Sezon 2004/05
Już w najbliższy weekend rozpoczną się rozgrywki w I i II lidze w sezonie 2004/05. W sobotę na stadionie przy ul. Okrzei niebiesko-czerwoni podejmować będą jedynego spadkowicza z pierwszej ligi – Górnik Polkowice. Do rundy jesiennej i do tego meczu, piłkarze gliwickiego Piasta przygotowania rozpoczęli już pod koniec czerwca, kiedy to po krótkim urlopie zmierzyli się w meczu kontrolnym z 10 zespołem ekstraklasy - GKS Katowice.
Ligę czas zacząć !
Poprzedni sezon na drugim
froncie z punktu widzenia kibiców był wyjątkowo ciekawy. Nowy regulamin
rozgrywek, który dawał szansę na awans aż trzem zespołom i wprowadzenie baraży
o utrzymanie sprawiło, że emocji nie zabrakło do ostatniej kolejki.
Przypomnijmy, że Piast dopiero w ostatnim spotkaniu z Polarem Wrocław zapewnił
sobie byt w drugiej lidze, bez konieczności rozgrywania dodatkowych gier.
Zarząd Klubu 10 miejsce w tabeli przyjął jako dobry wynik i postanowił
przedłużyć kontrakt z Józefem Dankowskim, na razie do końca roku. Pomagać mu będą podobnie jak i w
zeszłym roku: Janusz Bodzioch i Marek Majka.
Pierwszy sparing gliwiczanie
rozegrali jeszcze przed wyjazdem na obóz do Dzierżoniowa. Około 500 widzów
miało okazję zobaczyć efektowne zwycięstwo gliwickiej jedenastki - 3:1 nad Dospelem Katowice. W meczu tym zagrało kilku kandydatów do
gry w pierwszym zespole: M. Staniek, Procek, Marek, Pielka, Kazimierowicz,
Piwowar, Pałkus, Podgórski. Z tej
ósemki zostało dwóch: Przemysław Pałkus (Odra
Wodzisław) i Tomasz Podgórski (wychowanek). 5 lipca
gliwiczanie udali się na dziesięciodniowe zgrupowanie do Dzierżoniowa.
Zawodnicy pracowali nad kondycją i rozgrywali mecze kontrolne. Trenowano dwa
razy dziennie, a także podglądano dwóch najbliższych rywali Piasta, którzy także tam
przygotowywali się do rozgrywek ( Górnik Polkowice i Zagłębie Sosnowiec). Podczas pobytu w Dzierżoniowie
udało się rozegrać
trzy sparingi. Najpierw gliwiczanie bezbramkowo zremisowali z Miedzią Legnica,
potem nasz zespół uległ Śląskowi Wrocław 0:1, a już w drodze powrotnej niebiesko-czerwoni
musieli uznać wyższość Odry Opole - przegrywając 1:3. Do tych wyników
szkoleniowcy Piasta jednak nie przywiązywali szczególnego znaczenia. Zawodnicy
grali na bazie zmęczenia i chodziło tu o co innego. W
okresie tym sprawdzano umiejętności kolejnych kandydatów do gry w naszym zespole, a byli to Kocur, Warczachowski i Toborek. Pierwszy znalazł uznanie w oczach
trenerów, pozostałym podziękowano. Podczas pobytu na obozie miało też
miejsce bardzo rzadko spotykane zdarzenie w piłkarskim świecie, ale jak widać w
naszym kraju wszystko jest możliwe. W pierwotnych
planach sparing partnerem jedenastki z Okrzei miało być Zagłębie Sosnowiec, ale
w związku z tym, że już w drugiej kolejce ligowej te dwie drużyny spotkają się, za porozumieniem
stron odwołano tą grę. W zastępstwie miał się odbyć mecz z Polarem Wrocław.
