Sezon 2000/2001 IV liga grupa I - Wiosna
Na początku sierpnia 2000 r, kiedy rozpoczynały się rozgrywki o mistrzostwo IV ligi, niewielu wierzyło, że piłkarzom Piasta uda się wygrać ligę, a potem zwycięsko wyjść z baraży i zapewnić sobie prawo gry w wyższej klasie rozgrywkowej. Drużyna składała się głównie z młodych zawodników, którzy nigdy nie występowali na arenach I
V ligi. W porównaniu z Walką Makoszowy, Spartą Zabrze czy Carbo Gliwice, “niebiesko-czerwoni” mieli w składzie tylko czterech piłkarzy, którzy w przeszłości grali na podobnym szczeblu rozgrywek. Resztę stanowili młodzi, niedoświadczeni zawodnicy, ale za to z charakterem, wolą walki i pragnieniem odniesienia sukcesu. Jak się później okazało to właśnie oni byli motorem napędowym zespołu, walnie przyczyniając się do kolejnego, czwartego z rzędu awansu.Po raz czwarty z rzędu !
W naszym kraju jest zaledwie kilka
zespołów, które mogą się poszczycić wyczynem, podobnym do tego jaki stał się udziałem Piasta. Gliwiczanie cztery razy z rzędu, w sposób bezdyskusyjny wywalczali awans do następnej, wyższej klasy rozgrywkowej, zostawiając rywali daleko z tyłu. W tym sezonie było jednak nieco inaczej. O tym, kto będzie występował w III lidze, miało zadecydować nie tylko pierwsze miejsce w grupie, ale dodatkowo jeszcze spotkanie barażowe z najlepszym zespołem drugiej grupy IV ligi. W konfrontacji z Victorią Jaworzno, nasi piłkarze udowodnili jednak, że są lepsi. Zanim jednak do tego doszło musieli się sporo napracować...Wszystko zaczęło się w sierpniu ubiegłego roku, od wygranej 2:1 z jednym z faworytów - zabrzańską Spartą. Pierwszą bramkę w czwartej lidze, dla podopiecznych Kazimierza Gontarewicza zdobył rutynowany Krzysztof Wiśniowski. W meczu tym zadebiutował wypożyczony z Ruchu Chorzów - Tomasz Szeja. Już w następnym spotkaniu gracz ten pokazał próbkę umiejętności, strzelając swojego pierwszego gola w barach Piasta. Gdy w
trzecim meczu gliwiczanie rozgromili 4:0 na wyjeździe Górnika Niwkę, zaczęto ich stawiać w gronie faworytów do awansu. Dwa dni później odbyło się nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Członków Klubu, na którym wybrano nowego prezesa. Został nim - Andrzej Potocki - poseł Unii Wolności, najmłodszy “sternik” Piasta w historii klubu. Celem, jaki postawił piłkarzom był awans do III ligi. Zimny prysznic przyszedł jednak równie szybko co deklaracje A. Potockiego. Przegrana 2:3 z Lotnikiem w Kościelcu kosztowała Piasta utratę pierwszego miejsca w tabeli. Gliwiczanie mogli wprawdzie powrócić na fotel lidera, gdyby 2 września wygrali u siebie z prowadzącą w tabeli Walką Zabrze. Prowadzili 1:0, w 85 min. wykonywali nawet rzut karny, którego nie wykorzystał niestety, niezawodny do tej pory Wiśniowski. W 88 min. stało się nieszczęście. Marcin Grymel po strzale Wójcika - skapitulował i skończyło się na podziale punktów. Jak się strzela bramki gliwiczanie przypomnieli sobie w meczu z Konopiskami. Zaaplikowali rywalom aż pięć goli, tracąc tylko dwa, a tydzień później, przed prawie dwutysięczną widownią pokonali Carbo 2:1, a jedną z bramek strzelił, występujący po raz pierwszy od sześciu lat w barwach Piasta - Krzysztof Mazur. Wydawało się, że będzie to moment przełomowy i już do końca tej rundy podopieczni K. Gontarewicza nie opuszczą pierwszego miejsca. Niestety już w następną sobotę doznali upokarzającej porażki w Bytomiu z miejscowymi Szombierkami. Do końca rundy nie wiodło im się najlepiej. Remis z rezerwami Górnika, potem porażka w Sosnowcu, po golu straconym w 90 min. Na szczęście rywale też gubili punkty i po ostatnim spotkaniu wygranym 1:0, udało się w końcu “doszusować” do lidera - Walki. Zabrzanie wyprzedzali Piasta tylko lepszą różnicą bramek.W przerwie zimowej wycofała się z rozgrywek CKS Czeladź. Anulowano punkty i niespodziewanie gliwiczanie rundę rewanżową rozpoczynali jako liderzy i faworyci rozgrywek. Do zespołu doszło dwóch, jak się później okazało bardzo dobrych i wartościowych graczy: Leszek Iwanicki i Tomasz Kna
p. Pierwszy - były reprezentant Polski uporządkował grę w środku pola i stał się “mózgiem” młodej drużyny, drugi prawdziwym łowcą bramek. Zdobywał gole prawie w każdym meczu i w ostateczności został najlepszym strzelcem swojego zespołu.Wiosna zaczęła się dla ferajny z Okrzei rewelacyjnie. Cztery zwycięstwa z rzędu przekonały wszystkich, że sukcesy to nie dzieło przypadku. Systematyczna i ciężka praca zawodników, mądrość trenera oraz efektywna polityka działaczy musiały dać efekty. Piast umocnił się na fot
elu lidera. Jednak o tym kto tak naprawdę jest najlepszy miało zadecydować spotkanie z Walką. 14 kwietnia doszło do bezpośredniej konfrontacji pomiędzy tymi zespołami. Lepsi okazali się zabrzanie. Wygrali minimalnie, ale zasłużenie. Po tej porażce postanowiono wzmocnić sztab szkoleniowy drużyny Piasta. Pierwszym trenerem został Fryderyk Cholewa, a Kazimierz Gontarewicz jego asystentem. Jak się później okazało przegrana z Walką była jedyną porażką “niebiesko-czerwonych” na wiosnę.Na początku maja Piast otrzymał w dzierżawę gliwicką giełdę samochodową. Było to bardzo mądre posunięcie władz naszego miasta. Dzięki temu najpopularniejszy klub w Gliwicach otrzymał możliwość samodzielnego pozyskiwania środków na działalność sportową. Ten ruch otwiera nowe możliwoś
ci i stwarza solidny fundament pod tworzenie silnego klubu.Drugi mecz z Carbo udowodnił że piłka nożna jest wciąż w Gliwicach bardzo popularna i warto w nią inwestować. Stadion w Ostropie zapełnił się do ostatniego miejsca. Remis 2:2 był sprawiedliwym wynikiem, ale mógł zaszkodzić Piastowi. Na szczęście najgroźniejsi rywale także potracili punkty. Decydująca o losach pierwszego miejsca okazała się jednak konfrontacja z rezerwami Górnika Zabrze. Wygrana, i to na boisku przeciwnika, ostatecznie zniechęciła
pozostałe zespoły do walki o końcową premię. Remis z Czarnymi Sosnowiec na jedną kolejkę przed zakończeniem rozgrywek przypieczętował sukces gliwiczan. Ostatni mecz z Olimpią był już tylko grą o przysłowiową pietruszkę. Spotkanie to zakończyło się bezbramkowym remisem.Nie wystarczyło jednak wygrać grupy, trzeba jeszcze było w meczach barażowych pokonać zwycięzcę grupy II - Victorię Jaworzno. 20 czerwca , w pierwszym meczu na wyjeździe padł korzystny dla gliwiczan remis 1:1. Bramkę dla Piasta w 59 min strzelił Leszek Iwanicki, wyrównał w 73 min. Mariusz Suwaj. Druga konfrontacja obu zespołów była prawdziwą ucztą piłkarską. W pierwszej połowie wprawdzie gole nie padły, ale liczna publiczność, mimo ulewnego deszczu nie narzekała. Bramki, i to aż cztery, kibi
ce zobaczyli w drugiej odsłonie. Trzy dla Piasta i tylko jedna dla Victorii. Ten mecz najbardziej przeżywał Fryderyk “Wacek” Cholewa. W 1986 roku będąc trenerem drugoligowego wówczas Piasta przegrał baraże o I ligę z Bałtykiem Gdynia. Tym razem szczęście mu dopisało. Wprawdzie jego zespół wywalczył awans “tylko” do III ligi, ale był tak uradowany jakby wywalczył tytuł mistrza Polski.Stare porzekadło mówi, że każdy sukces “ma wielu ojców”. W futbolu sprawdza się to w stu procentach. W roli głównej występują wprawdzie piłkarze i trenerzy, ale nie możemy zapominać o tych, którzy stwarzają warunki zawodnikom do gry: działaczach, lekarzach, masażystach, pracownikach zaplecza stadionowego. Bez nich zespół nie mógłby funkcjonować. Wszystkim im w imieniu sympatykó
w Piasta, za miłe chwile dziękujemy i czekamy na następne. Na koniec niestety smutna wiadomość informacja. Po zakończeniu sezonu z funkcji trenera zrezygnował F. Cholewa. Poszukiwany jest jego następca.Piast Gliwice - Victoria Jaworzno 3:1
Spełniły się marzenia kibiców, działaczy, trenerów i zawodników Piasta. Niebiesko-czerwoni wygrywając w drugim, barażowym spotkaniu z Victorią Jaworzno 3:1, po ośmiu latach przerwy powracają na boiska trzeciej ligi ! Bramki, które dały gliwiczanom awans w tym spotkaniu zdobywali: Iwanicki, Szeja i Walkowiak.
Awans jest nasz !!!!!!!!
“Awans jest nasz i nikt nam go nie odbierze” już od 72 minuty meczu. śpiewali kibice Piasta na stadionie przy ul. Okrzei. Gdy gliwiczanie po bramce Roberta Walkowiaka prowadzili 3:0 wiadomo było, że żadna siła nie będzie w stanie odebrać im prawa do gry w III lidze. Wygrywając grupę, a potem zwycięsko wychodząc z dwumeczu z Victorią, Piast wyrównał rekord Amiki Wronki, która też cztery razy z rzędu awansował do wyższej klasy rozgrywek.
Już po pierwszych minutach tego spotkania widać było, że będzie to dobre i emocjonujące widowisko. Piast nie zamierzał bronić wyniku ze środowego meczu, a Victoria po prostu musiała dążyć do jego zmiany chcąc grać w przyszłym sezonie w III lidze. Pierwszą groźną akcję w tym spotkaniu stworzyli gospodarze. W drugiej minucie Staniczek wpadł na pole karne i już składał się do strzału, ale w porę interweniował Dulian. W odpowiedzi Wyssowski strzelał z 17 metrów, Grymel wybił
piłkę przed siebie, przechwycił ją Wiśniowski i wybił na aut. W 8 min. po “centrze" z prawej strony, Komar z 5 metrów strzelał głową, jednak nie trafił dobrze w piłkę i ta zamiast do bramki została przejęta przez obrońców gości. W 11 min. Wiśniowski podaniem przez pół boiska uruchomił Knapa, Tomek wpadł w pole karne, strzelił, lecz prosto w ręce Rogali. Najlepszą sytuację do zdobycia bramki przejezdni mieli w 32 min. Rosa, był już sam na sam z Grymelem, ale jak spod ziemi wyrósł Bajcer i wyłuskał mu piłkę. W 35 min. drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną otrzymał Żelichowski. Osłabiło to przyjezdnych, ale nie zniechęciło do walki. Tyle, że ich ataki były rozbijane przez naszych defensorów już na 20, 25 metrze. W 38 min. Iwanicki dograł do Knapa, Tomek strzelił z pierwszej piłki lecz trafił “tylko" w poprzeczkę. W 44 min. Staniczek był faulowany tuż przed polem karnym. Rzut wolny wykonywał Szeja, jego uderzenie obronił Rogala. W tej części meczu bramki wprawdzie nie padły, ale prawie półtora tysięczna widownia, mimo rzęsistego deszczu nie nudziła się.W przerwie meczu prezes Piasta - Andrzej Potocki i członek Zarządu Klubu - Wiesław Okoński “wykopali" w trybuny 20 piłek z podpisami piłkarzy Piasta. Ci co kupili bilety, otrzymali prezent od firmy “Dako" - batonik i colę i tak zaopatrzeni przystąpili do oglądania drugiej połowy, a ta część meczu była prawdziwą ucztą piłkarską. Piast grał wręcz koncertowo. Gliwiczanom wychodziło po prostu wszystko, podania, interwencje, strzały. Nieco zmęczeni jaworzanie spuścili z tonu, a podopiecznym F. Cholewy i K. Gontarewicza jakby urosły dodatkowe skrzydła. Na prawej stronie szalał Szeja, na lewej Staniczek, w środku piłki rozdzielali Iwanicki z niezwykle pracowitym Kaszowskim. Mecz życia rozgrywał Mazur, a Knap co chwi
lę sprawdzał umiejętności Rogali. W obronie Komar uprzykrzał życie najlepszemu napastnikowi gości - Wysowskiemu nie pozwalając mu oddać celnego strzału na bramkę Grymela, Kolasiński z Bajcerem wyeliminowali z gry skrzydłowych Victorii, a Wiśniowski niczym profesor dyrygował kolegami i rozdzielał piłki. Świetnie również wypadli zmiennicy, Cholewa, Leżała, Płatek i solenizant Walkowiak. W 50 min. padła pierwsza bramka dla Piasta. Akcja po której został ten gol zdobyty była jakby żywcem przeniesiona z brazylijskich boisk. Wiśniowski ze środka pola posłał górną piłkę do Staniczka, Rafał zrobił zwód, wbiegł do środka, piętą oddał piłkę Iwanickiemu, Leszek popatrzył i precyzyjnym strzałem po ziemi w długi róg umieścił piłkę w siatce. W 70 min. Walkowiak uruchomił Szeję, Tomek ograł Dulowskiego, wpadł w pole karne i pięknym uderzeniem w przeciwległy róg bramki podwyższył na 2:0. Dwie minuty później było już 3:0. Komar popędził z piłką przez pół boiska, zauważył wychodzącego na czystą pozycję Walkowiaka, zagrał mu w tempo, Robert w pełnym biegu strzelił obok rozpaczliwie interweniującego Rogali przypieczętowując zwycięstwo Piasta. W 89 min. Wiśniowski zdecydował się na uderzenie z 30 metrów. Piłkę zmierzającą w samo okienko na rzut rożny z najwyższym trudem wybił golkiper Victorii. W 90 min. goście grając już w dziewiątkę po tym jak czerwony kartonik ujrzał Chudy, zdobyli honorowego gola. a jego autorem był Kaletka. A potem sędzia odgwizdał koniec meczu i awans stał się faktem.Jeszcze długo po końcowym gwizdku arbitra trwała feta na stadionie przy ul. Okrzei. Wspólnie bawili się działacze, piłkarze, kibice. Trener Piasta - Fryderyk Cholewa nie potrafił ukryć wzruszenia i w jego oczach pojawiły się łzy radości. Jak sam wspominał w 1986 roku zabrakło szczęścia, gdy walcz
ył w barażach o I ligę, teraz szczęście go nie zawiodło. Szkoda, że szkoleniowiec Piasta rezygnuje z prowadzenia pierwszego zespołu, chce poświęcić się pracy z młodzieżą, ale może zmieni zdanie i zobaczymy go na ławce trenerskiej w przyszłym sezonie.Piast Gliwice
Statystyka
Victoria Jaworzno - Piast Gliwice 1:1
W pierwszym barażowym meczu o wejście do III ligi Piast zremisował w Jaworznie z Victorią 1:1, a jedyną bramkę dla naszego zespołu strzelił Leszek Iwanicki. Remis ten jest niewątpliwie korzystnym rezultatem przed sobotnim rewanżem, szczególnie że spotkanie to będzie rozgrywane na stadionie przy ul. Okrzei, a tam niebiesko-czerw
oni nie przegrali od ponad 2 lat.Nie taki diabeł straszny
Tuż przed tym spotkaniem trener Victorii był jeszcze pewny, że jego zespół nie będzie miał większych problemów z zaaplikowaniem Piastowi 2,3 bramek i już po środowym meczu będzie jedną nogą w III lidze. Dobre opinie jakie pojawiały się w prasie o zespole z Jaworzna i świetny stosunek bramek po zakończonym sezonie (67:13) napędził trochę strachu naszym zawodnikom i kibicom. Do Jaworzna wszyscy więc jechali ze sporymi obawami. Okazało się jednak, że
“nie taki diabeł straszny jak go malują”Po 30 minut pierwszej połowy mogły by się wydawać, że rzeczywiście jaworzanie są drużyną mocną. Praktycznie nie schodzili z połowy gliwiczan, stwarzając kilka bardzo groźnych sytuacji pod bramką Grymela. Dla nie wtajemniczonych wydawało się, że Piast nie jest w stanie nawiązać równorzędnej walki z ambitnie grającymi gospodarzami - nic bardziej mylnego. Po prostu takie były przed meczowe założenie, a zawodnicy tylko je realizowali. Dać się gospodarzom wyszaleć, a pote
m przejść do ataku. Najlepszą sytuację do zdobycia gola dla miejscowych miał w 23 min. Wrona, który z 5 metrów głową strzelił wprost w nogi bramkarza Piasta. W 30 min. Iwanicki zdecydował się na strzał z dystansu. Piłka o pół metra przeleciała nad poprzeczką bramki gospodarzy. W 41 min. na pole karne wrzucał Iwanicki, obrońca Victorii wybił piłkę wprost pod nogi Staniczka, ten strzelił bez zastanowienia, ale niecelnie. Tuż przed zakończeniem tej części meczu gospodarze mieli wyśmienitą sytuację na zdobycie bramki. Dośrodkowywał z głębi pola Żurawik, ale po raz kolejny Wrona z kilku metrów nie trafił w światło bramki.Druga połowa wyglądała tak jakby na boisku grały inne drużyny, a to głównie za sprawą Piasta, który przeszedł z głębokiej defensywy do ataku. Zrobiło się bardzo ciekawe widowisko. Akcje bardzo szybko przenosiły się spod jednej bramki pod drugą i prawie wszystkie kończyły się strzałami. W 47 min. Dulowski był sam na sam z Grymelem, zamiast jednak strzelać zagrywał do p
artnera z ataku i skończyło się na przejęciu piłki przez Komara. W 50 min. celnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Iwanicki po którym Rogala wypuścił piłkę z rąk, szybko jednak naprawił swój błąd. W 52 min. Knap przebiegł z piłką prze pół boiska, nie starczyło mu już sił na oddanie precyzyjnego strzału. W następnych minutach zarysowała się spora przewaga Piasta i w 58 min. szarżującego na bramkę Victorii - Staniczka już obrębie pola karnego sfaulował Pęczak i sędzia bez zastanawiania się podyktował jedenastkę. Za ten faul pomocnik gospodarzy został ukarany drugą żółtą kartką i w konsekwencji czerwoną. Od tego momentu miejscowi będą grali w dziesiątkę. Pewnym egzekutorem okazał się Leszek Iwanicki. W 62 min. Mazur stanął oko w oko z Rogalą, ale strzelił wprost w ręce golkipera Victorii. W 72 min. jaworzanie wykonywali rzut wolny z 18 metrów. Suwaj uderzył precyzyjnie, tuż nad murem w okienko i zdobył wyrównującego gola. To było wszystko na co w tym dniu było stać miejscowych. Do końca meczu na boisku dominował już Piast, stwarzając całą serię sytuacji po których powinny paść bramki. Celowniki jednak gliwiczan były w tym dniu wyjątkowo źle ustawione lub na przeszkodzie stawał dobrze spisujący się w bramce - Rogala. Na prawej stronie szalał Szeja. Mijał obrońców Victori jak chciał. W defensywie pewnie spisywał się Komar. Iwanicki tez udowodnił, że jego czas jeszcze nie minął. W 76 min. Knap trafił w poprzeczkę, w 78 Komar był sam na sam, a w 86 min. strzał Paradzieja wybił obrońca gospodarzy na róg. Już po regulaminowym czasie gry Kaszowski przegrał pojedynek z bramkarzem Victorii. Po tej akcji arbiter zakończył grę.Przed tym meczem taki rezultat zadowalał by wszystkich sympatyków gliwiczan. Po końcowym gwizdku sędziego czuć było jednak pewien niedosyt. Tzw. 100% sytuacji na zdobycie bramek, szczególnie w drugiej odsłonie Piast miał co najmniej kilka, a wykorzystał tylko jedną. Już w pierwszym meczu mógł rozstrzygnąć losy tego dwumeczu. Tak się nie stało. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że gospodarze też wy
pracowali sobie kilka "setek" , a zdobyli tylko jednego gola. Zapowiada się więc bardzo atrakcyjne spotkanie rewanżowe i warto przyjść na stadion przy ul. Okrzei, aby być naocznym świadkiem z pewnością dobrego meczu i jak dopisze szczęście - awansu niebiesko-czerwonych do III ligi.Piast Gliwice
Grymel
Kolasiński, Komar, Wiśniowski, Bajcer,
Szeja, Iwanicki, Staniczek (80` Walkowiak),
Knap (86` Słodczyk). Mazur (70` Paradziej)
Victoria Jaworzno
Rogala Tomasz, Głodek Grzegorz, Żurawik Robert (60`Żelichowski Marek),
Chudy Paweł, Pęczek Paweł, Chwalibowski Bartek (83` Młynnik Marek),
Suwaj Mariusz (87` Kijak Paweł), Wrona Sławomir, Sikora Rafał,
Wysowski Marek, Rosa Grzegorz (Dulowski Robert)
Statystyka
Piast Gliwice
Strzały celne obronione 11
Strzały niecelne 6
Rzuty rożne 4
Rzuty Wolne 23
Spalone 4
żółte kartki: Komar, Staniczek, Wiśniowski
Victoria Jaworzno
Strzały celne obronione 7
Strzały niecelne 6
Rzuty rożne 4
Rzuty Wolne 11
Spalone 2
Żółte kartki: Pęczak 2, Rogala
Czerwone kartki - Pęczak 1 (za dwie żółte)
Sędzia główny - Andrzej Należnik, pomagali Tomasz Rusek, Mirosław Borecki
Olimpia Piekary Śl. - Piast Gliwice 0:0
Zakończyły się rozgrywki w I grupie IV ligi śląskiej w sezonie 200/2001. W tegorocznej edycji świetnie spisywały się obydwa zespoły z Gliwic. Piast z dorobkiem 50 punktów zajął pierwsze miejsce w swojej grupie, co dało mu prawo gry w barażach o III ligę. Carbo ostatecznie uplasowało się na 3 miejscu. W ostatnim meczu podopieczni F. Cholewy bezbramkowo zremisowali w Piekarach z miejscową Olimpią. Natomiast zespół z Ostropy pokonał 2:1 rezerwy Ruchu Radzionków, a bramki w tym meczu dla gliwiczan strzelali Piechocki i Rogalski.
