta.
Gospodarze wyrównali
w 17 min. Powroźnik przedzierał się prawą stroną pola karnego, próbował go
zatrzymać Gontarewicz i wydawało się, że mu się to
uda, ale piłka
odbiła się od jego pleców, co pozwoliło pomocnikowi KSZO zacentrować do
Zajączkowskiego i najlepszy na boisku zawodnik
w zespole gospodarzy, ładnym strzałem w okienko umieścił piłkę w siatce.
Szybko zdobyte gole nieco ostudziły zapędy obydwu zespołów.
Tak otwarta gra bowiem musiałaby się skończyć hokejowym wynikiem. Obydwa
zespoły zaczęły grać uważniej w defensywie, mimo to zarówno piłkarze Piasta jak
i ostrowianie mieli
kolejne okazje do zmiany wyniku. Gospodarze dwa razy wykonywali rzuty wolne w
odległości z której można zdobyć gole. Zajączkowski pierwszy raz trafił w
mur, a drugi raz posłał piłkę nad poprzeczką
W 37 min goście
przeprowadzili jedną z wielu w tym meczu kontr. Andraszak
wpadł w pole, obrońca z Ostrowca trzymał go za koszulkę, napastnik Piasta
stracił równowagę,
zdołał oddać strzał w kierunku
bramki, jednak futbołówka przeleciała tuż obok
słupka. Gdyby Rafał się przewrócił sędzia nie miałby innego wyjścia jak
podyktować rzut karny, ale
stało się inaczej
Druga połowa to
najefektowniejsze 45 min w wykonaniu obydwu zespołów w tym sezonie. KSZO
zaatakowało od pierwszych
minut, chcąc przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść i
odsłoniło się, co spowodowało, że raz po raz na bramkę Dymanowskiego
sunęły groźne kontry.
W 55 min właśnie po takiej akcji Stolarz mógł zdobyć drugą bramkę, ale mając przed sobą tylko bramkarza posłał piłkę obok słupka. Losy tego spotkania rozstrzygnęły się 2 min później. Szmatiuk przejął piłkę w środku pola, zagrał do Andraszaka, Rafał minął obrońcę, wprawdzie futbolówka nieco mu odskoczyła i wydawało się, że wyjdzie na aut, ale gliwicki napastnik końcem buta, pół metra przed linią kończącą boisko i pięć metrów od bramki zdołał skierować ja do bramki. Piłka przeleciała tuż obok głowy kompletnie zaskoczonego Dymkowskiego i zatrzymała się na bocznej siatce, ale wewnętrznej stronie bramki. Od 70 min zaczęło się oblężenie bramki Piasta i popis gry w wykonaniu Jacka Gorczycy. Gliwicki golkiper rozegrał najlepszy mecz w barwach Piasta. Przechwytywał piłki na przedpolu, bronił strzały z kilku metrów, a na dodatek dopisywało mu szczęście. W 75 min w sukurs przyszedł mu słupek, a w 85 min dwa razy w przeciągu zaledwie kilku sekund wyszedł obronna ręką z pojedynków sam na sam. Cztery minuty wcześniej Andraszak po indywidualnej akcji trafił w słupek. Mecz ten mógł “zakończyć” się w 86 min. Po kolejnej kontrze Andraszak, najpierw minął obrońcę, potem położył bramkarza, zagrał do jeszcze lepiej ustawionego Ussa, ten miał przed sobą pustą już bramkę, ale strzelił zbyt lekko i Rzeczycki w porę zdołał wybić piłkę na aut. Końcówka meczu to prawdziwy horror. Sędzia przedłużył to spotkanie o 5 min, mimo że techniczny pokazał tylko 4. Dzięki jednak zmianom i mądrej grze w tym ostatnim okresie gry udało się wytrzymać do końca i zainkasować komplet punktów.
Po
dwóch porażkach u siebie niektórzy już zwątpili czy Piast w tym składzie jest w
stanie jeszcze powalczyć w II lidze. Okazało że nie
mieli racji. W Ostrowcu cały zespół zagrał zupełnie inny futbol niż ten, który
oglądaliśmy w ostatnich dwóch spotkaniach. Świetnie na lewym skrzydle wypadł Gontarewicz. Jego gra na tej pozycji momentami przypominała
to, co pokazywał w
zeszłym sezonie Radzewicz. Jak zwykle, pracowity Kryger razem ze Stolarzem już
w środku pola przyjmowali ataki gospodarzy, a prawie każda kontra w ich
wykonaniu stanowiła zagrożenie. W najbliższą sobotę do
Gliwic przyjeżdża Podbeskidzie. Jeśli gliwiczanie zagrają podobnie jak i w
Ostrowcu, to wynik możemy być spokojni.
Wypowiedzi
pomeczowe:
Czesław Palik - trener KSZO - Jedno można stwierdzić na
pewno – ten kto bramek nie strzela ten mecz przegrywa.
To mógłby być cały komentarz do tego spotkania. Moi zawodnicy podjęli walkę i
tego nie można im odmówić, ale nie wykorzystali mnóstwa sytuacji. Ich
umiejętności są takie, a nie inne. Do tej pory dopisywało nam szczęście, dziś
nas opuściło. Kontuzje spustoszyły drużynę. Do Stargardu chyba pojedziemy w 12
osobowym składzie. Pod względem piłkarskim Piast był lepszy i miał jeszcze farta.
Józef Dankowski – trener
Piasta –
Był to mecz, który na pewno podobał się kibicom, emocjonujący do samego końca.
Gra była otwarta, ale z naszej strony mądra, rozważna. Zaprezentowaliśmy
zupełnie inny styl niż w poprzednich spotkaniach. Dużo dobrego wniósł
Kaszowski, świetny mecz Gontarewicza, Wszyscy zresztą
dali z siebie wszystko Graliśmy skrzydłami, co przyniosło pożądany efekt. Jeśli
uda się nam tak samo zagrać przeciwko Podbeskidziu, to nie tylko kibice, którzy
jeżdżą i pomagają
na wyjazdach, ale także ci co przychodzą
na stadion przy ul. Okrzei wreszcie będą mieli powody do radości.
Michał Stolarz – pomocnik Piasta – Razem z Adamem Krygerem
graliśmy dziś jako ofensywni pomocnicy. Mieliśmy już na połowie przeciwnika
rozbijać ich ataki, i oczywiście konstruować akcje zaczepne. Zawsze grałem na
środku pomocy, trener jednak daje mi inne zadania, ale chyba to wychodzi.
Strzeliłem dziś pierwszą i myślę, że nie ostatnią bramkę dla Piasta. Dużo lepiej nam
idzie na wyjazdach. Moim zdaniem przyczyną tego jest zbyt małe boisku. Na
większej murawie jest więcej miejsca, by konstruować akcje, więcej swobody, Jak
ktoś do nas przyjeżdża, zagęszcza obronę. Wiadomo, że remis na wyjeździe to
dobry wynik, a jak nadarzy się okazja to strzeli bramkę, albo dwie i po
zawodach.
Jarek Kaszowski – pomocnik Piasta – Zwycięstwo i to na wyjeździe
na dodatek z niedawnym pierwszoligowcem bardzo mnie cieszy. Chyba lepszego
debiutu w II lidze nie mogłem sobie wymarzyć. Jeszcze moja gra nie była taka, jakbym
chciał. Miałem trzymiesięczna przerwę i brakuje nieco sił, ale najważniejsze,
że już brzuch nie boli. Teraz powinno być już lepiej.
Jacek Gorczyca – bramkarz
Piasta –
Chciałbym podziękować kibicom za wsparcie i doping. Dziś to dzięki nim tak
dobrze mi szło.
