Sezon 1998/1999
"A" Klasa -
podokręg Zabrze
Runda wiosenna
Terminarz rundy wiosennej
Zespół |
Miejsce |
Data i godz. |
|||
Czarni Pyskowice |
Piast Gliwice |
Pyskowice |
20.03.99 |
||
Piast Gliwice |
Start Kleszczów |
Gliwice |
28.03.99 |
||
Społem Zabrze |
Piast Gliwice |
Zabrze |
03.04.99 |
||
Amator Rudziniec |
Piast Gliwice |
Rudziniec |
11.04.99 |
||
Młodość Rudno |
Piast Gliwice |
Rudno |
18.04.99 |
||
ŁTS Łabędy |
Piast Gliwice |
Łabędy |
25.04.99 |
||
Piast Gliwice |
Tęcza Wielowieś |
Gliwice |
02.05.99 |
||
Jedność Przyszowice |
Piast Gliwice |
Przyszowice |
05.05.99 |
||
Piast Gliwice |
Gazobudowa Zabrze |
Gliwice |
09.05.99 |
||
Orzeł Paczyna |
Piast Gliwice |
Paczyna |
16.05.99 |
||
Piast Gliwice |
Zamkowiec Toszek |
Gliwice |
23.95.99 |
||
Kolejarz Gliwice |
Piast Gliwice |
Gliwice |
29.05.99 |
||
Piast Gliwice |
Pogoń Zabrze |
Gliwice |
03.06.99 |
||
Ślązak Bycina |
Piast Gliwice |
Bycina |
06.06.99 |
||
Piast Gliwice |
Concordia II Knurów |
Gliwice |
13.06.99 |
||
RELACJE Gliwice,
ul. Okrzei - 13.06.1999 - godz. 17:00 Ach cóż
to było za widowisko. Większość kibiców z pierwszoligowych klubów mogło by
pozazdrościć sympatykom Piasta atmosfery jaka
panowała w niedzielę 13 czerwca 1999 r na stadionie
przy ulicy Okrzei. Ci co przyszli w tym dniu na
stadion nie żałowali. Było wszystko to co powinno
być na piłkarskim show. Udekorowane trybuny flagami. Pomalowane twarze
kibiców. Fantastyczna atmosfera, doping od pierwszej do ostatniej minuty.
Trąbki, race świetlne, baloniki w kolorach niebiesko-czerwonych, tańce,
śpiewy i serpentyny. Wielu, szczególnie tym najstarszym kibicom zakręciły się
łzy w oczach na wspomnienie czasów kiedy Piast
grywał o najwyższe laury. Brawo dla organizatorów, czyli włodarzy gliwickiego
klubu którzy zadbali oto, aby sympatycy Piasta
bawili się doskonale. Sam mecz mimo, że grano o tzw.
"pietruszkę" nie miał charakteru spotkania towarzyskiego. Zawodnicy
obydwu drużyn, aż za poważnie podeszli do tego meczu. Od pierwszych do
ostatnich minut trwała wyrównana i zacięta walka. Dużo pracy miał sędzia
znany z pierwszoligowych boisk MARIAN DUSZA. Mało sytuacji podbramkowych, za
to dużo walki w środku pola i fauli. Najlepszymi na boisku byli niewątpliwie
bramkarze. Dariusz Dajek (golkiper Knurowian) obronił rzut karny. Marcin Grymel, zaledwie
19-letni zawodnik pokazał klasę godną co najmniej
bramkarzy pierwszej polskiej ligi. Nie popełnił ani jednego błędu. Pewnie
bronił strzały z dystansu i wychwytywał dośrodkowania. W przyszłym sezonie z
pewnością będzie rywalizował o miejsce w bramce z Alkiem Ryniem. Najbardziej interesujące fragmenty tego
spotkania to: Wystąpili w ostatnim meczu w "A” Klasie Piast Gliwice Statystyka Bycina, 06.06.1999 godz. 17:00 Bramki: 7 min Biskupem sam,
20 min. Przybyła, 30 min. Krzywko (karny), 85 min. Czekaj Piast Gliwice Ślązak Bycina |
|||||
Gliwice,
ul. Okrzei -- 03.06.1999 godz. 17:00 Bramki: 20 min - Wiluk, 89
min - Gontarewicz W czwartek 03-06 1999
r. Piast podejmował u siebie Pogoń Zabrze. Niestety pełnej relacji z tego
meczu nie mogę napisać, bo mnie tam nie było. Poprosiłem o krótki komentarz
trenera Kazimierza Gontarewicza. Mecz jego zdaniem
nie był tak dramatyczny jak w rundzie jesiennej. Gliwiczanie wyszli na boisko
bardzo zmobilizowani i skoncentrowani. Od początku narzucili swój styl gry i
odnieśli pewne i zasłużone zwycięstwo. Bardzo dobrze w tym spotkaniu grała
obrona Piasta, gorzej napastnicy. Goście nie stworzyli ani jednej groźnej
sytuacji pod bramką pilnowaną przez Koronę. Pierwsza bramka padła w pierwszej
połowie po szybkiej i składnej akcji, a strzelił ją Wiluk.
Po przerwie drugiego gola sami sobie strzelili goście. Piast Gliwice
Bramki:
1:0 - 25 min. Jóźwiak, 1:1
36 min. Walkowiak, 1:2 - 75 min. Stępień Kiedy Piast wygrywał
z Paczyną 9:1 to niektórzy kibice narzekali, że w
meczach Piasta brakuje emocji i dramaturgii. Do niektórych zawodników chyba
dotarła ta wieść bo w ostatnich dwóch spotkaniach
niebiesko-czerwoni dostarczyli swoim sympatykom ich nadmiar. W meczu z Zamkowcem dali sobie strzelić gola, a potem próbowali
zmienić rezultat. Skutek był taki, że Piast przegrał pierwszy mecz od półtora
roku. W spotkaniu z Kolejarzem nie wiele brakowało by
historia się powtórzyła. Dopiero w 75 minucie Stępniowi udało się strzelić
gola dającego Piastowi zwycięstwo. Już w 4 minucie Kolejarz mógł prowadzić.
Mocny strzał z dystansu z dużymi problemami obronił Korona. Kilka następnych
akcji gospodarzy również mogło skończyć się bramkami. Dopiero w 18 minucie
Piast oddał pierwszy celny strzał na bramkę gospodarzy. Wasilewski huknął z
30 metrów. Cyparski końcami palców przeniósł piłkę
nad poprzeczką. Kilka minut później Gontarewicz
ładnie uderzył z pierwszej piłki z 14 metrów. Niestety obok słupka. W 25 minucie
faulowany był napastnik Kolejarza tuż przed polem karnym. Jóźwiak wymierzył
precyzyjnie, strzelił mocno obok muru i tuż przy słupku. Korona nie miał
żadnych szans przy tym uderzeniu. Z drugiej strony gdyby lepiej ustawił mur i
siebie w bramce to gol by może nie padł. W 32 minucie mógł wyrównać Wiluk, ale piłka po jego strzale głową z trzech metrów o
trzy metry minęła słupek Kolejarza. Na całe szczęście przysłowie co się
odwlecze to ..... Sprawdziło się w tym meczu. W 36
minucie Tomek Wasilewski zagrał jak profesor. Dostał piłkę na prawej stronie.
Zauważył na lewym skrzydle nie obstawionego
Walkowiaka. Przerzucił więc do niego piłkę nad
obrońcami gospodarzy, a zrobił to tak dokładnie, że Robertowi w sytuacji sam
na sam pozostało już tylko pokonać golkipera
Kolejarza. Zdaniem niektórych znawców futbolu, a takich wiele zasiada na trybunach kiedy gra Piast, Wasilewski gra na niewłaściwej
pozycji. Dużo więcej pożytku z niego jest kiedy gra
jako ofensywny pomocnik, a nie w formacji obronnej. Taką właśnie role
przypisał mu trener w meczu z Kolejarzem. Moim skromnym zdanie jest jeszcze
druga strona medalu. Tomek cierpi na podobną dolegliwość jak przynajmniej
połowa zawodników, a jest nią brak kondycji. W 43 minucie Przybyła spudłował
niemiłosiernie z pięciu metrów. W przerwie meczu trener Gontarewicz
dokonał trzech zmian. Wzmocnił przede wszystkim napad i przyniosło to efekty.
Piast zaatakował i zepchnął gospodarzy do obrony. Gdyby jeszcze napastnicy
Piasta wykorzystywali przynajmniej połowę bramkowych sytuacji to ta część kibiców która nie narzeka na brak emocji w meczach i woli
oglądać gładkie wygrane, byłaby z pewnością usatysfakcjonowana. W 73 minucie
Grzegorz Leżała popisał się nie lada sztuczką. Z 6 metrów strzelił do pustej
bramki, a zrobił to tak precyzyjnie, że obrońca gości zdążył wybić piłkę
dokładnie z linii bramkowej. Dwie minuty później Stępień przypomniał sobie
jak się strzela ładne gole. Dostał dobre podanie w tempo od Gałuszki, wpadł
na pełnej szybkości w pole karne i z 15 metrów silnym uderzeniem nie dał
szans obrony Cyparskiemu. W 82 minucie Staniczek
strzelił gola, lecz sędzia go nie uznał. Podobno był spalony. Chwilę potem
Staniczek nie zachował się jak rutyniarz. Wbiegł na pole karne i był już sam
na sam z bramkarzem. Z tyłu był podcinany przez gracza gospodarzy. Zamiast
się jedna przewrócić to oddał słaby, łatwy do obrony strzał i sędzia musiał
to uznać za przywilej korzyści. Sędziowanie tego meczu ewidentnie nie wyszło
głównemu arbitrowi. Gwizdał dużo, często wytrącając z rytmu gry obydwie strony.