Nasza drużyna przybyła do Wrocławia, ale nie zastała gospodarzy
, gdyż wybrali oni, bez wcześniejszego uprzedzenia grę kontrolną z
pierwszoligową Odrą Wodzisław. Trenerzy nie skomentowali tego zdarzenia. My
możemy powiedzieć, że chyba dobrze, że Polar opuścił szeregi II ligi. Niestety
zgrupowania tego nie będzie mile wspominał Łukasz Janczarek. Wychowanek Piasta
miał już prawie pewne miejsce w ataku, niestety naderwał wiązadła krzyżowe i
rundę jesienną ma już z głowy. Kolejnym sparingpartnerem gliwickiego Piasta był
zespół RKS Radomsko. W poprzednim sezonie dwa razy wygrało z Piastem i to wysoko. Tym razem zanotowano wynik
bezbramkowy. Tak trener gości Czesław Palik jak i gospodarzy Józef Dankowski ocenili ten sparing jako bardzo pożyteczny. Wynik
remisowy uznano za sprawiedliwy mimo że tak jedna jak
i druga drużyna przy odrobinie szczęścia mogła zdobyć przynajmniej po kilka
bramek. Także i w tym spotkaniu byli testowani kolejni gracze. Jakub Ławecki z
rezerw Wisły Kraków, Arkadiusz Stępień z SMS Wodzisław i Maciej Michniewicz z
Polonii Warszawa. Ostatni
z nich otrzymał propozycję gry w Piaście, a także uzgodnił warunki finansowe.
Czy jednak będzie reprezentował barwy naszego klubu okaże się już po zamknięciu
tego numeru gazety. Następnym
przeciwnikiem Piasta była rewelacja IV ligi , poprzedniego
sezonu – GKS Jastrzębie. Piłkarze z Jastrzębia nie przegrali w rozgrywkach
ligowych, ani w
barażach meczu. Zespól ten prowadzi doskonale znany w Gliwicach trener, a
kiedyś zawodnik Górnika Zabrze i Piasta – Krzysztof Zagórski. Jego podopieczni
jednak musieli uznać wyższość drugoligowców ulegając Piastowi 1:3. Ostatnim
przeciwnikiem niebiesko-czerwonych w okresie przygotowawczym był czołowy zespól
drugiej ligi – GKS Bełchatów.
Bełchatowianie wygrali to spotkanie 1:0, ale Józef Dankowski,
mimo porażki
zadowolony był z postawu swoich zawodników. W tych dwóch meczach
nie testowano już kolejnych piłkarzy, tylko szlifowano formę na inauguracyjne
spotkanie z Polkowicami.
Przerwa w
rozgrywkach w tym roku była wyjątkowo krótka. Niespełna dwa miesiące miały
drużyny na przygotowanie się
do kolejnego, trudnego sezonu. To, że będzie on ciekawy, gwarantuje regulamin
rozgrywek. Na awans mają trzy zespoły.
Bezpośrednio spadną tylko dwie ekipy, a to dlatego, że
będzie powiększana ekstraklasa. Drużyny z miejsc 13-16 zagrają w barażach o
utrzymanie. Na drugim froncie będą grały takie ekipy jak Widzew, Zagłębie
Sosnowiec, ŁKS, Szczakowianka. Renomowanych zespołów więc nie zabraknie, ciekawych spotkań na pewno też
nie. Warto więc zapewnić sobie stałą możliwość wstępu na mecze wykupując karnet
na całą rundę.
Sezon 2003/04
W czerwcu 1989 roku piłkarze Piasta rozegrali
ostatnie spotkanie w II lidze. Po czternastu latach przerwy niebiesko-czerwoni
powrócili na szczebel centralny. 9-go sierpnia 2003 r.
punktualnie o godz. 17:00 pan Grzegorz Gromek nakazał rozpoczęcie meczu
pomiędzy Piastem Gliwice a Stasiakiem Opoczno. Chyba żaden sympatyków Piasta nie
przypuszczał wtedy, że będzie to jeden z najbardziej dramatycznych sezonów w
historii gliwickiego klubu. W przeciągu niespełna roku wydarzyło się tak wiele,
że sympatycy jedenastki
z Okrzei długo będą jeszcze wspominać sezon 2003/04.