Piast Gliwice
Gorczyca 8
Sala 7, Wilk 7, Szeja 7,
Gamla 7
Gontarewicz 8, , Szmatiuk
7, Kaszowski 7 (87` Bałuszyński 1),
Kryger 7, Stolarz 7 (83` Uss 1),
Andraszak 8
Piłkarze meczu
w Piaście –Jacek Gorczyca i Rafął Andraszak
W rezerwie pozostali:
Grymel, Żyrkowski, Piechocki, Komar
Trenerzy: Józef Dankowski i Marek Majka
KSZO Ostrowiec
Dymkowski
Wieprzęć, Rzeczycki, Wróbel
(90` Głuc), Sobczyński,
Zajączkowski, Sobczak (79` Sadłowski), Kanarski, Cieślowski,
Powroźnik, Tasić
Trener – Czesław Palik, asystent Janusz Jojko
Sędzia główny: Marcin Szulc, pomagali: Jacek Gudyn,
Andrzej Kołodziejski – Warszawa
Obserwator - Jacek
Pocięgiel - Kraków
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
KSZO Ostrowiec |
|
|
Gole – 2 |
Gole – 1 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Piast Gliwice – Cracovia
Kraków 0:2 (0:0)
Piłkarze
Piasta ostatnie dwa
mecze rozgrywali na własnym boisku. Mimo
to nie udało im się nie tylko zdobyć punktu, ale także i choćby jednej bramki.
W sobotę na stadionie przy ul. Okrzei gościła Cracovia. W pojedynku dwóch
beniaminków górą byli krakowianie, wygrywając po golach Piotra Bani 2:0.
Krakowski klub za niespełna dwa i pół roku będzie
obchodził 100-lecie swojego istnienia. Kibicom i działaczom tego zasłużonego dla
polskiego futbolu zespołu marzy się, aby w 2006 roku sięgnąć po mistrzostwo Polski. Wygrana z
Piastem w ósmej kolejce o mistrzostwo II ligi sprawiła, że ”Czerwone pasy” do
miejsca premiowanego awansem tracą już tylko 3 punkty. Gliwiczanie rozegrali jedno
z najsłabszych spotkań w tym sezonie, czego konsekwencją była czwarta przegrana w tej
rundzie.
Pierwsze minuty nie wskazywały na to, że podopieczni
Józefa Dankowskiego zejdą z
boiska pokonani. Już w pierwszej akcji na bramkę Cracovi, Piechocki wywalczył rzut rożny. Dośrodkowywał Żyrkowski, ale żaden
z zawodników Piasta nie zdołał przejąć piłki. Dwie minuty później Andraszak
wpadł w pole karne, próbował go zatrzymać Skrzyński, obydwoje przewrócili się
na murawę, arbiter odgwizdał przewinienie, kibice liczyli, że będzie rzut karny
dla gospodarzy, ale sędzia nakazał, by grę rozpoczynali krakowianie. W 11 min Bałuszyński po profesorsku ograł obrońców
gości, zagrał na siedemnasty metr do
Krygera, pomocnik Piasta próbował przelobować
Olszewskiego, ale piłka przeleciała pół metra nad poprzeczką. Po kwadransie
jednak gliwiczanie oddali inicjatywę gościom. Piłkarze Piasta cofnęli się na
własną połowę i nastawili się na grę z kontry. Taktyka ta sprawdzała się do
przerwy, ale jak się później okaze ułatwi zdobycie
trzech punktów krakowianom.
W 19 min
Giza oddał pierwszy groźny strzał na bramkę Piasta, dobrze
ustawiony Gorczyca pewnie jednak obronił. W 22 min gospodarze przeprowadzili kontrę. Kryger zagrał
do Andraszak, Rafał zdołał minąć obrońców,
dośrodkował w pole karne, ale nikt nie zamknął tej akcji. W 30 min Nowak,
strzelił bardzo niebezpiecznie, golkiper Piasta na
szczęście nie dał się zaskoczyć. Tuż przed końcem pierwszej części meczu
Węgrzyn wykonywał rzut wolny sprzed linii pola karnego, piłka o centymetry
minęła poprzeczkę bramki gospodarzy.
W przerwie meczu obydwie strony dokonały po jednej zmianie.
Trafniejsza jednak okazała się ta, której dokonał Wojciech Stawowy. Na
murawie pojawił się dziewiętnastolatek – Łukasz Szczoczarz,
co znacznie rozruszało poczynania przyjezdnych w ofensywie. Gliwicki mur zaczął
pękać. Goście rozstrzygnęli losy tego meczu w przeciągu pięciu minut. W 56 min z lewej strony zagrywał Nowak,
zrobiło się spore zamieszanie pod bramką Piasta, żaden z gliwickich obrońców
nie przejął tego podania, co wykorzystał Bania, strzelając pierwszego
gola. Piłka jeszcze odbiła się od nogi Szei, co kompletnie
zmyliło Gorczycę i wylądowała w bramce Piasta. Pięć min później, przy biernej postawie
zawodników Piasta, zdobywca pierwszego
gola popisał się kapitalnym uderzeniem z ponad
Była to już trzecia porażka podopiecznych Józefa Dankowskiego na własnym stadionie, a czwarta w tym sezonie.
Na szczęście rywale też pogubili punkty i wciąż Niebiesko-czerwoni są nad
kreską oddzielająca spadkowiczów od reszty drużyn. Niektórzy kibice
, zniechęceni porażkami Piasta wychodzili już na 10 min przed końcem
meczu. Warto w takiej chwili przypomnieć sobie rozgrywki w trzeciej lidze, w
2001, kiedy to gliwiczanie przez pewien czas zajmowali ostatnie miejsce w
tabeli, a skończyło
się na drugim miejscu.
W sobotę piłkarze Piasta jadą do Ostrowca, skąd muszą przywieź trzy punkty, by odskoczyć od goniących rywali. Jest to możliwe, ale trzeba zagrać znacznie lepiej niż przeciwko Cracovi.
Piast Gliwice
Gorczyca 4,
Komar 4, Bodzioch 4, Szeja 4,
Szmatiuk 4, Żyrkowski 4, Wilk 3 (65` Stolarz 1), Kryger 5, Piechocki 3 (55` Gontarewicz 1),
Andraszak 4 Bałuszyński 2
(46` Uss 2)
Piłkarz meczu w Piaście – Adam Kryger
W rezerwie pozostali:
Grymel, Sala, Kaszowski, Gamla
Trenerzy: Józef Dankowski i Marek Majka
Cracovia Kraków
Olszewski,
Wacek (89` Kolasa), Skrzyński, Węgrzyn, Baster,
Nowak (79`Zawadzki), Baran, Giza, Makuch
Bania, Ankowski (46` Szczoczarz)
Sędzia główny: Arkadiusz Starobrat, czerwona:
Tomasz Smoliński, Bartosz Jasiul – Warszawa
Delegat – Brunon Tomaszek (Opole), Obserwator – Dariusz Stawicki (Łodź)
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Cracovia Kraków |
|
|
Gole – 0 |
Gole – 2 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Piast Gliwice - Zagłębie
Lubin 0:2 (0:1)
Niedziela okazała się pechowa dla piłkarzy gliwickiego Piasta. Niebiesko-czerwoni po środowej wygranej w Stargardzie Szczecińskim, na własnym boisku ulegli Zagłębiu Lubin - 0:2. Byli pierwszoligowcy już w trzeciej minucie objęli prowadzenie i nie oddali go aż do końca. Druga bramka zdobyta w 86 min sprawiła, że gliwiczanie spadli na 9 miejsce w tabeli.