Remis na pożegnanie
Śmiało można nazwać piłkarzy gliwickiego Piasta “Rycerzami wiosny” 2001 r W rozegranych 12 pojedynkach tylko raz schodzili z boiska pokonani, trzy razy remisowali i aż ośmiokrotnie zwyciężali. Zdecydowanie wygrali nie tylko całą ligę, ale także klasyfikację na najlepszy zespół wiosny. Ostatnie spotkanie nie miało już żadnego znaczenia dla końcowe
go układu w tabeli. Trenerzy dali więc odpocząć podstawowym zawodnikom, a ci co wyszli na boisko mieli za zadanie przede wszystkim nie złapać kontuzji i nie zobaczyć kolorowych kartoników.Pierwszą groźną akcję w tym spotkaniu przeprowadził Piast. Już w 5 min. Mazur miał okazję na zdobycie bramki, ale jego chytry strzał przeszedł tuż obok słupka. Potem na boisku aż do końca pierwszej połowy dominowali gospodarze. W 22 min. Jarka po podaniu Dramskiego stanął oko w oko z Grymelem. Pojedynek ten wygrał golkipe
r Piasta. W 31 min. Cherian oszukał obrońców Piasta i znalazł się 5 metrów przed bramką gliwiczan. Znów wspaniałym refleksem popisał się Grymel, broniąc uderzenie napastnika gospodarzy. Kilka minut później siejący spore zamieszanie wśród defensorów Piasta - Jarka mógł zdobyć gola, ale jego strzał z 10 metrów minął o kilkanaście centymetrów słupek bramki gliwiczan. W pierwszej części meczu podopieczni F. Cholewy i K. Gontarewicza oddali tylko jeden celny strzał na bramkę Olimpii.W drugiej połowie gra się wyrównała, ale więcej dogodnych sytuacji do zdobycia gola wypracowali sobie miejscowi. W 47 min. Ćwieląg z ostrego kąta sprawdził umiejętności Grymela. W 51 min. Cherian trafił w słupek, a dobitkę Śmiglarskiego obronił Marcin. W 59 min. znów piękną paradą po
pisuje się bramkarz Piasta. W tym czasie niebiesko-czerwoni ograniczali się do kontrataków. Nie potrafili jednak przebić się przed uważnie grającą obronę gospodarzy. Próbowali więc strzałów z dystansu, ale uderzenia z dalszej odległości Iwanickiego, Wiśniowskiego były bardzo niecelne. Najlepszą sytuację do zdobycia gola dla gości miał w 63 min. Płatek. Otrzymał dobre podanie na 10 metr, strzelił bez zastanowienia, niestety tuż obok słupka. Potem znów kilka bardzo groźnych akcji przeprowadzili piłkarze Olimpii. W bramce Piasta jednak pewnie spisywał się Marcin Grymel, niewątpliwie najlepszy gracz na boisku w obydwu zespołach. W końcówce meczu przechylić szalę zwycięstwa mógł jeszcze Paradziej. Najpierw Walkowiak minął dwóch obrońców miejscowych, wyłożył piłkę Marianowi, ten nie zastanawiając się strzelił mocno, ale w ostatniej chwili futbolówkę na rzut rożny wybił Okorski.Wszyscy sympatycy i kibice niebiesko-czerwonych mają nadzieję, że był to ostatni mecz Piasta w IV lidze. Czy jednak tak się stanie przekonamy się o tym dopiero w sobotę 23 czerwca około godz. 18:45, bo w tym czasie zakończy się drugie, barażowe spotkanie, decydujące o tym, kto będzie grał w przyszłym sezonie w III lidze. Pierwszy mecz odbędzie się 20 czerwca w środę, w Jaworznie na stadionie
przy ul. Krakowskiej 8. Zarząd Klubu GKS Piast zachęca wszystkich miłośników jedenastki z Okrzei, aby udali się do Jaworzna i wsparli kulturalnym dopingiem naszą drużynę. Szczególnie jednak Zarząd Klubu zaprasza, nie tylko kibiców, ale wszystkich mieszkańców naszego miasta do przyjścia na stadion przy ul. Okrzei w sobotę 23 czerwca o godz. 17:00 na spotkanie rewanżowe. Jeśli wszystko dobrze się ułoży to być będziemy świadkami powrotu Piasta na boiska III ligi.Piast Gliwice
Sędzia główny : Marcin Szczupak, pomagali Andrzej Bartel i Sławomir Iskra (Częstochowa)
Statystyka
Żółte kartki: Jarka, Cherian
Piast Gliwice - Czarni Sosnowiec 1:1
Rozstrzygnęły się losy pierwszego miejsca w I grupie IV ligi śląskiej. Na jedną kolejkę przed zakończeniem rozgrywek, Piast remisując u siebie z Czarnymi Sosnowiec 1:1, zapewnił sobie prawo gry w barażach o III ligę. Gola dla niebiesko-czerwonych strzelił Tomasz Szeja. Drugi zes
pół z Gliwic grający w IV lidze - Carbo, pewnie pokonał na wyjeździe Lot Konopiska 4:1, a łupem bramkowym podzielili się Kowalski 2, Wolny i Piechocki po jednej.Grunt to punkt
Podopiecznym F. Cholewy do zajęcia pierwszego miejsca wystarczył remis. Dla sosnowiczan mecz ten nie miał już żadnego znaczenia. Chcieli w spotkaniu z Piastem po prostu wypaść jak najlepiej. Remis był więc rezultatem, który zadowalał obydwie strony i temu celowi była głównie podporządkowana gra obydwu zespołów. Zarówno Piast jak i Czarni przede wszystkim pilnowali dostępu do własnej bramki, ale nie zabrakło walki, strzałów, podbramkowych sytuacji w wykonaniu obydwu drużyn.
Już pierwsza akcja gospodarzy w tym spotkaniu mogła dać im prowadzenie. Staniczek przedarł się lewą stroną przez defensywę Czarnych. Jednak jego strzał z ostrego kąta pewnie obronił Koziołek. W 11 min. znów ten sam zawodnik próbował zaskoczyć golkipera Czarnych - tym razem strzałem z dystansu. Minutę później goście mieli wyśmienitą sytuację do zdobycia gola. Rzut wo
lny, tuż przy bocznej linii pola karnego wykonywał Kowalski. Jego bardzo mocne uderzenie w pięknym stylu obronił Grymel. W 15 min. kapitalnym uderzeniem z 25 metrów popisał się Wiśniowski. Piłkę zmierzającą tuż pod poprzeczkę z najwyższym trudem na rzut rożny wybił bramkarz sosnowiczan. W odpowiedzi, kilka minut później Radek, strzałem z 15 metrów próbował zaskoczyć Grymela. Marcin jednak w tym dniu bronił bardzo pewnie.Druga połowa zaczęła się od ataków gospodarzy. Gra na bezbramkowy remis była zbyt ryzykowna i szybko chcieli zdobyć gola, praktycznie zapewniającego im prawo gry w barażach. Sztuka ta udała się im w 55 min. Najpierw faulowany był na polu karnym Mazur. Sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. Pewnym egzekutorem okazał się Szeja. Bramka
ta dodała skrzydeł gliwiczanom. W 60 min. akcję Leżały wykańczał Walkowiak, jego strzał o pół metra minął słupek bramki gości. W 62 min. dośrodkowywał Szeja, Komar główkował, ale znów na posterunku był Koziołek. Przyjezdni w tym okresie gry ograniczali się do kontrataków, były jednak one bardzo groźne. W 71 min. Grymel wybronił dwa soczyste uderzenie napastników Czarnych. W 77 min. Macford był sam na sam z bramkarzem Piasta. Marcin wybiegł przed linię pola karnego i wślizgiem zażegnał niebezpieczeństwo. W 79 min. jednak skapitulował. Z głębi pola dośrodkowywał Pawłowski, na polu karnym był nie pilnowany Radek i mocnym strzałem głową ustalił wynik tego spotkania. Już dwie minuty później Słodczyk mógł przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Piasta. Był w sytuacji sam na sam z Koziołkiem, ale zamiast strzelać próbował podawać i skończyło się tylko na strachu. Ostatnie minuty meczu to dość asekuracyjna gra w wykonaniu obydwu zespołów. Obydwie strony skoncentrowały się głownie na tym, aby nie stracić bramki.Był to ostatni mecz Piasta przed własną publicznością w rundzie zasadniczej, w IV lidze. Do rozegrania podopiecznym F. Cholewy pozostało już tylko jedno spotkanie. W sobotę 16 czerwca w Piekarach o godz. 17:00 "Piastunki" zmierzą się z miejscową Olimpią. Mecz t
en nie ma już żadnego znaczenia na końcowy układ w tabeli. Będzie więc okazja, aby dać odpocząć podstawowym zawodnikom i sprawdzić formę zmienników przed bezpośrednimi pojedynkami, które zadecydują o tym, kto w przyszłym sezonie będzie grał w III lidze. Przeciwnika już znamy - jest nim Victoria Jaworzno. Pierwsze spotkanie odbędzie się 20 , a drugie 23 czerwca. Jedyną niewiadomą pozostaje, gdzie będzie miało miejsce pierwsze spotkanie. O tym zadecyduje losowanie.Piast Gliwice
Statystyka
Górnik II Zabrze - Piast Gliwice 1:2
W rozegranym awansem spotkaniu, Piast pokonał rezerwy Górnika Zabrze 2:1. Zwycięstwo tym bardziej cenne, że zostało odniesione na boisku przeciwnika. Bramki dla gliwiczan strzelało dwóch Tomków - Knap i Szeja. Słowa uznania należą się też kibicom z Gliwic. Nie tylko, że licznie przybyli na stadion przy ul. Rosvelta, ale na dodatek gorąco i kulturalnie dopingowali swó
j zespół walnie przyczyniając się do zwycięstwa.Górnik pokonany !!!
Mecz Piasta z Górnikiem już od dłuższego czasu wzbudzał sporo emocji , nie tylko ze sportowego punktu widzenia. Nie jest tajemnicą, że kibice obydwu drużyn nie przepadają za sobą. Dla piłkarzy z Gliwic spotkanie to było nie tylko walką o ligowe punkty, ale także o prestiż. Na dodatek rezerwy Górnika trenuje były, świetny zresztą zawodnik Piasta - Marek Majka. Na szczęście wszystko odbyło się w sportowej atmosferze i zwyciężyła drużyna w t
ym dniu po prostu lepsza.Zaczęło się zgodnie z przed meczowymi założeniami. Piast miał zaatakować i szybko wypracować sobie przynajmniej dwu bramkową przewagę. Już w pierwszej minucie strzał Mazura minimalnie minął spojenie słupka z poprzeczką bramki gospodarzy. W 14 min. Staniczek wykonywał rzut rożny. Zagrał mocno na pole karne, piłkę jeszcze musnął Knap co zmyliło bramkarza Górnika i zrobiło się 1:0 dla gliwiczan. Napór podopiecznych F. Cholewy i K. Gontarewicza nie ustawał . W 26 min. fanttycznym strz
ałem w okienko z rzutu wolnego popisał się Kolasiński, ale Jarkiewicz, piękną paradą wybił piłkę na rzut różny. W 31 min. golkiper zabrzan minął się z piłką, dopadł do niej Staniczek, dośrodkował na pole karne. Tam był Knap, który strzałem głową skierował ją do pustej bramki. Jak z podziemi wyrósł jednak Bonk i w porę zażegnał niebezpieczeństwo. Za chwilę Staniczek stanął oko w oko z bramkarzem Górnika. Jego mocny strzał w krótki róg jednak pewnie wybronił Jarkiewicz. Trzeba podkreślić, że zabrzanie w pierwszej połowie nie stworzyli ani jednej klarownej sytuacji do zdobycia bramki co było głównie zasługą dobrze grającej defensywy Piasta.Druga część spotkania zaczęła się od ataków miejscowych. Wypracowali sobie sporą przewagę w środku pola, spychając gliwiczan do defensywy. W 62 min. groźny strzał Bednarka obronił jeszcze Grymel, ale 5 minut później po uderzeniu Kiełba z kilku metrów był już bez szans i zrobiło się 1:1. Na szczęścia bramka ta podziałała na gości jak przysłowiowy kubeł zimnej wody. Szybko otrząsnęli się i przeszli do natarcia. Dobra też okazała się zmiana zmęczonego Iwanickiego na Walkowiaka. Robert wniósł sporo ożywienia do gry i obrona zabrzan zaczęła się coraz częściej gubić. W 77 min. "Waluś' dośrodkowywał, głową uderzał Szeja - Jarkiewicz
z najwyższym trudem wybija na rzutu rożny. W 75 min. Gontarewicz dośrodkowywał z prawej strony, wprost na głowę Paradzieja, ten strzela głową, piłka odbija się od poprzeczki, trafia do Walkowiaka. Robert jest faulowany na polu karny i sędzia bez wahania wskazuje na 11 metr. Do piłki podszedł Szeja i mocnym strzałem w lewy róg bramki zdobył jak się później okazało zwycięskiego gola. Ostatni kwadrans to zdecydowana przewaga niebiesko-czerwonych. Kontrolowali grę i stworzyli jeszcze kilka groźnych sytuacji po których mogły paść bramki. Dobrze jednak w bramce gospodarzy spisywał się Jarkiewicz.Zwycięstwo to znacznie przybliżyło piłkarzy Piasta do wymarzonego pierwszego miejsca w grupie. W ostatnich dwóch meczach wystarczy zdobyć tylko cztery punkty, aby zakwalifikować się do barażów i powalczyć o awans do III ligi. Najbliższe spotkanie podopieczni F. Cholewy rozegrają u siebie. W sobotę dziewiątego czerwca, gościć będziemy Czarnych Sosnowiec i zapowiada się niezwykle atrakcyjne spotkanie. Beniaminek z Sosnowca z
ajmuje trzecie miejsce w tabeli i w przypadku wygranej z Piastem wciąż zachowa szansę na awans. Gliwiczanie natomiast na pewno będą chcieli zrehabilitować się za jesienną porażkę. Początek tego meczu godz. 17:00.Piast Gliwice
Statystyka
Piast Gliwice - Szombierki Bytom 4:1
Najwyższe w tej rundzie rozgrywek zwycięstwo odnieśli piłkarze gliwickiego Piasta. Na własnym stadionie pokonali Szombierki Bytom aż 4:1. Pierwszą bramkę dla gliwiczan strzelił Krzysztof Mazur, a kolejne trzy - Tomasz Knap. Honorowego gola dla gości zdobył Rafał Zuga. Nie powiodła się za to wyprawa do Zabrza zawodnikom z Ostropy. Carbo przegrało 1:2 z tamtejszą Walką, a jedyna bramka dla podopieczny
ch Piotra Wieczorka padła po strzale samobójczym zawodnika Walki.Egzekutor
Na jesieni Piast przegrał w Szombierkach 0:1 i była to wtedy spora sensacja. Z tego meczu zostały wyciągnięte wnioski i w spotkaniu rewanżowym nie było już niespodzianki. Niebiesko-czerwoni odnieśli pewne i zasłużone zwycięstwo, a w roli egzekutora wystąpił Tomasz Knap, który popisał się hat-trickiem. Drugim bohaterem tego meczu był Wojtek Gontarewicz. To jego podania aż trzykrotnie otwierały drogę do bramki napastnikom gliwiczan.