Tomek Stępień nie byłby sobą gdyby w meczu przynajmniej raz nie przegrał
pojedynku jeden na jeden. W 87 minucie to on właśnie przegrał taki pojedynek
z bramkarzem Kolejarza. Trzeba być jednak sprawiedliwym. To właśnie Tomek ma
zazwyczaj najwięcej sytuacji bramkowych i jest największym zagrożeniem dla
bramkarzy drużyny przeciwnej. Piast Gliwice Statystyka Gliwice,
ul. Okrzei - 23.05.1999 - godz. 17:00 Bramka: 45 min - Sobolewski To
co się wydarzyło 23 maja 1999 roku na
stadionie przy ulicy Okrzei na pewno przejdzie do historii klubu sportowego
Piast Gliwice. Zespół który od półtora roku nie
zaznał w lidze porażki, przegrał zasłużenie na własnym boisku z TRZYNASTYM w
tabeli Zamkowcem Toszek 0:1. Gdybym był na miejscu
trenera Kazimierza Gontarewicza i miał oczywiście
takie możliwości to z pierwszego składu odsunął bym
od gry za nie sportową postawę przynajmniej połowę składu. Był to
niewątpliwie najsłabszy mecz niebiesko-czerwonych w tym sezonie. Pierwsza
odsłona rozpoczęła się od ataków gospodarzy, lecz dobrze zorganizowana obrona
gości rozbijał te ataki już na trzydziestym metrze. Pierwszą sytuację na
strzelenie gola mieli gracze z Toszka. Egzekwowali oni rzut wolny pośredni z
narożnika pola karnego. Strzał pod poprzeczkę z 15 metrów z najwyższym trudem
obronił Korona. W 33 min. Gontarewicz strzelał z 20
metrów, lecz piłka przeleciała pół metra nad poprzeczką. W 40 min. ponownie
próbował zaskoczyć strzałem z dystansu bramkarza gości Gontarewicz.
Zięć (golkiper gości) popisał się nie po raz
ostatni w tym meczu świetną interwencją. W 45 min. fatalny błąd popełnili
obrońcy Piasta. Nie upilnowali napastnika gości i Sobolewski będąc w sytuacji
sam na sam pokonał Karola Koronę. Wydawać by się mogło, że gol ten rozjuszy
miejscowych i w drugiej połowie ruszą do natarcia. Nic się jednak takiego nie
stało, dalej grali słabo i bez pomysłu na sforsowanie defensywy gości. Jak
się nie powinno grać w piłkę raz po raz udowadniał Krzywko, potykając się o
własne nogi, przewracając za każdym razem kiedy
otrzymywał piłkę. Udało się gospodarzom wprawdzie zepchnąć do głębokiej defensywy
gości i stworzyć kilka groźnych sytuacji, lecz gola nie udało się zdobyć. W
67 min. Stępień mógł pokonać bramkarza gości. Minął obrońcę i mając przed
sobą tylko bramkarza strzelił z pięciu metrów dwa metry od słupka. Cztery
minuty później Zięć popisał się piękną paradą broniąc główkę Przybyły. W 70
min. Gontarewicz dośrodkowywał na pole karne.
Znalazł się tam Komar, uderzył mocno z pierwszej piłki, lecz jego strzał z
siedmiu metrów przeleciał wysoko nad poprzeczką bramki gości. Mariusz
(obrońca) był największym zagrożeniem w tym meczu dla defensywy gości. Kilka
razy jego strzały głową w niewielkiej odległości mijały bramkę Zięcia.
Niestety meczów nie wygrywa się niecelnymi strzałami. Z upływem czasu coraz
gorzej układała się gra gospodarzom. Próbowali wprawdzie do końca zmienić
rezultat, ale jedynym efektem ich poczynań była seria rzutów rożnych. Golkiper gości, niewątpliwie bohater meczu końcowy
gwizdek sędziego przywitał głośnym okrzykiem Jahoooo !!!!!. Zawodnicy Zamkowca odtańczyli taniec zwycięstwa na środku boiska.
Swoją radość manifestowali jeszcze będąc już w szatni. Ich głośne śpiewy
słyszeli opuszczający stadion przygnębieni kibice Piasta. Ciekawe ilu z nich
poprosiło dzisiaj o urlop. Piast Gliwice Piast Gliwice Paczyna,
16.05.1999 – godz. 17:00 Bramki: 2 min –
Przybyła, 24 min – Leżała, 25, 45 min – Gontarewicz,
27 min – Komar, Miał nosa bramkarz
gości przeczuwając przed meczem że co najmniej kilka
razy będzie wyjmował piłkę z siatki. Zabrzmi to troszeczkę paradoksalnie, ale
to tylko jemu Orły zawdzięczają że z Gliwic nie
wyjechali z bagażem co najmniej piętnastu bramek. Pięć razy wygrywał
pojedynki jeden na jeden z napastnikami Piasta, kilka razy bronił groźne,
mocne strzały z dystansu i dobrze grał na przedpolu przechwytując wiele podań
i dośrodkowań. Mecz rozpoczęli goście i już
pierwsza ich akcja mogła dać im prowadzenie, ale strzał jednego z graczy z
Paczyny trafił w poprzeczkę. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa. Po
szybkiej kontrze prawą stroną boiska, piłkę do stojącego pięć metrów przed
pustą bramką Michała dograł Staniczek i Przybyła w drugiej minucie strzelił
pierwszego gola w tym meczu. W 5 min. Wiluk
przegrał pojedynek sam na sam z Pachem. W 20
minucie uciekł obrońcą gości Przybyła, dośrodkował na jedenasty metr do Wiluka, ale Wojtek strzelił
prosto w bramkarza. W 24 minucie Staniczek nie po raz pierwszy i ostatni w
tym meczu dokładnie podaje tym razem do Leżały i Grześ z pierwszej piłki
pokonuje bramkarza gości. Staniczek w tym meczu nie oddał ani jednego strzału
na bramkę Orłów tak jakby mu zabroniono za to świetnie zagrywał piłki
kolegom. W 25 minucie na 3:0 podwyższa Gontarewicz po podaniu od Przybyły. Jeszcze kibice nie
zdążyli skomentować dwóch poprzednich bramek kiedy
padła kolejna. Leżała dośrodkowywał z lewej strony i Komar głową umieścił
piłkę w siatce. Tuż po wznowieniu gry Wiluk marnuje
stu procentową sytuację przegrywając sam na sam z bramkarzem Orłów. Stara
piłkarska prawa głosi, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tak też
się stało. W 29 min. przeprowadzili akcję po której
padła dla nich bramka. Strzelał z 18 metrów któryś z graczy z Paczyny, Ryń
odbił piłkę przed siebie, dopadł do niej nie pilnowany
Piotr Dymitr i przerwał świetną passę Alka 10 meczów bez utraty gola. Ryń tym
faktem tak był rozżalony, że w drugiej połowie opuścił boisko dając szansę
debiutu nowemu bramkarzowi Piasta Karolowi Korona. Mając ten
"problem" z głowy kibice zaczęli się pasjonować inną rywalizacją,
kto i czy strzeli setnego gola w tym sezonie. Piątą dla Piasta, a 97 w tym
sezonie dla drużyny strzelił Walkowiak po podaniu Staniczka. W 45 min. po
indywidualnej akcji 98 bramkę zdobył Gontarewicz.
Zaczął na 25 metrze, minął niczym tyczki slalomowe obrońców gości i chytrym
strzałem z 10 metrów obok bramkarza podwyższył na 6:1. Druga połowa
rozpoczyna się od zmian. Za zmarnowanie kilku sytuacji na ławce siada Wiluk, a w jego miejsce wchodzi Stępień i to on strzeli w
48 min. 99 dla drużyny, a swojego 23 w tym sezonie gola. Akcje rozpoczął
Staniczek, podał do Walkowiaka, ten odegrał piętą do Przybyły, Michał
zauważył nie obstawionego Stępnia, oddał mu piłkę i
Pach po raz siódmy musiał ją wyjmować z siatki. Kibice zaczęli robić zakłady kto strzeli setną bramkę. Najwięcej szans dawano Stępniowi bo to on najczęściej zagrażał w tej części meczu
bramce gości. Szansę mięli również inni zawodnicy. Walkowiak w 50 minucie z
trzech metrów trafia w bramkarza. W 56 minucie Przybyła z ponad 20 metrów
trafia w poprzeczkę, Czekaj pięć minut później z siedmiu metrów również
trafia w poprzeczkę, chwile później Stepień w
kolejnej już sytuacji sam na sam trafia w bramkarza. Napastników pogodził
obrońca w 71 minucie. Najpierw Przybyła uciekł prawą stroną obrońcą gości,
podciągnął pod linię końcową boiska, płasko po ziemi w poprzek pola karnego
podał do Bajcera i Piotr strzelił setną bramkę dla
Piastunek w tym sezonie. Na 9:1 podwyższył Stępień
po akcji dwóch najlepszych graczy w tym meczu Przybyły i Staniczka ze
wskazaniem na Michała. Przybyła rozegrał najlepszy mecz od
kiedy przyszedł do Gliwickiego zespołu. Szarpał, podawał, rozgrywał
piłkę i strzelał, widać że ma dużą ochotę do gry
czego niestety nie można powiedzieć o wszystkich graczach Piasta. Ocena graczy Piasta w
skali 1:10 zdaniem najbliżej siedzących obok mnie
kibiców. Piast Gliwice
Piast bezbramkowo
zremisował w meczu na szczycie z drugą drużyną w tabeli :Piast Gliwice Przyszowice, 05.05.1999 – godz. 17:00 Bramka: 42 min - T. Stępień Na wyżyny swoich
umiejętności i ambicji wspięli się piłkarze LZS Jedności Przyszowice w meczu
z niepokonanym od trzydziestu dwóch spotkań Piastem Gliwice. Na własnym
terenie stoczyli wyrównany pojedynek i obiektywnie mówiąc byli przez znaczną
część meczu lepiej prezentującym się zespołem, szczególnie w drugiej połowie.
Tradycją już jest, że jak przyjeżdża Piast to zawodnicy dają z siebie wszystko aby pokazać się przed zazwyczaj liczną widownią
(jak na warunki A-klasy). Z drugiej strony piłkarzom Piasta chyba trudniej
jest zmobilizować się do spotkań ze słabszymi drużynami. Przyczyn ich nie
najlepszej gry szczególnie w meczach wyjazdowych należałoby szukać w chyba w
psychice, bo umiejętnościami piłkarskimi na pewno przewyższają wszystkie
występujące w tej klasie rozgrywek zespoły. Piast rozpoczął w nietypowym
ustawieniu. W środku pomocy mocno wysunięty do przodu zagrał Wasilewski i to
on był w pierwszych trzydziestu minutach największym zagrożeniem dla bramki
Knapika. W 11 min. z 16 metrów trafił w poprzeczkę. W 20 min ponownie trafił
w światło bramki, a pięć minut później jego mocny strzał w lewy dolny róg z
najwyższym trudem obronił bramkarz gospodarzy. Gospodarze próbowali
przeprowadzać kontrataki po których kibicom Piasta
włosy jeżyły się na głowie. W 17 min. egzekwowali rzut wolny z 18 metrów.