Szczęście sprzyja lepszym
Wydawało się, że gliwiczanie wreszcie złapali właściwy
rytm gry i w meczu z Zagłębiem sprawią swoim kibicom miłą niespodziankę,
szczególnie, że w ostatnich meczach sprzyjał im szczęście. Szybko zdobywali
gole, a potem mogli spokojnie kontrolować przebieg wydarzeń na boisku. Tym
razem szczęście uśmiechnęło się do gości. To oni szybko objęli prowadzenie, którego nie
oddali już do końca. Mimo że podopieczni Józefa Dankowskiego
i Marka Majki bardzo się starali, aby zdobyć choć
jeden punkt, sztuka ta im się nie udała. Górę wzięło pierwszoligowe doświadczenie
i tzw. cwaniactwo piłkarskie.
W poprzednich sezonach atutem jedenastki z Okrzei
było ich własne boisko. W ostatnich latach, w Gliwicach Piast przegrywał bardzo
rzadko. W drugiej lidze jednak sytuacja się odmieniła. To głównie na wyjazdach Niebiesko-czerwoni
zdobywają punkty. Nie od dziś wiadomo, że lepiej gra się z kontry, niż
konstruuje ataki pozycyjne. Co ciekawe drużyna Piasta nie traci bramek z akcji. W ostatnich trzech meczach gliwiczanie stracili
cztery gole i wszystkie po stałych fragmentach gry. Lubinianie przyjechali do
Gliwic z zamiarem nie przegrania i sztuka ta im się w pełni udała. Już w 3 min
z prawej strony boiska rzut rożny wykonywał Salmoński, pojedynek główkowy wygrał Hubscher
i głową skierował piłkę do siatki. Zaledwie minutę później gospodarze mieli
okazję na zdobycie wyrównującej bramki. Strzelał Stolarz jednak piłkę zmierzająca pod poprzeczkę, zdołał na róg wybić golkiper z Lubina.
Gdyby chwilę potem Bodzioch zdołał dojść do dośrodkowania Krygera, może udało by się gliwiczanom wyjść z tego pojedynku zwycięsko. W
18 min z linii
Poziom w drugiej lidze okazał się znacznie wyższy
niż w klasie niżej. Na zapleczu ekstraklasy gra wiele zespołów, które jeszcze
niedawno występowało w pierwszej lidze. Beniaminkowi z Gliwic brakuje nie tylko
ogrania na tym szczeblu, a
na dodatek od początku sezonu Józefa Dankowskiego
prześladuje pech. Szybko połapali kontuzje gracze na których
bardzo liczono. Grający z meczu na mecz coraz lepiej – Tomasz Szeja, załapał
już cztery żółte kartki i musiał pauzować. Przed meczem z Cracovią jest jednak
nadzieją, że będzie lepiej. Do gry powrócili Gontarewicz
i Sala. Treningi ma także wznowić Sierka. W rezerwach
wystąpił Kaszowski. Może wreszcie Niebiesko-czerwoni przełamią złą passę na
własnym stadionie i zdobędą komplet punktów. Sobota - godz. 15:00.
Wypowiedzi pomeczowe:
Józef Dankowski - trener Piasta: Na własnym stadionie gramy słabiej, bo nie wychodzi nam gra pozycyjna. Mimo że to dopiero początek sezonu posypały się już kontuzje. Dublerzy nie podołali dziś zadaniu. Każda zmiana powodowała, że graliśmy słabiej. W pierwszej połowie mogliśmy jeszcze wyrównać, w drugiej było już znacznie gorzej.
Andrzej Sala – Miałem okazję zagrać z Zagłębiem w ostatnich
meczach , gdy Piast jeszcze grał w II lidze i teraz
(1988/89). Wydaje mi się, że wtedy mieliśmy mocniejszą kadrę, ale i Zagłębie
wtedy było też bardzo mocne. Oni wtedy wywalczyli awans do ekstraklasy, a potem
zdobyli wice-mistrzostwo Polski. Przy drugim golu nie chcieliśmy ich dopuścić blisko bramki,
ale Szczypkowski
w porę wyskoczył zza pleców i zaskoczył Gorczycę.
Piast Gliwice
Gorczyca 4
Sala 4, Bodzioch 4, Komar 4,
Szmatiuk 5, Gontarewicz 5,
Stolarz 3 (54` Czekański 2), Kryger 4 (71` Opeldus
1), Żyrkowski 5,
Uss 4 (71 Bałuszyński 1), Andraszak 5
Pozostali w rezerwie: Grymel, Wilk, Gamla, Wiśniewski
Piłkarz meczu w
Piaście – Łukasz Żyrkowski
Trenerzy Józef Dankowski i Marek Majka
Zagłębie
Lubin
Madarić, Kłos, Żytko, Hubscher,
Szczypkowski, Salmoński, Manuszewski
(75` Rogóż),
Perowić,
Ostrowski, (68` Kalinowski), Łobodziński (87` Ulatowski), Murdza
Pozostali w rezerwie: Szmatuła, Opalacz, Da Silva,
Bartczak
Trenerzy: Zarko Olarewić i Janusz Kubot
Sędzia główny: Hubert Siejewicz, pomagali Tomasz Wojno, Paweł Anikiej
(Białystok)
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Zagłębie Lubin |
|
|
Gole – 0 |
Gole – 2 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Błękitni Stargard
Szczeciński - Piast Gliwice 1:2 (0:1)
Już
dwa razy w tym sezonie piłkarze Piasta gościli na Pomorzu i dwa razy wracali z tarczą. Po
zwycięstwie 1:0 nad Arką Gdynia, tym razem wyższość Niebiesko-czerwonych
musieli uznać piłkarze ze Stargardu Szczecińskiego, ulegając gliwiczanom 1:2.
Bramki dla Piasta zdobyli Uss i Bodzioch
Gościnne Pomorze
Zespół
ze Stargardu powrócił na boiska II ligi po 21-letniej przerwie. Ostatni raz
gliwiczanie grali z Błękitnymi w sezonie 1981/82 r. Wtedy, obydwa
mecze zakończyły się zwycięstwami gliwickiej jedenastki, a w Stargardzie, jedną z bramek strzelił Marek
Majka. Przed środowym spotkaniem, drugi trener Piasta trafnie przeczuwał, że
tym razem będzie podobnie i nie pomylił się, choć zwycięstwo nie przyszło
łatwo. Dzięki trzeciej już
wygranej w tym sezonie
gliwiczanie przesunęli się na 7 miejsce i wciąż utrzymują bezpośredni
kontakt czołówką tabeli.
Gospodarze
podbudowani remisem i dobrą grą z Zagłębiem Lubin liczyli, że w starciu z
Piastem odniosą pierwsze zwycięstwo w II lidze. Tymczasem już w 3 min
stargardzianie nadziali się
kontrę i Kotorowski musiał wyciągnąć
piłkę z siatki. Stolarz zagrał do Krygera, Adam uderzył z
W
pierwszej połowie podopieczni J. Dankowskiego
stworzyli jedną, klarowną sytuację na zdobycie bramki i ją wykorzystali.
Gospodarze mieli ich sześć, ale dobrze bronił Gorczyca, bądź ich uderzenia
mijały w bezpiecznej odległości jego bramkę. Początek drugiej połowy wyglądał
podobnie jak i pierwszej. W 51 min goście podwyższyli na
2:0. Z prawej strony boiska faulowany był Andraszak,
napastnik Piasta szybko zagrał do Krygera, ten uciekł z piłką pod linię
kończącą boisko, minął obrońcę, dośrodkował w pole karne, wprost na głowę
Bodziocha, który takich sytuacji nie zwykł marnować. Janusz zdobył czwartego
już gola w tym sezonie i
razem z Królem (Szczakowianka) prowadzi
w klasyfikacji na najlepszego snajpera II ligi. W tym momencie niektórzy kibice stwierdzili, że losy tego meczu są
przesądzone, jednak już w pierwszej akcji po wznowieniu gry miejscowi zdobyli kontaktowego gola.