J
uż w 10 min. gospodarze objęli prowadzenie. Staniczek wyłuskał piłkę jednemu z obrońców bytomian, przerzucił w poprzek pola karnego do Gontarewicza, ten odegrał ją do nie pilnowanego Mazura i Krzysztof z 3 metrów wpakował ją do siatki. W 21 min. przyjezdni przeprowadzili kontrę , po której mógł paść wyrównujący gol, ale strzał Krawczyka trafił w boczną siatkę. W 22 min. obrona gości pozostawiła na polu karnym nie pilnowanego Knapa. Znów dośrodkowywał Gontarewicz i Tomek strzałem głową podwyższył na 2:0. W 28 min. kąśliwy strzał Iwanickiego broni Urbańczyk. Napór gliwiczan nie malał. Co chwilę stwarzali oni pod bramką gości groźne sytuacje. W 39 min. pięknym uderzeniem z dystansu popisał się Krzysztof Kolasiński. Jego strzał zaledwie o kilka centymetrów przeleciał nad poprzeczką bramki przyjezdnych.W drugiej połowie mecz się wyrównał. Bytomianie zagrali śmielej i w pierwszym kwadransie uzyskali nawet optyczną przewagę ale bramkę zdobyli podopieczni F. Cholewy. W 62 min. Bajcer zauważył wychodzącego na czystą pozycje Gontarewicza, podał mu w tempo, ten natychmiast przerzucił na druga stronę do Knapa. Obrońcy Szombierek stanęli myśląc, że sędzia odgwiżdże spalonego, a tymczasem Tomek spokojnie umieścił piłkę w bramce zdobywając tym samym 300-setnego gola od cza
su reaktywacji Piasta w 1997 r. Chwilę dekoncentracji po zdobyciu tej bramki wykorzystali przyjezdni. Rafał Zuga przechwycił piłkę tuż przed polem karnym wymanewrował do tej pory poprawnie grająca obronę gliwiczan i lekkim, ale technicznym strzałem pokonał Grymela. W 75 min. bytomianie mogli zdobyć kolejnego gola. Krawiec przedarł się lewą stroną, dośrodkował na pole karne, tam był Zuga, który szczupakiem próbował zaskoczyć bramkarza Piasta, ale Marcin był na posterunku. W 82 min. Gontarewicz świetnie obsłużył Paradzieja. Jednak strzał Mariana trafił "tylko" w słupek. Dwie minuty później również rozgrywający dobrą partię - Bajcer oszukał defensorów gości, podał na 17 metr do Staniczka, Rafał strzelił z lewej nogi, Urbańczyk wybił piłkę przed siebie, dopadł do niej Knap i po raz trzeci w tym spotkaniu wpisał się na listę strzelców.Zwycięstwo w tym spotkaniu ani przez moment nie było zagrożone. Piast od początku narzucił swój styl gry co przyniosło wymierne efekty w postaci czterech goli. Trzeba jednak być sprawiedliwym i powiedzieć, ze Szombierki na dzień dzisiejszy prezentują formę zespołu ligi okręgowej. Wart też jest podkreślenia fakt, że mimo braku kilku podstawowych graczy gra od początku układała się po myśli gliwiczan, a zmiennicy spisali się bardzo dob
rze. Słowa uznania należą się szczególnie Piotrowi Bajcerowi, który wystąpił po długiej przerwie i był czołową postacią zespołu.Najbliższy mecz Piast rozegra już w najbliższą środę, 30 kwietnia o godz. 17:00 na stadionie przy ul. Roosvelta spotka się z rezerwami Górnika Zabrze. Za to w najbliższą sobotę szykuje się nie lada gratka dla wszystkich miłośników futbolu z naszego miasta. 2 czerwca na stadionie przy ul. Okrzei Korzystając z okazji, że pauzuje pierwsza liga Piast rozegra towarzyskie spotkanie z W
idzewem Łódź. Widzewiacy mają przyjechać w najsilniejszym składzie. Początek tego spotkania godz. 14:00 - wstęp wolny. Oprócz tego działacze klubu obiecuję sporo innych atrakcji nie tylko sportowych. Serdecznie zapraszamy wszystkich sympatyków sportu, muzyki i dobrej zabawy. Nie zabraknie również atrakcji dla najmłodszych (karuzela, konkursy), stoisk z kiełbaskami, słodyczami, lodami i oczywiście dobrego piwa.Piast Gliwice
Szombierki Bytom
Sędzia główny: Arkadiusz Szymik, pomagali
: Arkadiusz Kumorowicz, Antoni GórnyStatystyka
Carbo Gliwice - Piast Gliwice 2:2
W XXII pierwszej kolejce spotkań czwartej ligi śląskiej po raz drugi w sezonie 2000/01 spotkały się dwa zespoły z Gliwic. Na stadionie w Ostropie, Carbo podejmowało Piasta. Mecz zakończył się rezultatem 2:2 i niewątpliwie jest to wynik, który nie krzywdzi żadnej z drużyn. Dla Carbo bramki strzelali : Bochenek i Piechocki, a dla Piasta Knap i Iwanicki.
Derby walki
Zgodnie z przewidywania na kameralnym stadionie przy ul. Lekarskiej
w Ostropie w minioną sobotę zjawił się nadkomplet publiczności. Ci co przyszli parę minut po gwizdku sędziego rozpoczynającym grę, musieli to spotkanie oglądać na stojąco. Mecz stał na dobrym poziomie. Zawodnicy obydwu zespołów chcieli udowodnić kto jest najlepszy w Gliwicach. Walczyli o każdy metr boiska, nie rezygnując z przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść do ostatniej minuty. Nie zabrakło też tego co przyciąga widzów na obiekty sportowe. czyli emocji, strzałów, parad bramkarzy, dramaturgii i to co w futbolu najważniejsze - czyli bramek.Przez pierwsze 10 minut gra toczyła się głównie w środku pola. Żadna ze stron nie potrafiła wytworzyć sobie dogodnej sytuacji na zdobycie gola. Potem zaczęła się rysować lekka przewaga Piasta. W 11 min. Iwanicki świetnie wypuścił Mazura, ten popędził prawą stronę, odegrał do Kanap. Tomek znalazł się w sytuacji sam na sam, ale strzelił tuż obok słupka. Minutę później koronkową akcję gości, ładnym strzałem wykończył Gontarewicz. Lempa musiał wyciągnąć się jak str
una, aby obrobić to uderzenie. W 21 min. było już jednak 1:0 dla Piasta. Z lewej strony dośrodkowywał Kolasiński, piłkę głową wprost pod nogi Knapa wybił obrońca miejscowych, Tomek strzelił lekko, z lewej nogi i futbolówka pod brzuchem golkipera Carbo wtoczyła się do bramki gospodarzy. Niebiesko-czerwoni cieszyli się z prowadzenia tylko przez 11 minut. W 32 min. rzut rożny wykonywał Rogalski, Grymel minął się z piłką, dopadł do niej Bochenek, strzelił, ale trafił słupek, ta niczym bumerang znów wróciła do niego i dobitka okazała się już skuteczna. W 38 min. indywidualną akcją popisał się Warzyński. Przebiegł z piłką przez prawie całe boisko i przy biernej postawie defensorów Piasta oddał groźny strzał na bramkę Grymela. Na szczęście dla gości piłka przeleciała o kilkanaście centymetrów nad poprzeczką.Już pierwsza akcja drugiej połowy przyniosła podopiecznym Piotra Wieczorka gola. W 47 min. prawa stroną popędził Bochenek wrzucił piłkę na pole karne, tam był zupełnie nie pilnowany Piechocki i pięknym strzałem głową z 12 metrów nie dał żadnych szans na obronę bramkarzowi Piasta. Sytuacja zmieniła się więc diametralnie. Teraz to podopieczni F. Cholewy musieli odrabiać straty. W 55 min. Kolasiński dośrodkowywał, Płatek strzelał - niecelnie. W 60 min. z prawej str
ony podawał Mazur, znów uderzał Płatek, ale trafił w poprzeczkę, do wydawać by się mogło straconej piłki popędził jeszcze Leżała, został przewrócony na polu karnym i arbiter wskazał na "wapno". Futbolówkę na jedenastym metrze ustawił Iwanicki. Strzelił lekko w lewy róg, Lempa wyczuł jego intencję, zdołał jeszcze końcami palców dotknąć piłki, ale ta ku rozpaczy miejscowym odbiła się od słupka i ugrzęzła w siatce. Remis nie zadowalał żadnej ze stron. Obydwa zespoły próbowały zdobyć zwycięskiego gola. Akcję szybko przenosiły spod jednej bramki pod drugą co podobało się ponad tysięcznej publiczności. Świetne okazje do zmiany rezultatu mieli napastnicy obydwu drużyna. W Carbo - Bochenek w 75 min. przetestował umiejętności Grymela. W 79 min. na boisko wszedł - Paradziej !, ściągnięty w trybie awaryjnym bowiem Piasta dopadła plaga kontuzji. W 80 min. uderzenie Knapa o kilka centymetrów minęło słupem bramki gospodarzy. Sędzia przedłużył to spotkanie o cztery minuty, ale rezultat nie uległ już zmianie.Remis ten w kont
ekście pozostałych rezultatów w naszej grupie okazał się bardzo korzystny szczególnie dla Piasta. U siebie niespodziewanie przegrali Czarni z niżej notowaną Spartą, Walka też pogubiła punkty. Gdyby podopieczni F. Cholewy i K. Gontarewicza wystąpili w pełnym składzie, Piast mógłby pokusić się nawet o zwycięstwo. Nie mogli zagrać z powodu kontuzji Kaszowski, Staniczek, Warszewski. Bez swoich najlepszych play makerów zespół z Okrzei traci prawie połową swojej wartości. Niestety już za późno, aby wzmocnić drużynę przed zbliżającymi się meczami, które będą decydować o ewentualnym awansie. Miejmy nadzieję, że zawodnicy Ci szybko powrócą do zdrowia.Następne spotkania Piast rozegra już na własnym stadionie. W sobotę o godz. 17:00 gościć będzie Szombierki Bytom. Zapowiada się bardzo atrakcyjny mecz, bowiem bytomianie bronią się przed spadkiem i na pewno skóry tanio nie sprzedadzą. Carbo natomiast jedzie do Walki i tam też z pewnością emocji nie zabraknie.
Piast Gliwice
Carbo Gliwice
Statystyka
Ruch II Radzionków - Piast Gliwice 0:3
W minionym tygodniu obydwie gliwickie drużyny występujące w IV lidze śląskiej, rozgrywały swoje mecze na wyjeździe. Oba zespoły odniosły pewne zwycięstwa aplikując swoim rywalom w sumie aż 8 bramek. Carbo pokonało w Górnika Niwkę 5:2, a łupem bramkowym podzielili się Piechocki 3, Międzik 1, Bochenek 1. Piast natomiast wygrał z rezerwami pierwszoligowego Ruchu Radzionków 3:0. Gole
dla niebiesko-czerwonych strzelali Knap 1 i Gontarewicz 2.Jak po maśle
Najmniejszych problemów z wywiezieniem kompletu punktów nie mieli podopieczni F. Cholewy K. Gontarewicza z zazwyczaj trudnego terenu jakim jest boisko w Radzionkowie. Świadczy o tym choćby statystyka. Goście aż 20-stokrotnie strzelali na bramkę miejscowych, a gospodarze tylko 3 razy. Trzeba jednak być sprawiedliwym i powiedzieć, że Ruch grał bardzo głębokimi rezerwami, bowiem wszyscy wartościowi gracze tej drużyny udali się do Olsztyna
, gdzie w tym samym czasie bardzo ważne spotkanie rozgrywał zespół grający w I lidze. Warty odnotowanie jest też fakt, że mecz ten odbył się na tej samej płycie, na której na co dzień występują I ligowcy. Ceny biletów też były takie same.Już w 6 min. mogło być 1:0 dla Piasta. Iwanicki świetnie wyłożył piłkę Knapowi. Tomek znalazł się w sam na sam., ale strzelił tuz obok słupka i piłka trafiła w boczną siatkę. W chwile potem rzut różny wykonywał Iwanicki, najwyżej wyskoczył Warszewski, jednak jego strzał gł
ową fantastyczną paradą obronił Przewoźnik. Kibice nie zdążyli jeszcze skomentować tej sytuacji, a przed szansą zdobycia bramki stanął Mazur. Przedarł się lewą strona, chytrze strzelił w długi róg i znów świetnym refleksem popisał się golkiper Ruchu. W 12 min. jedyną dogodną sytuację w tym meczu na zdobycie gola mieli radzionkowianie. Wandzik minął Kolasińskiego, wyszedł na czysta pozycję, ale strzelił bardzo niecelnie. W odpowiedzi Gontarewicz po raz kolejny sprawdził umiejętności Przewoźnika. Wreszcie w 26 min. Staniczek zdecydował się na indywidualną akcję, ograł w dziecinny sposób dwóch obrońców gospodarzy, miękko dośrodkował na pole karne. Tam był Knap, który szczupakiem zdobył pierwszego gola dla Piasta. W 35 min. efektownym rajdem popisał się Szeja. Przebiegł przez prawie całe boisko. Dośrodkował na pole karne, piłka trafiła do Knapa, ten z klepki odegrał ją do lepiej ustawionego Gontarewicza i Wojtek uderzeniem głową po raz drugi zmusił Przewoźnika do kapitulacji.Druga odsłona nie była już tak efektowna jak pierwsza, choć nie zabrakło kilku ładnych akcji szczególnie w wykonaniu przyjezdnych. W 48 min. Iwanicki stanął oko w oko z bramkarzem gospodarzy. Lepszy w tym pojedynku okazał się jednak ten ostatni. Kilka minut później strzał Komara z pięciu met
rów o centymetry minął poprzeczkę bramki miejscowych. Wreszcie w 61 min. rozgrywający kapitalną partię Iwanicki przerzucił piłkę przez prawie całe boisko wprost do Gontarewicza. Wojtek widząc wysuniętego bramkarza Ruchu zdecydował się na lob i ku radości kibiców Piasta, piłka po raz trzeci zatrzepotała w siatce radzionkowian. W 80 min. Płatek zdobył gola, ale sędzia go nie uznał dopatrując się spalonego. Sześć minut później po szybko wykonanym rzucie wolnym Gontarewicz znalazł się w sytuacji sam na sam. Tym razem lepszy okazał się Przewoźnik.Trudno jest ocenić formę piłkarzy Piasta po tym spotkaniu, przed zbliżającym się arcyważnym meczem z Carbo. Radzionkowianie zagrali bowiem zawodnikami na co dzień nie mieszczącymi nawet w zespole rezerw. Gliwiczanie przewyższali rywali co najmniej o dwie klasy i przez całe 90 minut niepodzielnie panowali na boisku. A już w najbliższą sobotę sympatyków futbolu z naszego miasta czekają nie lada emocje. Na stadionie w Ostropie, Carbo podejmować będzie Piasta i z pewnością będzie to mecz kolejki. Ewentualna wygrana podopiecznych P. Wieczorka da im jeszcze cień szansy włączenia się do rywalizacji o mistrzostwo IV ligi, Piłkarze Piasta z pewnością zrobią wszystko, aby do tego nie dopuścić. Warto chyba wcześniej nabyć bilety na
to spotkanie, bo aczkolwiek ładny i kameralny stadion w Ostropie, jest w stanie pomieścić "tylko" 1500 widzówPiast Gliwice
Ruch II Radzionków
Piast Gliwice
Ruch II Radzionków
Lot Konopiska - Piast Gliwice 1:2
Udany był ostatni weekend dla obydwu gliwickich zespołów grających w IV lidze. Carbo pokonało na własnym boisku Bobrek Karb Bytom 1:0, a jedynego gola strzelił Międzik. Piast natomiast wywiózł komplet punktów z Konopisk wygrywając z miejscowym Lotem 2:1, choć w opinii praw
ie wszystkich naocznych świadków tego spotkania, sprawiedliwszy byłby remis. Bramki dla niebiesko-czerwonych strzelali Staniczek i Komar.Łut szczęścia
Dwa tygodnie temu Zarząd Klubu na stanowisko pierwszego trenera zespołu seniorów mianował Fryderyka Cholewę, a pełniący tą funkcję do tej pory - Kazimierz Gontarewicz objął stanowisko jego asystenta. Zmiana ta miała wzmocnić sztab szkoleniowy i poprawić efektywność gry drużyny. Sukces okazał się połowiczny. Z Konopisk Piast wywiózł wprawdzie komplet punktów
, ale styl w jakim to zrobił pozostawia wiele do życzenia. W meczu z przedostatnią drużyną w tabeli, podopieczni w/w trenerów tylko przysłowiowemu "Łutowi szczęścia" i wyjątkowej nieskuteczności gospodarzy zawdzięczają wygraną i utrzymanie się na fotelu lidera.Zaczęło się zgodnie z planem. Piast atakował i stwarzał groźne sytuacje. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w 6 min. strzał Kolasińskiego minimalnie minął słupek bramki Gaika. W 10 min. było już 1:0. Staniczek świetnym strzałem z narożnika pola karnego w długi róg, nie dał żadnych szans na obronę golkperowi gospodarzy. Napór gości nie malał i 9 minut później było już 2:0. Kolasiński wykonywał rzut rożny, przerzucił piłkę ponad obrońcami do Knapa, ten odegrał ją do lepiej ustawionego Komara i
Mariusz z 6 metrów podwyższył na 2:0. W 30 min. mogło być już po meczu, ale mocny strzał Iwanickiego z 17 metrów obronił Gaik. W 42 min. uderzenie Gontarewicza tylko o kilka centymetrów minęło słupek bramki Lotu i na tym zakończyły się emocje w tej części meczu. Warto podkreślić, że miejscowi w pierwszych 45 minutach tylko raz poważniej zagrozili bramce Grymela.Druga odsłona to zupełnie inny mecz. Jak zwykle liczni kibice Piasta ze zdumieniem przecierali oczy widząc co się dzieje na boisku. Spisani na straty gospodarze bowiem zaczęli od bardzo mocnego uderzenia. W ciągu kilku minut przeprowadzili kilka bardzo groźnych akcji po których gorąco robiło się na polu karnym Piasta. W 47 min. Rajek z 7 metrów posłał piłkę nad poprzeczką.. W 55 min. ten sam zawodni
k będąc w sytuacji sam na sam, przestrzelił obok słupka. Wydawało się, że po krótkim naporze piłkarzy Lotu, przyjezdni przejdą do ofensywy. Nic takiego się nie wydarzyło, a wręcz przeciwnie. Linia pomocy Piasta kompletnie przestała grać, napastnicy zatracili zdolność ataku. W tym momencie cały ciężar gry spoczął na barkach obrony, a ta przyciśnięta zaczęła się coraz częściej gubić. W 75 min. rzut rożny wykonywał Andruszkiewicz, na polu karnym nie obstawiony był Cierpiał i z kilku metrów wpakował piłkę do siatki. Gol ten dodał animuszu gospodarzom. Uwierzyli w szansę wywalczenia choćby jednego punktu i zaatakowali jeszcze z większa determinacją. Na szczęście wysoka forma nie opuściła Grymela. Jeden z bohaterów z meczu z Walką i tym razem kilkakrotnie bronił w sytuacjach wręcz nieprawdopodobnych - ratując Piasta przed kompromitacją. W drugiej połowie niebiesko-czerwoni stworzyli tylko jedną okazję na zdobycie gola. W 86 min. Mazur był sam na sam z bramkarzem Lotu, ale strzelił prosto w niego i Gaik bez trudu obronił. Jak na lidera to zdecydowanie za mało.Piast Gliwice
Lot Konopiska
Sędzia główny: Marek Czernochorski, Mariusz Pawlisiak, Bogusław Stroiński
Piast Gliwice
To
była czarna sobota dla występujących w IV lidze piłkarzy z naszego miasta. Carbo przegrało u siebie 1:2 z Olimpią Piekary Śląskie, praktycznie tracąc szansę na awans, a jedyną bramkę dla podopiecznych Piotra Wieczorka strzelił Kowalski. Piast natomiast poległ w Zabrzu, przegrywając również 1:2 z tamtejszą Walką. Gola dla niebiesko-czerwonych w 23 min. zdobył Rafał Staniczek.Na własne życzenie
Mecz Walki z Piastem czyli lidera z wiceliderem zapowiadał się jako wydarzenie tej kolejki i z pewnością nim był. Zawodnicy obydwu zespołów wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i zgotowali widzom widowisko przewyższające znacznie IV ligowy poziom. Po emocjonującym spotkaniu, pełnym spięć podbramkowych, strzałów i dramaturgii wygrała drużyna nie lepsza, ale grająca do końca.