GKS nigdy nie spadnie !
Stadion, który znajduje się przy ul. Okrzei
liczy sobie już prawie 80 lat. W swojej historii był przebudowywany,
modernizowany i zmieniany. Gdyby drzewa otaczające główną płytę mogły mówić, z
pewnością opowiedziałyby niejedną, ciekawą historię. Przed wojną grał tu zespół
SpVgg Vorwärts-Rasensport,
a na trybunach w 1941 r. mogło pomieścić się 15 tys. widzów. Po powrocie Gliwic do macierzy,
zagościła tam najpierw
drużyna Budowlanych (znana też jako Lechia).
W 1956 r. po fuzji trzech klubów powstał GKS Gliwice. Piast natomiast
pierwsze mecze rozgrywał na stadionie przy ul. Robotniczej. W 1964 roku
połączono obydwa kluby. Powstał GKS "Piast" Gliwice. Popularne
Piastunki po raz pierwszy na zapleczu ekstraklasy zagościły w 1957 r. Mecze
rozgrywane były przy ul. Robotniczej, potem na stadionie XX-lecia
i na Okrzei. Po reaktywacji zespołu seniorów w 1997 r. niebiesko-czerwoni na
stałe już powrócili na obiekt przy ul. Stefana Okrzei.
Pierwszą bramkę w II lidze w meczu przeciwko
Stasiakowi Opoczno w 37 min zdobył Janusz Bodzioch. Gdy 5 min później ten sam zawodnik podwyższył
na 2:0, czterotysięczna publiczność oszalała ze szczęścia. Spotkanie to
zakończyło się pewnym zwycięstwem Piasta 3:1. Tydzień później gliwiczanie
jednak dostali surową lekcję futbolu. W Chorzowie, czternastokrotny mistrz
Polski, tamtejszy Ruch
pokonał jedenastkę z Okrzei - 3:1. W następnej kolejce
gliwiczanie znów musieli przełknąć gorycz porażki, ulegając przed własną
publicznością RKS Radomsko także 1:3. Sytuacja w tabeli zaczęła się robić coraz
mniej ciekawa. Na szczęście podopiecznym Józefa Dankowskiego
udało się zdobyć komplet punktów w Gdyni, grając przeciwko Arce. Złotą bramkę w
tym meczu zdobył pozyskany w przerwie letniej - Robert Sierka.
Niestety, tuz przed końcowym gwizdkiem sędziego z powodu kontuzji kolana,
zawodnik ten musiał opuścić boisko i nie zagrał już do końca rundy. Zwycięstwo to dodało skrzydeł Ferajnie
z Okrzei. W ostatnią sobotę sierpnia gliwiczanie zastopowali rozpędzoną „Jagę” -
remisują u siebie 1:1. Piłkarze z Białegostoku przed
tym meczem byli liderami w tabeli. W tym dniu zadebiutował w barwach Piasta
Michał Stolarz. Kolejna wyprawa na wybrzeże okazała się również udana. Tym razem gliwiczanie
pokonali Błękitnych ze Stargardu
Szczecińskiego 2:1. Zwycięstwo było tym bardziej cenne, bo odniesione na boisku
przeciwnika. Przeciwko Stargardowi grywał w przeszłości drugi trener Piasta -
Marek Majka. Wtedy strzelił on gola, przyczyniając się do degradacji zespołu ze
Stargardu. Kolejnych dwóch spotkań jedenastka z Okrzei nie zaliczy do udanych.
Niebiesko-czerwoni najpierw przegrali z Zagłębiem Lubin 0:2, a w następny weekend w takim samym
stosunku ulegli Cracovii. Obydwie przegrane miały miejsce na własnym stadionie.