Błękitni wykonywali rzut wolny z prawej strony boiska. Piskorz
dokładnie dośrodkowywał na głowę mierzącego ponad
Z
meczu na mecz piłkarze Piasta grają coraz lepiej. Może gra nie jest efektowna,
ale bardzo efektywna, a przecież w piłce głownie chodzi o to, by zdobywać punkty. Jeszcze w
spotkaniach z Ruchem i Radomskiem zawodnicy popełniali sporo prostych błędów,
wynikających z braku zgrania, nerwowości i strachu, przynajmniej dla niektórych
graczy przed znanymi rywalami. Jednak od spotkania z Arką znacznie
lepiej spisują się rozgrywający i linia defensywy. Gdyby nie kontuzje Sierki, Kocyby i Gontarewicza
podstawowy skład pewnie by się już wykrystalizował. 7 punktów
w trzech ostatnich meczach to wynik lepiej niż przyzwoity. W niedzielę do
Gliwic przyjeżdża Zagłębie Lubin. Szykuje się więc
kolejny szlagier na stadionie przy ul. Okrzei. Początek spotkania - godz. 15:00.
Piast Gliwice
Gorczyca 7
Szeja 7, Bodzioch 8, Komar 7, Szmatiuk 7, Piechocki 3 (53 Czekański 3), Kryger
8, Stolarz 6 (77 Wilk 1), Żyrkowski 7, Andraszak 7, Uss 7 (88 Baluszyński 1)
Pozostali w rezerwie: Grymel, Opeldus, Gontarewicz
Piłkarz meczu w Piaście – Adam Kryger
Trenerzy: Józef Dankowski i Marek Majka
Błękitni Stargard Szczeciński
Kotorowski, Jeziorski, Ozuah,
Demich, Korkuć, Kubsik (71 Jureczko),
Wawrzyniak, Adamski, Piskorz Oribhabor (30 Gajda),
Jarecki (46 Kosiorowski)
Trener - Jerzy Engel junior
Sędzia główny: Adam Konarski - pomagali: Jacek Waskowski, Tomasz Swojak - KS Poznań
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Błękitni |
|
|
Gole – 2 |
Gole – 1 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Piast Gliwice – Jagiellonia Białystok 1:1 (1:1)
W
piątej kolejce spotkań o mistrzostwo II ligi, Piast podejmował Jagiellonię Białystok. Pojedynek dwóch beniaminków
zakończył się remisem 1:1. Bramkę dla Niebiesko-czerwonych zdobył Rafał Andraszak. Był to już trzeci gol tego napastnika w tym sezonie.
Po czterech kolejkach
spotkań w II lidze, niespodziewanie na czele tabeli usadowiła się Jagiellonia Białystok. Zespół prowadzony przez Witolda Mroziewskiego wyprzedził takie firmy jak Ruch Chorzów czy
Zagłębie Lubin. Nie dziwi więc fakt, że w sobotę
trybuny stadionu przy ul. Okrzei wypełniły się po brzegi. Prawie
czterotysięczna publiczność zobaczyła dobry, stojący na niezłym poziomie mecz.
Podopiecznym Józefa Dankowskiego wprawdzie nie udało
się przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść, ale zdołali zatrzymać
rozpędzoną ”Jagę” i urwać jej
punkty.
Razem z zawodnikami Jagiellonii do Gliwic przyjechało kilkunastu dziennikarzy z
Białegostoku i 50 osobowa grupa najwierniejszych
fanów. Jeśli chodzi o ilość przedstawicieli mediów z jednego miasta to rekord
na stadionie przy ul. Okrzei.
Przyjechali, żeby zobaczyć czwarte zwycięstwo w tym sezonie Jagielloni, a tymczasem już po sześciu minutach gry goście
przegrywali 0:1. Z lewej strony boiska, kilkanaście metrów od linii pola
karnego faulowany był
Piechocki. Rzut wolny wykonywał Kryger, posłał mocną piłkę w pole
karne, jej lot przedłużył Andraszak i gospodarze objęli prowadzenie. Gdyby 2 min później
futbolówka po strzale Krygera z ponad
W
drugiej odsłonie obraz gry uległ diametralnej zmianie. Gospodarze zobaczyli, że
lider nie jest taki straszny i że można ten mecz wygrać. Od pierwszych minut
Piast zaatakował, spychając piłkarzy Jagiellonii do
defensywy i gdyby strzały (trzy) z dystansu Stolarza były bardziej precyzyjne,
już po 10 minutach mogli by rozstrzygnąć ten mecz na
swoją korzyść. Najlepszą jednak okazję do zmiany rezultatu w 61 min miał Piechocki.
Pomocnik Piasta wpadł w pole karne, strzelił jednak zbyt lekko, by pokonać
Olszewskiego. Kilka minut później kibice znów zerwali się z miejsc. Adraszak zakręcił obrońcami, zagrał do Ussa, ten uderzył z
Remis
ten nie
krzywdzi żadnej ze stron, ale szkoda, że nie udało się zdobyć zwycięskiego
gola. W pierwszej połowie Jagiellonia pokazała, że
nie przypadkowo jest liderem. W drugiej części widowiska lepsi byli
gliwiczanie, zabrakło jednak precyzji w wykańczaniu akcji i szczęścia, by
zainkasować komplet punktów.
Wypowiedzi pomeczowe:
Józef Dankowski – trener Piasta : Nie można być w pełni
zadowolonym z jednego punktu grając u siebie. W drugiej połowie to my dyktowaliśmy
warunki gry i po końcowym gwizdku sędziego można było czuć pewien niedosyt.
Jednak po pierwszych 45 minutach, gdy schodziliśmy na przerwę cieszyłem się, że
remisujemy. W pierwszej części Jagiellonia pokazała,
że nieprzypadkowo jest liderem Remis nie krzywdzi żadnego z zespołów. W Piaście
jest jeszcze duża rotacja zawodników, a spowodowane jest to głównie kontuzjami, no i szukaniem optymalnego ustawienia. Dziś nie
mogłem skorzystać z Wojtka Gontarewicza i Roberta Sierki, gdyby oni byli na boisku, wygralibyśmy to
spotkanie.
Adam Piechocki – napastnik Piasta: Z każdym meczem jest coraz
lepiej. Po pięciu kolejkach mamy 7 punktów, a to jak na beniaminka nie jest
źle. Dobrze ułożył nam się ten mecz, szybko strzeliliśmy bramkę. Potem, chyba
zbyt bardzo cofnęliśmy się do obrony i goście wyrównali. Jest pewien niedosyt,
ale taka jest piłka. Jeszcze nie gram tak jakbym chciał. W ataku jest już
dobrze, ale w defensywie nie wszystko mi wychodzi. Pracuję nad tym, ale
potrzeba trochę czasu, zanim poprawię ten element gry.
Michał Stolarz – pomocnik Piasta: Stać mnie na dużo lepszą
grę. Dziś nie pokazałem wszystkiego co potrafię.
Trenuję z kolegami dopiero od tygodnia. Jeszcze się nie znamy. To był mój
pierwszy mecz. Szkoda, że nie wygraliśmy, ale z jednego punktu też trzeba się cieszyć.