Już od początku gospodarze chcąc szybko przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść zaatakowali z ogromnym impetem i animuszem. W ciągu pierwszych minut bramkarz Piasta znalazł się w opałach trzykrotnie. Marcin Grymel był jednak w tym dniu świetnie dysponowany. Bronił jak w transie i to takie uderzenia po których wydawało się, że piłka nieuchronnie zatrzepocze w siatce. Golkiper Piasta, obok Staniczka i Komara był najlepszym zawodnikiem swojego zespołu. Po kwadransie podopieczni K. Gontarewic
za uspokoili grę i sami przeszli do natarcia. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 23 min. kapitalną akcją popisał się Staniczek. Przedarł się lewą strona, wpadł na pole karne, strzelił w krótki róg, piłka odbiła się jeszcze od słupka i ugrzęzła w bramce Walki. Wcześniej, w 22 min. z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Knap co znacznie osłabiło siłę ataku Piasta.. Potem spotkanie się wyrównało. Po kilka okazji na podwyższenie rezultatu miały jeszcze obydwa zespoły - bez efektu bramkowego.Druga odsłona rozpoczęła się także od ataków miejscowych. Szybko chcieli zdobyć wyrównującego gola. Bardzo uważnie grała jednak obrona Piasta w której brylowali Komar i Szeja. W 58 min. Gontarewicz bliski był zdobycia drugiej bramki dla gości. Po jego strzale głową
piłkę w ostatniej chwili z linii bramkowej wybił Piechota. W 63 i 65 min. umiejętności Grymela sprawdzili Szmieszek i Dolny. W 69 min. Iwanicki z rzutu wolnego przestrzelił pół metra nad poprzeczką. W odpowiedzi strzał Wójcika obronił Grymel. Wydawało się, że mecz zakończy się skromnym zwycięstwem Piasta. Czas upływał, a gospodarze nie potrafili znaleźć recepty na wytworzenie sobie klarownej sytuacji do zdobycia gola. W końcówce meczu gliwiczanie jednak popełnili szkolny błąd taktyczny, który kosztował ich utratę trzech punktów. Cofnęli się w okolice własnego pola karnego, licząc na to, że jakoś uda się dowieźć do końca meczu tą minimalną przewagę. Doświadczeni i ograni w IV lidze zawodnicy Walki takich szans nie zwykli marnować i w 82 min. doprowadzili do remisu. W zamieszaniu pod bramką Piasta, piłka trafiła do Wańka i ten strzałem z 7 metrów zdobył wyrównującego gola. Minęła już 90 minuta meczu i część zawodników Piasta czekając już na końcowy gwizdek sędziego zapomniała kompletnie o tym, że gra się do ostatniego gwizdka sędziego. Dokładne podanie z głębi pola otrzymał Dolny. Znalazł się w sytuacji sam na sam i mocnym uderzeniem z 13 metrów zdobył drugiego gola dla swojej drużyny. Nie był to jednak koniec emocji w tym spotkaniu. Tuż po wznowieniu gry Staniczek wpadł na pole karne, został sfaulowany przez obrońcę zabrzan i sędzia wskazał na "wapno". Piłkę na jedenastym metrze ustawił Gontarewicz, ale strzelił zbyt lekko, w sposób sygnalizowany. Piechocki pewnie złapał piłkę w ręce i był to już czwarty karny nie wykorzystany przez Piasta w sezonie 2000/01.Podopieczni K. Gontarewicza nie po raz pierwszy dali sobie wydrzeć zwycięstwo w ostatnich minutach meczu i taką przegraną można śmiało nazwać "porażką na własne życzenie". Przypomnę tu mecze z Walką w Gliwicach, Lotnikiem na jesieni, Czarnymi w Sosnowcu, gdzie Piast tracił gole w ostatnich minutach. Trudno jest obarczać winą fakt nie ogrania w IV lidze, czy tez brak doświadczenia, jeśli debiutancki mecz w tej klasie rozgrywek miał miejsce osiem miesięcy temu
. Coś jest nie tak i najwyższy czas , aby wyciągnąć wnioski by sytuacja ta już się nie powtórzyła, bowiem przyjdzie grać Piastowi w IV lidze jeszcze jeden sezon.Za tydzień piłkarze Piasta pauzują. Za dwa tygodnie jadą do Lotu Konopiska (05.05 godz. 17:00) i będzie to ostatni "łatwy" mecz w tym sezonie. Potem niebiesko-czerwonych czekają już same trudne mecze i to najczęściej na boisku przeciwnika.
Najwyższe noty wśród kibiców otrzymali: Grymel, Komar, Staniczek, Szeja
Wystąpili:
Walka Makoszowy
Statystyka
Piast Gliwice - Lotnik Kościelec 1:0
Czwarte już z rzędu zwycięstwo w minioną sobotę odnieśli podopieczni K. Gontarewicza. Po zaciętym i stojącym na dobrym poziomie meczu pokonali 1:0 Lotnika Kościelec, a bramkę na wagę trzech punktów strzelił Wojtek Gontarewicz.
Cztery pory roku
Mecz Piasta z Lotnikiem rozgrywany był w prawie że ekstremalnych warunkach. W przeciągu 90 min. na przemian padał śnieg, deszcz, świeciło słońce i słychać było grzmoty. Spotkanie to było bardzo ważne ze sportowego punktu widzenia. Lotnik musiał przynajmniej zremisować, aby liczyć jeszcze w walce o jedyne premiowane awansem
miejsce. Piast natomiast musiał wygrać przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze - aby zachować bezpieczną przewagę w tabeli przed czekającym go spotkaniem z Walką, po drugie - aby być lepszym w bezpośrednim bilansie w dwu meczu z zespołem z Kościelca,Pie
rwszą część meczu można by podzielić na kwarty znane z koszykówki. Sytuacja na boisku zmieniała się diametralnie - równo co 15 minut. W pierwszym kwadransie przeważali goście. Stworzyli kilka groźnych akcji, ale dobrze spisywała się defensywa gospodarzy dowodzona w tym dniu przez Mariusza Komara. Druga kwarta zdecydowanie należała już do Piasta. Niebiesko-czerwoni narzucili swój styl gry i tylko ogromnemu szczęściu i bardzo dobrej postawie bramkarza, Lotnik zawdzięcza fakt, że nie stracił co najmniej czterech goli. Tzw. setki mieli: Knap, Staniczek Mazur (2 razy). W 30 min. jednak Cyruliński skapitulował. Dośrodkowywał Staniczek, golkiper gości wybił piłkę przed siebie, dopadł do niej Gontarewicz, huknął z 17 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki, znów trafiła pod nogi Wojtka i dobitka okazała się skuteczna. Ostatni kwadrans był już wyrównany, głownie za sprawą pogody. Śnieg padał tak gęsty, że nie było widać na odległość większą niż kilkanaście metrów.W drugiej połowie, mimo że nie padły żadne gole, mecz też mógł się podobać. Akcje szybko przenosiły się z jednej połowy na drugą. Często padały strzały po których bramkarze obydwu drużyn musieli popisywać się akrobatycznymi wręcz umiejętnościami. W 60 min. Kurasiński uderzył z 18 metrów z ostrego kąta
, wydawało się, że piłka ugrzęźnie w siatce, ale ku radości gliwickich kibiców minęła słupek o kilka centymetrów. 5 min. później strzał Kowalika z najwyższym trudem obronił Grymel. W 67 min. Walkowiak dograł do Gontarewicza, ten strzelił bez zastanowienia, bramkarz gości instynktownie wybił piłkę na róg. Wojtek w tym dniu był bezsprzecznie najlepszym zawodnikiem na boisku w drużynie gospodarzy. Końcówka była bardzo dramatyczna. Lotnik przez 10 minut nie schodził praktycznie z połowy Piasta. Gliwiczanie grali jednak uważnie i mądrze w obronie. Na ostatnie pięć minut przenieśli ciężar gry na połowę rywali i utrzymali ten bardzo korzystny wynik do końcowego gwizdka sędziego.W czterech meczach Piast zainkasował komplet punktów. Jest to wynik dużo lepszy niż na wiosnę. Losy awansu jednak nie zostały jeszcze przesądzone. Podopiecznych K. Gontarewicza czekają teraz mecze prawdy. Za tydzień Piast jedzie do Walki Zabrze i od wyniku tego spotkania będzie wiele zależało. Ostatecznie ukształtowała się czołówka. W walce
o awans liczą się już tylko cztery zespoły, choć dopóki piłka w grze wszystko może się zdarzyć.Za tydzień Piast jedzie do Walki Zabrze i będzie to najważniejsze spotkanie naszego zespołu w tej rundzie lub mecz prawdy jak mówią niektórzy. Początek tego mec
zu godz 16:00.Wystąpili:
Statystyka
Piast Gliwice - AKS Górnik Niwka 2:0
Już trzecią kolejkę spotkań rozegrali piłkarze I grupy IV ligi śląskiej. Obydwa zespoły z naszego miasta występujące w tej klasie rozgrywek odniosły pewne i zasłużone zwycięstwa. Carbo na własnym stadionie pokonało rezerwy Górnika Zabrze 2:0 , biorąc tym samy rewanż za jesienną porażkę 2:3. Bramki dla podopiecznych P
iotra Wieczorka strzelali: Wolny i Piechocki. Piast natomiast podejmował na stadionie przy ul. Okrzei - Górnika Niwkę. Niebiesko-czerwoni wygrali dokładnie w takim samym stosunku co zespół z Ostropy - czyli 2:0, a obydwa gole w tym spotkaniu zdobył pozyskany tej wiosny - Tomasz Knap.Wiosenne zmęczenie
Wynik meczu Piasta i Niwki był w zasadzie przesądzony już w momencie jego rozpoczęcia/. Broniący się przed spadkiem zespół z Sosnowca przyjechał do Gliwic z nastawieniem stracenia jak najmniejszej ilości bramek nie wierząc w możliwość wywiezienia choćby jednego punktu. Gliwiczan natomiast interesowało tylko zwycięstwo i od pierwszych minut tego spotkania rozpoczęło się oblężenie bramki Górnika. Gole jednak nie padały. Podopieczni K. Gontarewicza sprawiali wraż
enie zmęczonych. Gra się z początku nie kleiła W dość schematycznie przeprowadzanych akcjach brakowało dynamiki i skutecznego wykończenia. Kibice zaczęli się niepokoić o wynik tego spotkania. Ich obawy jednak w 28 min. rozwiał Tomasz Knap. Zaczęło się od Iwanickiego. Leszek dośrodkowywał z prawej strony, Mazur przedłużył to podanie głową do Knapa, a świetnie ustawiony Tomek strzelił bez zastanowienia, z lewej nogi i Zabagło musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Po tym golu gra się nieco ożywiła. Okazje do podwyższenia rezultatu mieli Kaszowski, Kolasiński, Mazur. Najbliższy szczęścia był jednak Iwanicki .W 32 min. jego strzał zza linii pola karnego trafił w poprzeczkę. O przewadze w tej części meczu gospodarzy niech świadczy fakt, że przyjezdni nie oddali ani jednego strzału na bramkę Piasta.Początek drugiej połowy był już bardziej wyrównany. Goście przegrywali tylko 1:0. Ewentualna bramka dawała by im bezcenny remis. Częściej zapuszczali się pod pole karne Piasta i nawet stworzyli kilka sytuacji po których mógł paść gol. .W 61 min. Musiałek dośrodkowywał z lewej strony, główkował Wrona. Na szczęście piłka o kilkanaście centymetrów minęła słupek bramki pilnowanej przez Grymela. Kilka minut później Szymik mógł wpisać się na listę strzelców, ale zabrakło precyzji.
Akcje często przenosiły się z jednej połowy na druga. Gra się zaostrzyła co na własnej skórze odczuł Leszek Iwanicki. W pewnym momencie został kopnięty w twarz i do domu wracał z rozciętym łukiem brwiowym. W 65 min. na boisko został wprowadzony Robert Walkowiak. Tradycyjnie już ten piłkarz poderwał do gry swoich kolegów i tylko tajemnica trenera pozostaje fakt, że ten ambitny zawodnik nie występuje od pierwszych minut. Gra nabrała rumieńców i na efekty nie trzeba było długo czekać W 66 min. z prawej strony dośrodkowywał Iwanicki, piłka trafiła do Staniczka, ten przerzucił ją ponad obrońcami gości do lepiej ustawionego Gontarewicza. Strzał Wojtka trafił w obrońcę Niwki, piłkę przechwycił Knap i mocnym uderzeniem pod poprzeczkę zdobył drugiego gola dla Piasta. Tomek wyrasta na najlepszego strzelca w barwach Piasta. W trzech meczach zdobył 4 gole, a to musi robić wrażenie. Kolejnych bramek, mimo kilku dogodnych sytuacji dla obydwu stron kibice już się nie doczekali. Piast w pełni wykorzystał remis Walki oraz przegraną Czarnych Sosnowiec i umocnił się na fotelu lidera.Pierwsze trzy spotkania Piasta zakończyły się bardzo cennymi zwycięstwami. Najgroźniejsi rywale systematycznie gubią punkty. Podopieczni K. Gontarewicza mają już 4 oczka przewagi nad drugą w tabeli - Walką. Teraz przed popularnymi Piastunkami czekają bardzo trudne mecze. Już w najbliższą sobotę na stadionie przy ul.,. Okrzei niebiesko-czerwoni gościć będą Lotnika Goliard Kościelec. Na jesieni Piast uległ w Kościelcu 2:3. Nadszedł więc czas rewanżu. Zapowiada się bardzo interesujący mecz. Początek tego spotkania godz. 16:00.
Wystąpili:
Statystyka
Bobrek Karb Bytom - Piast Gliwice 1:2
W miniony weekend druga kolejkę w rundzie rewanżowej rozegrali piłkarze IV ligi. Obydwa zespoły z naszego miasta grały na wyjeździe i wróciły z tarczą. Carbo po dramatycznym meczu pokonało Szombierki Bytom 4:3, a bramki dla tego zespołu strzelali:. Piechocki, Bochenek, Bąk (2). Piast też gościł w Bytomiu, tyle że na stadionie Bobrka. Podopieczni K. Gontarewicza po niezłym meczu pokonali gospodarzy 2;1, a bramki dla niebiesko-czerwonych zdobywali: Gontarewicz i Knap. Warty podkreślenia jest też fakt, ż
e bytomianie do tego spotkania, w tym sezonie byli zespołem niepokonanym na własnym boisku.Zasłużone i szczęśliwe
Jarek Kaszowski, udzielając po meczu wywiadu dla strony internetowej Piasta powiedział "Zwycięstwo to jest i zasłużone i szczęśliwe. Zasłużone dlatego, że w przekroju całego spotkania byliśmy po prostu zespołem lepszym, właśnie o tą jedną zdobyta bramkę. A szczęśliwe dlatego, że jeszcze nigdy (po reaktywacji) nie udało nam się wywieźć kompletu punktów z Bytomia" i trudno mu nie przyznać racj
i.Mecz ten zaczął się od falowych ataków Piasta. Goście szybko zdobyli przewagę w środku pola i liczni kibice z Gliwic zaczęli robić zakłady , w której minucie padnie bramka. Przed szansą zdobycia goli w ciągu pierwszych 10 min. stawali kolejno: Kolasiński, Mazur, Kaszowski. Wreszcie przyszła 11 min. Bardzo aktywny w tym dniu W. Gontarewicz popisał się indywidualną akcją. Minął jednego obrońcę, potem drugiego, huknął z 17 metrów i golkiper bytomian musiał po raz pierwszy w tym spotkaniu wyciągać piłkę z si
atki. Drugi raz tą samą czynność powtórzył w 27 min. Mazur wpadł na pole karne, zakręcił obroną gospodarzy. Widząc jednak lepiej ustawionego Tomka Knapa = podał mu piłkę, a naszemu napastnikowi pozostało już tylko wykonać egzekucję. W okresie tym Piast zdobył jeszcze jednego gola, lecz sędzia go nie uznał dopatrując się spalonego. Miejscowi w tej części meczu zagrozili poważniej bramce Piasta tylko raz, ale za to skutecznie. Pojedynek główkowy przed polem karnym przegrał Szeja, piłka trafiła do pozyskanego w przerwie zimowejPrzez pierwsze piętnaście minut drugiej połowy gospodarze przeważali, stwarzając kilka dogodnych sytuacji do zdobycia wyrównującej bramki. Szczęście jednak było po stronie niebiesko-czerwonych. Napastnicy gości najczęściej pudłowali, a ich nieliczne, celne strzały pewnie bronił Grymel. Potem sytuacja wróciła do normy. Gra toczyła
się głównie w środku pola. Zawodnicy obydwu zespołów nie mogąc się przedrzeć w okolice bramki próbowali uderzeń z dystansu - bezskutecznie. Najbliżej zdobycia goli w tej odsłonie byli: Kaszowski, Kolasiński (rzut wolny), Walkowiak. Robert już w 20 sekund po wejściu oddał strzał głową w światło bramki bytomiam - Struk był jednak dobrze ustawiony i obronił to uderzenie.W minionym tygodniu Piast został liderem niejako bez walki. Wycofała się drużyna z Czeladzi i wszystkie rezultaty zostały anulowane. W ten sposób gliwiczanie wysunęli się na pierwsze miejsce w tabeli i mają dwa punkty przewagi nad Walką Zabrze. W Bytomiu podopieczni K. Gontarewicza potwierdzili swoją supremację. W najbliższą sobotę Piasta czeka mecz z zespołem broniącym się przed spadkiem. Teo
retycznie powinny być to łatwe punkty, ale forma Górnika Niwki od kilku spotkań wyraźnie zwyżkuje. Zapowiada się więc ciekawy mecz. Początek tego spotkania - godz. 15:30.Wystąpili:
Bobrek Karb Bytom
Specjalnie dla strony internetowej Piasta po meczu -wywiadu udzielił Jarosław Kaszowski
Red. Na początek gratulacje. Wygrywając dzisiaj mecz zrobiliście kolejny małe kroczek do III ligi. Czy dzisiejsze zwycięstwo było według Ciebie, zasłużone czy może szczęśliwe.
J.K. I zasłużone i szczęśliwe. Zasłużone dlatego, że w przekroju całego spotkania byliśmy po prostu zespołem lepszym, właśnie o tą jedną bramkę. A szczęśliwe dlatego, że jeszcze nigdy (po reaktywacji) nie udało nam się wywieźć kompletu punktów z Bytomia. Przegraliśmy z Rozbarkiem w lidze okręgowej, a zeszłej jesieni ulegliśmy 0:1 Szombierkom.
Red. Bobrek w tym sezonie był zespołem niepokonanym na własnym stadionie, wy przerwaliście tą passę i to chyba dobry znak.
J.K Na pewno. Tym bardziej to zwycięstwo cieszy i nabiera jeszcze większego znaczenia.
Red. Przyjście do zespołu Leszka Iwanickiego wprowadziło sporo zmian w ustawieniu. Ty grasz teraz na prawym skrzydle. Jak się Wam
gra z LeszkiemJ.K. Dzisiaj akurat grałem w środku pola, właśnie z Iwanickim. Na skrzydle grał Wojtek Gontarewicz, ale wymienialiśmy się pozycjami. Z Leszkiem gra nam się dobrze. To dobry, doświadczony zawodnik. Można się od niego naprawdę wiele nauczyć. Mi osobiście jednak gra się dobrze także z pozostałymi chłopakami. Doskonale rozumiemy się z Wojtkiem Gontarewiczem, Mariuszem Komarem. Trzeba pamiętać że nie jeden zawodnik wygrywa mecz, ale cała drużyna.
Red. Dziękujemy bardzo za rozmowę i życzymy kolejnych zwycięstw.