Zawodnik gospodarzy strzelił mocno nad murem w lewy róg bramki. Doskonałym
refleksem popisał się Ryń i piękną paradą obronił to uderzenie. W tym meczu
był on najlepszym graczem Piasta i przede wszystkim dzięki jego postawie
Piast wywiózł z Przyszowic trzy punkty. W 42 min. Gontarewicz
dośrodkował wprost na głowę Stępnia i Tomek strzelił pierwszą i jedyną bramkę
w tym spotkaniu. Pierwsze 20 minut drugiej połowy jeszcze należało do
przyjezdnych. Raz piłkę po strzale głową Komara z linii bramkowej wybił
obrońca gości, a drugą sytuacje zmarnował Wiluk kiedy to będąc sam na sam trafił prosto w
bramkarza. Trzeciej szansy nie wykorzystał Stępień. Mając przed sobą tylko
bramkarza i stojąc siedem metrów przed bramką pogubił się i strzelił
niecelnie. Od tej pory inicjatywę przejęli gospodarze. Zepchnęli podopiecznych
Gontarewicza do obrony i byli bardzo blisko
zdobycia wyrównującego gola. W 72 min. Ryń wybiegiem przed pole karne ratuje
swój zespół. Chwilę potem z broni strzał z 16 metrów zmierzający jak się
wydawało znacznej części widowni nieuchronnie zmierzający do bramki. W
ostatnich 10 minutach gospodarze prawie nie schodzą z pola karnego Piasta.
Egzekwują sześć rzutów rożnych, niestety dla nich bez efektu. Już po
regulaminowym czasie Gałuszka miał jeszcze szansę podwyższyć rezultat. Był
sam na sam z golkiperem gospodarzy, strzelił jednak
za słabo i Knapik złapał piłkę. Słowa pochwały dla chłopaków z Jedności
Przyszowice za determinację i wolę walki. Gdyby we wszystkich meczach grali
tak jak przeciwko Piastowi to na pewno nie zajmowali by
przedostatniego miejsca w tabeli. Piast Gliwice Gliwice,
ul. Okrzei - 02.05.1999 godz. 17:00 Bramki: 10 min - P
Bajcer (karny), 26 i 38 min. W. Wiluk, 42 i 59 min. R. Staniczek, Po raz drugi w rundzie
wiosennej Piast zaaplikował przeciwnikowi aż osiem goli. Nie mogło być
inaczej skoro w podstawowej jedenastce grało trzech napastników, a od 57 min.
było już ich na boisku pięciu !. W 2 min. do ataku
dał sygnał Michał Przybyła strzelając mocno z 16 metrów. Zawodnik ten gra
nominalnie na obronie, ale zarówno w meczu przeciwko ŁTS-owi
jak i w spotkaniu z "Tęczą" więcej czasu spędzał na połowie rywali
niż własnej. W 9 min. z dalszej odległości strzelał Gontarewicz.
Obrońca gości zatrzymał piłkę ręką na polu karnym i sędzia nie miał innego
wyjścia jak podyktować jedenastkę. Na gola zamienił ją Bajcer.
Dwie minuty później mogło być 1:1. Po błędzie strzelca bramki, napastnik
gości przechwycił piłkę, szybko oddał do stojącego bez opieki na 11 metrze
kolegi z drużyny. Na całe szczęście dla gospodarzy piłka po tym uderzeniu
przelatuje nad poprzeczką. W 24 min. Wiluk strzałem
zza linii pola karnego próbuje zaskoczyć bramkarza gości. Sołka końcami
palców wybija piłkę na rzut rożny. Dwie minuty później Wojtek ponownie
strzela z 17 metrów. Tym razem uderzenie jest bardziej dokładne i golkiperowi "Tęczy" pozostaje tylko wyciągnąć
piłkę z siatki. Kilka minut później znowu gorąco było pod bramką gości. Gontarewicz popędził z piłką przez pół boiska. Niczym
slalomista na pełnej prędkości minął trzech obrońców gości, podał do
Staniczka ten strzelił mocno z 15 metrów, lecz na przeszkodzie stanął obrońca
gości i wybił piłkę na rzut rożny. W 38 min. błysnął Walkowiak. Osaczony prze
kilku obrońców gości zdołał podać do stojącego tuż przed bramką Wiluka i Wojtek w sytuacji sam na sam po raz drugi
wpisuje się na listę strzelców. W 42 min. jeden z zawodników gości dotknął
piłkę ręką. Pozostali stanęli myśląc że sędzia
zagwiżdże rzut wolny, a tu niespodzianka. Arbiter zastosował przywilej
korzyści i w efekcie Staniczek znalazł się sam na sam z bramkarzem gości. Nie
zmarnował tej sytuacji i chłopaki z Wielowsi schodzili na przerwę z bagażem
czterech goli. Druga połowa rozpoczyna się od zmiany. Za kontuzjowanego Bajcera (rozbity nos) na boisko wchodzi czwarty napastnik
Tomasz Stępień. Z taka siłą uderzeniową kwestią czasu były kolejne bramki. W
50 min. przed narożnikiem pola karnego faulowany był Gontarewicz.
Sam poszkodowany egzekwował rzut wolny. Z zegarmistrzowską precyzją dośrodkował
na głowę Komara i zrobiło się 5:0 Mariusz wszystkie
gole w tym sezonie, a zdobył ich sześć strzelił głową. W 53 min. uderzeniem z
pierwszej piłki, z woleja, z 18 metrów popisał się Walkowiak. Na posterunku
był Sołka i po raz kolejny w tym meczu wybił piłkę na rzut rożny. Co się odwlecze..... Krótko rozegrali ten korner piłkarze Piasta.
Piłkę dostał Walkowiak, wbiegł z nią na pole karne, był zatrzymywany nie
przepisowo i sędzia po raz drugi wskazuje na "wapno". Robert
osobiście wykonuje jedenastkę, a że czyni to skutecznie to robi się 6:0 (chciało by się napisać w tym momencie że na tablicy
zapala się cyfra 6, ale że tablicy nie ma to nie napisać nie mogę). Dwie
minuty później tuż przed linią pola karnego faulowany był któryś z graczy
gości. Rzut wolny wykonuje Buczek, piłka przelatuje nad murem ustawionym
przez graczy Piasta i Ryń po raz kolejny popisuje się świetną interwencją. W
57 min. trener Gontarewicz wprowadza piątego
napastnika na boisko, a jest nim Czekaj. W 59 min. Gontarewicz
podciągnął z piłką pod linię końcową boiska i mimo asysty kilku obrońców
zdołał podać do stojącego metr przed bramką Staniczka. Rafałowi pozostało
tylko przyłożyć nogę i strzelić siódmą bramkę. W 73 min. Stepień
przypomniał sobie jak się strzela gole. Czekaj podawał do Walkowiaka, ten
przedłużył podanie i Tomek precyzyjnym strzałem z 16 metrów tuż obok słupka
strzela swój 21 gol w tym sezonie. Na tym zakończyły się emocje w tym
spotkaniu. W dwu meczu Piast zaaplikował Tęczy Wielowieś aż 15 goli i
ustanowił kolejny rekord. Piast Gliwice |
|||||
Statystyka
Piast Gliwice
Strzały celne obronione 5
Strzały niecelne 6
Rzuty rożne 3
Rzuty Wolne 15
Spalone 3
kartki 0
Tęcza Wielowieś
Strzały celne obronione 3
Strzały niecelne 8
Rzuty rożne 5
Rzuty Wolne 10
Spalone 0
kartki 1 (43 min Król)
Łabędy, 25.04.1999 – godz. 11:00 Bramki: 25 min - Marian Paradziej,
89 min - Michał Przybyła Niezłe widowisko
zgotowali piłkarze obydwu drużyn prawie dwu tysięcznej widowni. Mecz stał na
wysokim poziomie i ktoś niewtajemniczony nie uwierzyłby że
to tylko A klasa. Pełny stadion kibiców i dwie duże grupy najzagorzalszych sympatyków
gorąco dopingujących swoje drużyny sprawiło że
atmosfera meczu przypominała oczywiście w mniejszej skali, atmosferę z takich
derbów jak Ruch-Górnik, czy Legia -Polonia. Piłkarze ŁTS-u
bardzo chcieli się zrehabilitować za ostatnie dwie porażki i od pierwszych
minut przystąpili do frontalnego ataku. W 9 min. po raz pierwszy zagrozili
bramce Piasta. Prostopadłe podanie przez pół boiska otrzymał Szklarczyk, minął obrońcę Piasta i znalazł się sam na sam
z Ryniem. Alek przytomnie wybiegł do przodu, skrócił kąt co
uratowało go przed utratą bramki. Szklarczyk
strzelił mocno po ziemi w długi róg, lecz niecelnie. Piast spokojnie i z
rozwagą odpierał te ataki i groźnie kontratakował. Dużo zamieszania pod
bramką Łabęd robił Marian Paradziej
(powrót po dłuższej przerwie) i to właśnie on w 25 min. wykorzystał z zimną
krwią błąd obrony gospodarzy która zostawiła go nie obstawionego w polu
karnym. Otrzymał podanie na dwunastym metrze i precyzyjnym strzałem tuż obok
słupka pokonał bramkarza gospodarzy. Trudno wymarzyć sobie bardziej udany
powrót do drużyny. Gdyby grał w PP przeciwko Sparcie to może wynik tamtego
meczu byłby diametralnie inny. Jego doświadczenie i spokój znacznie poprawiły
grę linii ataku. Na uwagę zasługuje fakt że strzał Paradzieja był pierwszym i jedynym strzałem w światło
bramki w tej części meczu. Można powiedzieć więc że
skuteczność stuprocentowa. Gospodarze próbowali szybko odrobić stratę gola.