Na szczęście udało się przywieźć komplet punktów z Ostrowca. Podopieczni Józefa
Dankowskiego pokonali tam spadkowicza z pierwszej
ligi - KSZO Ostrowiec - 2:1. Kapitalny mecz rozegrał wtedy Jacek Gorczyca, a
przepiękną bramkę zdobył Rafał Andraszak. Po wygranej u
siebie z Podbeskidziem 2:0 pojawiły się głosy, że Piast może powalczyć nawet o
baraże premiujące grą w ekstraklasie. Rzeczywiście wtedy gliwiczanie
prezentowali najwyższą formę w tej rundzie. Trzeba podkreślić, że w tym meczu
bramki dla naszego zespołu strzelili Kaszowski i Gontarewicz.
Zawodnicy ci wywodzą się z Gliwic i mają najdłuższy staż w drużynie Piasta. Wprawdzie w Bełchatowie wygrali
Górnicy (1:0), ale "Piastunki" nie były gorsze i gdyby Andraszak wykorzystał choćby jedną z trzech 100% sytuacji na zdobycie gola, wynik
byłby zupełnie inny. Po raz kolejny
komplet widzów na
trybunach stadionu przy ul. Okrzei zasiadł 12 października, gdy
do Gliwic zawitał lider - Pogoń
Szczecin. W 16 min tego meczu Paweł Gamla zdecydował
się na strzał z drugiej linii i piłka tuż przy słupku wpadła do bramki gości. Portowcy
wyrównali już 2 min po straceniu gola. Więcej jednak bramek w tym dniu kibice
nie zobaczyli i mecz zakończył się podziałem punktów. Do Konina podopieczni
Józefa Dankowskiego i Marka Majki jechali w roli
faworytów. Na zapleczu ekstraklasy Piast zaczął być uważany za najlepiej
grający zespół na wyjazdach. Taktyka stosowana przez gliwickich szkoleniowców
jesienią sprawdzała się na boiskach rywali. Zagęszczona obrona już w środku
pola i kontrataki. Właśnie
po takiej akcji w 65 min Andraszak zdobył
bramkę, która pozwoliła jego drużynie wracać do domu w radosnych nastrojach.
Potem przyszło najwyższe zwycięstwo w lidze. Wyższość gliwiczan musiał uznać
dwukrotny mistrz Polski - ŁKS Łódź przegrywając aż 0:4. Kolejne dwa trafienia w tym
spotkaniu zaliczył Janusz Bodzioch. Po tych wygranych pojawiła się nadzieja na
to, aby zakończyć rozgrywki w ścisłej czołówce. Szybko jednak trzeba było
powrócić na ziemię, a przyczyniły się do tego Tłoki Gorzyce, wygrywając z
Piastem 3:0. W przedostatniej kolejce lepsza okazała się Szczakowianka
(2:1), trudno jednak było ten wynik uznać za niespodziankę. Na zakończenie
rozgrywek w rundzie jesiennej jak strzela się bramki przypomniał sobie Piotr Uss. Jego dwa gole zdobyte w spotkaniu przeciwko Polarowi
pozwoliły zająć ostatecznie 8 miejsce ze sporą przewagą na strefą barażową.
Wydawało się więc,
że będzie można spokojnie przygotowywać się do rundy rewanżowej. W przerwie
zimowej jednak miały miejsce dwa, bardzo istotne wydarzenia. Pod koniec
stycznia ciężko zachorował Tomasz Szeja. Wirus okazał się silniejszy od obrońcy
Piasta. W lutym pożegnaliśmy Tomka na zawsze. Miało to ogromny wpływ na
psychikę pozostałych graczy. Drugie zdarzenia miało już bardziej sportowy
charakter. Z rozgrywek wycofały się dwa zespoły. Rzecz bezprecedensowa na tym
szczeblu rozgrywek. Odebrano punkty, ale większą stratą był fakt, że
gliwiczanie nie mieli okazji rozegrania rewanżowych spotkań przed własną publicznością. Na wiosnę trzeba więc było aż 9 razy grać na wyjeździe, a tylko 6 razy
u siebie. Takiej nieciekawej sytuacji na starcie nie miała żadna drużyna. W
przerwie zimowej pozyskano czterech nowych graczy, z czego jeden okazał
się zupełnym niewypałem.
Pierwsze spotkanie w rundzie rewanżowej
zakończyło się porażką 0:2 w Ostrowcu, z przeniesionym tam Stasiakiem/KSZO.
Przegrana jednak na boisku przeciwnika zdarzyć się może. Tydzień później do
Gliwic zawitał Ruch Chorzów. Miał to być hit sezonu, ale gra skończyła się już po 51 min.,
kiedy to grupa nieodpowiedzialnych
wyrostków wszczęła rozróby na trybunach i arbiter przed czasem zakończył to spotkanie.
Na klub posypały się kary niespotykane w historii Piasta. Na szczęście N.K.O.
zachowała rozsądek i złagodziła sankcje, ale walkower pozostał, a w sytuacji,
kiedy spaść mogło aż 6 drużyn, każdy punkt był bezcenny. Porażka w Radomsku 0:3 - była w
dużym stopniu konsekwencją wydarzeń z
meczu z Ruchem. Udało się jednak zdobyć komplet punktów w spotkaniu z Arką
Gdynia (1:0). W Białymstoku oprócz straconych punktów i bramek, zespół stracił
też Marcina Chyłę. Pozyskany w przerwie zimowej napastnik doznał kontuzji i nie
zagrał już do końca sezonu. Spotkanie z Zagłębiem Lubin zapamięta do końca życia Janusz Bodzioch. W
90 min strzelił on "swojaka" - pierwszego w swojej ponad 20 letniej
karierze. W Krakowie wygrać było nie sposób (0:2). Gospodarzom pomógł sędzia
wyrzucając w pierwszej połowie z boiska dwóch zawodników Piasta. Niemoc
strzelecka została przełamana
w Bielsku (zwycięstwo 3:0). Potem były dwie porażki, w tym
najwyższa w sezonie (0:5 w Szczecinie z Pogonią). Po zwycięstwie 1:0 nad Aluminium powróciła nadzieja,
że uda się uniknąć baraży, ale po przegranej w Łodzi 1:2 szansa ta znacznie zmalała. Niektórzy
sugerowali, aby zając takie miejsce, które pozwoli zagrać w barażach z teoretycznie słabym przeciwnikiem.
Szkoleniowcy i zawodnicy Piasta wierzyli jednak, że uda się uniknąć dodatkowych
gier i rzeczywiście. W końcówce sezonu powróciła forma z jesieni. Tłoki Gorzyce
zostały rozgromione 5:1. Najbardziej dramatyczny mecz sezonu jednak gliwiczanie
rozegrali w Jaworznie. Adam Piechocki zdobył tam gola, który w konsekwencji
dał niebiesko-czerwony utrzymanie w
drugiej lidze. W ostatnim spotkaniu z Polarem piłkarze Piasta dopełnili formalności
wygrywając 2:0.
10 miejsce w tabeli jak na zespół, który miał
14-letnią przerwę w drugoligowych
rozgrywkach to całkiem niezły rezultat. Kibice oczekiwali więcej, takie ich
prawo, ale trzeba twardo stąpać po ziemi. Piast to klub bardzo dobrze
zorganizowany, ze stabilnym źródłem finansowania, ale na dzień dzisiejszy
trudno jest postawić znak równości pomiędzy Piastem, a Pogonią, Cracovia czy
Zagłębie. Józef Dankowski przejął zespół w bardzo
trudnym momencie, po dwóch porażkach, a było to jeszcze w trzeciej lidze. Wtedy
potrafił zmobilizować drużynę i wywalczyć awans. Jesień niewątpliwie można było
znać za udaną. Wiosną nie udało się zdobyć zbyt wielu punktów na wyjazdach, za to u siebie
gliwiczanie przegrali tylko jedno spotkanie (wynik meczu z Ruchem został
ustalony przy zielonym stoliku). Zadanie więc postawione
przed trenerami zostało wykonane. W przyszłym sezonie znów zobaczymy na stadionie przy ul.
Okrzei drużyny z zaplecza ekstraklasy, a jak się poszczęści w pucharach to
nawet pierwszoligowców.