Piast Gliwice - Sparta Zabrze 3:1
W miniony weekend wznowiła rozgrywki IV liga śląska. W tej klasie, nasze miasto reprezentują dwie drużyny - Carbo i Piast Gliwice. Obydwa zespoły należą do czołówki tej grupy i powinny się liczyć w walce o jedyne premiowane awansem miejsce. Carbo zainaugurowało rundę wiosenną meczem z Lotnikiem Goliard w Kościelcu. Podopieczni Piotra Wieczorka zremisowali 1:1, a gola dla zespołu z Ostropy strzelił Międzik Piast natomiast gościł na własnym boisku Spartę Zabrz
e pewnie wygrywając 3:1. Łupem bramkowym podzielili się: Walkowiak, Knap (debiut) i Mazur.Niezły początek
Mecz Piasta ze Spartą rozpoczął się bardzo pomyślnie dla gospodarzy. Już pierwsza akcja tego spotkania dała podopiecznym K. Gontarewicza prowadzenie. W 2 min. debiutujący w gliwickiej jedenastce Leszek Iwanicki świetnie wypuścił w uliczkę Walkowiaka Robert znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości i mocnym strzałem po ziemi tuż przy słupku zdobył pierwszą bramkę. Gola tego zadedykował żonie
Monice. Tak szybko zdobyta bramka "ustawiła" mecz. Spartanie zostali zmuszeni do zmiany koncepcji gry i nie mając większego wyboru przeszli do natarcia, by odrobić stratę. Ich ataki jednak nie były zbyt groźne i w tej odsłonie nie zagrozili poważniej bramce pilnowanej w tym dniu przez Grymela. Gra przez większość część pierwszej połowy toczyła się w środku pola. Na palcach jednej ręki można policzyć sytuację do zdobycia goli. W 39 min. Iwanicki wykonywał rzut rożny, dośrodkował wprost na głowę Kolasińskiego, ten jednak z 7 metrów przestrzelił. W 42 min. Iwanicki wykonywał rzut wolny z bardzo ostrego kąta, z lewej strony bramki zabrzan. Jego precyzyjnie mierzone uderzenie tuż pod poprzeczkę z najwyższym trudem wybronił Białek.Druga połowa rozpoczęła się od zmasowanego ataku gości. Obrona Piasta pogubiła się i w 53 min. prowadzący w klasyfikacji na najlepszego strzelca w naszej grupie - Artur Opeldus zdobył wyrównującego gola. Zabrzanie jednak nie wytrzymali narzuconego przez siebie tempa gry i po 15 min. zwo
lnili. Na to czekali tylko szybcy pomocnicy Piasta. Z prawej strony "szarpał' Kaszowski , z lewej strony natomiast sporo zamieszania siał w defensywie przyjezdnych Staniczek i to temu zawodnikowi Piast może zawdzięczać w głównej mierze zwycięstwo. W 74 min. Iwanicki zauważył wychodzącego na czystą pozycję Rafała, zagrał mu w tempo. Popularny "Staniol" wpadł na pole karne, został przewrócony. Obrońcy gości stanęli myśląc, że sędzia odgwiżdże przewinienie. Tymczasem Rafał szybko się pozbierał i po prostu strzelił. Bramkarz zabrzan wprawdzie obronił to uderzenie, ale przy dobitce z kilku metrów Tomasza Knapa był już bezradny (zawodnik ten został pozyskany do Piasta z RKS Radomsko via Myszków). Po tym golu spartanie stracili już ochotę do gry, a gdy w 85 min. Mazur zdobył trzeciego gola było już praktycznie po meczu (przy bramce tej asystę zaliczmy Staniczkowi).Zwycięstwo Piasta jak najbardziej zasłużone, choć gra nie zachwyciła kibiców. Był to taki typowy mecz walki o ligowe punkty. Z pewnością wpływ na to miała aura. Przez pierwszą połowę, padał rzęsisty deszcz, boisko było nasiąknięte wodą. Warto jednak odnotować kilka faktów. Nie zawiódł Leszek Iwanicki, szczególnie w pierwszej połowie zagrał tak jak od niego oczekiwano, czyli po profesorsku. Drugi debiutant
również zdobył bardzo ważnego gola. Widać jeszcze brak zgrania drużyny z tymi zawodnikami, ale to z pewnością z czasem będzie się zmieniać. Dobrze też zaprezentowała się para naszych napastników Mazur i Walkowiak. Staniczek też należał do wyróżniających się graczy.Wystąpili:
Statystyka
Sezon 2000/2001 IV liga grupa I - Jesień
Wyjątkowo szybko zakończyła się tegoroczna piłkarska jesień w I grupie IV ligi śląskiej. Za sprawą wyjątkowo małej ilości drużyn – zaledwie 14 - rywalizacja trwała niecałe trzy miesiące. Beniaminek Piast Gliwice ostatecznie uplasował się na drugim miejscu z taką samą ilością punktów co pr
owadząca Walka Makoszowy i trzeci w tabeli Czarni Sosnowiec. Przed tym sezonem fachowcy typowali, że Piast będzie zespołem "środka tabeli". Kibice i działacze po cichu liczyli, że jedenastka z ul. Okrzei zakończy tą rundę na którejś z czołowych lokat - nie zawiedli się. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że...Plan wykonano
Już pierwsze spotkanie, które Piast rozegrał w sierpniu w Mikulczycach z jednym z pretendentów do awansu - zabrzańską Spartą pokazało, że piłkarze naszego klubu nie będą chłopcami do bicia. Skromne, ale zasłużone zwycięstwo 2:1 po golach Wiśniowskiego i Płatka udowodniło, że krótki okres przygotowawczy był dobrze przepracowany i kibice ze spokojem mogli oczekiwać na kolejne mecze. 13 sierpnia - Piast zadebiutował przed własną publicznością. Podejmował drugiego z beniaminków Bobrek Karb i po dobrej grze zwyciężył też 2:1. W tych pierwszych meczach bardzo dobrze zagrał wypożyczony z Clarexu Chorzów - Tomasz Szeja, który w późniejszych też pozostawiał po sobie dobre wrażenie. Mile zaskoczył Andrzej Warszewski. Zawodnik ten jeszcze w V lidze ledwo łapał się na końcówki spotkań, a w wyższej klasie rozgrywkowej już od początku zadomowił się na pozycji prawo skrzydłowego i prawie każdy mecz rozpoczynał od pierwszych minut. W trzeciej kolejce sp
otkań niebiesko-czerwoni rozgromili na wyjeździe AKS Niwkę 4:0 i wydawało się, że nie będzie na nich mocnych, tak jak to miało miejsce w poprzednich sezonach. Szybko jednak przyszedł “zimny prysznic" . Lotnik Goliard Kościelec przypomniał futbolistom z Okrzei smak porażki. Przegrana 2:3 wstydu nie przyniosła, ale dowiodła, że o wygrane będzie trudno. Wizyta gliwiczan w Kościelcu miała jednak niesłychany walor. Do tej niewielkiej miejscowości dotarła “marka” Piasta i na kameralnym, ale bardzo ładnym stadionie zasiadło ponad 1000 widzów. Podobnie zresztą było już do końca rozgrywek. Na wszystkich boiskach, gdzie pojawiała się nasza drużyna padały rekordy frekwencji. Inna rzecz, że działo się to głównie za sprawą licznie podążających za swoim zespołem kibiców z Gliwic, ale nie tylko. Sympatycy "Piastunek" zasłużyli zresztą na słowa pochwały. W większości przypadków zachowywali się nienagannie. Na stadionie przy ul. Okrzei na ilość widzów też nie można było narzekać ( jak na tą ligę). Nierzadko zasiadało ich na stadionie ponad tysiąc.28 września 2000 roku na "Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu": wybrano nowego prezesa Piasta. Został nim wierny kibic “niebiesko-czerwonych”, gliwiczanin, poseł UW - Andrzej Potocki. Ma zaledwie 36 lat i jest najmłodszym sternikiem Piasta w jego 55-letniej historii. Zaraz po tym wyborze przyszedł świetny mecz z Walką Makoszową. Tak ambitnie grających piłkarzy z ul. Okrzei już dawno nie widziano. Jednym z bohaterów tego spotkania był Robert Walkowiak. Wszedł w 76 mi
n. i już po pierwszej akcji zdobył gola. Niestety potem niewykorzystany karny, jeden błąd w defensywie i Walka wyrównała. W kontekście jednak późniejszych wyników makoszowian, ten remis okazał się bardzo cenny. Mecz z Walką mocno nadszarpnął siłami zawodników i trzy dni później w meczu z outsiderem - CKS Czeladź zaledwie udało się uzyskać remis. Szybko jednak przyszła rehabilitacja. Efektowna wygrana z Konopiskami 5:2, którego okrasą były piękne bramki Gontarewicza juniora. Potem kolejne dwa zwycięstwa. Pierwsze z Radzionkowem i drugie, znacznie cenniejsze z Carbo 2:1. Wspaniała atmosfera, grubo ponad 1200 ludzi na stadionie, relacja na żywo w miejscowym radiu, przedstawiciele wszystkich lokalnych gazet. Takiej oprawy nie pamiętali nawet starsi kibice obydwu zespołów. Poziom tego widowiska znacznie przekroczył IV ligę. W spotkaniu tym zadebiutował, a ściślej mówiąc powrócił po siedmiu latach do drużyny, Krzysztof Mazur. Wychowanek Piasta był nie tylko jednym z wyróżniających się graczy, ale strzelił ponadto bardzo ważnego gola. Zresztą ten piłkarz nie był jedynym debiutantem w tym sezonie w drużynie Piasta. Oprócz wspomnianego już wcześniej T. Szeji, do zespołu dołączyli Maciej Modliszewski i Dawid Cholewa.Podobnie jak i w poprzednich sezonach w październiku rozkręcały się rozgrywki w piłce halowej i razem z tym rozpoczęły się z jednej strony kłopoty kadrowe trenera - K. Gontarewicza, ale i zniżka formy piłkarzy (12 z nich grywa w futsal ). Drużyna zaczęła grać w kratkę i w trzech kolejnych spotkaniach udało
się im zdobyć zaledwie jeden punkt. Pewnym usprawiedliwieniem dla piłkarzy jest fakt, że Piast to zespół amatorski i apanaże nie są zbyt duże. Zawodnicy muszą więc dorabiać grając np. w różnych ligach halowych. Ten problem nie dotyczy zresztą wyłącznie Piasta, ale także innych śląskich drużyn i rozwiąże się dopiero wtedy, gdy kluby przejdą na pełne zawodowstwo. Najbardziej bolesna w całej rundzie była porażka z Czarnymi Sosnowiec. Do 90 min. udawało się gliwiczanom utrzymywać korzystny rezultat. Jednak błąd defensywy spowodował, że ex pierwszoligowiec - Mirosław Nikodem już po regulaminowym czasie gry, zdobył dla sosnowiczan zwycięskiego gola. Na zakończenie sezonu udało się jednak wywalczyć komplet punktów. Przed własną publicznością Piast pokonał Olimpie Piekary Śląskie 1:0, a w roli "ratownika" znów wystąpił Robert Walkowiak. Ale nie tylko on strzelał gole w rundzie jesiennej. Najwięcej zdobył ich dla “niebiesko-czerwonych” Damian Płatek – 6. Na drugim miejscu uplasował się W. Gontarewicz z trzema golami, potem T. Stępień - 2, R. Staniczek - 2, R. Walkowiak - 2, K. Wiśniowski 2, K. Kolasiński 1, M. Komar 1, K. Mazur 1, G. Słodczyk 1, T. Szeja 1, A. Warszewski. Najdłużej przybywał na boisku Marcin Grymel. Golkiper Piasta zagrał we wszystkich meczach od pierwszej do ostatniej minuty (13, 1170 min), dalej: T. Szeja (13, 1163), D. Płatek (13, 955), W. Gontarewicz, (12, 1067), J. Kaszowski (12, 1047), M. Komar (12, 1011), K. Wiśniowski (12, 1005), R. Staniczek (12, 943), A. Warszewski (12, 836), R. Walkowiak (12, 408), J. Plewa (9, 574), P. Bajcer (9, 388), G. Słodczyk (9, 257), M. Modliszewski (9, 164), K. Kolasiński (8, 675), T. Stępień (8, 492), T. Wasilewski (6, 189), K. Mazur (5, 448), G. Leżała (3, 81), D. Cholewa (1, 3). Na ławce rezerwowych zasiedli jeszcze A. Riss i A. Ryń, ale nie zaliczyli jednak ani jednej minuty na boisku.Nie powidło się "Piastunkom" w Pucharze Polski. Odpadli już II rundzie, a wyeliminował ich "A" klasowy zespół Czarnych Pyskowice i była to najbardziej upokarzająca porażka w tym sezonie. Piłkarze Piasta nie należeli do boiskowych brutali. Ani razu nie zobaczyli czerwonej kartki, a żółte oglądali 16 razy. Z tego co najmniej 5 za niepotrzebne dyskusję z sędziami, a nie za nieczyste zagrania. Jedynym graczem, który musiał pauzować za 4 żółte kartki był M. Komar. Jednym z największych pechowców w zespole był G. Słodczyk. Najlepszy strzelec Piasta poprzedniego sezonu w przerwie letniej leczył kontuzją i nie mógł z tego powodu należycie przygotowywać się do sezonu. Odbiło się to na jego for
mie i w rezultacie stracił miejsce w podstawowej jedenastce. Cóż, pokutuje niestety brak rezerwowej drużyny. Zawodnicy, którzy "wypadną" z różnych powodów na jakiś czas z gry nie mają gdzie się ogrywać i udowadniać trenerowi, że wracają do formy. Ten sam problem dotknął: A, Rissa, G . Leżałę i T. Wasilewskiego.Generalnie pierwsza rundę w sezonie 2000/01 można uznać za bardzo udaną. Siedem zwycięstw, 3 porażki i 3 remisy to jak na beniaminka bardzo przyzwoity bilans, a zdobycz w postaci 24 punktów wystarczyła, aby uplasować się na świetnym drugim miejscu. Stosunek bramek też jest korzystny - 24:14 to jeden z najlepszych w lidze. Teraz czeka piłkarzy bardzo długa przerwa, prawie pięciomiesięczna. Można więc spokojnie przygotowywać się do rundy rewanżowej, a
działacze mają sporo czasu na uporządkowanie spraw organizacyjnych i ewentualne poszukiwania wzmocnień składu, tak by wiosną nie zdarzały się już takie wpadki jak w spotkaniach z Czeladzią, czy Szombierkami Bytom.. Najbardziej doskwiera brak doświadczonego stopera, zawodnika ze środka pola, który w trudnych momentach pociągnie grę i wartościowych zmienników dla skrzydłowych. Kadra Piasta jest stosunkowo wąska w porównaniu do innych zespołów, a przecież nawet najlepszym piłkarzom zdarzają się czasami słabsze okresy gry, kontuzje, czy choroby. Wiosna zapowiada się bardzo atrakcyjnie dla kibiców. Wyrównana grupa, małe straty punktowe pomiędzy poszczególnymi zespołami, spora ilość graczy z przeszłością pierwszo i drugoligową w klubach z naszej grupy z pewnością sprawi, że emocji nie zabraknie i podobnie jak w rundzie jesiennej walka o jedyne premiowane awansem miejsce będzie się toczyć do ostatniego meczu. Miejmy nadzieję, że zakończenie rozrywek będzie szczęśliwe dla Piasta. Wierzą w to liczni sympatycy futbolu w Gliwicach.Piast Gliwice - Olimpia Piekary Śląskie 1:0
W ostatniej już kolejce spotkań czwartej ligi, grupy pierwszej Piast pokonał Olimpię Piekary Śląskie 1:0, a “złotego gola” zdobył Robert Walkowiak. Zwycięstwo to przesunęło niebiesko-czerwonych o jedno oczko w tabeli i ostatecznie w rundzie jesiennej uplasowali się na drugim miejscu. Drugi zespół z naszego miasta - Carbo zremisowało na własnym stadionie z rezerwami Ruchu Radzionków 1:1. Gola dla Carbo zdobył Bochenek, a dla Ruchu bramkę na wagę 1 punk
tu strzelił były gracz Carbo - Piotr Żaba. Zespół z Ostropy zakończył rozgrywki na 5 miejscu, ale ma tylko 3 punkty straty do lidera.Złoty gol
Zespół gości przyjechał do Gliwic z mocnym postanowieniem wywalczenia jednego punktu. Przez 67 min. meczu udawało się zawodnikom z Piekar utrzymywać korzystny dla siebie rezultat. Jedynego gola na wagę trzech, bardzo ważnych punktów zdobył lubiany przez kibiców Robert Walkowiak. Popularny “Waluś" zagrał w tym spotkaniu niecałe 40 min. Niestety ten jeden z najlepszy
ch piłkarzy Piasta ma wyjątkowego pecha w tym sezonie. Od początku rozgrywek gnębią go kontuzje, a ostatnio dopadła go grypa. Grał nie w pełni sił, ale spisał się znakomicie. Zespół z Piekar prowadził w tym meczu duet trenerski Mirosław Okorski i Maksymilian Trela. Tego ostatniego, starszym kibicom Piasta nie trzeba przedstawiać. Nasz były, zresztą świetny bramkarz powrócił na stadion przy ul. Okrzei tym razem jako szkoleniowiec.Już od pierwszych minut tego spotkania Piast wypracował sobie sporą przewagę. Zepchnął gości do głębokiej defensywy i już w 13 min. mógł objąć prowadzenie. Na polu karnym szarżującego na bramkę Olimpii Kaszowskiego, faulował jeden z obrońców przyjezdnych i sędzia bez wahania wskazał na "wapno". Piłkę na jedenastym metrze ustawił Woj
tek Gontarewicz i dołączył do grona tych graczy Piasta, którzy nie wykorzystali w tym sezonie rzutu karnego. Pięć razy podopieczni K. Gontarewicza w IV lidze wykonywali rzuty karne i tylko dwa wykorzystali. W 24 min. Mazur główkował z kilku metrów, piłka przeleciała nad poprzeczką. Goście z rzadka kontratakowali, ale za to bardzo groźnie. W 32 min. Dramski trafił w poprzeczkę, a w 40 min. Gajowiak w słupek. Wcześniej należy odnotować celny strzał Kolasińskiego z rzutu wolnego.Drugą połowę Piast rozpoczął z dwoma zmianami. Weszli Wiśniowski i Walkowiak, co znacznie rozruszało ofensywę gospodarzy. Od początku gliwiczanie narzucili swój styl gry i kilka razy byli bliscy zdobycia gola. W pierwszych dwudziestu minutach tej odsłony goście tylko dwa razy przedarl
i się pod bramkę Piasta, ale wypady te mogły rozstrzygnąć o losach meczu. Najpierw świetna "centra" z lewej strony Dramaskiego, nie pilnowany Gajowiak z trzech metrów strzela głową, i trafia prosto w nogi już leżącego Grymela. Za chwilę Śmiglarski wykorzystał błąd defensywy Piasta, minął już bramkarza, strzelił do pustej bramki, już podniósł ręce ciesząc się ze zdobycia gola, ale w porę zdążył wrócić Kaszowski i przechwycił piłkę, Wreszcie przyszła 67 min. meczu. Dośrodkowuje z głębi pola Bajcer. Na polu karnym są Komar i Walkowiak. Obrońcy gości pilnowali wyższego Mariusza, a tym czasem do piłki dopadł Robert i strzałem głową w długo róg zdobył zwycięskiego gola. W 88 min. Szeja z rzutu wolnego z 25 metrów strzelił jak z armaty, golkiper przyjezdnych zdołał jednak obronić to uderzenie.Zwycięstwo w ostatniej kolejce spotkań w kontekście wyników uzyskanych przez pozostałe zespoły z naszej grupy okazało się bardzo cenne. Walka zremisowała z Czarnymi, Górnik pogubił punkty w Czeladzi, a Niwka pokonał Spartę. Piast zakończył więc rozgrywki z 24 punktami. Tyle samo ma Walka i Czarni. Tak wyrównanej grupy nie pamiętają najstarsi kibice futbolu w naszym mieście. Wiosną te trzy zespoły rozpoczną rozgrywki z taką samą ilością punktów, czyli tak jak to miało miejsce pr
zed rundą jesienną. Runda rewanżowa zapowiada się więc, niezwykle interesująco.Wystąpili:
Trener - Mirosław Okorski i Maksymilian Trela
Sędzia główny Andrzej Majcher, pomagali, Grzegorz Majch
Statystyka
Niepowodzeniem zakończyła się wyprawa niebiesko-czerwonych do Sosnowca. W bardzo ważnym meczu ulegli oni - Czarnym 1:2 i spadli na 3 pozycję w tabeli. Ostatnie trzy spotkanie były najmniej efektywne w najnowszej historii klubu. W trzech meczach, "Piastunkom" udało się zdobyć zaledwie 1 punkt.
“I tylko kibiców żal"
Wiadomo było, że nie będzie łatwo Piastowi zdobyć kompletu punktów w Sosnowcu. Jednak po cichu liczono, że uda się zremisować i przed ostatnim meczem w tej rundzie zachować nad Czarnymi minimalną przewagę w tabeli. Podopieczni K. Gontarewicza byli bardzo blisko wywiezienia jednego punktu, ale gol zdobyty przez Nikodema już po regulaminowym czasie gry pozbawił ich tej nadziei.