Piast Gliwice
Gorczyca 5
Szeja 6, Bodzioch 6, Komar 6,
Opeldus 3 (46` Zyrkowskiego3), Stolarz 6, Szmatiuk 6, Kryger 6, Piechocki 6 (84` Czekański 1), Andraszak 7, Uss 5 (69` Bałuszyński1
)
Zawodnik meczu w Piaście – Rafał Andraszak
W rezerwie pozostali: Grymel, Wilk, Gamla, Wiśniewski
Trenerzy : Józef
Dankowski i Marek Majka
Jagiellonia Białystok
Olszewski
Kulig (72' Marcinkiewicz), Zalewski, Kośmicki, Tupalski,
Dzienis, Łatka, Chańko, Żuberek,
Danilewicz (86` Sobolewski) , Kobeszko
(62' Reginis)
W rezerwie pozostali: Ulman, Bańkowski, Grygoruk
Trener: Witold Mroziewski
Sędzia główny – Paweł Gil, pomagali: Andrzej Kuśmierczyk, Cezary Wójcik –
Lublin
Delegat – Tomasz Kosiec – Warszawa
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Jagiellonia Białystok |
|
|
Gole – 1 |
Gole – 1 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Arka Prokom Gdynia - Piast
Gliwice 0:1 (0:0)
Po
dwóch porażkach z rzędu, wreszcie uśmiechnęło się szczęście do piłkarzy Piasta.
Niebiesko-czerwoni, mimo że zagrali bez Bałuszyńskiego
i Kocyby (kontuzje) wywieźli
z Gdyni trzy - bardzo cenne punkty, pokonując Arkę 1:0. Złotą
bramkę dla Piasta w 76 minucie meczu zdobył Robert Sierka.
Gliwiczanie
zaczęli rozgrywki w II lidze od wygranej ze Stasiakiem Opoczno. Następne dwa spotkania jednak
przegrali, tracąc przy tym aż sześć bramek. Nic więc dziwnego, że jednym z
najszczęśliwszy zawodników w ekipie Piasta, po meczu z Arką był Jacek Gorczyca. Mimo że
nie można go winić za utratę wszystkich goli, w podświadomości pozostaje jednak fakt, że puściło się
ich aż siedem. Mecz z Arką, golkiper Piasta
skomentował trzema słowami: “Wreszcie na zero” i to wydaje się być nie
mniej ważne niż zainkasowane trzy punkty. Udało się zachować czyste konto,
strzelić bramkę i to na bardzo trudnym terenie w Gdyni. To drugie w historii drugoligowych występów
zwycięstwo gliwiczan nad Arką na ich boisku. Bohaterem tego spotkania został
Robert Sierka. Po niezbyt udanym debiucie, w drugim
swoim występie, nowy nabytek Piasta nie tylko strzelił gola, ale razem z Adamem
Krygerem był motorem napędowym zespołu. Oby tak dalej w następnych
meczach.
Do Gdyni piłkarze Piasta udali się dzień wcześniej.
Mimo że przejechali
prawie
W pierwszej połowie optyczną przewagę mieli
gospodarze. To oni częściej byli w posiadaniu piłki, częściej strzelali
i wykonali 6 rzutów rożnych przy jednym Piasta. Pierwsze 10 minut drugiej
połowy wyglądało podobnie, ale z upływem czasu gdynianie słabli. W ich grze było coraz więcej
nerwowości i chaosu, a na dodatek nie mieli koncepcji jak przedrzeć się przez
zagęszczoną defensywę gości. W 51 min Sierka
wychodził na czystą pozycję, Kowalski w ostatniej chwili wybił mu piłkę spod
nóg, pomocnik Piasta przewrócił się w polu karnym, sędzia jednak uznał, że nic nie było, a dodatkowo Roberta ukarał żółtą kartką. W 65
min uderzenie Smarzyńskiego z rzutu wolnego obronił Gorczyca. Losy tego
pojedynku rozstrzygnęły się w 76 min. Wprowadzony trzy minuty wcześniej Czekański wyrzucał
piłkę z autu, trafiła ona do Krygera, ten zakręcił dwa kółeczka, dośrodkował w
pole karne, obrońca Arki wybijał ją, ale tak, że ta trafiła do Czekańskiego, ten głową zgrał
przed pole karne, gdzie był Sierka, który mocnym strzałem,
z woleja, z
Pierwsze
mecze w II lidze pokazały, że nie ma w niej słabych zespołów. Nie ma już
drużyny, która by nie straciła punktów. Nawet murowani faworyci do awansu mają
na swoim koncie porażki. W takiej sytuacji każdy punkt jest bezcenny, a z Gdyni
udało się przywieźć aż trzy.
W sobotę Piast podejmować będzie bardzo groźną Jagiellonię. Czy uda się gliwiczanom wyjść zwycięsko z tego
pojedynku ? Najlepiej przekonać się o tym osobiście
przychodząc na stadion przy ul. Okrzei, początek - godz. 16:30
Po meczu powiedzieli:
Marek Kusto – trener Arki: Kadrę mamy taką, która może
walczyć o najwyższe cele. Kontuzje kilku zawodników sprawiły jednak, że nie
wszyscy jeszcze są w pełni sił. Dziś zagraliśmy niezły mecz. Walczyliśmy do końca. Jeśli mogę
mieć pretensje to tylko za skuteczność. Stworzyliśmy kilkanaście sytuacji
bramkowych i żadnej nie wykorzystaliśmy. Piast w II połowie miał jedną i
strzelił gola. Gdyby w końcówce moi piłkarze wykorzystali przynajmniej jedną z
trzech stworzonych sytuacji byłby remis. A tak skończyło się 1:0.
Józef Dankowski
– trener Piasta: Był to mecz bardzo twardy, walka o każdy metr boiska. Graliśmy w
osłabieniu. Z powodu kontuzji nie mogłem skorzystać z Bałuszyńskiego
i Kocyby, Gamla musiał opuścić boisko już w 2 min.
Taktyka była taka, by grać na zero, ale jak się uda to coś strzelić. Zespół
Arki był niewygodnym przeciwnikiem, ale grali zbyt czytelną i zbyt szablonową
piłkę. Długie podania
dość łatwo przechwytywali obrońcy. Robert Sierka
jest takim zawodnikiem na którego można postawić.
Razem z Krygerem dobrze rozgrywali piłkę w środku pola. Już na połowie
przeciwnika starali się rozbijać ataki gdynian, ubezpieczał ich Wilk i Szmatiuk. Andraszak
też był dziś waleczny, angażował dwóch, czasem trzech obrońców Arki. Całemu
zespołowi należą się słowa uznania.
Witold Czekański: Piłkę zgrywał Kryger z lewej
strony. Odbił ją któryś z obrońców Wyskoczyłem do niej, zgrałem głową do
Roberta, uderzył z pierwszej piłki, z
Robert Sierka: Grało mi się dziś dobrze.
Arka miała optyczną przewagę, ale tak to miało wyglądać. Nastawiliśmy się na
grę z kontry, na remis. Wyszła jedna akcja i jak się okazało, wystarczyło to do
zwycięstwa.
Jacek Gorczyca: Nareszcie na zero
Piast Gliwice
Gorczyca 7
Szeja 6, Bodzioch 6, Gamla
1 (4` Komar 5), Wilk 6
Piechocki 5 (75`Żyrkowski 1), Szmatiuk 6, Opeldus 5 (73`
Czekański 2)
Sierka
8, Kryger 6
Andraszak 6
Trenerzy - Józef Dankowski i Marek Majka
W rezerwie pozostali: Grymel, Uss, Wysogląd,
Najlepszy w Piaście – Robert Sierka
Arka Prokom Gdynia
Wyłupski
Ł. Kowalski, Woroniecki, Siara, Stencel (81. Kukulski),
Murawski (68. Toborek), Ulanowski, Smarzyński, Stasiuk (64. Kalkowski)
Kułyk,
Podstawek.