Dwie minuty później podobny błąd popełniła obrona Piasta. Nie upilnowała
napastnika gospodarzy zostawiając go samego na piątym metrze. Ryń okazał się
jednak lepszym bramkarzem od Hejta bo obronił strzał Kafanke
wybijając piłkę na rzut rożny. W 35 min. pięknym strzałem z 20 metrów z rzutu
wolnego popisał się Dobosz i ponownie Ryń udowodnił że
630 minut bez utraty gola to nie tylko zasługa dobrze grającej obrony. W 42
min debiutujący w Piaście Michał Przybyła pokazał że
potrafi strzelić z daleka. Jego uderzenie z 20 metrów minimalnie przeszedł
obok słupka. Druga połowa nie była już tak dobra i emocjonująca jak pierwsza
głównie za sprawą gości. Cofnęli się bowiem do
obrony i ograniczali się do kontrataków Gospodarze mimo bardzo ambitnej gry
nie potrafili znaleźć sposobu na zdobycie wyrównującego gola. Próbowali z
daleka i z bliska, dośrodkowując i strzelają z dalszej odległości. Na
przeszkodzie stawał im dobrze grający blok defensywny, albo bramkarz Piasta.
Kiedy kibice już się powoli rozchodzili Piast przeprowadził kontratak po której strzelił drugiego gola, a zrobił to
Przybyła i była to piękna bramka. Strzał z 18 metrów w samo okienko byłby
godny nawet kamery telewizyjnej. Tym zwycięstwem Piast już praktycznie
zapewnił sobie awans do ligi okręgowej, szczególnie że najgroźniejsi rywale
gubią punkty (Gazobudowa - Concordia 3:3) i chyba przez najbliższe kilka lat nie dojdzie do
kolejnych derbów i troszkę szkoda.
Statystyka
Bramki: 34 min. - R. Staniczek, 47, 70, 83 min. - W. Gontarewicz, 60 min. 88 min (karny) - R. Walkowiak, 73
min. - M. Komar, 76 min. - W Wiluk Piast Gliwice Statystyka |
Rudziniec, 11.04.1999
- godz. 16:00 Bramki: 39, 50 min - R. Krzywko
(karne), 69 i 74 min - K. Szumski, 87
min. - R. Walkowiak Jeśli pod uwagę
bralibyśmy wynik to wydawać by się mogło że piłkarze
Piasta odnaleźli formę która gdzieś zaginęła po meczu z Kleszczowem. Niestety
nic na to nie wskazuje. Wysokie zwycięstwo Piastunki zawdzięczają przede
wszystkim postawie gości którzy i owszem wyszli na
boisko, ale tylko po to aby zaliczyć mecz. Goście od początku ograniczyli się
do przeszkadzania w rozgrywaniu akcji miejscowym i nawet im się to udawało aż
do 40 minuty kiedy to sfaulowali na polu karnym
najlepszego w tym meczu gracza Piasta, Wojtka Wiluka
i sędzia podyktował rzut karny. Na gola zamienił go Krzywko. Zaraz po tej bramce
zszedł z boiska Stępień który nabawił się kontuzji.
Za Tomka został wprowadzony jedyny rezerwowy gracz z pola Krzysztof Szumski i
okazał się czarnym koniem gospodarzy bowiem w
drugiej części meczu strzeli dwa gole. W przerwie meczu miała miejsce miła uroczystość.
90 rocznicę urodzin obchodził jeden z pierwszych
graczy Piasta Marian Dobrzański. Swoją karierę piłkarską rozpoczynał jeszcze
przed wojną we Lwowie .(więcej o nim i o tamtych
czasach na stronie z historią). Z tej okazji został obdarowany przez klub
prezentami, a przez kibiców gorącymi oklaskami.. Druga połowa rozpoczęła się
od strzału pod poprzeczkę z 12 metrów Wiluka.
Bramkarz gości jednak był dobrze ustawiony i obronił ten strzał. W 49 min.
prawą stroną przedzierał się Walkowiak. Wpadł na pole karne i został podcięty
przez obrońcę gości. Drugi rzut karny ponownie na gola zamienił Krzywko. W 69
min. Walkowiak ponownie przedarł się prawą stroną, zauważył stojącego na 14
metrze nie pilnowanego Szumskiego odegrał mu piłkę,
a Krzysiek ładnym strzałem w okienko podwyższył na 3:0. Pięć minut później
ten sam gracz otrzymał podanie na 20 metrze. Strzelił mocno z pierwszej piłki
i po raz drugi w tym meczu wpisał się na listę strzelców. W 87 min. kiedy kibice zaczynali zbierać się już do wyjścia
padła piąta bramka, Błąd popełnił obrońca gości próbując wybić piłkę zrobił
to tak niefortunnie że piłka trafił pod nogi Wiluka.
Wojtek natychmiast odegrał do nie obstawionego Walkowiaka
który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Amatora i nie
zmarnował tej sytuacji. Wynik lepszy niż gra. Miejmy jednak nadzieję że zła passa została przełamana i jak wyleczą
kontuzje Riss, Staniczek, Kaszowski, Dumała to w
derbach z Łabędami padnie korzystny dla nas wynik.
|
Statystyki
Piast Gliwice
Strzały celne obronione 9
Strzały niecelne 13
Rzuty rożne 13
Rzuty Wolne 12
Spalone 0
kartki 0
Amator Rudziniec
Strzały celne obronione 3
Strzały niecelne 1
Rzuty rożne 0
Rzuty Wolne 5
Spalone 1
żółte kartki 2 (4 i 52 min)
Zabrze Mikulczyce -
03.04.1999 - godz. 15:00 Okazało się że porażka w PP nie była przypadkowa. Piłkarze Piasta
przechodzą kryzys formy co było widać w minioną
sobotę na malowniczo położonym stadionie Społem Zabrze. (dawny
LZS Grzybowicez). Zremisowali 0:0
z dużo niżej notowanym rywalem. Remis ten został uznany przez kibiców
Piasta, działaczy i samych zawodników jako porażka,.
Przyczyn słabszej dyspozycji graczy należy szukać raczej w psychice
bo niemożliwe jest aby w ciągu tygodnia zapomnieli jak się gra w
piłkę. Jeszcze tydzień temu zagrali całkiem przyzwoicie przeciwko Startowi, a
w meczu inauguracyjnym z Czarnymi Pyskowice wręcz popisowo. Może piłkarze
byli już myślami przy świątecznym stole bo na
murawie nie wychodziło im nic. Wszystkie formacje zagrały słabo. Najgorzej
wypadła linia pomocy. W zasadzie to tak jakby jej nie było. Do poziomu
naszych graczy dostosował się również sędzia który
krótko mówiąc gwizdał fatalnie. Trener K. Gontarewicz
po niektórych zagraniach pomocników łapał się za głowę, a z jego ust sypały
się niecenzuralne słowa. W ataku też było fatalnie. Stępień zapomniał jak się
strzela gole, a nowy nabytek Piasta Walkowiak jeszcze sobie nie przypomniał
jak się to robi. Linia obrony także nie ustrzegła się błędów. Gospodarze w
całym meczu stworzyli kilka bardzo groźnych sytuacji po
których mogły paść gole. Pierwsza połowa słaba i nieciekawa. Zawodnicy
z obu drużyn dużo biegali i walczyli. Wszystko to jednak działo się w środku
pola. Sytuacji podbramkowych w tej części spotkania nie było za wiele, a
nazywanych popularnie "setkam" ani
jednej. Druga odsłona była już ciekawsza. Piast rzucił się frontalnego ataku
spychając gospodarzy do obrony. Wydawało się że gole
są kwestią czasu. W 50 min strzelał z 17 metrów Kaszowski. Bramkarz nie
zdołał złapać piłki, ale zrobił to asekurujący go obrońca. W 55 min. na polu
karnym Zabrzan było kilkunastu zawodników. Zamieszanie było tak ogromne że niektórzy kibice zobaczyli już piłkę w siatce
gospodarzy. Ich radość była jednak przedwczesna. Troszkę ożywienia wniósł do
gry Piasta wprowadzony w 60 min Staniczek. Tuż po wejściu przeprowadził
indywidualną akcję. Wymanewrował obrońców gospodarzy i znalazł się sam na sam
z bramkarzem Zabrzan. Chciał strzelić w prawy górny róg ponad już upadającego
bramkarza. Jednak ten ostatni jeszcze zdążył końcówkami palców wybić piłkę na
rzut rożny. Rafał niestety szybko dostosował się do poziomu całej drużyny i
następne jego akcje kończyły się na obrońcach gości. W pewnym stopniu
usprawiedliwia go fakt, że grał z gorączką. Na pięć minut przed końcem
spotkania stu procentową sytuacje zmarnowali gospodarze. Po jednym z
kontrataków napastnik Społem miał przed sobą tylko Rynia. Strzelił mocno, ale
niecelnie i piłka minęła słupek gości o dobry metr. Nastroje po meczu w
ekipie Piasta były bardziej niż minorowe. Na szczęście dwa najbliższe mecze
Piast gra u siebie z drużynami z końca tabeli i zawodnicy będą mieli okazje
się zrehabilitować i odbudować swoje psyche przed wielkimi derbami z ŁTSem.
|
Statystyki
Piast Gliwice
Strzały celne obronione 12
Strzały niecelne 6
Rzuty rożne 9
Rzuty Wolne 21
Spalone 2
kartki 0
Społem Zabrze
Strzały celne obronione 5
Strzały niecelne 4
Rzuty rożne 4
Rzuty Wolne 18
Spalone 0
żółte kartki 2 (32 i 43 min)
Bramki: 7 min.