Już pierwsza akcja gospodarzy w tym spotkaniu przyniosła im gola. W 2 min. meczu z prawej strony dośrodkowywał Radek. Na polu karnym był nie pilnowany Mackford i głową bez większych problemów umieścił piłkę w siatce. Bramka ta pokrzyżowała założenia przed meczowe K. Gontarew
iczowi i musiał on zmienić taktykę gry. Kilka minut później mogło paść wyrównanie. Kolasiński w swoim stylu próbował zaskoczyć golkipera Czarnych z rzutu wolnego - ten jednak nie dał się oszukać. Jednak w 24 min. padł wyrównujący gol. Klasyczny kontratak, centra z prawej strony Mazura do świetnie wychodzącego na czystą pozycję Staniczka i Rafał strzałem głową, tuż przy słupku strzela bramkę. Czas mijał, a żadnej z drużyn ten wynik nie satysfakcjonował. Obydwa zespoły rzuciły się więc na siebie chcąc jeszcze w tej odsłonie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Bliżsi tego byli sosnowiczanie. Raz Nikodem "urwał" się obrońcom Piasta i w sytuacji sam na sam strzelił tuz obok słupka. Za drugim razem z kilku metrów spudłował Piotrowski.Druga połowa stała pod znakiem walki o każdy metr boiska, sporej ilości nieczystych, choć niezłośliwych zagrań. Mało było strzałów i klarownych sytuacji podbramkowych, ale licznie przybyła widownia nie nudziła się. Z upływem czasu rosła przewaga Czarnych. Kilkakrotnie dał s
ię we znaki Grymelowi duet Nikodem - Piotrowski. Ten pierwszy miał w 52 min. wyborną sytuację do zdobycia gola. Z kilku metrów, po długim podaniu w poprzek pola karnego strzelił prosto w ręce bramkarza Piasta. Gliwiczanie odpowiedzieli strzałem z dystansu Kaszowskiego. Piłka o jakieś pół metra przeszła obok słupka. W końcówce trener Piasta zaczął wymieniać napastników na defensywnych graczy, aby utrzymać jakby nie było korzystny rezultat. Niestety nie udało się. Już po regulaminowym czasie gry, po ewidentnym błędzie całej obrony, kierowanej w tym dniu przez Krzysztofa Wiśniowskiego, która zapędziła się do przodu, zapominając o tyłach, Nikodem zdobył zwycięskiego gola. Eks-pierwszoligowiec dostał dobre podanie z głębi pola, nie dał sobie odebrać piłki ofiarnie interweniującemu Komarowi. Popędził z nią przez pół boiska i widząc niezdecydowanie bramkarza Piasta, technicznym strzałem umieścił piłkę w siatce i utonął w uściskach kolegów.Jakieś fatum ciąży nad wyjazdowymi spotkaniami Piasta. Podopieczni K. Gontarewicza kompletnie nie mają szczęścia na boiskach rywali w tym sezonie. Tylko dwa razy udawało się im wywieźć stamtąd komplet punktów i w tym roku z pewnością tej złej passy już nie przełamią i tylko kibiców żal, tych młodszych i tych starszych, którzy coraz
liczniej podążają za swoją drużyną i coraz lepiej dopingują swoich ulubieńców. W Sosnowcu stanowili większość z prawie pięciuset ludzi, którzy w tym dniu zasiedli na małym, ale kameralnym stadioniku Czarnych i zachowywali się jak na prawdziwych kibiców przystało. Oni już awansowali do wyższej ligi. Teraz czekamy na awans piłkarzy.Już w najbliższą sobotę, przed własna publicznością na stadionie przy ul. Okrzei piłkarze Piasta zakończą rundę jesienną i tym samym rozegrają ostatni ligowy mecz w tym tysiącleciu.. Będą oni gościć czołową drużynę naszej ligi - Olimpię Piekary Śl. Piast ma jeszcze teoretyczną szansę na tytuł mistrza jesieni. Jeśli wygra w tym spotkaniu 6:0, a Czarni zremisują z Walką 0:0 to podopieczni K. Gontarewicza zdobędą tytuł najlepszego ze
społu pierwszej rundy sezonu 2000/01. Jest to mało realne, ale dopóki piłka w grze.Wystąpili:
Piast Gliwice - Górnik II Zabrze 1:1
W 11 kolejce spotkań Piast podejmował u siebie rezerwy pierwszoligowego Górnika Zabrze. Po zaciętym meczu obie drużyny podzieliły się punktami. Wynik 1:1 jednak bardziej usatysfakcjonował zabrzan. Gliwiczanie bowiem, oprócz dwóch punktów, stracili również fotel lidera. Bramkę dla Piasta w 16 min. strzelił Damian Płatek, a wyrównał w 51 min. Sebastian Sprysak.
Setny mecz
To było setne oficjalne spotkanie podopiecznych Kazimierza Gontarewicza od czasu reaktywacji drużyny seniorów (liga + puchary). Niestety, mimo walki od pierwszej do ostatniej minuty nie udało się im uczcić tego jubileuszu zwycięstwem. Górnik okazał się bardzo wymagającym przeciwnikiem i jeszcze sprzyjało mu szczęście. Wzmocniony graczami z pierwszej ligi robił wrażenie lepie
j zorganizowanej i bardziej dojrzałej drużyny. Beniaminek z Gliwic, nadrabiał ambitną grą. To było jednak za mało, aby zakończyć ten mecz wygraną.Pierwszą groźną akcję w tym meczu stworzyli zabrzanie. W 13 min. w zamieszaniu podbramkowym z 7 metrów strzelał Sprysak, trafił jednak w bramkarza Piasta. Odpowiedź gospodarzy była bardzo szybka. W 16 min. Płatek zdecydował się na strzał z pół obrotu z 18 metrów, czym kompletnie zaskoczył Jarkiewicza i bramkarz Górnika musiał wyciągać piłkę z siatki. Bramka ta p
odbudowała graczy Piasta i jeszcze bardziej "przycisnęli," chcąc już w tej części spotkania przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Szczęście jednak w tym dniu nie było po ich stronie. W 23 min. Warszewski z 10 metrów strzela prosto w ręce bramkarza, Minutę później Staniczek trafia w słupek. W 36 min. Walkowiak uciekł lewą stroną obrońcom gości, w poprzek pola karnego przerzucił piłkę do nie pilnowanego Płatka. Damian strzelił mocno, po ziemi i....trafił w słupek. W 44 min. Piast wykonywał rzut wolny pośredni na polu karnym. Strzelał Szeja, niestety bardzo niecelnie..Na początku drugiej połowy, gliwiczanie cofnęli się do głębokiej obrony i jak się w 51 min okazało, był to błąd, który kosztował ich stratę bramki i dwóch punktów. Sebastian Sprysak, widząc wysuniętego bramkarza Piasta, strzelił zza linii pola karnego i bardzo ładnym strzałem w "okienko" zdobył wyrównującego gola. W 65 min. meczu K. Gontarewicz asygnował do gry Modliszewskiego. Maciek wprowadził sporo ożywienia w poczynaniach gliwiczan. T
o po jego strzałach dwa razy zadrżały mocniej serca kibicom. W 75 min. przelobował golkipera przyjezdnych, ale na linii bramkowej dobrze go asekurował obrońca i wybił piłkę na rzut różny. Dwie minuty później Modliszewski próbował zaskoczyć Jarkiewicza uderzeniem z drugiej linii, niestety znów piłka o centymetry minęła słupek bramki zabrzan. W końcówce gliwiczanie zamknęli gości praktycznie na ich polu karnym, ale ci bronili się bardzo mądrze. Gdy nie mogli w sposób przepisowy powstrzymać szarżujących napastników Piasta, po prostu faulowali. Efektem tego było kilka rzutów wolnych. Za każdym razem szczęścia próbował Szeja. Nie miał jednak w tym dniu dobrze nastawionego celownika.Był to niewątpliwie mecz kolejki, szkoda, że nie zakończył się zwycięstwem naszej "jedenastki". Mogło być jeszcze gorzej, bowiem Piast osłabiony był brakiem kilku zawodników w tym podstawowego rozgrywającego - Jarka Kaszowskiego. Nasz "play maker" został powołany na mecze reprezentacji Polski w piłce pięcioosobowej, która
w tym czasie walczyła o awans do mistrzostw Europy. Mimo że sobota była dniem odpoczynku dla kadry narodowej, - nie został on zwolniony na mecz Piasta. Podobno działacze reprezentacji Polski tłumaczyli fakt nie puszczenia naszego piłkarza tym, że stworzyliby precedens i musieliby zwolnić kilku innych zawodników, ale jak to się ma do Szłapy z Polonii Bytom? Jego puszczono i to na mecz do Gdańska.Po meczu Maciej Modliszewski udzielił wywiadu specjalnie dla strony internetowej:
G.M. Maćku - remis w meczu z tak dobrym przeciwnikiem, chyba nie jest złym rezultatem. Co ty o tym sądzisz ?
M.M. Racja, ale trochę szkoda. Stworzyliśmy przecież dużo sytuacji na strzelenie goli, ale nie udało się ich wykorzystać. Fakt jest faktem, że graliśmy dzisiaj z rezerwami pierw
Wystąpili:
Szombierki Bytom - Piast Gliwice
Po trzech zwycięstwach piłkarze Piasta znów doznali goryczy porażki. Niespodziewanie ulegli w Bytomiu, słabo spisującym się w tym sezonie, Szombierkom - 0:1. Za to humory sympatykom gliwickiej piłki nożnej poprawili podopieczni Piotra Wieczorka. Carbo na własnym boisku pewnie pokonało Walkę Zabrze 3:0 i tym samym uratowało Piastowi fotel lidera.
Ukarana pycha
Po ostatnich sukcesach podopieczni K. Gontarewicza poczuli się już na tyle mocni, że do Bytomia udawali się po pewne trzy punkty. Już pierwsze minuty tego meczu pokazały, że zbyt nonszalancko poczynają sobie na murawie i grają wbrew podstawowym zasadom futbolu. Na dodatek główny arbiter tego spotkania od początku gwizdał głównie w jedną stronę, i nie zauważał ewidentnych fauli n
a zawodnikach z Gliwic, co także skutecznie wybijało z rytmu niebiesko-czerwonych. Nie można jednak obarczać winą tylko na sędziego. Za tą porażkę odpowiedzialność ponoszą głównie sami piłkarze, którzy zagrali najsłabszy mecz w tym sezonie.Taktyka gospodar
zy, których kadra w tym spotkaniu liczyła łącznie z rezerwowymi graczami 13 ! piłkarzy,. w pierwszej części tego meczu był bardzo prosta. Cofnęli się oni na własna połowę i tu spokojnie czekali na ataki gości. Piłkarze Piasta jednak nie mieli dobrego dnia ani koncepcji, jak sforsować defensywę Szombierek. Indywidualnymi akcjami próbowali przedrzeć się w okolice pola karnego: Staniczek, Słodczyk, Kaszowski, ale czynili to nad wyraz nieskutecznie. Próbowali też zawodnicy z Gliwic strzałów z dystansu, lecz zawsze na posterunku był dobrze spisujący się w bramce i na przedpolu -golkiper miejscowych. Gospodarze również zbytnio nie forsowali tempa, bo remis w tym spotkaniu w pełni ich satysfakcjonował.Druga połowa zaczęła się od ataków Piasta. Bardzo chcieli strzelić gola, bo czas uciekał, a wraz z nim trzy punkty. Aby zrealizować ten cel, zaangażowali wszystkie siły, kompletnie zapominając o obronie. Na nic zdały się krzyki i ostrzeżenia trenera Piasta. Srodze się to na nich zemściło. W 59 min. jeden z bohaterów
poprzedniego spotkania, Gontarewicz junior, w dziecinny sposób dał sobie tuż przed polem karnym. odebrać piłkę Zenonowi Lisskowi. Ten natychmiast zagrał do wychodzącego sam na sam Łukasza Zugi i najlepszy strzelec bytomian chytrym strzałem po ziemi pokonał Marcina Grymla. Niestety, gol ten nie podziałał na wyobraźnię gliwiczan, a wręcz przeciwnie. Wprawdzie śmielej zaatakowali, ale czynili to nieporadnie i chaotycznie, wciąż nie dbając o tyły. W konsekwencji trzy razy Łukasz Zuga znalazł się sam na sam z bramkarzem Piasta. Na szczęście Marcin Grymel był w tym dniu w świetnej dyspozycji i wychodził z tych pojedynków zwycięsko. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że uratował on Piasta przed kompromitacją.Już od pewnego czasu piłkarze Piasta, gdy nie wyjdzie im spotkanie, próbują tłumaczyć ten fakt, że drużyna przeciwna specjalnie koncentruje się na mecz z nimi i na boisku dosłownie i w przenośni "gryzie trawę", aby zabrać choć punkt popularnym "Piastunkom," i jest w tym trochę prawdy. Jednak piłkarze Ci, c
o tak twierdzą, muszą pamiętać, że zawsze tak było i będzie również w przyszłości, bo Piast to znana firma w Polsce, a oni mają w niej zaszczyt i przyjemność grać. W meczu z Radzionkowem sami zawodnicy pokazali, jaka jest recepta na taką grę. Nie przesypiać pierwszej połowy, tylko szybko zdobyć gola lub dwa i tym samym skutecznie zniechęcić rywali do dalszej gry.Już w najbliższą sobotę podopieczni K. Gontarewicza będą mogli zrehabilitować się przed własną publicznością w zapowiadającym się niezwykle atrakcyjnie spotkaniu z rezerwami Górnika Zabrze. Żadnemu sympatykowi futbolu nie trzeba mówić, czym są mecze Piasta z Górnikiem. Na dodatek jest realna szans zobaczenia na żywo kilku graczy grających na co dzień w pierwszej lidze. Ostatnio nawet w rezerwach zab
rzan grywa zagraniczna gwiazda tego zespołu- Chorwat - Możanic. Sobota 14 X godz. 15:00, stadion przy ul. Okrzei. Carbo natomiast udaje się do Czeladzi i chyba nie będzie miało kłopotów z wywiezieniem kompletu punktów (Jeśli odbędzie się ten mecz).Wystąpil
i:Piast Gliwice - Carbo Gliwice 2:1
W dziewiątej kolejce spotkań w IV lidze śląskiej spotkały się dwie drużyny z naszego miasta. Na stadionie przy ul. Okrzei - Piast podejmował Carbo Gliwice i po zaciętym, stojącym na wysokim poziomie meczu wygrali “niebiesko-czerwoni” 2:1. Bramki dla Piasta strzelili: Krzysztof Mazur i Wojciech Gontarewicz, a dla Carb
o jedynego gola zdobył Dariusz Kałuża. Zwycięstwo to przy bezbramkowy remisie Walki Zabrze pozwoliło powrócić podopiecznym K. Gontarewicza na fotel lidera.Wielkie derby z małym dreszczykiem
Gdyby ktoś nie wtajemniczony zaglądnął na stadion Piasta w zeszłą sobotę z pewnością nie zorientowałby się, że na boisku grają czwartoligowe drużyny. Na trybunach - ponad 1200 widzów, wśród nich m.in. znane osobistości naszego miasta, szefowie obu klubów, byłe gwiazdy Piasta, wysłannicy prawie wszystkich lokalnych gazet
i miejscowego radia, oraz liczne grono kibiców, głośno dopingujących gospodarzy. Taką atmosferą w Polsce mogą się pochwalić tylko kluby pierwszoligowe i to nie wszystkie. Zawodnicy obydwu drużyn też dopasowali się do tego poziomu widowiska i zafundowali widzom prawdziwą ucztę piłkarską z dużą dozą emocji i dramatycznym zakończeniem. Trenerzy przygotowali zaś “tajną broń”. W Carbo zagrał po dłuższej przerwie obrońca Rogalski, w Piaście pojawił się nowy nabytek – napastnik Krzysztof Mazur.Pierwsza połowa to bardzo uważna gra obydwu zespołów. Obie strony szanowały piłkę, pilnowały dostępu do własnej bramki, wszyscy zawodnicy z dużym poświęceniem walczyli o każdy metr boiska. Stąd mało klarownych sytuacji podbramkowych. Najlepszą okazję do zdobycia bramki dla zespołu Carbo miał w 20 min Adam Międzik. Dostał dobre podanie z głębi pola, minął bramkarza Piasta i znalazł się sam przed pustą bramką. Zwlekał jednak zbyt długo z oddaniem strzału, zdążyła wrócić obrona gospodarzy i w porę zażegnała niebezpieczeństwo. N
atomiast dla Piasta wybornej okazji nie wykorzystał Płatek. Dostał świetne podanie od debiutującego w Piaście - Krzysztofa Mazura i znalazł się sam na sam z Sylwestrem Lempą, strzelił jednak zbyt lekko i prosto w niego.Na druga połowę obie drużyny wyszły z mocnym postanowieniem przechylenia szali na swoją korzyść, bo remis w tym meczu nie urządzał nikogo. Już od pierwszych minut tej części spotkania kibice byli świadkami świetnej gry w wykonaniu obydwu zespołów. Pierwszy atak przeprowadził Piast i przed sz
ansą zdobycia gola stanął w 47min. K. Mazur. Niestety przy próbie przyjęcia piłki, ta mu odskoczyła i skończyło się tylko na strachu. Stara prawda piłkarska głosi, że niewykorzystane sytuację mszczą się... Już minutę później padł gol dla Carbo. Efektownym strzałem z 17 metrów w okienko popisał się jeden z najlepszych graczy gości - Dariusz Kałuża. Gospodarze jednak zdołali się pozbierać i niesieni głośnym dopingiem kibiców w 65 min. wyrównali. Z lewej strony dośrodkowywał K. Wiśniowski, D. Płatek głową przedłużył do A. Warszewskiego, ten strzelił w światło bramki, ale po drodze bardzo przytomnie przyłożył nogę K. Mazur i zmylony golkiper Carbo musiał wyciągać piłkę z siatki. Lepszego debiutu Mazur nie mógł sobie wymarzyć. Nie dość, że strzelił ważnego gola, to był jeszcze jednym z najlepszych piłkarzy na boisku ! W odpowiedzi piłkarze z Ostropy zaatakowali i stworzyli kilka bardzo groźnych sytuacji. Niestety podopiecznym trenera Piotra Wieczorka albo brakowało szczęścia, bądź też ich strzały były mało precyzyjne. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów padł gol dla Piasta. Piłkę z autu na pole karne wyrzucił T. Szeja, G. Słodczyk podał piłkę do Gontarewicza, a syn trenera Piasta niczym profesor “z dużego palca” wepchnął ją do bramki. Bramkę tę zadedykował swojemu koledze T. Stępniowi, który nie mógł pomógł wystąpić w tym meczu z powodów osobistych. W 88 minucie mogło być już 3:1dla Piasta, ale ewidentnego faulu w obrębie pola karnego na T. Szeji nie zauważył sędziujący to spotkanie Krzysztof Bernaś. Zresztą arbiter z Sosnowca niestety nie dostroił się do poziomu meczu i był jednym ze słabszych aktorów sobotnich derbów. Już po regulaminowym czasie gry kibice Piasta przeżyli prawdziwy horror. Dwa rzuty różne pod rząd wykonywali goście. Na polu karnym gospodarzy, włącznie z obydwoma bramkarzami, znaleźli się wszyscy gracze będący na boisku. Dwie "wrzutki" nie przyniosły jednak efektu bramkowego i zawodnicy Piasta mogli cieszyć się z trzeciego z rzędu - zwycięstwa.Po końcowym gwizdu sędziego długo jeszcze trwała feta w obozie Piasta, a widzowie nie opuszczali stadionu. Porażka ta, wprawdzie zmniejsza szansę Carbo na pierwsze miejsce w tabeli, ale z pewnością warto ich pochwalić za nieustępliwą walkę i stworzenie wspaniałego widowiska piłkarskiego.