W rezerwie pozostali: Chamera, Lizak, Pudysiak, Kupcewicz
Trener: Marek Kusto
Sędzia główny: Janusz
Oparcik, Paweł Gawroński, Marian Posuniak –
Radom
Obserwator – Rajmund Trybus (Szczecin)
Delegat – Eugeniusz Nowak (Bydgoszcz)
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Arka Prokom Gdynia |
|
|
Gole – 1 |
Gole – 0 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Piast Gliwice – RKS Fameg Radomsko 1:3 (0:2)
Drugiej
porażki z rzędu doznali piłkarze gliwickiego Piasta. Tym razem
Niebiesko-czerwoni musieli uznać wyższość RKS Fameg
Radomsko - ulegając 1:3. Przegrana tym bardziej bolesna, bo odniesiona na
własnym stadionie. Honorową bramkę dla gliwickiej jedenastki zdobył Janusz
Bodzioch.
Zdobyta twierdza
Nie
wielu kibiców pamięta, kiedy piłkarze Piasta, grając przed własną publicznością
schodzili z boiska pokonani. Nic jednak w tym dziwnego, bo było to dokładnie
10 listopada
Na końcowy wynik tego spotkania z pewnością miała wpływ sytuacja z 3
min, kiedy to w polu karnym szarżującego Latę, nieprzepisowo zatrzymał Bodzioch. Sędzia z Rzeszowa – pan Adam Kajzer. podyktował dla gości jedenastkę, którą na gola zamienił Berensztajn. Tak szybko zdobyta bramka ustawiła mecz.
Goście, od tego momentu
mogli spokojnie przyglądać się co będą robić ich przeciwnicy i
czekać na okazję do podwyższenia wyniku. Gdyby w 11 min Bodziochowi udało się
dosięgnąć piłki, po rogu wykonywanym z prawej strony boiska, może wynik byłby
zgoła odmienny. Liczy się jednak to, co wpadnie do siatki, a nie sytuacje. W
21 min Berensztajn wykonywał rzut wolny, obrońców
Piasta ubiegł Węgier, na szczęście piłka po jego strzale głową przeleciała pół
metra nad poprzeczką. W 24 min gliwiczanie mieli najlepszą w tej części meczu
okazję do wyrównania. W ogromnym zamieszaniu, w polu karnym Radomska, z
czterech metrów w światło bramki nie trafił Piechocki. W 30 min Bałuszyński stracił piłkę w środku pola, przejął ją Węgier,
poradził sobie z Szeją, dośrodkował w pole karne, zza pleców obrońców wyskoczył
Berensztajn i ładnym “szczupakiem” po raz drugi
pokonał Gorczycę. Gol ten zupełnie podciął skrzydła gospodarzom. Do końca tej
odsłony nie potrafili już poważniej zagrozić bramce pilnowanej przez Kozika.
Przy
stanie 0:2 - Józefowi
Dankowskiemu nie pozostało nic innego jak dokonać zmian. Nienajlepiej
grającego Bałuszyńskiego zmienił Kryger, a na prawej
stronie pojawił się Żyrkowski. Szczególnie wejście
Krygera rozruszało grę w środku pola. W 48 min, Szmatiuk
próbował zaskoczyć Kozika strzałem z drugiej linii, ale bezskutecznie. W 68 min
Andraszak strzelał, wprawdzie niezbyt mocno, ale
piłka skozłowała przed bramkarzem z Radomska i nie
wiele brakowało , by wpadła do siatki. Pięć minut później najskuteczniejszy
w poprzednim sezonie napastnik Piasta trafił w słupek. W 75 min na boisku
pojawił się Uss, i już w pierwszej akcji został
sfaulowany przez Nowaka. Wszystko to działo się w obrębie pola karnego, sędzia więc najpierw wskazał na
jedenasty metr, a za chwilę obrońca z Radomska, jako dodatkową karę ujrzał
jeszcze żółtą kartkę. Jedenastkę pewnie wykorzystał Bodzioch i na 12 min przed
końcem meczu odżyły nadzieje na wywalczenie przynajmniej jednego punktu. Gdyby
w 81 min piłka po strzale głową Gamli wpadła do siatki,
to być może udało by się zremisować. Tymczasem dwie
minuty później padła trzecia bramka dla Radomska. Debiutujący w zespole Piasta
– Robert Sierka, stracił piłkę w okolicach 40-stego metra. W
konsekwencji Folc znalazł się sam na sam z Gorczycą i
ustalił wynik tego meczu.
Nie tak wymarzyli sobie kibice Piasta początek sezonu, ale trudno uznać jest te wyniki za niespodziankę. Zarówno Ruch jak i Radomsko to dobre zespoły, jeszcze niedawno grające w ekstraklasie. W drużynie Piasta, w przerwie letniej zaszły spore zmiany. Kilku zawodników zostało dokoptowanych tuż przed rozpoczęciem rozgrywek, a jeden w trakcie. Potrzeba więc czasu na zgranie się. Największa bolączką Józefa Dankowskiego jest jednak luka na lewej pomocy. Na razie nie udało się znaleźć następcy dla Radzewicza. W każdym meczu, na tej stronie zagrał kto inny. W najbliższy piątek Niebiesko-czerwonych czeka kolejny, trudny sprawdzian. Gliwiczanie jadą do Gdyni, gdzie zmierzą się z tamtejszą Arką. O punkty w Gdyni będzie bardzo trudno, ale może właśnie tam nastąpi przełom i Piast zagra tak, jak oczekują tego kibice.
Powiedzieli po meczu:
Józef Dankowski - trener Piast: Gramy bardzo nieskutecznie w obronie. To było już widać w III lidze, teraz jednak, przy lepszych przeciwnikach widać to jeszcze wyraźniej. Jesteśmy wolniejsi o metr, półtorej od przeciwników. Robert Sierka nie mógł dziś sam przechylić szali na naszą korzyść. Drużyna liczy 11 zawodników. Ja liczę, że będzie on mocnym punktem w zespole. Wejście Krygera i Żyrkowskiego ożywiło grę, zdobyliśmy kontaktowego gola, ale znów prosty błąd w obronie sprawił, że straciliśmy kolejną bramkę i nadzieje na dobry wynik prysły jak bańka mydlana. Ten zespół jeszcze musi się dotrzeć. Chciałbym bardzo podziękować kibicom, że byli z nami do końca i że kibicowali nam do ostatniej minuty.
Rafał Andraszak – Piast: Graliśmy u siebie i liczyliśmy na trzy punkty. Porażka u siebie zawsze boli bardziej. Graliśmy słabiej niż z Ruchem. Zbyt mało stwarzamy sytuacji pod bramką przeciwnika. Z Arką nie możemy już przegrać. Mam prywatne rachunki do wyrównania z prezesem Arki. Będę starał się zagrać jak najlepiej.
Józef Antoniak - trener
Radomska: Wygraliśmy zasłużenie. Zagraliśmy mądrzej i
skuteczniej. Mecz ułożył się dla nas bardzo dobrze. Już w 4 min zdobyliśmy gola.
Potem mogliśmy gra spokojnie i czekać, co zrobi przeciwnik.
Piast Gliwice
Gorczyca 4
Szeja 4, Bodzioch 5, Gamla
4
Sierka 4, Szmatiuk 4, Kocyba 4, Opeldus
2 (Żyrkowski 2)
Bałuszyński 2
(46` Kryger 3),
Andraszak 5, Piechocki 3 (75` Uss
2)
Trenerzy - Józef Dankowski i Marek Majka
W rezerwie pozostali: Grymel, Wilk, Gontarewicz,
Czekański
Najlepszy w Piaście – Janusz Bodzioch
RKS Fameg Radomsko
Kozik,
Nowak, Prokop, Dopierała (85`
Kowalczyk), Jóźwiak (90` Pluta),
Berensztajn, Lato, Smoliński, J. Markiewicz,
Leszczyński, Węgier (76` Folc)
W rezerwie pozostali: M. Markiewicz, Lamch, Osiński, Tomasiak
Trenerzy: Józef Antoniak i Jan Makowiecki
Sędzia główny: Adam Kajzer, pomagali
Tomasz Kukowski i Andrzej Szymański – Rzeszów
Obserwator i delegat – Włodzimierz Taborek (Kielce)
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
RKS Fameg Radomsko |
|
|
Gole – 1 |
Gole – 3 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Ruch Chorzów - Piast Gliwice
3:1 (0:0)
13
sierpnia okazał się pechowym dniem dla piłkarzy Piasta. Podopieczni Józefa Dankowskiego już w drugiej kolejce rozgrywek o mistrzostwo
II ligi zmierzyli się z głównym pretendentem do awansu - Ruchem Chorzów i dość
gładko przegrali z czternastokrotnym mistrzem Polski - 1:3. Jedynego gola dla gliwickiej
jedenastki zdobył Rafał Andraszak.
Historia lubi się powtarzać
Ruch,
odkąd awansował do ekstraklasy, a było to w 1927 r. tylko trzy razy grał w II lidze.
Ostatnio było to w sezonie 1987/88, wtedy też chorzowianie spotkali się z
Piastem. Na Cichej lepsi okazali się "Niebiescy" wygrywając różnicą
dwóch bramek (2:0), w rewanżu górą byli gliwiczanie (1:0). Wtedy, tak samo jak
i w środowym meczu
trenerem Ruchu był Jerzy Wyrobek. Historia więc,
jeszcze raz udowodniła, że lubi się powtarzać, a jeśli tak się stanie to na
wiosnę być może kibice jedenastki z Okrzei będą cieszyć się ze zwycięstwa ich
drużyny.
Już
na dzień przed meczem piłkarze Piasta zostali zgrupowani poza Gliwicami, aby
mogli się w spokoju przygotować do konfrontacji z Ruchem. Wszyscy sobie zdawali, że w Chorzowie
nie będzie łatwo. Zgodnie z przewidywaniami na Cichej zjawiło się prawie 5 tys.
widzów, którzy bardzo żywiołowo i głośno dopingowali swój zespół. Na
dodatek kilku piłkarzom z obecnego składu po raz pierwszy przyszło grać przy
sztucznym świetle. Kibice Piasta także dość licznie stawili się stadionie i
wcale nie gorzej
zagrzewali Niebiesko-czerwonych do walki, ale korzystny rezultat udało
się utrzymać tylko do 50 min.
Taktyka
na ten mecz mogła być jedna, uważna gra w defensywie, a jak się nadarzy okazja
- skontrować. Gliwiczanie wprawdzie zaczęli mecz w ustawieniu 3-5-2, ale
praktycznie bronili się 7,8 zawodnikami. Pierwszą bramkową sytuację mieli
goście. Już w 30 sekundzie wykonywali rzut rożny, obrońcy Ruchu jednak wybili
piłkę w pole. W
4 min, po akcji Czekańskiego, Bałuszyński
strzelał, ale zbyt lekko, by zaskoczyć Matuszka. W 8 min, grający w środku pola
Słowak - Frantisek Kundra oddał pierwszy celny strzał na bramkę
Piasta. W 13 min, ten sam zawodnik
uderzył z drugiej linii, ale Gorczyca wspaniałą interwencja zdołał zapobiec
utracie gola. W 25 min Śrutwa minimalnie spudłował. W
38 min, ponownie napastnik Ruchu miał szansę na zdobycie gola, jednak będąc sam
na sam z bramkarzem gości - przegrał ten pojedynek. W
tej części "Niebiescy" prezentowali się lepiej. Częściej posiadali
piłkę i stworzyli więcej sytuacji bramkowych, ale obronie Piasta też za wiele
nie można było zarzucić. Inaczej było już w drugiej części tego pojedynku.
W
46 min rzut wolny wykonywał
Kryger, w światło bramki
groźnie głową strzelał Szmatiuk, ale Matuszek
złapał piłkę. Gdyby gliwiczanie zdołali utrzymać korzystny wynik do 70 min, to
piłkarze Ruchu z pewnością opadli by z sił i byłaby szansa na wywiezienia
choćby jednego punktu. Jednak w 50 min fatalny błąd popełnił Gamla. Jarczyk dalekim podaniem zagrał do Śrutwy, ten głową przedłużył jej lot. Na miejscu był
obrońca Piasta, ale nieczysto trafił w piłkę i zamiast ją wybić do przodu,
podał do Bajery, pomocnik Ruchu znalazł się w idealnej
sytuacji, której nie zmarnował. Ruch poszedł za ciosem i dalej atakował.
Kolejne sytuacje do podwyższenia wyniku mieli: Bajera
51`, Bizacki
63` i Masternak 64`. W 70 min, po
świetnej akcji Zajdla przeprowadzonej prawą stroną, Bajera
zagrał do Bizackiego, ten uderzył z półobrotu i
Gorczyca po raz drugi skapitulował, choć nie można go winić za utratę żadnej z
trzech bramek. W 83 min gości dobił Zajdel. Wilk, będąc w zupełnie niegroźnej
sytuacji tak wybijał piłkę, że ta trafiła wprost pod nogi zawodnika Ruchu,
któremu pozostało już tylko
wpakować ją do siatki. Na szczęście gliwiczanie grali do
ostatniego gwizdka sędziego i w końcówce strzelili gola, który pozwolił z
honorem opuścić stadion przy ul. Cichej. Kryger wypuścił w uliczkę Andraszaka, a ten chytrym strzałem wreszcie pokonał
Matusiaka. Tylko kibice Piasta i sami zawodnicy wierzyli, że w Chorzowie uda
się wywalczyć korzystny rezultat. Ruch był zdecydowanym faworytem. "Niebiescy"
jeszcze w poprzednim sezonie grali w ekstraklasie i prawie w niezmienionym
składzie przystąpili do rozgrywek w II lidze. Sztuka piłkarska z pewnością nie jest
im obca. Piast to beniaminek, w składzie którego
zaszły ostatnio spore zmiany. Potrzeba czasu, aby wszystkie tryby zaskoczyły.
Oby stało się to jak najszybciej.
Piast
Gliwice
Gorczyca 6
Szeja 5, Bodzioch 5, Gamla
4
Wilk 4
Czekański 3 (57 Piechocki 1), Szmatiuk 6, Kryger 6, Opeldus
3 (57` Gontarewicz )
Andraszak 6, Bałuszyński 4
(74` Uss 1)
Trenerzy Józef Dankowski i Marek Majka
W rezerwie pozostali: Grymel, Żyrkowski, Wysogląd, Kocyba
Najlepszy w Piaście – Jacek Gorczyca
Ruch Chorzów
Matuszek
Jarczyk (87. Balul),
Masternak, Fornalik, Cecot
Zajdel, Malinowski, Kundra (83. Foszmańczyk),
Bizacki
Śrutwa, Bajera (74. Molek)
Trener – Jerzy Wyrobek
W rezerwie pozostali: Nowak, Szyndrowski, Pierścionek
Sędzia główny – Janusz Oparcik, pomagali:
Tomasz Smoliński i Mariusz Posuniak
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Stasiak Opoczno |
|
|
Gole – 1 |
Gole – 3 |
Żółte kartki |
Żółte kartki |
Piast Gliwice - Stasiak
Opoczno 3:1 (2:0)
W
czerwcu 1989 roku Piast rozegrał ostatni mecz w II lidze. Po czternastu latach przerwy
Niebiesko-czerwoni powrócili na szczebel centralny. W inauguracyjnym meczu, w
obecności prawie czterotysięcznej widowni, gliwiczanie pokonali Stasiaka Opoczno 3:1. Dwie bramki dla Piasta strzelił
Janusz Bodzioch, a trzeciego gola dorzucił Rafał Andraszak.
Było to 308 zwycięstwo jedenastki z Okrzei w II lidze.
Zaczęło się bardzo
obiecująco dla Piasta. Już w pierwszej minucie gospodarze wykonywali rzut rożny, a jak się później okazało, to po stałych fragmenty
gry padły pierwsze dwa gole. W 5 min, po rzucie wolnym wykonywanym przez Piechockiego głową strzelał Bałuszyński,
ale trafił w “tylko” w poprzeczkę. W 13 min znów dobrą akcją, zakończoną
minimalnie niecelnym uderzeniem popisał się Bałuszyński.
Z czasem jednak goście coraz częściej byli przy piłce i ich akcje stawały się
coraz groźniejsze. W 26 min, po kontrze, Bała strzelał
z
W przerwie, Zbigniew Przedsiebierski przekonywał swoich podopiecznych, że jeszcze nie wszystko stracone i można przynajmniej ten mecz zremisować. Piłkarze z Opoczna uwierzyli w te słowa, bo pierwsze dziesięć minut drugiej połowy zdecydowanie przebiegało pod ich dyktando. W 49 min Feliksiak miał wyborną sytuację, by zdobyć kontaktowego gola, ale nie trafił do bramki będąc kilka metrów przed nią. Bardzo groźne były akcje przeprowadzane przez gości prawą stroną. Każdy rajd kończył się dośrodkowaniem i ogromnym zamieszaniem w polu karnym Piasta. W 52 min po takiej akcji Feliksiak strzelał, ale Gorczyca obronił. W 55 min znów po akcji przeprowadzonej prawą flanką musiał już jednak skapitulować. Dośrodkowywał Feliksiak, a skutecznie akcję strzałem głową wykończył Przysiuda. Widząc co się dzieje, Józef Dankowski dokonał roszad w składzie. Zeszli z boiska najpierw Kryger, a potem zmęczony już Piechocki, W ich miejsce pojawili się Gontarewicz i Żyrkowski. Czekański przeszedł na lewe skrzydło. Dało to efekty, bo gra się wyrównała. W 77 min świetną okazję do podwyższenia wyniku mieli gospodarze. Gontarewicz przedarł się przez obronę Stasiaka, po swojej prawej ręce miał zupełnie nie pilnowanego Andraszaka, zdecydował się jednak sam wykończyć akcje, ale jego zbyt lekki strzał pewnie obronił Holewiński. W 80 min Bałuszyński niecelnie uderzył z wolnego. Potem kilkakrotnie mocniej zabiły serca kibiców Piasta, kiedy to kotłowało się na przedpolu bramkowym gliwickiego zespołu. Bliski wyrównania był wprowadzony na boisko w 85 min prezes drużyny z Opoczna – Mirosław Stasiak. Gdyby mu w ostatniej chwili nie “zdjął” piłki z głowy jeden z miejscowych obrońców, pewnie by wpakował piłkę do siatki. W 87 min, najmłodszy na boisku, zaledwie 18 latek – Żyrkowski, przeprowadził rajd prawą stroną, jednak zbyt mocno dośrodkowywał i Andraszak nie był w stanie zamienić tego podania na bramkę. W ostatnich kilku minutach goście rzucili wszystko na jedną szalę i nadziali się na klasyczną kontrę, po której Andraszak znalazł się sam na sam z bramkarzem z Opoczna i najlepszy strzelec minionego sezonu ustalił wynik tego meczu na 3:1.
Inauguracja w II lidze wypadła lepiej niż
oczekiwano. Zagrali prawie wszyscy sprowadzeni w przerwie letniej piłkarze.
Debiut z pewnością był udany dla Adama Piechockiego, który zaliczył asystę i
przeprowadził kilka ładnych akcji lewą stroną. Henryk Bałuszyński
wprawdzie bramki nie zdobył, ale to z jego podania padł trzeci gol, a kilka
jego zagrań było wysokiej klasy. Dobrze wypadli także pozostali gracze. Józef Dankowski udowodnił, że na swoim rzemiośle się zna.
Sprowadził takich zawodników, jacy byli potrzebni. Odmłodził nieco zespół i
efektem tego była pierwsza wygrana już na samym starcie. Oby tak dalej.
Wypowiedzi pomeczowe:
Zbigniew Przesiebierski – trener Stasiaka Opoczno: Spodziewaliśmy licznej widowni, głośnego dopingu i tego, że
Piast zaatakuje od pierwszych minut. Pierwsze minuty potwierdziły to. Potem
jednak zaczęły się piłkarskie szachy. Obydwie drużyny badały się nawzajem.
Bramki straciliśmy po karygodnych błędach. Jestem niepocieszony, że po stałych
fragmentach gry przy tak rosłym zespole nawet nie stworzyliśmy zagrożenia pod
bramką Piasta. Newralgicznym momentem tego spotkania, była 78 min, Gdy Grzegorz
Bała nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Gdybyśmy
wtedy wyrównali na pewno byśmy nie przegrali, a tak w końcówce jeszcze
nadzialiśmy się na kontrę i
w konsekwencji wyjeżdżamy z bagażem trzech bramek.
Józef Dankowski – trener Piasta: Cieszę się,
że wygraliśmy. Wolę brzydko wygrywać niż pięknie przegrywać. Zespół z Opoczna
pokazał, że nie przypadkowo jest czołową drużyną II ligi. Myśmy zagrali dobrze
przez 20 min, potem zawodnicy się zbytnio usztywnili. Tym bardziej cieszą trzy
punkty. Cieszę się także, że mam w zespole Janusza Bodziocha. Trudno mi oceniać poszczególnych
graczy. Uważam, że każdy z nich może grać lepiej. Mam nadzieję, że z meczu na
mecz będzie coraz lepiej i
następnych spotkaniach chłopcy pokażą na co ich stać.
Piast
Gliwice
Gorczyca 7
Szeja 6, Bodzioch 9, Gamla
6
Wilk 6
Piechocki 6 (62` Żyrkowski
2), Kocyba 6, Kryger 5 (55` Gontarewicz 2) Czekański
7 (85 Szmatiuk 1)
Andraszak 7, Bałuszyński 7
Trenerzy Józef Dankowski i Marek Majka
W rezerwie pozostali: Marcin Grymel, Artur Opeldus,
Piotr Uss
Piłkarz meczu – Janusz Bodzioch
Stasiak Opoczno
Holewiński
Czerbniak, Mrózek, Drąg (75` Janicki), Miklosik,
Preis, Przysiuda, Majda (57` Robaszek),
Kaczmarczyk
Feliksiak, Bała (85` Stasiak)
Trener – Zbigniew Przesiebierski
W rezerwie pozostali: Witkowski, Bazler, Hyży
Sędzia główny - Grzegorz Gromek, pomagali: Jacek Gudyń
i Andrzej Pastor – Warszawa
Sędzia techniczny – Marian Smalcerz
Obserwator -
Krzysztof Witkowski (Opole)
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Stasiak Opoczno |
|
|
Gole – 3 |
Gole – 1 |
Żółte kartki |
Żółte kartki |