- R. Walkowiak, 39 min.- R. Krzywko,
58 i 82 min. W. Wiluk Mimo braku dwóch
najlepszych strzelców, Stępnia i Staniczka udanie wypadła inauguracja rundy
rewanżowej przed własną publicznością. Również bardzo udanie zadebiutował w Pieście nowy napastnik Robert Walkowiak. Już w 7 min. po
dośrodkowaniu Gontarewicza strzelił swoją pierwszą
bramkę. W całym spotkaniu był wyróżniającą się postacią i pewnie strzeli
jeszcze niejednego gola dla niebiesko-czerwonych. Goście nie ograniczali się
tylko do obrony. W 9 min. po raz pierwszy zagrozili bramce Rynia. Napastnik
Startu przedarł się przez obronę Piasta. Miał przed sobą już tylko golkipera gospodarzy, lecz Alek w tym dniu był nie do
pokonania. Kilka minut później wykonywali rzut rożny po
którym znowu było gorąco pod bramką Piasta. W 21 min. kopia sytuacji z
9 min. Nadzieje na wywiezienie z Gliwic korzystnego rezultatu rozwiał w 39
min. Krzywko. Po dośrodkowaniu Czekaja, Rafał
ubiegł bramkarza gości i głową podwyższył wynik na 2:0. Na drugą połowę
gospodarze wychodzą z dwoma zmianami. Za Wasilewskiego zostaje wprowadzony
drugi nowy nabytek Piasta Grzegorz Słodczyk, a za nie najlepiej grającego Czekaja wchodzi Kaszowski. Nie oni jednak będą bohaterami
tej części meczu. Druga połowa to popis gry najmniejszego na boisku Wojtka. Wiluka. Rozgrywał, podawał i strzelał bramki. W 58 min.
pięknym uderzeniem z 17 metrów pod poprzeczkę podwyższył wynik na 3:0. Kilka
minut później Wojtek podawał do Walkowiaka, piłka po jego strzale z klepki
minimalnie minęła słupek bramki gości. W 82 min. Wiluk
wymanewrował obronę gości i znalazł się sam na sam z bramkarzem Startu. Nie
zmarnował tej sytuacji i strzelił czwartą bramkę dla Piasta. Za tydzień wyżej
notowany rywal, a już we wtorek1/4 PP na szczeblu podokręgu. Piast Gliwice Pyskowice, 20.03.1999 – godz. 15:00 Bramki: 30 i 70 min
- T.. Stępień, 57 min - Gontarewicz, 68 min -
Staniczek Udanie rozpoczęły
rundę rewanżową Piastunki. Pewnie pokonały w meczu wyjazdowym Czarnych
Pyskowice 4:0. Gospodarze rozpoczęli bardzo asekuracyjnie. Cofnęli się całą
drużyną na własną połową i przez pierwsze 25 min ograniczali się jedynie do
wybijania piłki jak najdalej od własnej bramki. Piast Gliwice |
Statystyki
Piast Gliwice
Strzały celne obronione 3
Strzały niecelne 10
Rzuty rożne 8
Rzuty Wolne 12
Spalone 2
kartki 0
Czarni Pyskowice
Strzały celne obronione 2
Strzały niecelne 3
Rzuty rożne 5
Rzuty Wolne 4
Spalone 0
Runda jesienna - komentarze
Terminarz spotkań rundy jesiennej.
Zespół |
Miejsce |
Data i godz. |
|
Piast Gliwice |
Czarni Pyskowice |
Gliwice |
16.08.98 |
Start Kleszczów |
Piast Gliwice |
Kleszczów |
23.08.98 |
Piast Gliwice |
Społem Zabrze |
Gliwice |
30.08.98 |
Piast Gliwice |
Amator Rudziniec |
Gliwice |
02.09.98 |
Młodość Rudno |
Piast Gliwice |
Rudno |
06.09.98 |
Piast Gliwice |
ŁTS Łabędy |
Gliwice |
13.09.98 |
Tęcza Wielowieś |
Piast Gliwice |
Wielowieś |
20.09.98 |
Piast Gliwice |
Jedność Przyszowice |
Gliwice |
27.09.98 |
Gazobudowa Zabrze |
Piast Gliwice |
Kończyce |
03.10.98 |
Piast Gliwice |
Orzeł Paczyna |
Gliwice |
11.10.98 |
Zamkowiec Toszek |
Piast Gliwice |
Toszek |
18.10.98 |
Piast Gliwice |
Kolejarz Gliwice |
Gliwice |
25.10.98 |
Pogoń Zabrze |
Piast Gliwice |
Zabrze |
08.11.98 |
Concordia II Knurów |
Piast Gliwice |
Mecz w Gliwicach |
15.11.98 |
Piast Gliwice |
Ślązak Bycina |
Gliwice |
22.11.98 |
Gliwice, ul
Okrzei – 22.11.1998 r. godz. 11:00
GKS
Piast Gliwice - Ślązak Bycina 10:0 (3:0)
Bramki: 2 i 73 min - R. Krzywko (pierwszy z karnego), 15,28,51 i
60 min - T. Stępień, 55 min - Wiluk 65 i 85 min - Gontarewicz - 78 min. Bajcer "W pewnym
mieście śląska, gdzie najlepsze piwo jest. Jest taka drużyna
co się zwie Gliwicki Piast" Że jest przekonali się o tym chłopaki
z Byciny dając sobie strzelić w minioną niedzielę
10 goli. Mecz był rozgrywany w zimowej scenerii. Temperatura powietrza -7, a
na płycie boiska leżała 5 cm warstwa śniegu. W takich warunkach zdecydowanie
lepiej poczynali sobie lepsi technicznie gracze Piasta. Pierwsza akcja meczu,
pierwsza minuta. Na pole karne wpada Wiluk, jest
faulowany i mamy pierwszy rzut karny. Na gola zamienia go Rafał Krzywko. W 4
min. pierwsza i ostania groźna akcja gości w tym meczu. W 7 min. Stępień
strzela gola, sędzia nie uznaje go, pozycja spalona. "Co się odwlecze to ..."W 15 min. rzut wolny z prawej strony pola
karnego wykonuje Gontarewicz, a Tomek Stępień głową
po raz pierwszy w tym spotkaniu pokonuje bramkarza gości. W 28 min. ten sam
zawodnik strzela najładniejszą bramkę meczu. Strzał z 18 metrów, piłka odbija
się od poprzeczki i wpada do bramki. Takim rezultatem kończy się pierwsza
połowa. Druga część tego spotkania to prawdziwy pogrom gości. Zaczyna Stępień
w 51 min, Cztery minuty później pierwszego gola w tym sezonie strzela Wojtek Wiluk. (bardzo dobry występ,
momentami ośmieszał obronę gości). 60 min. ponownie Stepień.(czwarty gol w tym meczu
i 18 w tym sezonie). Potem Gontarewicz na 7:0 w zamieszaniu podbramkowym. W 73 Krzywko po raz drugi
wpisuje się na listę strzelców, tym razem z akcji. W 78 minucie drugi rzut
karny w tym meczu. Piotr Bajcer ustawia piłkę na
jedenastym metrze i podwyższa na 9:0. "Siedem mało, osiem mało, dziewięć
mało" skandują kibice. Wreszcie w 85 min. Gontarewiczowi
udaje się po raz dziesiąty w tym meczu pokonać bramkarza z Byciny. Gdybyśmy dorzucili do tego jeszcze dwie bramki nie uznane przez słabo spisującego się sędziego to byłoby
12:0. Pierwsze dwucyfrowe zwycięstwo w A klasie bardzo ucieszyło nieliczną
tym razem widownię. Przemarznięci, ale za to w bardzo dobrych humorach
wracali do domów. |
Piast Gliwice
A. Ryń (78 min T, Lasota) ,
R. Dumała, M. Komar, P. Bajcer, T. Wasilewski,
R. Krzywko, .
G. Leżała (45 min Szumski) J. Kaszowski W. Gontarewicz,
T. Stępień, W. Wiluk (78 min Sztorc)
Piast Gliwice
Strzały celne obronione 13
Strzały niecelne 10
Rzuty rożne 11
Rzuty Wolne 16
Spalone 7
kartki 0
Ślązak Bycina
Strzały celne obronione 2
Strzały niecelne 2
Rzuty rożne 0
Rzuty Wolne 6
Spalone 1
żółte kartki 1
Gliwice, ul Okrzei – 15.11.1998 r. godz. 11:00
GKS
Piast Gliwice - Concordia II Knurów 2:1
Bramki: 1:0 - 60 min. W. Gontarewicz, 1:1 - 70 min. Dariusz Płatek, 2:1 - 81 min. R.
Krzywko (karny) Dwa ostatnie mecze (z Pogonią Zabrze i Concordią) pokazały, że nawet na boiskach A klasy na zwycięstwo trzeba ciężko zapracować. Podobnie jak tydzień temu w Zabrzu, Piast w meczu przeciw Concordii przechylił szalę zwycięstwa w ostatnich minutach tego spotkania. Zaczęło się tradycyjnie, Piast atakował, a drużyna gości umiejętnie się broniła. Od czasu do czasu wyprowadzając kontrataki. Widoczny był brak kontuzjowanego Staniczka, słabiej niż zazwyczaj grał Leżała. Osamotniony w ataku Tomek Stępień robił co mógł, nie potrafił się jednak przedrzeć przez dobrze grającą obronę gości. Z upływem czasu do akcji ofensywnych zaczęli się włączać nasi obrońcy. W 32 min. Bajcer przechwytuje piłkę w połowie boiska, biegnie z nią sam przez cała połowę, strzela z 16 metrów z narożnika pola karnego i trafia w słupek. W 39 min. pierwszą żółtą kartką za faul na Gontarewiczu zostaje ukarany zawodnik gości Zbigniew Fiet. Drugą połowę Piast rozpoczyna ze zmianą. Trener wzmacnia siłę napadu zdejmując z boiska obrońcę Gałuszkę i wprowadza napastnika Wiluka. Wojtek wprowadza dużo ożywienia do gry. W 55 min trafia w poprzeczkę. Ataki Piasta są coraz groźniejsze. Wreszcie w 60 min. po rzucie rożnym piłkę przechwytuje Wiluk, podaje do Wojtka Gontarewicza, a ten z 5 metrów pokonuje bramkarza gości. Po tym golu Piast niepotrzebnie cofa się do obrony. Mści się to w 70 min. Po składnej akcji zespołu gości, Dariusz Płatek strzałem z 18 metrów w okienko doprowadza do remisu. "Piastunka nic się nie stało" skandują kibice Piasta i jak się okaże w końcowym rozrachunku, mieli rację. Zaraz po tym wspomniany już Zbigniew Fiet fauluje po raz kolejny i zostaje ukarany drugą żółtą kartką, a w konsekwencji czerwoną. Przy okazji żółtą kartkę za kwestionowanie decyzji sędziego otrzymuje inny gracz gości. Jest to przełomowy moment tego meczu. Goście cofają się całą drużyną na swoją połowę próbując utrzymać korzystny dla nich rezultat. Nie udaje się im to. W 80 min Stępień jest faulowany na polu karnym, sędzia nie ma wątpliwości i wskazuje na "wapno" i przy okazji pokazuje kolejny żółty kartonik. Krzywko zamienia jedenastkę na gola i mamy 2:1. Jest to pięćdziesiąty gol w tym sezonie dla Piast, a czwarty Rafała. Rezultat do końca meczu nie ulega już zmianie, a Piast powiększa swój dorobek o kolejne trzy punkty.. |
Piast Gliwice
T. Lasota
A. Riss, M. Komar, P. Bajcer,
T. Wasilewski, Gałuszka (46 min. Wiluk),
R. Krzywko, J. Kaszowski W. Gontarewicz,
T. Stępień, G, Leżała (82 min. Szumski)
Piast Gliwice
Strzały celne obronione 4
Strzały niecelne 5
Rzuty rożne 5
Rzuty Wolne 13
Spalone 1
żółte kartki 0
Concordia II Knurów
Strzały celne obronione 3
Strzały niecelne 3
Rzuty rożne 3
Rzuty Wolne 10
Spalone 0
żółte kartki 4
czerwone kartki 1
Zabrze ul. Wyciska 6 - 08.11.1998 godz. 13:00
Pogoń
Zabrze – GKS Piast Gliwice 0:1 (0:0)
Bramka:
0:1 - 82 min. M. Komar Dwie drużyny które nie zaznały w tym sezonie goryczy porażki spotkały się w minioną sobotę na stadionie przy ulicy Wyciska 6 w Zabrzu. Z tej konfrontacji zwycięsko dzięki jedynej bramce strzelonej w 82 minucie przez Mariusza Komara wyszedł Piast. Przez pierwsze piętnaście minut gra toczyła się głównie w środku pola. Jedyny strzał w tym czasie na bramkę Pogoni oddaje Leżała w 12 minucie. W 17 minucie dochodzi do starcia na płycie boiska pomiędzy "kibicami" obydwu drużyn (remis). Sędzia przerywa mecz. Po pięciu minutach gra zostaje wznowiona. Powoli zaczyna się rysować przewaga gości, częściej są przy piłce, próbują się przedrzeć raz lewą, raz prawą stroną. Gospodarze kilka razy bardzo groźnie kontratakują. Po jednym z takich kontrataków w 25 minucie przed utratą bramki ratuje Piasta Bajcer wybijając piłkę na rzut rożny. W 30 minucie za faul na Wasilewskim żółtą kartką zostaje ukarany zawodnik gospodarzy. W drugiej połowie gra znacznie się zaostrzyła. Zmęczeni zawodnicy Pogoni kiedy nie mogąc zatrzymać graczy Piasta w przepisowy sposób po prostu faulują (30 razy w całym spotkaniu !!!). Najpierw w 57 minucie żółta kartkę za faul na Staniczku otrzymuje gracz Pogoni z numerem 6. 16 minut później ten sam zawodnik ujrzał drugą żółtą kartką, co w konsekwencji dało mu czerwony kartonik. Wreszcie w 82 minucie po rzucie rożnym, głową zdobywa bramkę na wagę trzech punktów Mariusz Komar. Po tym golu gospodarze mobilizują się i ruszają się do ataku próbując odrobić straty. Nacierają całą drużyną. Na połowie gospodarzy zostaje tylko bramkarz co pozwala Piastowi na przeprowadzenie dwóch groźnych kontr, niestety bez efektu w postaci goli. W ostatnich trzech minutach dwie żółte kartki ujrzeli dla odmiany gracze gości. Pierwsza dla Dumały w 87 minucie, a druga dla Staniczka minutę później. Wreszcie w 92 minucie gwizdek sędziego kończący to dramatyczne spotkanie. |
Piast Gliwice
T. Lasota
A. Riss, M. Komar, P. Bajcer,
T. Wasilewski, (82 min. Dumała)
R. Krzywko, (77 min. Wiluk.), J. Kaszowski W. Gontarewicz, R. Staniczek, (88 min. Czekaj),
T. Stępień, G, Leżała (88 min Szumski)
Piast Gliwice
Strzały celne obronione 7
Strzały niecelne 7
Rzuty rożne 5
Rzuty Wolne 30
Spalone 0
żółte kartki 2
Pogoń Zabrze
Strzały celne obronione 2
Strzały niecelne 2
Rzuty rożne 5
Rzuty Wolne 9
Spalone 0
żółte kartki 3
czerwone kartki 1
Gliwice,
ul. Okrzei - 25.10.1998 r.
godz. 14:00 Bramki: 29 i 78 min - W. Gontarewicz,
43 min - R.
Staniczek Miały być wielkie derby
a było mierne widowisko. W pierwszej połowie Piast rozczarował, gdybyśmy nie
mieli w składzie Wojtka Gontarewicza to nie wiadomo jakim rezultatem zakończył by się ten mecz.
Pierwszy celny strzał na bramkę oddali goście i było to w 15 min. Dwie minuty
później Gontarewicz po raz
pierwszy w tym spotkaniu strzela na bramkę Kolejarza, piłka przechodzi nad
poprzeczką. Chwilę potem Bajcer ratuje nas przed
utratą bramki wybijając piłkę na rzut rożny. W 26 min. pierwsza szybka i
składna akcja Piasta. Dośrodkowuje z prawej strony Krzywko do piłki skacze
Staniczek, na miejscu jest jednak bramkarz gości który
"zdejmuje piłkę z głowy" naszego napastnika. Riposta Kolejarza
natychmiastowa, strzał z 15 metrów z trudem broni Ryń. 29 min.
rzut wolny z 18 metrów wykonuje Leżała, piłka odbija się od muru ponownie
przechwytuje ją Grzegorz strzela, bramkarz gości odbija piłkę przed siebie
dopada ją Gontarewicz i zdobywa pierwszego gola dla
naszej drużyny. W 40 min po rzucie rożnym minimalnie niecelnie strzela głową
Komar. W 43 min Wojtek Gontarewicz podaje w tempo
do Staniczka, Rafał mija bramkarza i trafia do pustej bramki. W pierwszej
połowie Piast oddał tylko cztery celne strzały na bramkę gości z tego dwa
były celne. W drugiej połowie Kolejarz cofnął się do obrony pogodzony z
przegraną. Tylko raz udało się w tej części pokonać bramkarza gości. 78 min. koronkowa akcja naszego zespołu. Najpierw Stępień
podaje do Leżały, ten przedłuża do stojącego na 17 metrze Gontarewicza,
a Wojtek precyzyjnym strzałem po ziemi tuż przy prawym słupku pokonuje
bramkarza gości. Wcześniej w 60 min Leżała z 7 metrów nie trafia w sytuacji
sam na sam. W 70 min ładny strzał z 30 metrów Wasilewskiego przechodzi tuż
nad poprzeczką. W 73 min jedyna groźna akcja w tej części meczu dla gości, po
mocnym uderzeniu z 14 metrów i rykoszecie Ryń wybija piłkę na rzut rożny.
Słabszy występ naszych napastników za to świetna gra Wojtka Gontarewicza, dwie bramki i asysta. Piast Gliwice Piast Gliwice
Bramki: 5 min - W. Gontarewicz, 12 min
- R. Gałuszka, 32 i 38 min - T. Stępień, 88 min - Piotr Bajcer Piast Gliwice Gliwice,
ul. Okrzei - 11.10.1998 - godz. 15:00 Bramki: Piast:
47 min - R. Gałuszka, 49 min - R. Krzywko (karny), 51 min. - R. Staniczek, Piast Gliwice Orzeł Paczyna |
Zabrze
Kończyce, ul. Paderewskiego 03.10.1998 –
godz. 15:00
Gazobudowa
Zabrze – GKS Piast Gliwice 0:2 (0:0)
Bramki: 55 min. T. Stępień, 67 min.
R. Krzywko (karny) Zdecydowanie był to najlepszy mecz jaki Piast rozegrał w tym sezonie. Gazobudowa okazała się bardzo wymagającym przeciwnikiem. Maksimum sił i umiejętności musieli włożyć zawodnicy Piasta aby wygrać ten pojedynek . Dla gospodarzy był to mecz o 6 punktów, gdyby wygrali zachowali by jeszcze szansę na mistrzostwo jesieni, więc od samego początku rzucili się do ataku Już w drugiej minucie gospodarze stworzyli pierwszą groźną akcje. W ósmej minucie miejscowi wykonują rzut wolny z 18 metrów, strzał w prawy dolny róg z najwyższym trudem broni Lasota. W 15 min kolejna groźna akcja pod bramką Piasta., najpierw strzał broni Lasota, dobitkę z linii bramkowej wybijają obrońcy. W 18 min po faulu na Leżale żółtą kartkę otrzymuje zawodnik z Zabrza. Wreszcie w 23 min. Piast przeprowadza kontratak, Staniczek strzela z 16 metrów, piłka minimalnie przechodzi obok słupka. W 40 minucie Stępień wykonuje rzut wolny zza linii pola karnego, bramkarz gospodarzy przenosi piłkę nad poprzeczką .Na druga połowę podopieczni Gontarewicza wychodzą z mocnym postanowieniem że jednak wywiozą z Zabrza trzy punkty. W 55 min. ogromne zamieszanie na polu karnym gospodarzy, po dośrodkowaniu z prawej strony do piłki rzucili się Staniczek, Leżał i Stępień, ten ostatni strzela z pięciu metrów, piłka odbija się od pleców któregoś z piłkarzy Gazobudowy i ku rozpaczy miejscowych powoli wtacza się do bramki. W 67 min w niegroźnej sytuacji faulowany jest na polu karnym Staniczek., na bramkę rzut karny zamienia Krzywko. W 72 min. mamy niecodzienną sytuacje, niezadowoleni z decyzji sędziego gospodarze schodzą z boiska, zatrzymuje ich jednak trener i nakazuje powrót. W ostatnich 15 minutach gra toczy się głównie w środku pola,, piłkarze Gazobudowy stracili wiarę że mogą odrobić straty, a zawodnicy Piasta zadowoleni z wyniku kontrolują grę i dowożą zwycięstwo do końca. Najlepszymi na boisku byli bramkarze, zarówno golkiper gospodarzy jak i Tomek Lasota kilka razy popisali się interwencjami godnymi pierwszej ligi |
Piast Gliwice
T. Lasota
A. Riss, M.
Komar, P. Bajcer, T. Wasilewski
R. Krzywko, J. Kaszowski, W. Gontarewicz, R.
Staniczek, (85 min T, Mazur)
T. Stępień, (89 min. W. Wiluk) G, Leżała
Piast Gliwice
Strzały celne obronione 7
Strzały niecelne 9
Rzuty rożne 8
Rzuty Wolne 25 !!!
Spalone 2
żółte kartki 0
Gazobudowa
Zabrze
Strzały celne obronione 6
Strzały niecelne 3
Rzuty rożne 4
Rzuty Wolne 13
Spalone 0
żółte kartki 1
Gliwice,
ul. Okrzei - 27.09.1998 - godz. 16:00 Bramki: Piast: 50
min - T. Stępień, 52, 60,89 min - R Staniczek. Jedność:
55 min Adam Pawlas W Jedności siła kiedyś mówiono. Tym razem mocy starczyło Przyszowianom tylko na jedną połowę. Dzielnie stawiali opór przez 45 min nie pozwalając Piastowi strzelić bramki w pierwszej odsłonie. Słabiej spisywała się w tej części meczu linia pomocy, nie zachwycali też napastnicy. Jedyna grożna akcja miała miejsce w 35 min. kiedy to piłka po strzale głową Komara trafia w poprzeczkę. Nie wiadomo co powiedział trener Gontarewicz swoim podopieczny w przerwie ale na drugą połowę wyszedł "inny" zespół. Chłopaki mocno zabrali się do pracy i już pięć minut po przerwie po dośrodkowaniu Kaszowskiego szczupakiem pierwszą bramkę w tym meczu zdobywa nasz super snajper Tomek Stępień. Następne 40 minut gry to popis Rafała Staniczka. W 52 min z podania Stępnia zdobywa on drugiego dla Piasta gola. 55 min. meczu błąd naszej defensywa i zawodnik gości zdobywa kontaktową bramkę. Rozdrażnia to Staniczka. W 60 min Rafał przejmuje piłkę w środku boiska mija niczym na slalomie zawodników z Przyszowic, wbiega na pole karne i strzela mocno z 15 metrów obok bramkarza. Jeszcze raz w 89 min. wpisze się ten zawodnik na listę strzelców. Był to pierwszy klasyczny hat-trick w tym sezonie napastnika Piasta. Bardzo dobry występ Staniczka, trochę słabiej niż zazwyczaj zagrali Krzywko, Gontarewicz i Wiluk. Nikt nie został ukarany kartką, a po meczu odbyło się losowanie trzech piłek które ufundowali kandydaci na radnych Marcin Żemaitis i Piotr Wieczorek . |
Piast Gliwice
A. Ryń,
A. Riss (72 min. R. Dumała), M. Komar, P. Bajcer, T. Wasilewski,
R. Krzywko, (T. Sztorc 67 min.), J. Kaszowski, W. Gontarewicz,
R. Staniczek,
W. Wiluk (S. Czekaj 58 min.), T. Stępien
Sędzia główny Marek Król pomagali mu
Rafał Szura i Bartłomiej Letki
Piast Gliwice
Strzały celne obronione 12
Strzały niecelne 5
Rzuty rożne 7
Rzuty Wolne 7
Spalone 4
Jedność Przyszowice
Strzały celne obronione 1
Strzały niecelne 3
Rzuty rożne 3
Rzuty Wolne 7
Spalone 0
Wielowieś,
ul. Toszecka - 20.09.1998 - godz. 16:00 Bramki: 9 i 55 min - T. Stępień, 17 min - M. Komar, 25 min - R
Staniczek, 58 min - P. Bajcer (rzut karny), 75 min - S. Czekaj, 83 min T.
Mazur Najwyższe zwycięstwo w tym sezonie odniósł Piast. Tym razem pokonał w meczu wyjazdowym Tęczę Wielowieś aż 7:0. W 3 min. sygnał do ataku dał Tomek Stępień strzelając jeszcze niecelnie na bramkę gospodarzy. Sześć min. później ten sam zawodnik nie dał żadnych szans bramkarzowi Tęczy. Mocno strzela z 14 metrów i zdobywa swoją pierwszą bramkę w tym spotkaniu. Drugi strzał w światło bramki Piast oddaje w 17 min. Rzut wolny po faulu na Stępniu wykonuje Gontarewicz, najwyżej skacze Komar i głową podwyższa rezultat na 2:0. W tej części meczu skuteczność Piastunek była imponująca. W 25 min. trzeci celny strzał na bramkę gospodarzy oddał Staniczek i zrobiło się 3:0 W 40 min Wiluk trafia w słupek dobitkę w pięknym stylu broni bramkarz gospodarzy. Dwie minuty później ponownie Wiluk jest w sytuacji sam na sam, lecz zamiast strzelać podaje do znajdującego się na spalonym Stępnia. W ostatniej minucie pierwszej połowy na polu karnym jest faulowany Wiluk. Sędzia nie ma wątpliwości, wskazuje na jedenasty metr. Do piłki podchodzi Wasilewski strzela w lewy dolny róg, ale bramkarz Tęczy wyczuwa jego intencje i łapie piłkę za nim ta przekroczy linię bramkową. W drugiej połowie Piast nie zwalnia tempa. 55 min. ponownie Tomek Stepień wpisuje się na listę strzelców. W 58 minucie jest faulowany na polu karnym najlepszy na boisku T. Stępień. Na gola jedenastkę zamienia Bajcer. Szóstą bramkę zdobywa wprowadzony po przerwie Czekaj. W 83 min swoja pierwszą bramkę w tym sezonie debiutujący w Piaście, a siódmą w tym meczu zdobywa .Tomasz Mazur. Odnotowujemy jeszcze poprzeczkę Gontarewicza i niewykorzystaną setkę tego samego zawodnika, po jednej żółtej kartce dla obu stron, fatalny stan murawy i nerwowe decyzje sędziego szczególnie w drugiej połowie. |
Piast Gliwice
T. Lasota,
R. Dumała, M. Komar, P. Bajcer, T. Wasilewski, R.
Krzywko, (T.Mazur 76 min.)
W. Gontarewicz, A. Riss (T,
Sztorc 53 min), R. Staniczek (58 min. K. Szumski),
W. Wiluk (S. Czekaj 53 min.), T. Stępien
Piast Gliwice
Strzały celne obronione 7
Strzały niecelne 6
Rzuty rożne 7
Rzuty Wolne 15
Spalone 6
Tęcza Wielowieś
Strzały celne obronione 6
Strzały niecelne 4
Rzuty rożne 1
Rzuty Wolne 19
Spalone 3
Gliwice,
ul. Okrzei - 13.09.1998 – godz. 16:00 Bramki: 51 min - P. Bajcer (rzut karny), 58 min - M. Komar Zgodnie z oczekiwaniami był to niewątpliwie mecz kolejki. ŁTS nie przyjechał do Gliwic tanio sprzedać skóry i dużo wysiłku musieli włożyć zawodnicy Piasta aby ten mecz wygrać. Pierwsza połowa to wyrównana gra. Piast jako gospodarz konstruował ataki pozycyjne, goście groźnie kontratakowali. Padający deszcz i nasiąknięta murawa sprawiła że w tym meczu główną rolę odegrali zawodnicy grający siłowy futbol. Tomasz Wasilewski kilka razy w pierwszej odsłonie próbuje strzelać z daleka niestety nieskutecznie. W 38 minucie sędzia nie uznaje bramki Grzegorz Leżały (spalony) W 42 min. Bajcer popełnia szkolny błąd. Traci piłkę pod własnym polem karnym, napastnik gości jest sam na sam, ale Alek świetnie broni. Pierwsza połowa kończy się wynikiem 0:0. Drugą połowę gospodarze rozpoczynają ze zmianą. Za Wasilewskiego wchodzi Komar i po raz kolejny trzeba przyznać trenerowi Gontarewiczowi że ma tzw. nosa. Zawodnik ten w 58 min. po rzucie wolnym wykonywanym z prawej strony pola karnego wyskakuje najwyżej i strzela głową swoją drugą bramkę w tym sezonie. Wcześniej jednak w 51 minucie akcja dwóch naszych najlepszych napastników, Stępień podaje do Staniczka, Rafał wpada na pole karne pomiędzy dwóch obrońców, jest faulowany i sędzia wskazuje na wapno. Rzut karny pod nieobecność Wasilewskiego zamienia na bramkę Bajcer. Po drugim golu inicjatywę przejęli goście, starczyło im jednak sił tylko na 15 min. W 74 min ostatni groźny strzał oddaje napastnik z Łabęd na bramkę Rynia. Ostatnie piętnaście minut to spokojna gra gospodarzy. Próbują jeszcze zmienić rezultat Kaszowski, Wiluk, Czekaj, ale bez powodzenia. Atmosfera na meczu nie odbiegała niczym od atmosfery spotkań pierwszoligowców. Dwie liczne grupy najwierniejszych kibiców gorąco dopingowały swoje drużyny przez całe spotkanie. Po raz drugi z rzędu Piast okazał się lepszy, ale już na wiosnę piłkarze z Łabęd będą mieli okazje do rewanżu, chyba ostatnią bo do piątej ligi wchodzi tylko jedna drużyna. |
Piast Gliwice
A. Ryń,
R. Dumała, A. Riss, P. Bajcer,
T. Wasilewski, (45 min. Komar),
R. Krzywko, J. Kaszowski, W. Gontarewicz, G. Leżała,
T. Stępień, (69 min. Wiluk), Staniczek (75 min
Czekaj)
Piast Gliwice
Strzały celne obronione 7
Strzały niecelne 11
Rzuty rożne 4
Rzuty Wolne 15
Spalone 1
ŁTS Łabędy
Strzały celne obronione 3
Strzały niecelne 5
Rzuty rożne 3
Rzuty Wolne 8
Spalone 1
Rudno,
ul. Gliwicka - 06.09.1998 – godz. 16:00 Bramki: Piast: 8 min - G. Leżała, 11, 33, 82
min - T. Stępień. Młodość – 30 min
W zeszłą środę Piast
pokonał kolejną przeszkodę na drodze do V ligi. Pewnie wygrał z drugim w
tabeli Amatorem Rudziniec . Pierwsza połowa
zdecydowanie należała do gospodarzy. Od pierwszych minut atakowali z dużym
animuszem, Wojciech Wiluk który tym razem wyszedł w pierwszej jedenastce już w
trzeciej minucie miał szansę pokonać bramkarza gości, lecz skończyło się
tylko rzutem rożnym. Goście nie przyjechali się tylko bronić. W 8 min. groźna
akcja dla Amatora, pewnie interweniuje Alek Ryń, bardzo dobrze spisujący się
w tym meczu. Potem mamy całą serię niecelnych strzałów z dalszej odległości w
wykonaniu Gontarewicza, Stępnia Leżały. W 29 min T.
Wasilewski dośrodkowuje z prawej strony, obrońca gości zatrzymuje piłkę ręką
i mamy rzut karny. Na gola zamienia nie kto inny
tylko T. Wasilewski. Kilka minut później najmniejszy i najlepszy w pierwszej
połowie Wiluk strzela głową, bramkarz gości broni.
38 min faulowany G. Leżała z lewej strony pola karnego, rzut wolny, piłkę
dopada na polu karnym dopada właśnie G. Leżała strzela silnie piłka odbija
się od poprzeczki i jest 2:0 (piękny gol). Drugą
połowę Piast rozpoczyna ze zmianą, za obrońcę Komara wchodzi napastnik
Czekaj. Nie będzie to jednak udany występ tegoż zawodnika. Nie wyszło mu
dobrze żadne zagranie w tym meczu. Mamy jednak Tomka Stępnia
który popisuje się w 52 min indywidualną akcją i zdobywa trzecią
bramkę dla gospodarzy. W 57 min schodzi z boiska zmęczony W. Wiluk i jest to przełomowy moment w tym meczu. Od tej
chwili Piast gra coraz słabiej, mecz się wyrównuje. Niebezpieczny strzał w 65
min w prawy górny róg bramki jeszcze broni Ryń. W 75 min. trener wprowadza
rezerwowego bramkarza Marcina Grymela. Popełni on w
78 min fatalny błąd, najpierw źle wybija piłkę, przechwytuje ją M. Wątroba
strzela silnie w krótki róg po ziemi i Marcin przepuszcza piłkę pomiędzy
rękami, jest 3:1. Trzeba odnotować jeszcze debiut Artura Zaka
w Piaście, dwie "setki" Stępnia i niestety brak zmienników dla
pierwszej jedenastki. Najlepsi na boisku : W. Wiluk, T Wasilewski, R. Krzywko, G. Leżała. Najsłabsi : S. Czekaj, M. Lenarcik Piast Gliwice Gliwice,
ul. Okrzei - 02.09.1998, godz. 17:00 Bramki: Piast: 29 min - T. Wasilewski, 38 min
- G. Leżała, 65 min - T. Stępień. Piast Gliwice |
Gliwice,
ul. Okrzei - 30.08.1998, godz. 17:00 Bramki: 20 min - M.
Komar, 36 min - T. Stępień, 65 min - S. Czekaj, 67 min
- G. Leżała, To był trzynasty mecz z rzędu w lidze w którym Piast zszedł z boiska bez straty punktu . Trzecia drużyna w tabeli przyjechała do Gliwic bez straty punktu i bramki, a wyjechała z pięcio bramkowym bagażem. Od początku inicjatywa należała do gospodarzy. Już w 2 min. groźna akcja prawą stroną, i mogło być 1:0. Tak się jednak nie stało. Tradycją już jest, że piłkarze Piasta muszą najpierw nastawić sobie celowniki. Praktycznie co minutę oddawali strzały na bramkę gości, były to jednak albo strzały niecelne, lub na posterunku był bramkarz Zabrzan. Próbował Leżała, Gontarewicz, Staniczek nie udała się im jednak zdobyć gola. Wyręczył napastników w 25 min. obrońca M. Komar, po rzucie wolnym z prawej strony boiska główkuje i zdobywa pierwszą bramkę. Oczywiście było to za mało dla kibiców, więc ataki nie ustawały. W 36. Min strzela z 18 metrów Kasza, piłka odbija się od głowy obrońcy z Zabrza dopada ją T. Stępień i zdobywa czwartą bramkę w tym sezonie Po tej bramce piłkarze Społem całkowicie oddają inicjatywę gospodarzom. Sytuacje podbramkowe mnożą się jedna za drugą, lecz tradycyjnie już nasi napastnicy pudłuję. Na drugą połowę nie wychodzi Staniczek, trener wprowadza najskuteczniejszego w zeszłym sezonie S. Czekaja. Ten po błędzie obrońcy gości w zamieszaniu podbramkowym zdobywa trzecią bramkę dla Piasta, a swoją pierwszą w tym sezonie. Po tym golu schodzą zmęczeni z boiska Stępień i Gontarewicz (b.dobry występ) zastępują ich Wiluk i Lenarcik.. W 67 min rozgrywający bardzo dobry mecz R. Krzywko podaje do G. Lezały w poprzek pola karnego i jest 4:0. 81 min. faulowany na polu karnym Czekaj, rzut karny który na bramkę zamienia Wasilewski 5:0.Potem jeszcze nie wykorzystany sam na sam Czekaja i koniec meczu. Dobry mecz, dużo sytuacji podbramkowych pięć goli to wystarczyło aby zadowolić liczną publiczność. Już w środę gramy mecz z dotychczasowym liderem Amatorem Rudziniec. Mamy nadzieję że będzie to jeszcze lepsze widowisko i zobaczymy jeszcze więcej bramek. |
Piast Gliwice
A. Ryń,
M. Komar, A. Riss, P. Bajcer,
T. Wasilewski, G. Leżała, W. Gontarewicz,
( M. Lenarcik) J. Kaszowski, r. Krzywko, (73 min K. Szumski)
T. Stępień, (67 min. W. Wiluk) R Staniczek (45 min.
S. Czekaj)
Kleszczów,
ul. Sportowa - 23.08.1998 -- godz. 17:00 Bramki: Piast: 16 min
- R. Staniczek, 47 min.
-. T. Wasilewski (karny), 75 min - T. Stępień, 85 min - R.
Krzywko. Start: 27 min Ochudło (karny), 82 min Bajor Drugie zwycięstwo
odniósł Piast w tym sezonie. Po zaciętej walce pokonał na boisku przeciwnika
Start Kleszczów 4:2. Mecz nie stał na wysokim poziomie, ale miał dramatyczny
przebieg. Pierwsze minuty wyrównane. W trzeciej minucie rzut rożny dla Startu
i groźnie pod bramką Piasta. Pięć minut później Tomasz Stępień strzela
groźnie głową na bramkę kleszczowian. Wyrównane
widowisko toczył się do 16 min. kiedy strzela nasz
doborowy snajper Rafał Staniczek, bramkarz gospodarzy niepewnie interweniuje
i prowadzenie dla Piasta. W 21 minucie nie wykorzystuje dobrej sytuacji Tomasz
Wasilewski. Kiedy drużyna atakuje. czasami zapomina
o obronie. Tak się stał w 27 min. kontra gospodarzy, błąd Mariusza Komara,
faul i rzut karny który na bramkę zamienia zawodnik
Startu i jest 1:1. Przewaga Piasta do końca pierwszej połowy nie podlega
dyskusji, lecz nie pierwszy raz nie potrafią nasi zawodnicy wykorzystać 100% sytuacji , Druga połowa, pierwsza minuta kolejna groźna
akcja Piasta i z 5 metrów na pustą bramkę nie trafia Tomasz Stępień. W
drugiej minucie faulowany na szesnastce napastnik Piasta, rzut karny który na bramkę zamienia Tomasz Wasilewski. Przewaga
Piastunek rośnie, kilka niewykorzystanych sytuacji, ale w 35 minucie bramkarz
gospodarzy nie ma nic do powiedzenia przy strzale T. Stępnia 3:1. Odpowiedź
gospodarzy prawie natychmiastowa, faulowany na 17 metrze piłkarz Startu, rzut
wolny, błąd A. Rynia i jest 3:2. W 38 min. trener zmienia zmęczonych T.
Stępnia i R. Staniczka. Wchodzą na boisko Wojciech Wiluk
i Sławomir Czekaj. Nowi zawodnicy wnoszą dużo ożywienia do gry Gliwiczan,
przeprowadzają kilka groźnych akcji. Po jednej z nich w 40 min Rafał Krzywko
popisuje się ładnym strzałem i zdobywa czwartą bramkę i ostatnią dla Piasta,
podłamuje to gospodarzy i do końca nie dzieje się nic ciekawego. Zwycięstwo
cieszy, styl w jakim zostało odniesione mniej.
Zadebiutował udanie w niedzielę syn Kazimierza Gontarewicza,
Wojciech . Życzymy mu takich samych pięknych chwil i
sukcesów jakie w drużynie Piasta przeżywał jego
ojciec. Piast Gliwice |
Gliwice,
ul. Okrzei - 16.08.1998 - godz. 18:00 Bramki: Piast: 41 i 44 min - T. Stępień, 47 i 64 min - R. Staniczek.
Czarni: 67 min - Chęciński Udanie Piastunki
zadebiutowały w nowym sezonie pewnie pokonując aspirujący do czołowych miejsc
w tabeli Czarnych Pyskowice. Debiutant i zarazem główny kandydat do awansu
nie dał pograć chłopakom z Pyskowic. Od początku meczu wypracował sporą
przewagę. Kilka sytuacji sam na sam, groźne akcje mnożyły się pod polem
karnym Pyskowiczan. Jednak dopiero w 41 min. chyba
najlepszy na boisku Tomasz Stępień pokonuje wreszcie bramkarza gości. Trzy
min. później podwyższa i jest po meczu. Wyraźnie podłamany pechową końcówką
pierwszej połowy zespół z Pyskowic nie stawił
większego oporu Piastowi w drugiej połowie. Dwie bramki Rafała Staniczka były
już dla publiczności która mimo wakacyjnej pory dość
licznie przybyła na stadion przy ulicy Okrzei. Gol na otarcie łez w 67 min
dla Czarnych był konsekwencją rozluźnienia defensywy gospodarzy. W 90 min.
Piast miał szansę podwyższyć. Rzut karny wykonywał G. Leżał, lecz bez
powodzenia. Mogło być lepiej, ale cieszy zwycięstwo. Na gwiazdy wyrastają w
zespole Piasta Tomasz Stępień i Rafał Staniczek, na pochwałę zasługuje linia
obrony. Brakuje troszkę zgrania w linii pomocy, ale to dopiero pierwszy mecz.
Za tydzień mecz z Kleszczowem, prawdopodobnie na wyjeździe. Dlaczego prawdopodobnie ?. podobnie jak w zeszłym sezonie niektóre
kluby chciały by rozegrać swoje mecze na boisku Piasta z różnych powodów i
już wpływają ich prośby. Postaram się o tym Państwa informować na bieżąco Piast Gliwice |