Mimo przegranej Carbo warto zaglądać na stadion w Ostropie, bo to co piłkarze tej drużyny pokazali w sobotę gwarantuje, że kryzys maja już za sobą i jeszcze nieraz sprawią swoim sympatykom miłą niespodziankę. Spotkanie Piasta z Carbo przejdzie do historii nie tylko z tego powodu, że było, emocjonujące, stojące na dobrym poziomie i rozgrywane przy rekordowej frekwencji tej jesieni. W czasie całego meczu na trybunie krążyła kasetka do której kibice wrzucali pieniądze na dodatkową premię za zwycięstwo piłkarzy Piasta ! Dodatkowe środki dorzucił jeden z najwierniejszych kibiców “niebiesko-czerwonych” pan Marian. Można więc, śmiało stwierdzić, że też sympatycy Piasta walnie przyczynili się do wygranej. "Nagrodę" wręczyły piłkarzom dzieci znanego bramkarza Piasta, Marka Filipczyka – Justyna i Damian.Następny mecz piłkarze Piasta rozegrają w sobotę 7.10 o godz. 15:00 w Bytomiu z miejscowymi Szombierkami. Natomiast szlagierowo zapowiada się mecz w Ostropie. Carbo w sobotę o tej samej godzinie podejmować będzie wicelidera Walkę. Może chłopcy Piotra Wieczorka przerwą złotą passę zabrzan i pomogą Piastowi w pewnym usadowieniu się na fotelu lidera. Oby tak się stało !
Po meczu rozmawialiśmy z Krzystofem Mazurem i Wojtkiem Gontarewiczem.
G.M Zostaliście bohaterami tego meczu. W tak ważnym meczu, gdzie Carbo było faworytem to Wy wygraliście, a tobie Krzysztofie można tylko pozazdrościć debiutu.
Byłeś jednym z wyróżniających się zawodników, strzeliłeś wyrównującego gola, który otworzył drużynie drogę do zwycięstwa. Co czuje
Wystąpili
Piast Gliwice - Ruch II Radzionków 2:0
To był dobry weekend dla obydwu gliwickich czwartoligowców. Piłkarze Piasta zainkasowali komplet punktów, wygrywając w meczu z rezerwami pierwszoligowego Ruchu Radzionków - 2:0. Bramki strzelali: Płatek i Staniczek. Natomiast Carbo urządziło sobie prawdziwy festiwali strzelecki i zaaplikowało AKS-Niwce aż 9 goli tracąc tylko jednego. Ten wynik z pewnością świadczy o tym, że gracze z Ostropy mają już kry
zys formy za sobą.Bilans poprawiony
Piłkarze Piasta do tej pory 13-stokrotnie spotykali się w boju o ligowe punkty z Ruchem Radzionków na arenach różnych lig. 4 razy wygrywali, 5 razy przegrywali, 4 razy padał remis. Po sobotnim zwycięstwie bilans został więc poprawiony i teraz w rywalizacji tych dwóch drużyn mamy remis.
Wyciągnął słuszne wnioski z poprzednich spotkań szkoleniowiec Piasta, K. Gontarewicz i w spotkaniu z Radzionkowem zastosował zupełnie inną taktykę niż w poprzednich dwóch spotkaniach. Już od pierwszej minuty jego podopieczni ostro zaatakowali rywali, szybko strzelili dwa gole i praktycznie było po meczu. Ucierpiało na tym wprawdzie widowisko, ale przecież najważniejsze są trzy punkty. Nie pomogły nawet przyjezdnym wzmocnienia z pierwszego
zespołu. Pierwszy celny strzał w tym spotkaniu na bramkę gości już w 2 min. oddał Staniczek. To uderzenie jeszcze obronił Suchański, ale w 10 min. było już 1:0. Nieporozumienie bramkarza Ruchu z obrońcami, wykorzystał Płatek i mocnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Damian tym samy zdobył już piątego gola w tym sezonie. W 23 min. Płatek "zakręcił" po prawej stronie pola karnego, zawodnikami gości, dośrodkował, próbował piłkę głową wybić Szymon Królik, ale zrobił to tak niefortunnie, że ta trafił wprost pod nogi Staniczka. Rafał uderzył z zegarmistrzowską precyzją tuż przy słupku i było już 2:0. Zaskoczeni takim obrotem sprawy przyjezdni pogubili się i przed szansą zdobycia goli stanęli kolejni gracze Piasta. Najlepsze sytuacje nie wykorzystali Walkowiak i Staniczek.Druga połowa to bardzo mądra gra niebiesko-czerwonych. Szanowali piłkę, jak najdłużej starali się ją przetrzymywać na połowie rywali i nie dopuszczali groźnych napastników gości w okolice własnego pola karnego. Nawet jeśli Radzionkowianom się to udawało, to na przeszkodzie stawał im dobrze dysponowany w tym dniu - Marcin Grymel. Albo przechwytywał dośrodkowania, albo pewnie bronił ich strzały. Gra ożywiła się, gdy w 67 min. zmęczonego Płatka zmienił Grzegorz Słodczyk. Parę razy tak zakręcił obroń
cami Ruchu, że ci nie widząc innego wyjścia, aby go powstrzymać - po prostu faulowali go. I właśnie po faulach na Słodczyku rzuty wolne po których tylko szczęście ratowało Ruch od utraty kolejnych goli., wykonywali: Kolasiński i Szeja. Krzysztof minimalnie przestrzelił, Tomasz zaś tak uderzył w spojenie słupka z poprzeczką, że ta drżała jeszcze przez kilka sekund. Najlepszą okazję do zdobycia honorowej bramki w samej końcówce tego spotkania dla gości zmarnował Grzegorz Hajda. Napastnik Ruchu będąc sam na sam, z pięciu metrów trafił prosto w naszego bramkarza.Wygrana Piasta jak najbardziej zasłużone. Nie pomogły wzmocnienia z pierwszej ligi. Zwyciężyła gra zespołowa i mądrość taktyczna trenera Piasta. Nie tylko jednak zawodników trzeba pochwalić, ale i kibiców. Ci coraz liczniej zaglądają na stadion przy ul. Okrzei, a co najważniejsze przez cały mecz kulturalnie i głośno dopingują swoją drużynę, co nie jest teraz częstym zjawiskiem na polskich stadionach - oby tak dalej. Już w najbliższą sobotę czekają nas d
erby na które kibice "ostrzą sobie zęby" od dłuższego już czasu. Na stadionie przy ul. Okrzei - Piast podejmować będzie w sobotę o godz. 16:00 powracające do wysokiej formy - Carbo Gliwice. Zapowiada się więc bardzo atrakcyjne widowisko i emocji tez z pewnością nie zabraknie. Każdy kto przyjdzie w tym dniu na stadion na pewno nie pożałuje tej decyzji.Po meczu wywiadu specjalnie dla strony internetowej udzielił Krzysztof Wiśniowski:
G.M. Krzysztofie ty już grałeś przeciwko Ruchowi Radzionków i to przeciwko I drużyniea było to na początku lat 90-tych. Już wtedy występował w Ruchu Marian Janoszka. Dzisiaj wprawdzie nie zasilił on II drużyny, może i na szczęście dla nas. Czy jest jakaś różnica pomiędzy tamtym futbolem, a dzisiejszym ?.
K.W. Na pewno jest. Tam g
Wystąpili:
Piast Gliwice - Lot Konopiska 5:2
Przełamali się wreszcie piłkarze gliwickiego Piasta i po trzech meczach w których nie udawało się im zdobyć kompletu punktów, odnieśli efektowne zwycięstwo. Pewnie pokonali na własnym boisku - Lot Konopiska aż 5:2. Łupem bramowym podzielili się: Gontarewicz 2, Warszewski 1, Komar, 1 i Słodczyk 1. Tylko połowicznie udała się wyprawa do Bytomia piłkarzom Carbo. Wprawdzie zremisowali z Borkiem 1:1 ale mają już siedem punktów straty do lidera i zajmują odległe, dziewiąte miejsce w tabeli.
Cios za cios
Mecz ten można śmiał porównać do pojedynku bokserskiego. Na początku obaj przeciwnicy badali się i rozpoznawali siły. Potem rzucili się na siebie i zaczęli punktować. Silniejszym i lepszym "bokserem" jednak ku radości jak zwykle licznej widowni okazał się Piast. Niektórzy twierdzili, że spotkanie to nie stało na wysokim pozio
mie, ale za to bardzo podobał się kibicom, a każdy gol z tego meczu może śmiało kandydować do bramki miesiąca.W pierwszym kwadransie zdecydowanie przeważał Piast. Wygrał bój o środek pola, ale nie mógł sforsować uważnie grającej obrony gości. Próbowali więc nasi gracze zaskoczyć Musialika strzałami z drugiej linii - niestety bezskutecznie. Najlepszą szansę do zdobycia gola miał w 19 min. Walkowiak. Dośrodkowywał Plewa, Robert główką z 7 metrów minimalnie przestrzelił nad poprzeczką. Minutę później było już jednak 1:0. Gontarewicz w tempo zagrał do Kaszowskiego, ten wyłożył Warszewskiemu, Andrzej uderzył z woleja, z pierwszej piłki, nie dając żadnych szans obrony golkiperowi gości. W 26 min. padła wyrównująca bramka. Błąd naszej obrony wykorzystał Bryła i z
robiło się 1:1. Gospodarze podrażnieni utratą bramki, rzucili się do ataku, spychając Lotników do głębokiej defensywy. W 42 min. Walkowiak strzelał, bramkarz przyjezdnych wybił piłkę na róg. Wykonywał go W. Gontarewicz, najwyżej wyskoczył Komar i było już 2:1.W przerwie meczu trener gości przekonał swoich graczy, że Piast nie taki straszny jak o nim piszą i ci przeszli do ofensywy. Podopieczni K. Gontarewicza nie byli im dłużni i na atak odpowiadali atakiem. W konsekwencji zrobiło się bardzo efektowne widowisko, a gole padały jeden po drugi. W 66 min. W. Gontarewicz zauważył wysuniętego Musialika i pięknym lobem z 17 metrów podwyższył na 3:1. Jeszcze nie ustały komentarze, a już było 3:2. W 68 min. strzelał z 15 metrów M. Komar (w drużynie gości też grał M
ariusz Komar), Grymel broni, ale wypuszcza piłkę z rąk, dopada do niej Kowalski i umieszcza ją w siatce. Gdy w 70 min. Grajek trafił w poprzeczkę, kibice zaczęli drżeć o wynik. Jednak w 76 W . Gontarewicz popisał się uderzeniem, którego nie powstydził by się sam Rivaldo. Huknął z 20 metrów w pełnym biegu, piłka odbiła się od poprzeczki, potem od linii i wpadł do bramki. W 82 min. przypomniał o sobie najlepszy strzelec Piasta z poprzedniego sezonu- Grzegorz Słodczyk. Najpierw Walkowiak przedarł się prawą stroną, zauważył nie pilnowanego Grzegorza, dograł mu natychmiast, a ten ładnym, mocnym strzałem nie dał szans na obronę bramkarzowi Lotu.Cały zespół zasłużył na duże brawa w tym meczu, ale szczególnie postawa trzech piłkarzy zasługuje na specjalne wyróżnienie. Wojtkowi Gontarewicz w tym meczu, głównie w drugiej połowie wychodziło prawie wszystko. Podawał, biegał i strzelał piękne bramki. Robert Walkowiak, który przez dłuższy czas leczył kontuzje, wraca do wysokiej formy. Na nowej pozycji- napastnika spisuje
się bardzo dobrze. Sam jest sporym zagrożeniem dla bramkarzy, a jego podania często otwierają kolegom z drużyny drogę do bramki. Cieszy także postawa Janusza Plewy, który zagrał w tym spotkaniu tak pewnie jak grywał w V lidze. Był nie tylko podporą defensywy, ale także udanie włączał się do akcji ofensywnych. Niestety w tym meczu straciliśmy Komara, który za 4 żółta kartkę będzie w następnym spotkaniu pauzował.Wystąpili:
CKS Czeladź -Piast Gliwice 1:1
Trwa zła passa gliwickich zespołów w IV lidze. Piłkarze gliwickiego Piasta zremisowali w ostatnim meczu na wyjeździe z outsiderem ligi -CKS Czeladź 1:1 i było to ich trzecie spotkanie z rzędu w którym nie zdobywają oni kompletu punktów. Również nie może się odnaleźć Carbo. Po świetnym starcie na początku sezonu, gracze z Ostropy ulegli i to na własnym stadionie Sparcie Zabrze 0:1.
Nam karnych strzelać nie kazan
oRemis z Walką można by podopiecznym K. Gontarewicza wybaczyć. W tym spotkaniu dali z siebie wszystko. Walczyli, biegali, strzelali, a do zwycięstwa zabrakło im przysłowiowego "łutu szczęścia". Gdyby jednak w tym meczu Krzysztof Wiśniowski wykorzystał rzut karny to byłyby trzy punkty i pierwsze miejsce w tabeli. W meczu z CKS Czeladź rzutu karnego również na wagę trzech punktów nie wykorzystał Tomasz Szeja. Można by więc śmiało zaryzykować stwierdzenie, że naszym piłkarzom zabroniono trafiać z jedenastu m
etrów. Z pewnością jednak tak nie jest, bo oprócz straconych punktów piłkarze tracą także premie.Spotkanie w Czeladzi było przeciwieństwem tego co kibice oglądali w środowym spotkaniu z Walką. Nieciekawa, wolna gra, bardzo dużo straconych piłek, niepotrzebne faule, niezdecydowanie w akcjach podbramkowych,. Niewiele dobrego można by powiedzieć o grze w tym dniu niebiesko-czerwonych. Nielicznymi, którzy się starali zmienić obraz byli Walkowiak, Wiśniowski i wprowadzony po przerwie Stępień. Zresztą ten ostat
ni uratował nam remis strzelając w 67 min gola. O pierwszej połowie wszyscy będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Jedyną sytuację po której mógł paść gol dla Piasta wypracował sobie Wiśniowski. W 33 min. sam popędził z piłką, zdecydował się na strzał z 18 metrów i.... trafił w poprzeczkę. Gospodarze także nie potrafili storzyć sobie klarownych sytuacji, ale jednak okazali się skuteczniejsi. Po stałym fragmencie gry w 35 min zdobyli gola. Rzut rożny z lewej strony wykonywał Szlęk i przez nikogo nie pilnowany na polu karnym Paul, głową skierował piłkę do siatki.W drugiej części meczu niewiele się zmieniło. Rozbici fizycznie i psychicznie piłkarze Piasta po ostatnich niepowodzeniach dalej niemrawo poruszali się po boisku. Troszkę ożywienia wprowadził do gry wprowadzony w 54 min. - Tomek Stępień. To on w 67 min. przechwycił piłkę, natychmiast odegrał do Płatka, Damian z "klepki" mu ją oddał i Tomek znalazł się sam na sam z bramkarzem miejscowych. Strzelił mocno, piłka jeszcze odbiła się od obrońcy i wreszcie
zatrzepotała w siatce. Gol ten poderwał do walki resztę zespołu. Zaatakowali śmielej i obrona gospodarzy od razu zaczęła się mylić. W 75 min. szarżującego na polu karnym Szeję, faulował Bęben i sędzia bez wahania podyktował rzut karny. Piłkę na jedenastym metrze ustawił sam poszkodowany. Strzelił jednak w środek bramki, prosto w ręce bramkarza. W 86 min. fatalny błąd popełnił Grymel. Na szczęście bez konsekwencji. Minął się z piłką i w efekcie Wołyński znalazł się sam na sam z pustą bramką. Jego strzał jednak przeszedł obok słupka i pewnie on sam do dzisiaj się głowi jak on to zrobiłTrzy ostanie mecze pokazały, gdzie jest miejsce jedenastki z Okrzei w tej lidze. Chłopcami do bicia z pewnością nie będą , ale o jedyne premiowane miejsce bez wzmocnień !, a nie uzupełnień obecnego składu , nie będą w stanie powalczyć.. Na dodatek zaczynają się mecze piątek i już Kazimierzowi Gontarewiczowi zaczyna bramkować zawodników na ławce rezerwowej. Nikt nie jest w stanie grać kilku spotkań w tygodniu na pełnych obrotach i
w skrajnie różnych warunkach. Prędzej czy później złapią kontuzję, a w naszym zespole grają w tej lidze prawie wszyscy podstawowi gracze.Wywiad tygodnia:
Z Robertem Walkowiakiem rozmawia Grzegorz Muzia
G.M. Robercie dzisiaj byłeś jednym z tych zawodników , którym się chciało grać. Przykro jest to mi mówić, , ale reszta zespołu nie zagrała nawet na "pół gwizdka"
R.W. Dzisiaj zagrałem troszeczkę lepiej, ale jeszcze nie tak ja chciałbym. Był to pierwszy mój mecz od pierwszej minuty po ciężkiej kontuzji. Zespół się starał, ale musze przyznać rację, że tego nie było widać. Nic nie wychodziło, a świadectwem tego
Wystąpili:
Piast Gliwice - Walka Zabrze 1:1
Piłkarze Piasta w środowym meczu z niedawnym liderem IV ligi pokazali, że jednak będą się liczyć w walce o pierwsze miejsce. Po bardzo ciekawym spotkaniu zremisowali wprawdzie 1:1, ale w przekroju całego meczu byli oni zdecydowanie lepsi. Na uwagę zasługuje też fakt, że atrakcyjny rywal potrafi przyciągnąć na trybuny kibiców. Na stadionie przy ul. Okrzei zasiadło prawie 1000 ludz
i co jest rekordem w tym roku.Remis ze wskazaniem
Remis w tym spotkaniu na pewno nie jest wynikiem odzwierciedlającym przebieg tego meczu. Przez prawie całe 90-dziesuiąt minut na boisku rządził Piast i tylko rewelacyjnej postawie golkipera gości - Daniela Piechoty, zabrzanie zawdzięczają wywiezienie z Gliwic jednego punktu. Już w 2 min. rewelacyjnie spisujący się w całym meczu nasz kadrowicz w piłce pięcioosobowej - Jarosław Kaszowski przedarł się prawą stroną, dograł do Warszewskiego, który s
trzelił mocno tuż przy słupku, jednak Piechota jakimś cudem zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Potem na kwadrans inicjatywę przejęli goście i w 10 min. po kontrze - dwóch napastników Walki znalazło się sam na sam z Grymelem. Jednak w porę zdążył wrócić Komar i zażegnał niebezpieczeństwo. Potem trzy bardzo groźne akcje przeprowadzili gospodarze po których mogły paść bramki.. Przyjezdni nie mogąc się przedrzeć na pole karne Piasta, próbowali golkipera gliwiczan pokonać strzałami z dystansu - dobrze jednak bronił Grymel. Z minuty na minutę mecz stawał się coraz ciekawszy.W 33 min Szeja zademonstrował co potrafi. Wykonywał rzut wolny z 30 metrów. Huknął z całej siły, piłka przeleciała nad murem i. uderzyła tak w poprzeczkę, że aż echo rozniosło się po stadionie. W 43 min. Staniczek przedarł się prawą stroną, dograł do Gontarewicza, ten z kilku metrów strzelił mocno lecz znów bramkarz Walki był na posterunku.Druga odsłona wprawdzie zaczęła się od groźnego ataku gości, ale szybko inicjatywę przejęli niebiesko-czerwoni i to oni już do końca meczu dyktowali warunki gry. Wszystkich sytuacji, których stworzyli po prostu nie sposób opisać. W 51 min. Słodczyk, który powrócił po kontuzji popisał się akcją w brazylijskim stylu. Piętą podał do wychodzącego na czystą pozycję
Szeji. Tomek wpadł na pole karne, strzelił, ale niestety niecelnie. Za chwilę Kaszowski w kolejnym rajdzie sforsował defensywę gości, podał do Gontarewicza i wydawało się już, że piłka wreszcie zatrzepoce w siatce, lecz ku rozpaczy gliwickich fanów znów obronną ręką wyszedł golkiper Walki. Jarkowi bardzo dobrze zrobił wyjazd do Egiptu z kadrą mini piłki bo w przekroju całego meczu razem z Szeją to właśnie oni siali najwięcej zamieszania na polu karnym gości. Były momenty, że wręcz ośmieszali defensorów gości. Wreszcie w 80 min. dopiero co wprowadzony Walkowiak zdobył gola dla Piasta. Staniczek z prawej strony, w poprzek pola karnego przerzucił piłkę nad obrońcami, dopadł do niej "Waluś" i mocnym strzałem z kilku metrów wreszcie pokonał Piechotę. W 86 min. znów jeden z piłkarzy Piasta znalazł się sam na sam z bramkarzem gości. Przy próbie minięcia go ten go faulował i sędzia bez wahania wskazał na "wapno". Tajemnicą arbitra zostanie fakt, czemu Piechocie nie pokazał czerwonego kartonika, tylko żółty. . Piłkę na jedenastym metrze ustawił Wiśniowski. Strzelił mocno, tuż przy słupku, ale w sposób sygnalizowany i bramkarz Walki obronił to uderzenie. W przekroju całego meczu Krzysztof grał bardzo dobrze i co najważniejsze pewnie w obronie. Gdyby wykorzystał tego karnego z pewnością byłby jednym z bohaterów tego meczu. No cóż nawet najlepszym się to zdarza. Stara piłkarska prawda głosi, że nie wykorzystane sytuacje się mszczą. W 88 min. desperacka akcja przyniosła Walce wyrównującego gola, a jego zdobywcą był Mariusz Wójcik. Wykorzystał on zamieszanie pod bramką Piasta i strzałem z 18 metrów nie dał szans do tej pory bez zarzutu spisującemu się w bramce Piasta -Grymelowi. Na tym emocje się nie skończyły. Jeszcze dwa razy piłkarze Piasta mieli szansę na zdobycie zwycięskiego gola. Najpierw Modliszewski w sytuacji sam na sam strzelił w bramkarza, za moment Walkowiak podobnej sytuacji nie dał rady pokonać z pewnością bohatera tego meczu - Daniela Piechoty.Szkoda straconych punktów, ale nasi piłkarze udowodnili, że w piłkę grać potrafią. Jeśli jeszcze nabiorą pewności siebie i trochę się ograją z takim rywalami jak z Walką Zabrze. to w konsekwencji nie będą tracić goli w ostatnich minutach, a kibice jeszcze liczniej będą zaglądali na stadion przy ul. Okrzei.
Wystąpili:
Walka Makoszowy
Lotnik Goliard Kościelec - Piast Gliwice 3:2
Pierwszej porażki doznali w tym sezonie podopieczni K. Gontarewicza. Ulegli w Kościelcu tamtejszemu Lotnikowi po zaciętym meczu 2:3. Bramkę na wagę trzech punktów gospodarze zdobyli w ostatniej minucie meczu. Dla Piasta gole zdobywali: Płatek i Staniczek.
Ta ostatnia minuta......
Mimo porażki naszego zespołu warto było się udać do oddalonego o prawie 80 km Kościelca. Niewielki, ale bardzo ładny stadionik w miejscowości, która liczy zaledwie 1600 mieszkańców wypełnił się do ostatniego miejsca, a ci co się spóźnili musieli oglądać mecz zza ogrodzenia. W sumie spotkanie to oglądało prawie 1000 widzów. Dla takiej publiczności wiadomo było, że piłkarze z Kościelca zrobią wszystko, aby wygrać i tak też się stało.
Już w drugiej minucie tego meczu po błędzie obrony Piasta - Gładysz znalazł się na czystej pozycji i mógł zdobyć gola, ale minimalnie przestrzelił. Z minuty na minutę gospodarze nacierali coraz śmielej i stwarzali raz po raz groźne sytuacje pod bramką Grymela. Ich przewaga w pierwszych 30-stu minutach meczu była zdecydowana.
Tylko nieskuteczność napastników Lotnika sprawiła, że Piast nie stracił w tym okresie gry gola. Gliwiczanie w tym czasie ograniczali się jedynie do nielicznych kontrataków. Najlepszą okazję do zdobycia bramki dla Piasta w 19 min. miał Płatek. Stanął oko w oko ze Szturmą, zabrakło mu jednak zimnej krwi bo strzelił słabo i golkiper miejscowych nie miał problemu z obronieniem tego uderzenia. W 32 min. Damian w pełni się zrehabilitował. Po błędzie Szturmy, który zbyt niepewnie wychodził do dośrodkowania, udało mu się głową go przelobować i Piast objął prowadzenie. Niestety już dwie minuty później było 1:1. Kowalczyk dograł do nie pilnowanego Kwaska gdzieś na jedenasty metr i ten mocnym strzałem pokonał Grymela. Po tej bramce gospodarze jeszcze mocniej nacisnęli chcąc szybko zdobyć kolejnego gola. Na szczęście im się to nie udało.W przerwie trener Piasta poukładał szyki i druga połowa wyglądała już zupełnie inaczej. Była to bardzo widowiskowa odsłona w wykonaniu obydwu zespołów. Gra nabrała tempa. Szybkie akcje, zakończone dośrodkowaniami bądź strzałami bardzo podobały się licznej publiczności i raz po raz były nagradzane brawami. Już w 47 min. Cianciara popisał się pięknym uderzeniem z 25 metrów, a Grymel efektowną paradą. W 56 min. kolejny błąd defensywy Piasta
wykorzystali gospodarze. Dośrodkowywał doskonale grający w tej części meczu Chobot, a głową z 15 metrów też niezbyt pewnie interweniującego Grymela pokonał Kowalik. Miejscowi niezbyt długo cieszyli się z prowadzenia. W 65 min. zostawili nie pilnowanego na pole karnym Staniczka, a że Rafał nie zwykł takich sytuacji marnować to zrobiło się 2:2. Wraz z upływem czasu zaczęło piłkarzom obydwu drużyn brakować sił i gra nieco siadła. Gdy już wszyscy pogodzili się remisem i wydawało się, że mecz ten zakończy się podziałem punktów, gospodarze zerwali się do ostatniego ataku i w ostatniej minucie zdobyli zwycięskiego gola. Lewą stroną popędził Kowalczyk, dośrodkował i mimo asysty trzech naszych obrońców Kowalik zdołał strzałem głową z 10 metrów pokonać bramkarza Piasta.Niestety nie zawsze się wygrywa i trzeba się pogodzić, że czasami Piast będzie schodził z boiska pokonany. Oby jak najrzadziej. W meczu z Lotnikiem gliwiczanie przegrali przede wszystkim walkę o środek boiska. Słabszy dzień mieli rozgrywający i defensywa też nie stanowiła monolitu. W Piaście najbardziej podobali się: Staniczek, Szeja i Kolasiński. Zagrali ambitnie i dali z siebie naprawdę wszystko. Gdyby reszta drużyny dostosowała się do nich to wynik mógłby być diametralnie inny.
Piast Gliwice
Statystyka
AKS Górnik Niwka - Piast Gliwice 0:4
Po zwycięstwie 4:0 nad AKS Górnikiem Niwka samodzielnym liderem w I grupie IV ligi śląskiej został gliwicki Piast. Niebiesko-czerwoni są już jedynym zespołem w tej grupie, który nie stracił punktu. W Zabrzu po świetnym, stojącym na bardzo wysokim poziomie meczu, Carbo Gliwice uległo rezerwom Górnika, 2:3.
Dozwolone od lat osiemnastu
K. Gontarewicz ma w tym sezonie bardzo wąska ławkę i z konieczności musiał włączyć do podstawowego składu jeszcze juniora, mającego zaledwie osiemnaście lat - Krzysztofa Kolasińskiego. Ten odwdzięczył mu się bardzo dobrą grą, a w meczu z Niwką już w piątej minucie strzelił przepięknego gola z rzutu wolnego i śmiało można powiedzieć, że ta bramka miała decydujący wpływ na postawę gospodarzy w dalszej części meczu. Tak szybka utrata gola załamała ich i już do końca nie podjęli walki.
Pierwszy celny s
trzał w tym meczu w 4 min. oddał na bramkę miejscowych - Stępień. Za chwilę faulowany w kolejnej akcji przed polem karnym był W. Gontarewicz. Piłkę na 17 metrze ustawił najmłodszy piłkarz w naszym zespole - Kolasiński. Strzelił z lewej nogi tuż nad murem, piłka odbiła się jeszcze od słupka i za plecami golkipera sosnowiczan wpadła do bramki. Zabagło nawet nie drgnął przy tym uderzeniu. Za chwilę bardzo aktywny w tym meczu - Warszewski dośrodkowywał, głową strzelał Szeja, bramkarz z trudem wybił na rzut rożny. Wraz z upływem czasu napór gości rósł coraz bardziej. Raz po raz sunęły na bramkę Niwki akcje inicjowane przez bardzo dobrze dysponowanych w tym dniu naszych środkowych, Kaszowskiego i Gontarewicza. Większość z nich kończyła się celnymi strzałami, dobrze jednak bronił golkiper gospodarzy wyłapując większość piłek. W 20 min. po strzale Staniczka słupek uratował piłkarzy Niwki przed utratą drugiego gola. Kilka minut później kontra Piasta po której , aż trzech piłkarzy miało przed sobą tylko jednego obrońcę miejscowych i bramkarza, niestety przekombinowali i skończyło się na strachu.Druga odsłona rozpoczęła się od falowych ataków Piasta i kolejne bramki wisiały w powietrzu. W 54 min. Kaszowski był sam na sam z bramkarzem gospodarzy, niestety minimalnie przestrzelił. 3 min. później Komar wyłożył piłkę na 11 metr Warszewskiemu. Gracz ten miał 100% sytuację na zdobycie gola, chyba jednak przestraszył się i jego zbyt lekki strzał pewnie wyłapał Zabagło. Wreszcie kolejna indywidualna akcja Staniczka w 60 min. "
Staniol" przedarł się przez defensywę gospodarzy, jego strzał obronił wprawdzie bramkarz, ale przy dobitce Stępnia był już bezradny. W 74 min. dobre podanie przed pole karne otrzymał Płatek, strzelił bez zastanowienia i piłka po rękach bramkarza po raz trzeci zatrzepotała w siatce Górnika. 78 min. okazał się feralna dla Wiśniowskiego. Niefortunnie interweniował na polu karnym, faulując napastnika z Niwki. Sędzia za to pokazał mu żółtą kartkę, a drużynę ukarał rzutem karnym. Na jedenastym metrze piłkę ustawił Sujka - strzelił w prawy dolny róg, ale w bramce Piasta stał świetnie dysponowany w tym dniu Marcin Grymel i pewnie obronił to uderzenie. W 81 min. po raz kolejny pokazał się z dobrej strony Kolasiński (pseudo Kola). Po raz drugi egzekwował rzut wolny z przed linii pola karnego, niestety jego uderzenie tym razem wyłapał Zabagło/ W 84 min. Warszewski uciekł obrońcą lewą stroną boiska, zagrał do Płatka i Damian ustalił końcowy rezultat tego spotkania.Nie było to porywające widowisko, głównie dlatego, że miejscowi nie podjęli walki. Oddali oni tylko dwa strzały w światło bramki Piasta, przy 16 gości. Prawie całe spotkanie było rozgrywane na połowie Górnika, a z nielicznymi akcjami ofensywnymi łatwo radziła sobie defensywa gliwiczan. Najprawdopodobniej dopie
ro mecze z takimi zespołami jak Carbo czy Walka pokażą na co stać podopiecznych K. Gontarewicza.Wystąpili:
Statystyka
Piast Gliwice - Bobrek Karb Bytom 2:1
W drugimi meczu tej rundy piłkarze Piasta pokonali po dobrej grze Bobrka Karb Bytom 2:1. Zwycięstwo Piasta było jak najbardziej zasłużone. Przeważali przez prawie całe spotkanie, a gości kilkakrotnie ratowało szczęście przed utratą goli (słupek, szczęśliwe interwencje bramkarza. Już w 10 min. tego spotkania atomowym uderzeniem z dystansu popisał się Tomasz Szeja pokonując bramkarza gości. Wyrównał po problematycznym karnym w 26 min. Górecko. Zwycięskiego gola dla Piasta w 62 mi
n. zdobył także z rzutu karnego Krzysztof Wiśniowski po faulu na Rafale Staniczku. Goście nie przebierali w środkach aby powstrzymać naszych napastników i sędzia musiał temperować ich zapędy żółtymi kartkami. Pod tym względem w zespole Bobrów wyróżniał się eks - pierwszoligowiec Dariusz Grzesik. Przed czerwoną kartką uratowało go tylko wcześniejsze opuszczenie boiska.Wystąpili:
Górnik II Zabrze - Carbo Gliwice 3:2
Takich spotkań oglądać by się chciało jak najwięcej. Piłkarze obydwu drużyn bowiem zgotowali nielicznej publiczności widowisko na znacznie wyższym poziomie, niż IV ligowym. Od początku do końca trwała zacięta walka. Mimo 40 stopniowego upału piłkarze obydwu zespołów nie oszczędzali się i biegali na najwyższych obrotach. Okrasą tego widowiska były fantastyczne bramki. Pierwszego gola dla Górnika w 26 min zdobył uderzeniem z kilkunastu metrów Ficulak. Wyrównał w 30 min. Kałuża z rzutu wolnego. Był to gol przepięknej urody. Strzał z 30 metrów w samo okienko. Gdy w 47 min. Kowalski uderzeniem z woleja z 15 metrów uzyskał prowadzenie dla gliwiczan wydawało się, że to oni wyjdą zwycięsko z tej konfrontacji. Nieste
ty 2 min później wyrównał również strzałem w okienko Tomasz Sobczak. Losy tego meczu rozstrzygnęły się w 70 min. Jedyny błąd w tym spotkaniu popełnił golkiper Carbo. Wypuścił z rąk piłkę po niezbyt silnym strzale Krzysteczki, dopadł do niej Sobczak i wpakował ją już do pustej bramki. Gliwiczanie poderwali się jeszcze do ataku i stworzyli kilka bardzo groźnych sytuacji, niestety napastnikom Carba zabrakło szczęścia.Szalę zwycięstwa w tym spotkaniu na korzyść Górnika przechyli znani z boisk pierwszej ligi tacy piłkarze jak: Krzętowski, Gacek, Sobczak Wprawdzie piłkarze z Ostropy podjęli walkę i w niczym nie ustępowali graczom Górnika to jednak oni zeszli z boiska pokonani. Najbardziej sprawiedliwym rezultatem byłby remis, ale jak wiadomo w sporcie sprawiedli
wości nie ma. Wygrywa ta drużyna która strzeli więcej goli.Wystąpili:
Górnik Zabrze II
Warzecha, Krzętowski (50` Krzysteczko), Szmatiuk Włoka, Szczeponik (78 Kanclerz), Stawowy (46` Bednarek), Gacek, Matejko, Cebula (88` Jaromin), Sobczak, Ficulak,
Carbo Gliwice
Lempa
Kowalski, Pawlik, Kłosiński, Kowol, Bąk (75 Kucharski), Kałuża, Warzyński (46` Wiewióra), Zawadzki (75 Guła), Bochenek, Wolny.
Sparta Zabrze - Piast Gliwice 1:2
Bardzo udanie zadebiutowali w IV lidze piłkarze gliwickiego Piasta. Pokonali jednego z głównych faworytów do awansu -Spartę Zabrze 2:1. Zwycięstwo tym bardziej cenne, że odniesione na boisku przeciwnika. W zespole Piasta zadebiutowało dwóch nowych piłkarzy: Maciej Modliszewski (ostatnio Jango Gliwice) i Tomasz Szeja (Clarex Chorzów)
R
uszyła maszynaTylko niepoprawni optymiści wierzyli, że gliwiczanom uda się wywieźć z Mikulczyc trzy punkty. Sparta wzmocniona kilkoma zawodnikami z klubów z wyższych klas była zdecydowanym faworytem tego spotkania. Piast przeciwnie, osłabiony brakiem kilku piłkarzy miał być w tym dniu "chłopcem do bicia". Po pierwszych 5 minutach wydawało się, że mecz ten zakończy się zgodnie zresztą z oczekiwaniami miejscowych działaczy i kibiców wysokim zwycięstwem gospodarzy. Pierwszy celny strzał zabrzanie oddali na b
ramkę Piasta już w 20 sekundzie tego meczu. W 5 min. wykonywali oni rożny, po którym Adaszek strzałem głową w okienko pokonał Grymela. Wydawało się, że następne bramki dla Sparty są już tylko kwestią czasu, ale na szczęście piłkarze Piasta pozbierali się i w ciągu następnych 10 minut przeprowadzili kilka bardzo ładnych akcji zakończonych celnymi strzałami. Gdy się atakuje można czasami nadziać się na kontrę. W 22 min. właśnie po takiej akcji najgroźniejszy w pierwszej części meczu w drużynie gospodarzy - Artur Opeldus znalazł się sam nas sam z golkiperem Piasta. Jego strzał w długi róg końcem buta na rzut różny wybił Grymel. Potem na boisku dominowała już tylko jedna drużyna - Piast. Najpierw w 27 min. Kaszowski przedarł się przez defensorów gości, ale gdy wychodził na czystą pozycję został sfaulowany i skończyło się na strachu dla gospodarzy. Najlepszą okazję w tej połowie do zdobycia gola dla Piasta miał Staniczek. W 34 min. był sam na sam z Figną. Niestety przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 40 min Komar w ogromnym zamieszaniu zdobył gola, ale sędzia go nie uznał dopatrując się spalonego. Już po regulaminowym czasie tuż przed polem karnym ponownie nieprawidłowo był zatrzymywany Staniczek. Strzał debiutującego w tym meczu w barwach Piasta - Tomasza Szeji minimalnie przeleciał nad poprzeczkę Sparty.Druga połowa zaczęła się od zmasowanych ataków Piasta co już w 54 min. przyniosło efekt. Faulowany był na polu karnym Gontarewicz. Na 11-stym metrze futbolówkę ustawił rutyniarz Wiśniowski. Nie miał żadnych problemów z pokonaniem bramkarza Sparty. Tym samym Krzysztof zdobył historycznego, bo pierwszego gola w IV lidze po reaktywacji dla niebiesko-czerwonych. W 61 min. Szeja zauważył wychodzącego na czysta pozycję Płatka, podał mu w tempo. Płatigol wdarł się na pole k
arne, wymanewrował dwóch obrońców, popatrzył co robi bramkarz i technicznym uderzeniem tuż przy słupku zdobył jak się okazało w ostatecznym rozrachunku zwycięską bramkę dla gliwiczan. Gospodarze załamani utratą gola już do końca spotkania nie zagrozili poważniej bramce pilnowanej przez Marcina Grymela. Za to goście kontratakowali i jeszcze kilkakrotnie stawali przed szansą podwyższenia wyniku. Najpierw powracający do wysokiej formy Warszewski po świetnym podaniu Stępnia minimalnie minął się z piłką. W 76 min. rzut wolny z 18 metrów wykonywał Kolasiński. Strzelił obok muru, tuż przy słupku. Bramkarz Sparty musiał wyciągnąć się jak struna , aby wybić piłkę na rzut różny.Wygrana Piasta jest dużą niespodzianką, ale jak najbardziej zasłużoną. W pierwszej połowie ewidentnie podopiecznych K. Gontarewicza zjadła trema, lecz już w drugiej odsłonie zaskoczyły wszystkie tryby w "maszynie" która tak rewelacyjnie pracowała w poprzednim sezonie i dało to efekty w postaci trzech punktów. Wszyscy piłkarze zasłużyli na słow
a pochwały. Nikt się nie obijał, a za ambicję i wolę walki do końca należy im się dodatkowa premia. Jeśli uda się wzmocnić zespół jeszcze dwoma, może trzema dobrymi piłkarzami to szansa na wywalczenie awansu do III ligi wcale nie wydaje się nierealna.Wywi
ady:Wystąpili: