Sezon 1999/2000 V liga - Grupa IV - Katowice
Wiosna 2000
17 czerwca o godz. 18:45 Krzysztof Bernaś odgwizdując koniec meczu Piasta z Rozbarkiem Bytom, zakończył równocześnie kolejny rozdział w historii najpopularniejszego klubu w Gliwicach. Niebiesko-czerwoni ku radości licznej rzeszy sympatyków już trzeci raz z rzędu w imponującym stylu wywalczyli awans do kolejnej klasy rozgrywek i w przyszłym sezonie razem z Carbo Gliwice będę występować na arenach IV ligi.
Ferajna z Okrzei
Gdy w sierpniu 1999 roku rozpoczynały się rozgrywki w IV grupie V ligi nikt nie wątpił kto wyjdzie zwycięsko z tej rywalizacji. Mimo że Piast był beniaminkiem od początku wszyscy stawili go w roli faworyta. Pierwsze mecze jednak nie zapowiadały końcowego sukcesu. Szczęśliwe zwycięstwa z Ciochowicami i rezerwami Carbo, a pot
em porażki z Silesią i Andaluzją ostudziły nieco nastroje wśród kibiców i działaczy Piasta. Pojawiły się głosy, że przyjdzie "zimować" w lidze okręgowej. Na całe szczęście główni rywale gliwiczan do awansu także tracili punkty i w szóstej kolejce po raz pierwszy Piast wyszedł na pierwsze miejsce w tabeli. Wprawdzie już tydzień później stracił ta lokatę na rzecz Rozbarku, ale w 11 kolejce powrócił na fotel lidera i nie oddał go już do końca rozgrywek. Z perspektywy czasu możemy stwierdzić, że najważniejsze zwycięstwo w rundzie jesiennej miało miejsce w meczu z Uranią Ruda Śląska. Podopieczni K. Gontarewicza rozgromili wtedy drużynę z Kochłowic aż 4:1 i Urania praktycznie przestała liczyć się w rywalizacji o jedyne premiowane awansem miejsce. Najbardziej jednak utkwiło w tej rundzie kibicom Piasta spotkanie w Siemanowicach. Piast przegrywał do 81 min. 1:0. Wyrównującego gola strzelił Wiśniowski, a już po regulaminowym czasie gry zwycięską bramkę zdobył Paradziej. Jesień zakończyła się pechowo. Najpierw porażka z Rozbarkiem Bytom 0:1, a potem bezbramkowy remis w rozegranym awansem meczu z Ciochowicami nie pozwolił spać spokojnie trenerowi i zawodnikom Piasta. Przerwa zimowa została jednak przepracowana bardzo solidnie i na wiosnę sympatycy gliwiczan mogli podziwiać zupełnie inną drużynę. W zespole wytworzył się kolektyw jakiego mogą zazdrościć Piastowi wszystkie kluby. Wspaniała atmosfera towarzyszyła piłkarzom cały czas podczas trwania rundy rewanżowej.. Już w pierwszym meczu "młode wilki" rozszarpały Odrę Miasteczko, a potem kolejne ofiary padały ich łupem. W tym spotkaniu zadebiutował w barwach Piasta - Damian Płatek. Na początku nie szło mu najlepiej, ale wraz z upływem czasu spisywał się coraz lepiej i kiedy w meczu z Zametem popisał się hat-trickiem kibice nadali mu przydomek "Płatigol". Jego umiejętności jako napastnika są naprawdę nieprzeciętne i znawcy futbolu wróżą mu bardzo pomyślną karierę. W sumie Damian w 14 występach zdobył 10 goli co dało mu II lokatę w zespole. Rozstrzelał się także inny napastnik Piasta- Grzegorz Słodczyk. Gole zdobywał dosłownie na zawołanie. W całym sezonie strzelił 19 bramek i został najlepszym snajperem Piasta, a w lidze przegrał rywalizację o jedną bramkę tylko z graczem Andaluzji Piekary Śl.- J. Żydkiem. "Słodki" jako jedyny piłkarz nie opuścił żadnego spotkania. Zagrał we wszystkich 30 meczach (2360 min). Na drugim miejscu pod względem występów uplasował się Wojtek Gontarewicz. Zagrał w 29 meczach zaliczając 2328 min biegania. "Gontar" strzelił dla Piasta 9 goli. W bramce na stałe zadomowił się Marcin Grymel. Wystąpił w 27 meczach dając sobie strzelić tylko 19 goli z tego 8 na wiosnę. Nie opuszczali też meczów: Walkowiak (28 spotkań - 8 goli) Stępień (28, 2), Plewa (26, 1), Wasilewski (26, 1), Kaszowski (24, 1), Wiśniowski (23, 3), Staniczek (20, 6), Bajcer (19, 2), Krzywko (19, 2), Komar (16, 1), Riss (16, 1) Charmułowicz (14, 1), Leżała (11), Gardiasz (10), Gałuszka (9), Warszewski (9, 1), Czekaj (7, 1), Przybyła (7), Paradziej (6, 3), Szumski (6), Wiluk (6), Ryń (5, dwa gole puszczone), Kolasiński (2). Krzysztof Kolasiński to wychowanek Piasta. Ma zaledwie 18 lat, a mimo to w meczu z Uranią Ruda Śl. dostał od trenera najbardziej odpowiedzialne zadanie. Pilnował weterana piłkarskich boisk - Cygana i z obowiązku tego wywiązał się na 5. Szkoleniowiec "Piastunków" Kazimierz Gonatrewicz po raz kolejny "utarł nosa" tym, którzy twierdzą, że nie jest dobrym trenerem. Swoimi decyzjami, często dla laików niezrozumiałymi udowodnił, że na swoim fachu się zna. Popularny "Kazek" jest bardzo lubiany i jednocześnie bardzo szanowany przez swoich podopiecznych, a kibice się już tak do niego przyzwyczaili, że nie wyobrażają sobie innego człowieka w roli szkoleniowca Piasta. Za najbardziej dramatyczne spotkanie wiosny, kibice uznali mecz z Sośnicą Gliwice. Niewątpliwie było to spotkanie godne boisk znacznie wyższych klas. Niebiesko-czerwoni w zakończonych już rozgrywkach byli najlepsi we wszystkich klasyfikacjach. Strzelili najwięcej goli (74) i stracili najmniej (21). Zarówno na jesieni jak i na wiosnę kończyli rozgrywki na I lokatach. Nikt nie wygrał od nich więcej spotkań (25) i nie przegrał mniej (4). Zanotowali tylko jeden remis. Średnio zdobywali 2,4 bramki na mecz. Zwyciężyli również w klasyfikacjach najlepszych drużyn u siebie i na wyjazdach. Oczywiście sukces to nie tylko piłkarze i trener. Aby oni mogli spokojnie grać, ktoś musi "działać". Mnóstwo serca, czasu i nie tylko Piastowi poświęcili działacze i sympatycy gliwickiego klubu. Tadeusz Wojarski prezes klubu na wiosnę, Marcin Żemaitis prezes na jesieni. Andrzej Tarachulski, Leszek Dunajczyk - dyrektorzy. Im i wielu innym trzeba podziękować za włożony wysiłek i trud. Wszystkich tych co przyłożyli "rękę" do końcowego zwycięstwa nie sposób wymienić. Nie było by także tychże sukcesów, gdyby nie dobra praca z młodzieżą. Podopieczni Zygmunta Kajdy i Romana Markiewicza w "Międzywojewódzkiej lidze juniorów" zajęli świetne szóste miejsce wyprzedzając takie firmy jak GKS Katowice, Raków Częstochowa czy Polonię Bytom., a rezerwy MLJ czyli juniorzy troszeczkę młodsi uplasowali się ostatecznie na również bardzo dobrym 8 miejscu.Trzy awanse z rzędu rozbudziły nadzieje sympatyków Piasta do tego stopnia, że nikt sobie nie wyobraża, aby za rok znów niebiesko-czerwoni nie byli najlepsi, ale trzeba pamiętać, że wraz z opuszczeniem szeregów piątej ligi kończy się w piłka amatorska. IV liga śląska to przeważnie kluby zawodowe. Śmiało można stwierdzić, że poprzeczka zarówno dla działaczy jak i piłkarzy wędruje o kilka poziomów wyżej, ale "Pieście my wierzymy" Na
koniec w imieniu działaczy Piasta chciałbym podziękować wszystkim tym którzy przychodzili na stadion przy ul. Okrzei i kupując bilet lub karnet dołożyli swoją cegiełkę do końcowego sukcesu.Wywiad z Kazimierzem Gontarewiczem
G.M. Panie trenerze na początek chciałbym w imieniu sympatyków niebiesko-czerwonych złożyć panu serdeczne gratulacje i podziękować za te wszystkie miłe chwile które dzięki panu i chłopakom z drużyny mogliśmy przeżywać w minionym sezonie. Kiedy zaczynały się rozgrywki chyba nie przyp
uszczał pan, że sukces przyjdzie tak łatwo ?K.G. Dziękuję bardzo w swoim i zawodników imieniu za gratulacja. Bardzo wszyscy cieszymy się z sukcesu, ale nie powiedziałbym żeby było łatwo. Rzeczywiście szybko zapewniliśmy sobie awans, ale poparte to było bardzo ciężką pracą.
G.M. Czy mógłby pan zdradzić tajemnicę i powiedzieć jak to się robi, że bez wielkich pieniędzy, bez znanych nazwisk w zespole, trzy razy z rzędu rok po roku, w sposób bezdyskusyjny wygrywa się ligę ?.
K.G. .Podstawowa zasada jest taka, że trzeba stworzyć zespół ludzi, którzy chcą ciężko pracować i są głodni sukcesu i to jest cała tajemnica sukcesu.
G.M. Na jesieni zespół grał wprawdzie efektywnie, ale nie efektownie. Na wiosnę i efektywnie i efektownie. Co miało na to wpływ ?.
K.G. Powiem
tak: Zawodnicy systematycznie podnosili swoje umiejętności, wraz z upływem czasu coraz bardziej zgrywali się i właśnie to miało decydujący wpływ na to, że wiosną graliśmy lepiej.G.M. Nie ma co ukrywać nie tylko same przyjemności pana spotykały. Z jakimi problemami jako szkoleniowiec borykał pan się najczęściej w mijającym sezonie ?
K.G. Zgadza się. Niestety problemy są wszędzie, a sposób ich pokonywania decyduje o sukcesie. Myśmy mieli i większe i mniejsze . Chyba największym problemem dla mnie jako szkoleniowca głównie jesienią była spowodowana m.in. tym, że gro zawodników grało w piłce halowej. Tam jakby nie było piłkarze Piasta , głównie łapali kontuzje, a ja potem nie mogłem z nich skorzystać. Często trzeba było zmieniać taktykę i założenia tuż przed
meczem co odbijało się na jakości gry.G.M. Jakie mecze utkwiły ,panu najbardziej w pamięci ?.
K.G. Musze powiedzieć, że najbardziej utkwiły mi w pamięci spotkania przegrane. Pracuję w Piaście od trzech lat. Przez ten czas zespół przeze mnie prowadzony schodził na całe szczęście z boiska pokonany tylko sześć razy. Ze spotkań wygranych natomiast nie zapomnę dwu meczu z Uranią. Grałem tam jako zawodnik i bywało różnie. Jako trener natomiast wygrałem z nimi dwa razy i to w sposób bezdyskusyjny, za każdym razem
różnicą trzech bramek.G.M. Pamiętam, że kiedy w Strzybnicy zespół wygrywał 5:0, pan wciąż pokrzykiwał na piłkarzy. Czy nie jest pan czasami dla nich za surowy ?.
K.G. Moim zadaniem jest wytykać błędy zawodnikom, które oni popełniają. W tym spotkaniu były momenty dobrej gry, ale też były szkolne błędy. Taki zespół i tacy zawodnicy podstawowych błędów nie mają prawa już popełniać. Ja staram się im je na bieżąco brzydko mówiąc wytykać i uwypuklać ,aby unikać ich w przyszłości. Taka jest po prostu praca tren
era.G.M. Co trzeba zmienić w zespole, żebyśmy za rok tez mogli świętować awans do kolejnej klasy rozgrywek ?.
K.G. Przede wszystkim trzeba stworzyć jeszcze lepszy kolektyw, chociaż w tej chwili jest on bardzo dobry. Trzeba dokoptować do drużyny ze dwie osoby, kilku niestety będzie musiało odejść. Zawodnicy cały czas muszą podnosić swoje umiejętności techniczno-taktyczne. Są młodzi i jeśli tego nie będą czynić to lepszych wyników nie będzie.
G.M. Czy pan zostaje w klubie na przyszły sezon jako trener oczywiś
cie.K.G. W tej chwili myślę o zakończeniu sezonu. Uporządkuję wszystkie sprawy, potem pojadę na urlop, wypocznę i jak wrócę to podejmę decyzję.
G.M . Mimo to, że jeszcze nie jest pan zdecydowany to na koniec chciałbym panu życzyć, abyśmy za rok ponownie mogli cieszyć się razem tu na stadionie z kolejnego awansu. Dziękuję bardzo za rozmowę.
K.G. Też bardzo dziękuję.
Z Kazimierzem Gontarewiczem rozmawiał Grzegorz Muzia.
Piast Gliwice - Rozbark Bytom 3:1
W pożegnalnym meczu w V lidze piłkarze Piasta pewnie pokonali Rozbark Bytom 3:1 w pełni rewanżując się tym samym bytomianom za jesienną porażkę. Łupem bramkowym podzielili się Płatek, Bajcer i Wasilewski. Dla Rozbarku honorowego gola strzelił Marek Jersz, notabene ten sam zawodnik, który już trafiał do siatki
Piasta.Przedsmak IV ligi.
Zanim zaczęło się to spotkanie, Mariusz Komar odebrał z rąk przedstawiciela OZPN puchar za wywalczenie awansu do wyższej klasy rozgrywek. Potem posypały się serpentyny i z kilku minutowym poślizgiem piłkarze rozpoczęli ostatni mecz w sezonie 1999/00. Pierwszą groźną akcje przeprowadzili goście. W 3 min. wykonywali rzut rożny po którym było gorąco pod bramką Piasta. Riposta gospodarzy był prawie natychmiastowa. Lewą stroną popędził Walkowiak, minął zwodem obrońcę Rozbarku, dośrodk
ował na pole karne. Tam jak spod ziemi wyrósł Płatek i mocnym strzałem z 5 metrów zdobył pierwszego gola dla Piasta (7 min). Bytomianie rzucili się do ataku chcąc szybko odrobić straty. Bliski tego w 10 min. był Paweł Sega. Jego strzał obronił....Bajcer. W 22 min. piękną akcją, godną brazylijskich boisk popisali się gospodarze. Zaczął Gontarewicz, podał do Wasilewskiego, ten w pełnym biegu piętą odegrał do Wiśniowskiego. Krzysiek strzelił mocno z 18 metrów tuż nad poprzeczka. Chwile potem Gontarewicz przebiegł z piłką przez całe boisko, podał do będącego na czystej pozycji Słodczyka. Napastnik Piasta będąc sam na sam ku rozpaczy kibiców - przestrzeliwuje. W 33 min. strzałem z ostrego kąta Marka Kempe próbował zaskoczyć Walkowiak - niestety bezskutecznie. W 40 min. Wiśniowski przytomnie wyłożył piłkę Stępniowi. Tomek strzelił celnie, lecz golkiper gości znów nie dał się zaskoczyć. W końcówce tej części meczu szansę na podwyższenie rezultatu miał jeszcze Walkowiak, lecz piłka po jego uderzenie z kilkunastu metrów minimalnie przeleciało nad poprzeczka.Druga odsłona rozpoczęła się podobnie jak pierwsza od ataków piłkarzy z Bytomia, ale gola w 52 min. zdobyli gospodarze. Dokładne podanie na 11 metr dostał świetnie w tym dniu dysponowany Piotr Bajcer, huknął jak z armaty w długi róg i piłka po raz drugi zatrzepotała w siatce Kempy. Potem optyczną przewagę wypracowali sobie goście. Przeprowadzili kilka widowiskowych akcji zakończonych strzałami na bramkę Grymela. Kolejną bramkę jednak po najładniejsze akcji meczu st
rzelili podopieczni K. Gontarewicza. Zaczął Wasilewski, w środku pola. Na pełnej prędkości podał do Komara. Mariusz natychmiast mu odegrał. Tomek przyjął na prawą nogę, przełożył na lewą i strzałem tuz przy słupku podwyższył na 3:0, a było to w 64 min. Po tym golu nastąpiło rozprężenie w szeregach miejscowych co w konsekwencji .zemściło się utratą bramki. Najpierw w 81 min. Jersz oszukał bramkarza Piasta, ale asekurujący go Wisniowski w por zażegnał niebezpieczeństwo. Dwie minuty później, ponownie ten sam napastnik Rozbarku znalazł się oko w oko z Marcinem Grymelem, minął go zwodem i strzałem do pustej bramki ustalił końcowy rezultat tego spotkania.Rozbark Bytom to drużyna zawodowa, czyli taka z jakimi przyjdzie się borykać Piastowi w przyszłym sezonie. Ci co przyszli na stadion przy ulicy Okrzei w tym dniu mogli więc zakosztować smaku IV ligi. Miejmy nadzieję, że w przyszłym sezonie niebiesko-czerwoni z takim samym powodzeniem jak w meczu z Rozbarkiem będą rywalizować z innymi zespołami i zakończą rozgrywk
i również na 1 miejscu.Ps
Po meczu, tradycyjnie już z zawodników zdarto koszulki. Szkoda tylko, że żadna nie trafiła na sektor tych co przychodzili na mecze przez cały sezon. W szatni piłkarze jeszcze długo świętowali zwycięstwo. Szampan lał się strumieniami, pito go z pucharu jaki otrzymał Piast za awans. Kazimierz Gontarewicz poszybował pod sufit, odśpiewano mu sto lat.. Potem uroczystości przeniosły się do stadionowej świetlicy. Za grę piłkarzom i trenerowi podziękował najpierw prezes Piasta,
Tadeusz Wojarski, potem głos zabrał Marcin Żemaitis, m.in. zdementował plotki o odejściu K. Gontarewicza. Powiedział, że jeśli "Kazik" tylko wyrazi swoją zgodę i chęć to i w przyszłym sezonie dalej będzie prowadził niebiesko-czerwonych. Nie zabrakło też przedstawiciela zarządu miasta. Wice-prezydent Gliwic - Ryszard Trzebuniak także pogratulował piłkarzom i życzył im dalszych sukcesów. Potem Grzegorz Muzia w imieniu kibiców wręczył trenerowi i zawodnikom pamiątkowe dyplomy ufundowane przez autorów strony internetowej. Na koniec kapitan Piasta, Mariusz Komar wraz z fundatorem tortu podzieli ten wspaniały wypiek pomiędzy zawodników i przybyłych gości. Tort był fantastyczny !!!!Po meczu wywiad z Piotrem Bajcerem :
G.M. Piotrze ty znasz smak IV ligi. Grałeś już tam, gdy byłeś zawodnikiem Sośnicy. Powiedz jak tam będzie.?
P.B. Będzie z pewnością ciężej niż tutaj. Jest tam parę drużyn, które grają lepiej niż te z okręgówki, ale mimo to myślę że za rok też będziemy świętować podobny sukces jak dzisiaj.
G.M. A co t
Wystąpili w ostatnim meczu w V lidze.
Statystyka
Zamet Strzybnica - Piast Gliwice 0:5
Rewelacyjnie spisują się tej wiosny podopieczni K. Gontarewicza. W przedostatnim meczu w V lidze pokonali w Strzybnicy tamtejszy Zamet aż 5:0. Zwycięstwo to i wszystkie zdobyte gole, piłkarze zadedykowali przebywającemu w szpitalu Rafałowi Staniczkowi. Jeden z najlepszych napastników Piasta w zeszłym tygodniu uległ wypadkowi samochodowemu i
niestety nie zobaczymy go w pożegnalnym spotkaniu sezonu 1999/00 z Rozbarkiem Bytom.Płatigol
Najstarsi sympatycy Piastunek nie pamiętają, kiedy ich pupile grali tak efektownie. W ostatnich trzech meczach niebiesko-czerwoni zaaplikowali swoim rywalom aż 19 goli tracąc tylko jednego !. Bohaterem meczu w Strzybnicy był niewątpliwie Damian Płatek. Strzelał do bramki gospodarzy trzykrotnie i nie pomylił się ani razu. Kibice na trybunach porównywali go do słynnego Gabriela Batistuty i nadali mu przydomek "Pła
tigol". Pierwsze minuty jednak nie zapowiadały, że w tym spotkaniu padną gole. Gra toczyła się głównie w środku pola i z rzadka gracze obydwu zespołów decydowali się na ofensywne akcje. Pierwszy strzał w światło bramki Zametu w 20 min. oddał Wasilewski. Wreszcie w 30 min. rzut wolny wykonywał Walkowiak. Wrzucił piłkę do tzw. "młyna". Próbował wybić ją Kościelny, a zrobił to tak niefortunnie , że trafiła ona do Płatka. Damian przyjął na pierś, strzelił bez namysłu tuz przy słupku i po raz pierwszy pokonał golkipera miejscowych. Po utracie bramki gospodarze jeszcze wierzyli, że mogą rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść. Przeprowadzili dwie akcje zakończone strzałami, ale nie potrafili pokonać rewelacyjnie spisującego się już od dłuższego czasu, Grymela.Już pierwsza akcja drugiej połowy rozwiała nadzieję miejscowych na korzystny rezultat. Słodczyk poszedł za wydawać by się mogło straconą piłką, dograł do dopiero co wprowadzonego Stępnia i Tomek z 14 metrów strzałem w długi róg podwyższył rezultat na 2:0. 5 m
in później strzelec drugiego gola rozpoczął akcję, po której Gontarewicz dośrodkowywał na pole karne, tam był Płatek i uderzeniem z pierwszej piłki z 10 metrów zmusił Karcha po raz trzeci do kapitulacji. Tuz po wznowieniu gry, akcja pary Stępień-Płatek przyniosła Piastowi czwartego gola. Tomek podawał, Damian wykańczał. Wraz z upływem czasu gospodarzą grało się coraz ciężej, a Piastowi szło coraz lepiej. Prawie każda akcja pod bramką Zametu pachniała golem.. Nie potrafiąc powstrzymać w przepisowy sposób piłkarzy Piasta, Strzybniczanie zaczęli uciekać się do fauli. Dwa razy w niedługim odstępie czasowym w nieprzepisowy sposób próbował zatrzymywać szarżujących napastników Piasta, Hanysek. Obydwie jego interwencje zakończyły się kartkami i musiał opuścić boisko. W 72 min. Słodczyk nie wykorzystał sytuacji jeden na jeden. W 84 min. pokazał się z dobrej strony kibicom najmłodszy w zespole piłkarz, Wiluk. Wypuścił w uliczkę Gontarewicza, Wojtek znalazł się oko w oko z Parchem i ustalił końcowy rezultat meczu. Specjalnością Gontarewicza juniora stają się tego typu akcje. W poprzednim meczu Wojtek zdobył gola w identyczny sposób.Mecz ten miał dwa oblicza. Pierwsza połowa to typowy wakacyjny futbol. Druga, bardzo dobra, obfitująca w szybkie widowiskowe akcje. Najlepsi na boisku w drezynie Piasta byli Płatek i Stępień. Dobrze też grała defensywa. Dwoma pięknymi paradami popisał się tez Marcin Grymel.
Wystąpili:
Piast Gliwice - Gwarek Tarnowskie Góry 9:1
Prawdziwy festiwal strzelecki mieli okazje podziwiać Ci co przyszli w minioną sobotę na stadion przy ul. Okrzei. Piłkarze Piasta rozgromili Gwarka Tarnowskie Góry, aż 9:1. Hat-trickiem choć nie klasycznym popisał się Grzegorz Słodczyk. Grześ ma już na koncie 19 goli i razem z Cyganem i Żydkiem prowadzi w klasyfikacji najlepszych strzelców naszej ligi.
Goli ci u nas dostatek
Przed rozpoczęciem tego spotkania kibice troszeczkę obawiali się o wynik. Gwarek bowiem w przypadku zwycięstwa zachowałby szansę na utrzymanie się w lidze, a Piast mając już awans w kieszeni gra tylko o przysłowiową "pietruszkę". Szybko jednak podopieczni K. Gontarewicza rozwiali obawy sympatyków Piasta. W ciąg
u dwóch minut strzelili dwie bramki pozbawiając ochoty do gry gości. Koncert w 6 min. zaczął Słodczyk. Z prawej strony dośrodkowywał Riss, Grześ strzałem głową, obok słupka po raz pierwszy pokonał Króla. Minutę później Andrzej Riss płaskim strzałem po ziemi w długi róg podwyższa rezultat na 2:0. Asystę zaliczamy Walkowiakowi. W 23 min. goście mogli zdobyć gola, ale na posterunku był Grymel. Jego dobre wybicie rozpoczęło kontrę , po której na listę strzelców wpisze się Płatek. Strzelał Riss, golkiper Gwarka wypuścił piłkę z rąk , a na takie okazje czeka tylko Damian .Strzałem z dwóch metrów zdobył trzeciego gola dla Piasta. W 29 min. na uderzenie z 25 metrów zdecydował się Staniczek. Piłka jeszcze odbiła się od któregoś z obrońcy gości i ponad bramkarzem wleciała do bramki. Dwie minuty później również z dystansu strzelał Słodczyk, Król nie po raz pierwszy przepuszcza piłkę między rękami, dopada do niej Walkowiak i dołącza do grona strzelców w tym meczu.Druga połowa rozpoczyna się od gola dla miejscowych. Walkowiak podawał, w uliczkę wyskoczył Boniek, tzn Gontarewicz i strzałem w lewy górny róg podwyższył wynik na 6:0. W 57 min. faulowany był na polu karnym Skorzec. Sędzia dyktuje jedenastkę. Sam poszkodowany postanawia wymierzyć sprawiedliwość. Strzela z cał
ej siły i trafia w poprzeczkę. W 60 min. w zamieszaniu podbramkowym piłkę wyłuskał Słodczyk i pomiędzy nogami obrońców po raz drugi w tym meczu wpakował ją do bramki Gwarka. Już następna minuta przyniosła kolejnego gola. Płatek zachował się jak rasowy napastnik. Minął zwodem defensora gości, popatrzył gdzie jest bramkarz i strzałem w długi róg pokonał po raz ósmy Króla !. W 78 min przyjezdni zdobyli honorowego gola. Kowalewski uwolnił się spod opieki obrońców Piasta i Marcin po raz pierwszy i ostatni w tym meczu skapitulował. Końcowy rezultat w 83 min. ustalił ten sam zawodnik co rozpoczął, czyli Grzegorz Słodczyk. Komar podał w poprzek pola karnego, Grzegorz nie zastanawiając się uderzył mocno i piłka po raz dziewiąty zatrzepotał w siatce bramki Gwarka. W końcówce okazje do strzelenia goli miało jeszcze kilku zawodników Piasta, zabrakło jednak precyzji.K. Gontarewicz po raz kolejny udowodnił, że ma dobrego nosa i wie kogo posłać do boju od pierwszych minut. Andrzej Riss, który nie grał prawie całą rundę wiosenną wyszedł w pierwszym składzie i był jednym z bohaterów tego meczu. Zdobył ważnego gola i asystował przy dwóch następnych. Najlepiej podającym był Walkowiak, a trzy bramki Słodczyka dały mu szansę na zdobycie korony króla strzelców piątej ligi. Zresztą nie było słabych punktów w tym meczu. Cała drużyna zagrał na piątkę z plusem.
Wywiady:
Z Krzysztofem Wiśniowskim
Rozmawiał Grzegorz Muzia
Wystąpili:
Gwarek Ornontowice - Piast Gliwice 2:0
Na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu piłkarze Piasta wygrywając w Ornontowicach z tamtejszym Gwarkiem 2:0 bez względu na wyniki osiągnięte w kolejnych meczach zapewnili sobie prawo gry w przyszłym sezonie w IV lidze. Przed meczem Rafał Staniczek dostał nagrodę specjalną za strzelenie najładniejszej bramki w miesiącu maju ufundowanej prze zespół redaktorów strony internetowej Piasta
Witaj IV ligo !!!
Trener Piasta K. Gontarewicz postawił przed tym spotkaniem swoim podopiecznym jeden cel . Mieli wygrać, aby już w tym samym dniu móc świętować awans do następnej klasy rozgrywek. Plan został wykonany w 100%. Już w 3 min. Gontarewicz dał sygnał do ataku, strzelając tuż pod poprzeczkę bramki p
ilnowanej przez Mercika. Cztery min. później Staniczek wpadł na pole karne, podał do Słodczyka, Grześ strzelił mocno z bliskiej odległości i piłka zatrzepotała w siatce bramki Gwarka. Gospodarze tanio skóry nie chcieli sprzedać i rzucili się do ataku. Najbliższy zdobycia gola w 24 min. był Butrykowski. Po dośrodkowaniu Budzelewicza z lewej strony, strzelał głową, piłka o centymetry minęła spojenie słupka z poprzeczka. W 38 min. po dośrodkowaniu Staniczka, Warszewski z pięciu metrów trafił prosto w bramkarza. Za chwilę Płatek w podobnej sytuacji nie trafił w światło bramki. W 44 min. bardzo aktywny w tej części meczu Staniczek wywalczył rzut różny. Szybko rozpoczął grę, wymienił kilka podań z Gontarewiczem w efekcie których Wojtek znalazł się na czystej pozycji. Zdecydował się na strzał, piłka jeszcze odbiła się od pleców obrońcy Gwarka i po raz drugi w tym dniu Mercik skapitulował. Bezbłędnie w tej odsłonie grała defensywa Piasta w której brylowali Wiśniowski i Plewa.. Etatowy zazwyczaj obrońca, Mariusz Komar tym razem dostał zadania ofensywne z których wywiązywał się bardzo dobrze.W drugiej części tempo meczu nieco siadło. Piłkarzy Piasta satysfakcjonował rezultat 2:0, a Ornontowiczanie nie potrafili znaleźć skutecznej recepty na świetnie dysponowanego w tym dniu golkipera Piasta. W 55 min. Marcin wykazał się wręcz kosmicznym refleksem. Niefortunnie interweniujący Andrzej Riss skierował piłkę z pięciu metrów do własnej bramki. Grymel jednak odbił się od ziemi jak od trampoliny i wybił futbolówkę na rzut rożn
y. Nawet miejscowi piłkarze bili mu za tą interwencję brawo. Kilka minut później Słodczyk precyzyjnie zagrał na pole karne do Płatka. Damian, minimalnie minął się z piłką. W 60 min. Kaszowski wypracował Płatkowi kolejną doskonałą sytuację. Napastnik Piasta niestety, nie po raz pierwszy nie potrafił jej wykorzystać. Damian ma niewątpliwie zmysł napastnika. Jak nikt inny w Piaście potrafi uwolnić się spod opieki obrońców i znaleźć się na dogodnej pozycji do zdobycia gola. Brakuje mu tylko przysłowiowej "zimnej krwi", ale miejmy nadzieję, że przyjdzie mu to z czasem i w IV lidze poprawi swoją skuteczność. W 64 min. Zdrzałek popisał się efektownym uderzeniem z rzutu wolnego. Na posterunku był jednak bramkarz Piasta. Marcin Grymel był jednym z bohaterów tego spotkania. Nie pomylił się ani razu. Jego interwencję budziły podziw nawet wśród miejscowych sympatyków futbolu. Po ostatnim gwizdku sędziego niebiesko-czerwoni nie potrafili i nie próbowali ukryć radości ze zwycięstwa i z awansu. Odtańczyli taniec zwycięstwa na murawie. Swoją radość z piłkarzami podzielili również kibice Piasta, którzy przybyli na ten mecz. Zachowywali się tym razem wyjątkowo kulturalnie, a na murawę, zresztą za przyzwoleniem służb porządkowych wtargnęli dopiero po meczu, aby uściskać już IV ligowców.Wywiady:
Przed meczem z K. Gontarewiczem.
G.M. Panie trenerze. Jakie założenia taktyczne przed meczem ?
K.G. Taktyka ofensywna, oczywiście nie zapominamy o własnej bramce. Nakło pokazało, że nie tylko przód, ale i w tył trzeba mieć zabezpieczony. Nie powinno być źle, ale tym niemniej pogoda dzisiaj nie jest dla nas. Zespół gospodarzy jest rosły, będą forsować grę twardą, ostrą. Zobaczymy jak gra się ułoży i ewentualnie w trakcie meczu będziemy wprowadzać korekty.
G.M. Dziękuję bardzo za rozmowę i
Z Jarosławem Kaszowskim
G.M. Jarku grasz z zespołem już trzeci sezon i trzeci raz z rzędu wywalczasz razem z Piastem awans. Co ty na to powiesz ?
J.K. Nic, wypada się tylko cieszyć.
G.M. Osiągnąłeś z drużyną Clarexu Chorzów w piłce pięcioosobowej niebywały sukces. Trzecie miejsce na nieoficjalnych mistrzostwach świata. Czy w związku z tym zobaczymy Cię w Piaście w przyszłym sezonie?
J.K. Tak, oczywiście, nie rezygnuję z "dużej piłki". Mam nadzieję, że pojawię się tu z powrotem. Myślę, że
Rozmawiał Grzegorz Muzia
Wystąpili:
Piast Gliwice - Walka II Zabrze 5:1
Najwyższe w tym sezonie zwycięstwo odnieśli piłkarze Piasta. Na własnym stadionie pokonali rezerwy Walki Zabrze 5:1. Podopieczni K. Gontarewicza pierwszego gola zdobyli już w 32 sekundzie, a jego autorem był Damian Płatek. W tym samym czasie i dniu co grał Piast, w Ostropie piłkarze Carbo toczyli pojedynek z pierwszym zespołem Walki. Niestety ulegli 2:4. Porażka o tyle istotna, że zespół z Ostrop
y stracił 4 pozycję w tabeli, właśnie na rzecz Walki. Gole dla Carbo zdobyli: Zawadzki i Wiewióra.Piast na piątkę (minus)
Warto było przyjść na stadion przy ul. Okrzei aby zobaczyć niebiesko-czerwonych w akcji. Zaprezentowali ładny, dynamiczny futbol, a wszystkie gole strzelone przez nich w tym spotkaniu mogłyby pretendować do bramki roku. Już w 32 sekundzie nowy rekord w historii Piasta ustanowił Damian Płatek. Po dwójkowej akcji ze Słodczykiem, Płatek potężnym uderzeniem z 15 metrów w okienko pokonał gol
kipera zabrzan. Goście odpowiedzieli strzałem z rzutu wolnego, obronionym przez Grymela. Chwilę potem Gontarewicz dośrodkowywał z prawej strony, Płatek uderzał głową, tuż nad poprzeczką. W 17 min. świetnie dysponowany w tym dniu Plewa przechwycił piłkę, odegrał do Staniczka. Rafał z 20 metrów przepięknym "rogalem" z bardzo ostrego kąta po raz drugi zmusza Kilkowskiego do kapitulacji. W 23 min. Płatek w sytuacji sam na sam przegrywa pojedynek z bramkarzem Walki. Pięć minut później Wasilewski w stylu Grzegorza Laty podaniem przez pół boiska uruchomił Gontarewicza, ten natychmiast zagrał do Płatka, Damian mając przed sobą tylko bramkarza znów nie trafia w światło bramki. Kilka minut później ten sam zawodnik nie wykorzystuje kolejnej 100% sytuacji. W 41 min. Janusz Plewa zdecydował się na solową akcję. Przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, widząc wysuniętego bramkarza Walki zdecydował się na strzał i Kilkowski po raz trzeci był zmuszony wyciągnąć piłkę z siatki.Już na początku drugiej połowy Słodczyk mógł wpisać się na listę strzelców. Dośrodkowywał Gontarewicz, Grzegorz główkował, tuż nad poprzeczką. Co się odwlecze........ W 55 min "Słodki" zdecydował się na indywidualną akcję, minął jednego obrońcę, potem drugiego i gdy już nikt mu nie przeszkadzał strzelił
lewą nogą z 18 metrów zdobywając 15 gola w tym sezonie. W 61 min. Wiśniowski próbował zaskoczyć bramkarza Walki uderzeniem z 30 metrów, tym razem Kilkowski był na posterunku. Goście przegrywając 4:0 ruszyli do przodu chcąc zdobyć choćby honorowego gola. Bliski tego był Marzec. Najpierw piłka po jego strzale trafiła w słupek bramki Piasta, a kilka minut później ten sam zawodnik po rzucie rożnym z trzech metrów trafił prosto w Grymela. W 77 min. Andrzej Riss przedzierał się na polu karnym i został ewidentnie sfaulowany, lecz sędzia prawdopodobnie uznał, że nie należy "kopać leżącego" i nie podyktował jedenastki. W 82 goście dopięli swego i zdobyli jedyną bramkę co troszeczkę popsuło humory kibicom. Chwilę rozluźnienia w gliwickiej defensywie wykorzystał najlepszy w drużynie gości, Marzec. Rozdrażnieni tym faktem gospodarze rzucili się do ataku i w 85 min. strzelili piątego gola. Rzut różny z lewej strony wykonywał Stępień, głową przedłużył Komar, do piłki dopadł nie pilnowany Walkowiak i strzałem pod poprzeczkę z kilku metrów ustalił wynik tego spotkania. W końcówce po raz kolejny w tym meczu wyśmienitej sytuacji nie wykorzystał Płatek i na tym skończyły się emocje.Przez prawie całe spotkanie przeważali gospodarze, ale nie mogło być inaczej gdy gra pierwsza z ostatnią drużyną w tabeli. Zabrzanie po utracie bramki już w na samym początku tego spotkania stracili ochotę do gry i tylko na kilka minut "przebudzili" się w drugiej części. Słowa uznania należą się Tomkowi Stępniowi, który przerwał uroczystości weselne
swojej siostry, aby wspomóc kolegów na boisku.Wywiady:
Z Rafałem Gałuszką:
G.M. Rafał , grywałeś w Piaście gdy byliśmy jeszcze w drugiej lidze. Czy starczy Ci sił i zdrowia, aby dotrwać z drużyną gdy znów Piast znów tam powróci ?.
R.G/ Chyba już nie, ale mam nadzieje, że Piast znów wejdzie do drugiej ligi. Na razie wszystko jest na dobrej drodze. Trzy lata, trzy awanse.
G.M. Ile tym masz właściwie lat ?
R.G. Niestety już 33.
G.M. 33, ale dalej w doskonałej formie.
R.G. No powiedzmy. Kopie się dopóki zdro
Z Tomkiem Stępniem.
G.M. Tomek, duże poświęcenie z twojej strony. Zrezygnowałeś z wesela siostry aby pomóc chłopakom w zwycięstwie ?.
T.S. No tak, do awansu brakuje nam 6 punktów trzeba zrobić wszystko aby wywalczyć ten awans. Po prostu kolegom chciałem pomóc. Z wesela niedaleko, bo na miejscu w Gliwicach. Jak się spóźnię na obiad to się nic nie stanie, prawda ?
G.M. Prawda. W tym sezonie nie strzelasz za dużo goli, ale
Z Januszem Plewą:
G.M> Janusz jesteś najmłodszym obrońcą i jednym z najmłodszych zawodników Piasta. uczysz się obok weterana piłkarskich boisk, Rafała Galuszki, który pamięta jak Piasta grał w drugiej lidze. Czy chciałbyś razem z Piastem doczekać czasów kiedy Piast tam powróci ?
J.P. Na pewno. Nie wiem czy jeszcze zostanę tutaj bo jestem tylko wypożyczony, ale bardzo bym chciał. Przy Rafale można się naprawdę wiele nauczyć.
G.M. Strzeliłeś dzisiaj swojego pierwszego, zresztą bardzo ł
Z wszystkimi piłkarzami rozmawiał Grzegorz Muzia.
Wystąpili:
Orzeł Nakło Śląskie - Piast Gliwice 2:1
Po raz pierwszy tej wiosny piłkarze Piasta zeszli z boiska pokonani. Na szczęście bez konsekwencji dla miejsca w tabeli. Ulegli w Nakle Śląskim miejscowym Orłom 1:2, a jedynego gola dla gliwiczan zdobył pozyskany niedawno Andrzej Warszewski.
Lokomotywa też czasami musi zatankować
Przerwana został świetna passa podopiecznych K. Gontarewicza dziewięciu spotkań bez porażki, ale... "
Lokomotywa tez czasami musi zatankować, aby mogła jechać dalej". Tak powiedział po meczu Tomek Wasilewski i trudno mu nie przyznać racji.. Ten wynik z pewnością można uznać za sensacyjny. Piast był faworytem i miał odnieść kolejne, łatwe zwycięstwo. Jednej z przyczyn tej przegranej można się doszukiwać w aurze. Rzęsisty deszcz, padający przed i w trakcie meczu zamienił płytę stadionu w małe bajoro. W tak trudnych warunkach, szczególnie w pierwszej odsłonie, lepiej radzili sobie, grający prostą piłkę, gospodarze. To właśnie oni już w 19 min. objęli prowadzenie. Rzut wolny z prawej strony boiska wykonywał Bujoczek. Płasko po ziemi zagrał na pole karne. Do piłki dopadł pozostawiony bez opieki Idzik i z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki Piasta. Pięć minut później szarżował na bramkę gości Dramski. Został nieprawidłowo zatrzymany na polu karnym przez Gałuszkę i sędzia podyktował jedenastkę. Za ten faul Rafał został ukarany żółtą kartką. Rzut karny na gola zamienił Bujoczek. Pierwszą akcję, po której mógł paść gol goście przeprowadzili dopiero w 32 min. Jednak strzał Słodczyka z 16 metrów, już z linii bramkowej, wybił obrońca gospodarzy. Jeszcze w 44 min. Gontarewicz z rzutu wolnego trafił w bramkarza i na tym skończyły się emocje w tej części meczu.Druga połowę trener Piasta rozpoczął od zmian. K. Gontarewicz poszedł na całość i wymienił, aż trzech piłkarzy jednocześnie. Mecz nabrał tempa i zrobiło się ciekawe widowisko. Na przemian sytuacje bramkowe stwarzali piłkarze obydwu drużyn. Okazje do zdobycia goli dla miejscowych mieli Harwig, Dramski, Idzik, a dla gości - Słodczyk, Warszewski, Staniczek. Z upływem czasu gospodarze zagęszczali obronę, chcąc utrzymać korzystny rezultat. Gdy nie mogli sobie poradzić z l
epiej wyszkolonymi piłkarzami Piasta, to po prostu faulowali. Sędzia próbował uspokoić gospodarzy, pokazując dla nich słusznie zresztą, kolorowe kartoniki. Gdy w 68 min. czerwoną kartkę za faul na Gontarewiczu ujrzał Czudaj, odżyły nadzieje na ławce rezerwowej Piasta. Niestety, dalej brakowało dobrego wykończenia akcji inicjowanych przez pomocników przyjezdnych, a i szczęście tez nie dopisywało. Wreszcie w 78 min. Warszewskiemu udało się strzelić gola. Dobre podanie z prawej strony dostał ustawiony przed polem karnym najpierw Wasilewski, strzelił bez zastanowienia, trafił jednak w jednego z zawodników Piasta. Ten był na tyle przytomny, że natychmiast odegrał na 11 metr do Warszewskiego. Andrzej zachował zimną krew. Popatrzył, przymierzył i strzelił precyzyjnie tuż przy słupku zdobywając pierwszego gola w oficjalnym meczu Piasta. Po tej bramce gliwiczanie jeszcze bardziej przycisnęli zamykając w "zamku hokejowym" miejscowych Trzeba przyzna, że jak zwykle grali do końca, próbując zmienić - niekorzystny dla siebie rezultat.. Najbliższy w 89 min był Staniczek. Niestety przy próbie przelobowania Cieśli, trafił tylko w poprzeczkę.Nie po raz pierwszy niebiesko-czerwoni "przesypiają" pierwszą połowę. Tym razem skończyło się to porażką. Sympatycy "Piastunek" mogą mieć nadzieję, że z tej przegranej zostaną wyciągnięte właściwe wnioski i w przyszłości, tak jak np. w meczu z Siemianowiczankom drużyna będzie grała od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego.
Wywiady:
G. Muzia. Tomku, na jesieni niektórzy spisali Cię na straty, a ty tymczasem na wiosnę grasz coraz lepiej. Moim zdaniem jesteś jak wino. Czym starszy tym lepszy. Co im na to powiesz ? .
Tomek.Wasulewski. Nie wiem czy spisali, ale jest mi miło, że po prostu forma przychodzi. W ogóle forma przychodzi całej
Z Tomkiem Wasilewskim
rozmawiał Grzegorz MuziaG. Muzia. Andrzeju zagrałeś wreszcie cały mecz. Strzeliłeś dzisiaj debiutanckiego gola. Będą następne ?
Andrzej.Warszewski. Mam nadzieję.
G.M. Jak myślisz będzie trener na Ciebie stawiał ?
A.W. Tego już nie wiem. Wszystko zależy jak będzie mi szło w następnych meczach.
G.M. Długo nie grałeś czy prezentujesz już taką formę jak wtedy gdy grałeś w Pogoni ?.
A.W. Jeszcze nie, ale myślę, że będzie już coraz lepiej.
Z Andrzejem Warszewskim rozmawiał Grzegorz Muzia
Wystąpili:
Piast Gliwice
Grymel
Plewa, Gałuszka, Wasilewski, Bajcer (46` Wiśniowski)
Stępień (46` Staniczek), Kaszowski, Walkowiak (46 Płatek), Gontarewicz
Warszewski, Słodczyk
Orzeł Nakło Śląskie
Cieśla
Hajda, Kania, Rabsztyn, Szostak (72`Czudaj)
Szołtysik, Tomanek, Dramski (78` Wolf), Idzik,
Bujoczek, Harwig.
Piast Gliwice
Sośnica Gliwice - Piast Gliwice 0:2
Wygrywając z Sośnicą 2:0 piłkarze Piasta udowodnili,, że są tej wiosny najlepszą drużyną piłkarską w Gliwicach (w tej klasie rozgrywek). Zwycięstwo tym bardziej cenne, że zostało odniesione na boisku rywala.
Gra się do końca
Nie po raz pierwszy piłkarze Piasta przechylają szalę zwycięstwa na swoja korzyść w ostatnich minutach meczu, ale "gra się do końca". Taką właśnie piłkarską prawdę już od dawna wpaja swoim podopiecznym K. Gontarewicz , a ci dzięki temu wygrywają. Pierwsza połowa nie zapowiadała, że tak potoczą się losy tego spotkania. Obydwie drużyny zamurowały dostęp do swoich bramek, ograniczając
się do nielicznych wypadów najczęściej przeprowadzonych trzema lub czterema graczami. W pierwszym kwadransie gry więcej sytuacji na zdobycie gola mieli goście. Strzałami z dystansu próbowali zaskoczyć byłego bramkarza Piasta, Karola Koronę, Kaszowski i Stępień. Potem miejscowi przejęli inicjatywę i stworzyli kilka bardzo groźnych sytuacji. Troszkę niechcący pomógł im w tym Piotr Bajcer, któremu przytrafiło się kilka drobnych błędów, na szczęście bez konsekwencji. Za to bardzo dobrze na przedpolu bramki Piasta grał Marcin Grymel. Wyłapując wszystkie dośrodkowania graczy z Sośnicy doprowadzał ich do przysłowiowej "białej gorączki" W 22 min. sympatycy Piasta, którzy w liczbie przekraczającej 400 !! głów przybyli na stadion do Sośnicy mogli podziwiać jedną z nielicznych w tym czasie, ale za to bardzo ładną akcję niebiesko-czerwonych. Rozpoczął Stępnień, a zakończył celnym strzałem Wasilewski. Na następną sytuację po której mógł paść gol kibice Piasta musieli czekać , aż do 40 min. Rzut wolny z 18 metrów wykonywał Słodczyk, trafił w mur i na tym skończyły się emocje w tej odsłonie.Na początku drugiej połowy troszkę słabiej dysponowanego w tym dniu Stępnia zastąpił Staniczek. Niestety nie zmieniło to obrazu gry. Dalej wyglądało to tak jak : przysłowiowe "walenie głową w mur". Gra nabrała rumieńców dopiero wtedy jak śmielej do ataku ruszyli Kaszowski i Gontarewicz. Kilka razy przedarli się przez obronę gospodarzy stwarzając niebezpieczne sytuacje , po których pachniało golami. Odsłonięcie się przez piłkarzy Piasta s
powodowało, że piłkarzom z Sośnicy udało się przeprowadzić kilka niebezpiecznych kontr. Najpierw strzał Mamota obronił Grymel. W 60 min. Wójcik popisał się uderzeniem z woleja z pierwszej piłki. Gdyby leciała ona w światło bramki , żadnych szans nie miałby na obronę tego strzału golkiper Piasta. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. W 67 min. zmęczonego Walkowiaka zastąpił Wiśniowski i właśnie ta zmiana miały decydujący wpływ na losy tego meczu. Jego doświadczenie uspokoiło grę w linii pomocy pozwalając na wytworzenie przewagi w środku pola i kwestią czasu było już kiedy padną gole. W 80 min. rzut rożny z prawej strony wykonywał któryś z graczy Piasta, głową tak niefortunnie wybijał piłkę obrońca Sośnicy, że ta wpadł wprost pod nogi Płatka. Damian udowodnił, że ma instynkt napastnika. Strzelił bez zastanowienia, mocno i futbolówka zatrzepotała w siatce miejscowych. W 89 min. Wiśniowski zachował się jak stary wyga. Stanął i przyglądał się defensorowi z Sośnicy co zrobi z piłką. Gdy ten wreszcie popełnił błąd, po prostu zabrał mu ją i natychmiast wyłożył pędzącemu Gontarewiczowi. Wojtek strzelił, Korana sparował jeszcze to uderzenie, jednak przy dobitce był już bezradny.Wszystkich piłkarzy za grę do końca należy pochwalić. W defensywie nie do przejścia był Rafał Gałuszka, którego po długiej kontuzji po raz pierwszy tej wiosny mogliśmy podziwiać na boisku. Kolejnych goli wprawdzie nie strzelili, ale wyjątkowo ambitnie przeciw byłym swoim kolegom zagrali Słodczyk i Walkowiak. Radość ze zwycięstwa była tak duża, że jeszcze długo po meczu w szatni Piasta rozbrzmiewał radosny śpiew.
Wywiady:
Marcin, mimo młodego wieku bronisz bardzo dobrze. Ostatnio nie popełniasz żadnych większych błędów.
M.G. Dziękuję bardzo.
G.M. Dzisiaj kilkoma interwencjami pokazałeś, że może być z Ciebie wielki bramkarz ?.
M.G. Jestem z siebie zadowolony na razie, ale staram się, aby było jeszcze lepiej.
G.M. Pójdziesz w ślady swoich starszych kolegów niegdyś stojących pomiędzy słupkami bramki Piasta: Apostela, Treli, czy choćby Jasia Szcz
Wojtek, masz tylko 21 lat a już jesteś pierwszym rozgrywającym w Piaście !
W.G. No może nie pierwszym. Dzisiaj pierwszą połowę trochę przespałem, ale druga wydaje mi się , że już była dobra.
G.M. Nie tylko, że dobrze rozgrywasz, ale jeszcze na dodatek strzelasz bramki.
W.G. Ja się cieszę że drużyna wygrywa. Nie ważne kto strzela bramki byle Piast wygrywał !
G.M Życzę Ci jeszcze wielu tak udanych występów.
W.G
Wystąpili:
Piast Gliwice - Siemianowiczanka Siemianowice 4:0
Z meczu na mecz piłkarze Piasta strzelają swoim przeciwnikom coraz więcej bramek. W ostatnim spotkaniu zaaplikowali aż cztery gole drużynie z Siemianowic, nie tracąc żadnego. 14 -stą bramkę w tym sezonie zdobył Grzegorz Słodczyk i tym samym wysunął się na trzecie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców V ligi.
Lekko, łatwo i przyjemnie
Od pierwszej do ostatniej minuty tego meczu na boisku dominowała tylko jedna drużyna - Piast. Goście z rzadka próbowali przeszkadzać gliwiczanom, a pierwszy strzał w światło bramki oddali dopiero w 35 min. Podopiecznym
K. Gontarewicza grało się więc "lekko, łatwo i przyjemnie". Pierwszą groźną akcję przeprowadził już w 4 min. Staniczek. Chwilę później Bajcer próbował zaskoczyć Moja strzałem zza linii pola ka
Druga połowa - tak samo jak i pierwsza - rozpoczęła się od frontalnego ataku na bramkę Siemianowiczanki. Kibice byli przekonani, że padną kolejne gole, niestety szczęście odwróciło się od napastników Piasta. Najpierw Płatek w sytuacji jeden na jeden wypuścił sobie za mocno piłkę i padła ona łupem golkipera gości. W 61 min. Gontarewicz z kilku metrów strzelił tuż obok słupka. Dwie minuty później Staniczek uderzał z dystansu, M
oj był jednak na posterunku. W 73 min. pierwsza groźna akcja w tej odsłonie przyjezdnych. Uwolnił się od opieki obrońców Piasta, Breguła. Widząc wysuniętego przed bramkę Grymela, próbował przerzucić piłkę nad nim - bez powodzenia. W 77 min. zdobyli goście zdobyli gola, ale strzelający Odyga był na spalonym i sędzia bramki nie uznał. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa. Kolejny raz prawą stroną popędził Gontarewicz, wyłożył na 10 metr piłkę Słodczykowi, Grzegorz miał przed sobą już tylko golkipera gości, a mimo to nie trafił w światło bramki. Obserwatorzy tego spotkania określili tę sytuację jako 200 %. Kiedy już piersi kibice zbierali się do wyjścia, padła czwarta bramka dla Piasta. W 87 min. Rafał Staniczek przypomniał , że potrafi strzelać gole. Dostał bardzo dobre podanie w pole karne i ze stoickim spokojem obok rozpaczliwie interweniującego Moja wpakował piłkę do siatkiW pierwszej połowie było to dobre spotkanie. Kibicom podobały się długie podania, szybkie, dynamiczne akcje i oczywiście gole. W drugiej części szkoleniowiec Piasta dał szansę pograć rzadko występującym na wiosnę zawodnikom. Widać u nich było lekki brak zgrania z "pierwszą" jedenastką i to było główną przyczyną troszeczkę słabszej postawy całej drużyny w tej odsłonie.
Tradycyjnie już
po meczu, króciutki wywiad :Grzegorz Muzia. Robert zdobyłeś dzisiaj 6 gola w tym sezonie, długo nie strzelałeś. Będą następne ?
Robert. Walkowiak. Będą tzn. mam nadzieję, że będą. Ja mogę strzelać mniej goli. Najważniejsze, że zespół wygrywa, a mi wystarcza, że wypracowuje sytuacje.
G.M. Zagrałeś cały mecz, kondycja wróciła ?
R.W. No, można powiedzieć, że na 60 %, w 100% jeszcze nie.
G.M. Rafał, Długo musieliśmy czekać na gola od Ciebie, co się działo ?.
Rafał Staniczek Miałem kontuzję, długa przerwa, nie mogłem dojść do siebie. Myślę, że teraz po tym meczu trener będzie już na mnie stawiał i będę strzelał następne gole.
G.M. Gracie całą drużyną coraz lepiej. Czy "młode wilki" rozszarpią kolejną ofiarę w następnym meczu ?.
R.S. Myślę, że wygramy. Tak nas
Piast Gliwice
Urania Ruda Śląska - Piast Gliwice 0:3
Nie zwalnia tempa gliwicka lokomotywa. W najważniejszym meczu rundy wiosennej "Piastunki" w imponującym stylu pewnie pokonały 3:0 niezwyciężoną do tej pory na własnym stadionie Uranię Rudę Śląską i praktycznie zapewniły sobie awans do IV ligi.
Nie ma mocnych
Na podopiecznych K. Gontarewicza po prostu nie ma już mocnych w tej lidze. Z meczu na mecz grają coraz lepiej, deklasując kolejnych przeciwników. Do Rudy piłkarze Piasta jechali po remis, a przywieźli 3 punkty. Pierwsza połowa nie zapowiadała takiego rezultatu. Przewagę mieli gospodarze i to oni byli bliżsi zdobycia gola. Świetnie jednak w całym meczu grał bramkarz Piasta, Marcin Grymel. Przechwytywał d
ośrodkowania miejscowych lub w imponującym stylu bronił strzałów graczy Uranii. Pierwszą groźną akcję przeprowadził jednak Piast. Kaszowski w 3 min. dograł do Wasilewskigo, ten huknął z całej siły tuż obok słupka. Potem do głosu doszli miejscowi. W 17 min. Marcin obronił bardzo kąśliwy strzał Wojtyczki. Minutę później Cygan minimalnie przestrzelił. W 27 min. po uderzeniu z dystansu piłka przeleciała tuż nad poprzeczką bramki Piasta. W 37 min. Wasilewski pokazał, jak wykonuje się rzuty wolne. Piłkę -zmierzającą w "okienko" - z najwyższym trudem wyłapał Schaniel. W 41 min. akcję rozpoczętą przez Stępnia groźnym strzałem zakończył Staniczek. Riposta gospodarzy była natychmiastowa. Cygan z 7 metrów uderzał bardzo groźnie, bronił Grymel. W końcówce Warszewski był sam na sam, próbował przelobować golkipera miejscowych, jednak bezskutecznie. Głównym winowajcą błędów w defensywie Piasta w tej części meczu był Wiśniowski. W zasadzie był to jedyny słaby punkt gości i tylko brak "zmiennika" na tę pozycję spowodował, że wyszedł na boisko w drugiej połowie.Druga część tego spotkania to popis gry "rezerwowych" w tym dniu. Już pierwsza akcja po gwizdku sędziego dała niebiesko-czerwonym gola. Rozpoczął wprowadzony po przerwie Gontarewicz - junior. Popędził prawą stroną przez pół boiska, dośrodkował precyzyjnie do - również wprowadzonego w 46 min. - Płatka. Damian - głową, z 2 metrów, strzałem w krótki róg, pokonuje Schaniela, zdobywając dla Piasta pierwszego gola w swojej karierze. W 51 min. gospodarze mogli wyrównać. Cygan
z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę. W 64 min. Płatek notabene piłkarz mieszkający w Rudzie Śląskiej, po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Odbił piłkę głową w okolicach 16-stego metra, a ta - ku zdumieniu miejscowych i radości przyjezdnych - ugrzęzła w siatce. W 73 min. Sobolewski mógł zdobyć honorowego gola, ale z jednego metra nie trafił do pustej bramki. W 77 min. ładnie uderzył Stępień, bramkarz Uranii odbił piłkę przed siebie, jednak dobitkę Wasilewskiego pewnie już obronił. W 80 min., po klasycznej kontrze, Piast zdobył trzeciego gola. Prawą stroną poszedł Słodczyk, zwodem minął obrońcę Uranii i w pełnym biegu dograł do będącego na czystej pozycji Wasilewskiego. Tomek z kilku metrów wpakował piłkę do siatki i ukoronował tym samym swój świetny występ w całym meczu. Bardzo poprawnie zagrał również najmłodszy na boisku, mający tylko 18 lat, wychowanek Piasta - Krzysztof Kolasiński.Było to bardzo dobre, stojące na wysokim poziomie, spotkanie. Nie zabrakło niczego, dopisała publiczność, był gorący doping dla obydwu drużyn, strzały, parady bramkarzy i gole. Trener Piasta, zazwyczaj opanowany, tym razem nie próbował nawet ukryć swojej radości. Na tym stadionie przed laty nie raz - jeszcze w roli zawodnika- toczył zawzięte boje z piłkarzami Uranii. Udało
mu się - tym razem w roli trenera - wraz ze swoimi podopiecznymi po raz kolejny podtrzymać dobrą passę i wywieźć z Rudy Śląskiej komplet punktów.Porozmawiali po meczu:
G.M Damian - przełamałeś się wreszcie strzeliłeś dzisiaj dwie bramki. Czy zdajesz sobie sprawę jak ważne są to gole ?
D.P. Oczywiście myślę, że ten mecz przesądził o tym, że awansujemy z pierwszego miejsca.
G.M. Mam nadzieję, że strzelisz dla Piasta jeszcze dużo bramek.
D.P. Ja też mam taka nadzieję. - Z Damianem Płatkiem rozmawiał Grzegor
Piast Gliwice
Stępień, Słodczyk, Warszewski (46` Płatek)
Statystyka
Piast Gliwice - Andaluzja Piekary 2:0
Trzy Karne
Nie mieli żadnych problemów piłkarze Piasta z pokonaniem nienajgorzej spisującej się w tej rundzie - Andaluzji Piekary Śl. Wprawdzie gole padały tylko po rzutach karnych, ale przewaga gliwiczan w polu była miażdżąca. Goście w całym spotkaniu tylko dwa razy zagrozili poważniej bramce
pilnowanej przez Marcina Grymela. Więcej goli nie padło głównie dlatego, że rewelacyjnie w bramce drużyny z Piekar spisywał się Stańczuk. Mimo prawie trzydziesto stopniowego upału mecz podobał się nielicznej publiczności. ( Niska frekwencja była głównie spowodowana "długim weekendem" ). Dużo płynnych akcji, strzałów, ciekawych rozwiązań taktycznych. Po raz pierwszy w V lidze zagrał w drużynie seniorów od pierwszej minuty wychowanek Piasta, Sebastian Kolasiński. Trener wystawił go w formacji obronnej w miejsce kontuzjowanego Mariusza Komara. Jego występ można ocenić jako poprawny. Nie "zjadła" go trema i nie popełnił żadnych większych błędów. Gole padały po rzutach karnych. Pierwszą bramkę z 11 metrów w 45 min. po faulu na Staniczku, strzelił Tomek Wasilewski. Drugą jedenastkę w 81 min. tym razem po faulu na Stępniu, wykorzystał pewnie Grzegorz Słodczyk. Nie wykorzystał natomiast szansy na przełamanie się Damian Płatek. W 83 min. po zagraniu ręką obrońcy gości na własnym polu karnym egzekwował trzeci już w tym meczu rzut karny. Strzelił słabo, w środek bramki i golkiper gości bez problemów obronił.Relację przygotował Andrzej Oksztul
Piast Gliwice
Piast Gliwice - Silesia Miechowice 2:1
Nie lada emocji dostarczyli piłkarze Piasta swoim kibicom w ostatnim spotkaniu. Już w 14 min stracili gola i wydawało się, że stracą pierwsze punkty tej wiosny, ale jeszcze w pierwszej części zdołali wyrównać, a po niezwykle dramatycznej końcówce meczu przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść i ostatecznie zwyciężyli Silesię Miechowice 2:1, rewanżując się za porażkę w rundzie jesiennej.
"Słodka" zemsta
Swoich byłych kolegów z drużyny pogrążył świetnie spisujący się tej wiosny Grzegorz Słodczyk. Piłkarz ten jako junior spędził dwa sezony w zespole z Miechowic i w tym meczu miał okazję zagrać przeciw swoim byłym kolegom. Początek spotkania nie zapowiadał dramatu, jaki wydarzy się w tym dniu na stadionie przy ulicy Okrzei. Obydwa zespoły zaczęły n
iezwykle ostrożnie. Zamurowały dostęp do swojej bramki i ograniczały się do sporadycznych wypadów w okolice pola karnego przeciwnika. Na nieszczęście dla Piasta, a dobrze dla widowiska w 14 min., fatalny w skutkach błąd popełnił golkiper Piasta. Źle ustawiony dał się przelobować Kamińskiemu i ku zaskoczeniu wszystkich, słabo spisująca się w rundzie rewanżowej Silesia, objęła prowadzenie. Od tego momentu gra nabrała rumieńców. Podopieczni K. Gontarewicza rzucili się do ataku, chcąc szybko odrobić stratę. W 23 min. Płatek miał szansę wyrównać, ale jego strzał z paru metrów na rzut rożny wybił obrońca gości. W 32 min, Kaszowski ładnie, w tempo zagrał do Słodczyka, ale piłka po jego uderzeniu z 10 metrów trafia prosto w bramkarza. "Co się odwlecze..." W 37 min. koronkowa akcja: Stępień podaje Gontarewicza, ten z lewej strono mocno po ziemi w poprzek pola karnego do Słodczyka i Grzegorz z bliskiej odległości wreszcie umieszcza piłkę w bramce Silesii.Druga odsłona to falowe ataki Piasta. W 54 min akcją godnych brazylijskich boisk popisali się napastnicy gospodarzy. Najpierw Płatek popędził prawą stroną, podał do środka do Słodczyka, Grześ z pierwszej piłki, piętą przedłużył do Stępnia, Tomek strzelił mocno z 10 metrów, ale Piątek jakim cudem zdołał obronić ten str
zał. W 56 min. Płatek minimalnie przestrzelił nad poprzeczką. Goście odpowiadali nielicznymi kontrami, ale za to bardzo groźnymi. Przynajmniej po dwóch mogły paść gole. Szkoleniowiec "Piastunków" poszedł na całość i ściągnął obrońcę, wprowadzając na jego miejsce napastnika. W 69 min. w ogromnym zamieszaniu na polu karnym Miechowiczan z trzech metrów w obrońcę trafił dopiero co wprowadzony i debiutujący przed gliwicką publicznością, Andrzej Warszewski. W 83 min. Staniczek strzelał głową, tuż obok słupka. Wydawało się, że mecz ten zakończy się remisem, ale na boisku jeszcze był Grzegorz Słodczyk/ Najpierw Płatek przedarł się prawą stroną, już z pola karnego z bardzo ostrego kąta uderzył mocno, trafiając w poprzeczkę, odbitą piłkę przechwycił "SłodkI" i kolanem wpakował ją do pustej bramki, była to już jedenasta bramka Grzegorza w tym sezonie. Bohaterowie tego meczu to Słodczyk w Piaście i Piątek w Silesii. Grzegorz strzelił dwa gole i popisał się kilkoma świetnymi zagraniami, bramkarz gości kilka razy bronił w - wydawać by się mogło - beznadziejnych sytuacjach. Słowa uznania za waleczność i grę do końca należą się też reszcie gliwickiej drużyny, Doceniła to znająca się na piłce gliwicka publiczność i schodzących piłkarzy pożegnała gorącymi brawami.Wywiad tuż po meczu z Grzegorzem Słodczykiem
G.M. Zostałeś bohaterem tego meczu, zdobyłeś dwie bramki. W czwartek na treningu powiedziałem Ci, że będzie "Słodka zemsta" za porażkę w Miechowicach.
G.S. Dziękuję, kiedyś jako junior grałem w tej drużynie i chciałem się pokazać z jak najlepszej strony i chyba udało mi się.
G.M. Strzeliłeś dzisiaj dwa gole, masz już ich na koncie 11 i jesteś najlepszy strzelcem w zespole Piasta.
G.S. Założenie było przed sezonem, że mam strzelić 20 goli, brakuje jeszcze 9.
G.M. Powalczysz
Rozmawiał z Grzegorzem Słodczykiem, Grzegorz Muzia
Piast Gliwice
Carbo II Gliwice - Piast Gliwice 1:2
W pierwszych, wiosennych derbach Gliwic, Piast pokonał po zaciętym i dramatycznym meczu rezerwy Carbo 2:1. Ozdobą tego spotkania był przepiękny gol Kaszowskiego zdobyty w 61 min.
Derby dla Piasta
Wzmocnione kilkoma piłkarzami z pierwszej drużyny rezerwy Carbo, stawiły liderowi zacięty opór i były bliskie urwania punktów. Był to bardzo wyrównany mecz i może remis byłby bardziej sprawiedliwym wynikiem, ale po raz kolejny szczęście uśmiechnęło się do podopiecznych K. Gontarewicza i z Wilczego Gardła (tam było
rozgrywane to spotkanie) udało się im wywieźć komplet punktów. Pierwszą bramkową akcję w tym spotkaniu przeprowadził jak się później okazało, bohater tego meczu, Jarosław Kaszowski. W 3 min. precyzyjnie dograł do wychodzącego na czystą pozycję Słodczyka, Grześ strzelił jednak prosto w bramkarza i jedynym efektem tej akcji był rzut rożny. W 8 min. sporego zamieszania pod bramką Grymela narobił Kucharski. W 17 min. 200 % sytuację zmarnował Płatek. Z 4 metrów strzelając do pustej bramki trafił w słupek. Odpowiedź gospodarzy była prawie natychmiastowa. W 23 min. Kowalski uwolnił się spod opieki obrońców Piasta, na szczęście dla gości piłka odbiła mu się od nogi i padła łupem Grymela. W 29 min. najlepszy w przekroju całego spotkania w drużynie Carbo, Mucha piętą dograł do Kowalskiego, ten ostatni strzelił mocno, precyzyjnie z linii 16 metrów tuż przy słupku i Marcin musiał wyciągnąć się jak struna , aby obronić to uderzenie. W 31 min. bardzo aktywny w tym spotkaniu Tomek Wasilewski z rzutu wolnego minimalnie przestrzelił. W 36 min. Słodczyk wychodził już na czystą pozycje, z tyłu w polu karnym przytrzymał go za koszulkę obrońca gospodarzy i sędzia bez wahania wskazał na "wapno". Piłkę ustawił na 11 metrze Bajcer i płaskim strzałem po ziemi w prawy róg pokonał Biskupka.Wystąpili:
Carbo II Gliwice
Naprzód Żernica - Piast Gli
wice 0:3Nie mieli żadnych problemów piłkarze Piasta z pokonaniem przeciwnika, w trzecim już spotkaniu rundy rewanżowej. Z Żernicy przywieźli komplet punktów i wzbogacili bilans bramkowy o trzy gole nie tracąc żadnego.
Stępień znów strzela !
W spotkaniu z rywalem zza miedzy łupem bramkowym podzielili się Słodczyk ( 8 i 58 min.) i Stępień ( 35 min. ). Sympatyków Piasta, którzy jak zwykle w licznym gronie podążyli za swoimi ulubieńcami, szczególnie ucieszyła bramka Tomasza Stępnia. Król strzelc
ów z A klasy ostatniego gola w lidze strzelił Kolejarzowi, a było to 29 maja 1999 r. ! Po 10 miesięcznej przerwie napastnik niebiesko-czerwonych wreszcie zaprezentował taką grę, jaką kibice pamiętają w jego wykonaniu z jesieni 1998 r. Razem z Grzegorzem Słodczykiem stworzyli w tym meczu niezwykle skuteczny duet. Ich widowiskowe akcje i bramki bardzo podobały się licznie zgromadzonej widowni. Akcję po której padł pierwszy gol rozpoczął Kaszowski. Uciekł prawą stroną, podał do Płatka, ten przedłużył do "Słodkiego", napastnik Piasta uderzył z 16 metrów w lewy górny róg i Skorupski, bramkarz reprezentacji Polski w piłce halowej musiał wyciągnąć futbolówkę z siatki. W 11 min. piłka po strzale Płatka z dystansu minimalnie minęła słupek bramki gospodarzy. W 20 min. dobrze w ofensywną akcję włączył się Komar. Po jego dośrodkowaniu z lewej strony zakotłowało się pod bramką Żernicy, ale żadnemu z piłkarzy Piasta nie udało się umieścić piłki w siatce. W 34 min. sam na sam ze Skorupskim był Płatek, niestety przegrał ten pojedynek z golkiperem miejscowych. Minutę później było już dwa zero. Rzut rożny wykonywał Walkowiak. Najwyżej, mimo asysty wyższych od siebie obrońców gospodarzy wyskoczył Stępień i głową z najbliższej odległości zdobył drugiego gola. Miejscowi ograniczali się w pierwszej połowie do nielicznych kontrataków. W 40 min. najlepiej prezentujący się w Naprzodzie, Gomółka znalazł się "oko w oko" z Grymelem, w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybił mu wracający Komar. W 43 min. Słodczyk wypuścił w uliczkę Gontarewicza, ten strzelił w pełnym biegu, ale Skorupski instynktownie wybił piłkę na rzut rożny.Wystąpili:
Piast Gliwice - Odra Miasteczko Śląskie 2:1
W pierwszym meczu o ligowe punkty po przerwie zimowej Piastunki pokonały, po bramkach Staniczka i Walkowiaka, prowadzoną przez byłego olimpijczyka, Mariana Ostafińskiego, Odrę Miasteczko śl. 2: 1 i umocniły się na pozycji lidera.
Młode Wilki
Do boju szkoleniowiec gliwiczan wystawił prawie samą młodzież: średnia wieku piłkarzy w tym meczu wynosiła niespełna 22 lata. "Młode wilki" nie zawiodły swojego trenera. Już w pierwszym kwadransie tego spotkania, strzelając dwa gole, przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Piłkarze Piasta, niesieni głośnym dopingiem najzagorzalszych kibiców, od pierwszych minut z impetem zaatakowali bramkę Odry, narzucili gościom swój styl gry i już w 9 minucie objęli prowadzenie. Długim, krosowym podaniem fantastycznie obsłużył Staniczka, Walkowiak. Rafał strzelił z pierwszej piłki, z narożnika pola karnego w długi róg bramki i Murzyn po raz pierwszy musi
ał wyciągać piłkę z siatki. Para ta dała w pierwszej części tego meczu prawdziwy popis gry, a akcja "Walusia" w 15 minucie była już prawdziwym majstersztykiem. Robert przejął piłkę przed polem karnym, w pełnym biegu minął dwóch obrońców i płaskim strzałem po ziemi umieścił po raz drugi piłkę w siatce. Zespół z Miasteczka wcale nie był łatwym przeciwnikiem, jakby się mogło wydawać po pierwszych minutach. W przerwie zimowej poważnie się wzmocnił, m.in. sprowadził dwóch piłkarzy z szerokiej kadry Polonii Bytom. Po kwadransie goście uporządkowali szyki i już do końca toczyli wyrównany pojedynek. Najgroźniejszy w drużynie gości był, właśnie pozyskany z Polonii, Piotr Gołąb. W 14 minucie popisał się on fantastycznym uderzeniem z prawie 30 metrów, po którym piłka trafiła w słupek. W 36 minucie znowu ten sam piłkarz próbował strzałem z dystansu zaskoczyć Grymela. Marcin popisał się efektowna paradą i zmierzającą tuż pod poprzeczkę piłkę wybił na rzut rożny.Wystąpili:
Piast Gliwice - Przyszłość Ciochowice 0:0
W rozegranym awansem z rundy wiosennej meczu Piast zremisował w Ciochowicach z tamtejszą Przyszłością 0:0. Remis ten wystarczył do utrzymania przodownictwa w tabeli. Miłą (dla Piasta) niespodziankę sprawiły rezerwy Carbo które pokonały w Bytomiu innego pretendenta do awansu, Rozbark 1:0.
Pierwszy Remis
Już przed rozpoczęciem tego spotkania było wiadomo, że nie będzie to normalny mecz, a to ze względu na stan boiska na jakim miały się odbyć te zawody. Tak fatalną “murawą” nie mogą się poszczycić nawet najbiedniejsze drużyny z B klasy i aż dziwne wydaje się, że w ogóle taki obiekt został dopuszczony do rozgrywek. Z jednego końca “boiska” do drugiego
trzeba biegać pod stromą górkę, lub jeśli się jest drużyną przeciwną zbiegać z niej. Nieliczne kępy trawy były przyczyną wielu potknięć i niekontrolowanych zmian kierunku biegu piłki, a okolice pola karnego i przedpole bramkarza wyglądało jak po ciężkim ostrzale artyleryjskim. Te fakty sprawiły, że na boisku głównie rządził przypadek, a szkoda bo spotkały się ze sobą dwa czołowe zespoły V ligi i mógł to być dobry mecz. W pierwszej części Piast grał z górki i był zespołem przeważającym. Już w 5 min. strzał Walkowiaka z dystansu trafił w poprzeczkę. W 10 min. gospodarze przeprowadzili pierwszą groźną akcję. Wykonywali rzut wolny, dośrodkowanie, piłka po główce Surmy minimalnie mija słupek bramki Grymela. Następne pół godziny należało do przyjezdnych. Zmuszeni do grania ataku pozycyjnego robili co mogli, aby strzelić tego jednego gola, który dał by im zwycięstwo. Na przeszkodzie stawało nierówne “boisko”, albo dowodzona przez byłego trzecioligowca grającego przez wiele lat w Carbo Gliwice, Arkadiusz Kamińskiego. W 36 min. Walkowiak próbował zaskoczyć Wyżgoła z rzutu wolnego. Golkiper miejscowych wybił piłkę na róg. Dwie minuty później gospodarze przeprowadzili kontrę po której było groźnie pod bramką Grymela. Druga połowa stał pod znakiem lekkiej przewagi piłkarzy z Ciochowic. Głownie jednak dlatego, że grali z górki, a już lekko zmęczeni piłkarze Piasta pod górkę. Miejscowi nie bawili się w rozgrywanie piłek. Długimi podaniami próbowali uruchamiać swojego najlepszego strzelca, Szygę (10 goli w tym sezonie). Obrona Piasta mimo braku Komara jednak radziła sobie dość dobrze i bez większego trudu rozbijała te ataki. Najlepszą okazję do strzelenia gola dla Piasta w tej odsłonie zmarnował Wiśniowski. Dostał dobre podanie na piętnasty metr. Był nie pilnowany, a przed sobą tylko bramkarza Przyszłości. Mimo to strzelił bardzo niecelnie, wysoko nad poprzeczką. Jeszcze w 77 min. Słodczyk próbował z 16 metrów zaskoczyć Wyżgoła. Piłka po jego strzale przeszła tuż obok słupka. W końcówce zmęczeni piłkarze obydwu drużyn zwolnili tempo i skoncentrowali się na utrzymaniu remisu.Wystąpili
Piast Gliwice
Sędzia główny Albert Smalcerz, Bartłomiej Gędłek, Grzegorz Nawrot
Statystyka
Zakończyła się pierwsza runda rozgrywek o mistrzostwo klasy okręgowej. Najlepszą drużyną w swojej grupie okazał się beniaminek gliwicki Piast ! Dla wielu takie rozstrzygnięcie nie jest bynajmniej niespodzianką.
Jesień 1999
Relacje z meczów z rundy jesiennej sezonu 1999/2000 V ligi grupy IV.
Przed rozpoczęciem tego sezonu podopieczni Kazimierza Gontarewicza obok Uranii Ruda Śląska byli typowani na faworytów. Urania zawiodła swoich kibiców, Piast przeciwnie. Od początku gliwiczanie nadawali ton rozgrywkom i nie opuszczali pierwszej trójki. Może nie grali zbyt efektownie, ale za to skutecznie. Konsekwentnie gromadzili punkty, które dały im na zakończenie rundy pierwsze miejsce w tabeli i tytuł mistrza jesieni. Jednym
z twórców tego sukcesu jest niewątpliwie trener Kazimierz Gontarewicz, który po reaktywowaniu zespołu seniorów Piasta skutecznie prowadzi "niebiesko-czerwonych" od awansu do awansu. Działacze Piasta od początku obrali bardzo mądrą strategię działania. Nie było spektakularnych wzmocnień, wydawania wielkich pieniędzy na zakupy zawodników. Dokonano tylko kilka roszad kadrowych. Trener miał i ma swoją koncepcję personalną drużyny i na złość wszystkim malkontentom, zazwyczaj wygrywa. W tym sezonie najlepiej z nowych graczy wkomponował się do zespołu Janusz Plewa. Zadebiutował w meczu z Silesią Miechowice i już do końca rozgrywek nie opuścił żadnego spotkania. Poważnym wzmocnieniem był powrót do drużyny Krzysztofa Wiśniowskiego. Ten doświadczony, 29 - letni piłkarz miał być reżyserem gry, kierować grą drużyny. Tak się jednak nie stało. Pewnym usprawiedliwieniem jest fakt, że gracza tego gnębiły kontuzje. "Wiśnia" ma jednak wiele zalet i jest potrzebny Piastowi. Przede wszystkim potrafi ładnie strzelić z dystansu co udowodnił w meczach z Zametem i Siemianowiczanką. Były to jedne z najefektowniejszych goli zdobytych przez gracza Piasta w tym sezonie. Najdłużej na boisku przebywali: W. Gontarewicz (1233 min. w 15 meczach ), M. Grymel (1035 min. w 12 meczach ) i G. Słodczyk (1020 min. w 15 meczach). Najwięcej bramek dla Piasta zdobył ten ostatni, który jesienią siedmiokrotnie umieszczał piłkę w siatce rywali. Piłkarz ten nie jest jednak zadowolony ze swojej skutecznoœci. - Jako najbardziej wysunięty napastnik mogłem ich zdobyć znacznie więcej - przyznał się samokrytycznie. Obiecuję, że na wiosnę na pewno się poprawię. Na drugim miejscu uplasował się W. Gontarewicz zdobywając pięć goli. Potem Walkowiak cztery, Paradziej i Wiœniowski po trzy, Krzywko i Staniczek dwie, Charmułowicz, Czekaj i Komar po jednej. Najszybciej Piast strzelił gola w meczu z Odrą Miasteczko Śląskie. Już w 2 min. Słodczyk pokonał bramkarza Odry. Więcej bramek gliwiccy piłkarze strzelali zazwyczaj w drugiej połowie - 18, przy 11 zdobytych w pierwszej części. W tej rundzie kibice Piasta byli świadkami zdobycia przez gliwickich piłkarzy dwusetnego gola od chwili reaktywacji drużyny seniorów w 1997 roku.. Jego autorem był nie kto inny jak Grzegorz Słodczyk,. Bramkę tę zdobył w 67 min. meczu z Uranią Ruda Śląska. Najwięcej goli Piast strzelił jesienią drużynie Naprzodu Łubie. W spotkaniu o Puchar Polski podopieczni trenera Gontarewicza aż jedenastokrotnie pokonali bramkarza Naprzodu. Ten sukces notabene na niewiele się zdał, bo później Piastunki uległy u siebie wyżej notowanemu Carbo 0:3 i pożegnały się z PP. Duża niespodzianką in minus sprawił jesienią Tomasz Stepień. Najlepszy strzelec poprzedniego sezonu nie zdobył w "okręgówce" ani jednego gola ! W sumie Piast strzelił w lidze 29 bramek i co daje średnią prawie dwa gole na mecz. O jednego więcej zdobył tylko najgroźniejszy konkurent Piasta - Rozbark. Gliwiczanom rywale zdołali strzelić trzynaœcie goli. Mniej straconych bramek, dwanaście, ma tylko Rozbark. Osiem goli zdobył Piast z rzutów karnych. Największym pechowcem okazał się Robert Walkowiak, który dwa razy nie wykorzystał "jedenastek". Największym szczęściarzem można nazwać natomiast Mariana Paradzieja. W meczu z Siemianowiczanką strzelił zwycięskiego gola w 93 min. meczu. Duże brawa należą się Rafałowi Gałuszce . Mimo zaawansowanego, jak na piłkarza, wieku żwawo porusza się po boisku i jest filarem gliwickiej defensywy. Za najładniejszy mecz kibice zgodnie uznali wygrane 4:1 spotkanie z Uranią Ruda Śląska. Było to najwyższe zwycięstwo gliwiczan w lidze. Gole w tym meczu padały po ładnych, szybkich, płynnych akcjach. Najsłabsze spotkanie Piast rozegrał w Piekarach, gdzie uległ miejscowej Andaluzji 1:2 i była to najwyższa porażka Piasta. Jeszcze dwa razy w tym sezonie Piast wracał na tarczy. Z Miechowic i Bytomia, gdzie przegrywał notabene po dobrych występach 0:1. Podopieczni K. Gontarewicza zwyciężali 12-krotnie i ani razu nie zremisowali. Na własnym boisku zachowali miano niepokonanego. Przed rundą rewanżową Piast miał trzy punkty przewagi nad drugim Rozbarkiem i cztery na trzecią Przyszłoœcią Ciochowice. Wydaje się, że reszta drużyn nie powinna się już liczyć w walce o awans, choć na pewno ostatniego słowa nie powiedziała Urania, która ma w swoich szeregach ex pierwszoligowca Bogusława Cygana. Napastnik z Rudy Śląskiej strzelił w rundzie jesiennej 14 goli i przewodzi stawce najlepszych strzelców naszej ligi. Jeœli działaczom "niebiesko-czerwonych" przed rundą rewanżową uda się pozyskać napastnika tej klasy co Cygan, to futboliści z Gliwic nie powinni mieć problemów z obronieniem pierwszego miejsca. Największymi boiskowymi "brutalami" w Piaście byli Komar i Wiśniowski. Pierwszy zobaczył 3 żółte kartki i jedną czerwoną. Drugiego sędziowie ukarali czterema "żółtkami" . W sumie piłkarze Piasta ujrzeli jesienią 20 żółtych i dwie czerwone kartki. Słowa uznania należy się również działaczom klubowym z prezesem Marcinem Żemaitisem i dyrektorem Andrzejem Tarachulskim na czele. Choć organizacyjnie Piast nie jest jeszcze potęgą, to sympatię budzi konsekwencja w realizacji celu, jakim jest mozolny powrót do piłki na wysokim poziomie i upór w szkoleniu młodzieży. W Piaście, jak przed laty, ćwiczy więcej młodych zawodników, niż w niejednym klubie pierwszej ligi. Na koniec pewne spostrzeżenie. W rundzie rewanżowej Piastowi potrzebni będą nie tylko nowi zawodnicy, ale także kibice. Piłkarze chcą grać i wygrywać. Jeden z nich powiedział: -Na pewno mielibyœmy większą satysfakcję z gry i staralibyœmy się grać efektowniej i skuteczniej gdyby na stadion przychodziło więcej ludzi. Przykre jest to, że ostatnio na trybunach przy ul. Okrzei zasiada mniej widzów niż w poprzednich sezonach. Drużyna wygrywa, na obiekcie jest bezpiecznie i spokojnie. Za bilet wprawdzie trzeba zapłacić 5 zł, ale wydaje się, że nie jest to cena wygórowana. Jeœli chcemy mieć w mieœcie zespół na wysokim poziomie i zdrową młodzież to też powinniœmy dołożyć do tego swoją cegiełkę. Dlatego zapraszamy wszystkich wiosną na stadion przy ul. Okrzei. Działacze Piasta zapowiadają wiele atrakcji nie tylko piłkarskich, a zawodnicy efektowną grę zwycięstwa.Runda Jesienna 1999
Rozbark Bytom - Piast Gliwice 1:0
Mimo przegranej w ostatniej kolejce w Bytomiu 0:1 z drugą drużyną w tabeli, Rozbarkiem. Piast zachował pozycję lidera i zdobył po raz drugi z rzędu tytuł mistrza jes
ieni.Mistrz mimo porażki
Już tydzień temu było wiadomo, że Piast bez względu na wynik ostatniego meczu zostanie najlepszą drużyną w IV grupie ligi okręgowej w rundzie jesiennej sezonu 1999/2000. Mecz z drugim w tabeli Rozbarkiem miał udowodnić, że gliwicki zespół rzeczywiście zasługuje na przodownictwo w tabeli i tytuł mistrza jesieni. Niestety tym razem nie zabrakło umiejętności ,czy woli walki, tylko po prostu szczęścia. Spotkanie to miało bardzo dramatyczny, emocjonujący przebieg i stało na wy
sokim poziomie. Nie zabrakło szybkich akcji, strzałów, spięć podbramkowych i zaciętości w grze. Czasami, aż gracze obydwu drużyn w tej rywalizacji przesadzali. Sędzia główny Andrzej Majcher, aż 11 razy sięgał do kieszonki gdzie ma karki, aby ostudzić temperamenty piłkarzy W sumie pokazał dziewięć żółtych kartoników i dwa czerwone. Zaczęło się od falowych ataków bytomian. K. Gontarewicz przewidział jednak taki scenariusz gry i bardzo dobrze ustawił defensywę Piasta. Odpierała ona bardzo skutecznie napór miejscowych, a jak nadarzała się sposobność to dwóch skrzydłowych, Staniczek i Gontarewicz przeprowadzali szybkie kontry po których bywało groźnie pod bramką Rozbarku. W 3 min pierwszy strzał z dystansu gospodarzy. W 5 min, najgroźniejszy i świetnie grający w całym meczu napastnik miejscowych, Mendocha zagroził Grymelowi. Minutę później kolejny strzał zza linii 16 metrów gospodarzy przeleciał tuż nad poprzeczką Piasta. W 8 min. Paradziej uwolnił się spod opieki obrońców. Gdy wychodził na czystą pozycję został sfaulowany od tyłu przez Pietrasa. Sędzia pokazał tylko żółtą kartkę, a mógł śmiało ukarać go czerwoną. W 14 min. strzał z 17 metrów oddał Kempa, prosto w Grymela. Parę minut później bardzo groźną akcję przeprowadził prawą stroną Mendocha. Piłka po jego uderzeniu odbiła się jeszcze od Plewy, ale dobrze ustawiony Grymel nie dał się zaskoczyć.. W 28 min. faulowany brzydko z tyłu był W. Gontarewicz. Trener Piasta K. Gontarewicz ruszył w kierunku sędziego protestując, że dopuszcza do tak ostrej gry. Został za to poturbowany przez porządkowego miejscowych. Na pomoc mu ruszyła cała ławka rezerwowych Piasta i zrobiło się spore zamieszanie. Sytuację uspokoiła się dopiero po kilku minutach. W 32 min. w zamieszaniu podbramkowym Małczyński opluł Komara, Mariusz go za to odepchnął. Sędzia pokazał obydwu graczom żółte kartki, a że mieli już na swoim koncie w tym meczu takie kartoniki to w konsekwencji ujrzeli czerwone. Małczyńskie nie mógł się pogodzić z decyzją arbitra i rzucił się na niego z pięściami. Z trudem odciągnęli go koledzy z drużyny. W 42 min. po kontrze było trzech zawodników Piasta na dwóch bytomian. Paradziej zachował się samolubnie, próbując sam strzelać zamiast podawać do lepiej ustawionego Staniczka. Bramkarz Rozbarku broni ten strzał. Druga połowa zaczęła się od ataków gości. Praktycznie przez pierwsze dziesięć minut nie schodzili z połowy Rozbarku. Najlepszą okazję mieli gliwiczanie w 55 min, kiedy to jeden z ich graczy trafił z bliskiej odległości w zewnętrzną część słupka. W 63 fatalny w skutkach błąd Grymela. Zbyt słabo wybijał piłkę,trafiła ona wprost pod nogi dopiero co wprowadzonego Jersza i ten łsprytnie, lobem pokonał gliwickiego bramkarza. W 70 min. poprzeczka ratuje Marcina od utraty kolejnego gola. Szkoleniowiec Piasta K. Gontarewicz robi co może, aby zmienić wynik. Ściąga obrońców i wprowadza po kolei napastników. Pod koniec meczu jest ich na boisku pięciu. W 76 ładnie dośrodkowywał Słodczyk. Dobrze grający na przed polu Przybyłka uprzedza gliwickich napastników. W 78 min. trzech miejscowych graczy po kontrze znalazło się samych przed Gałuszką i bramkarzem Piasta. Tak kombinowali, że piłka po strzale jednego z nich przeszła obok słupka. Końcówka znowu należała do przyjezdnych. Niestety ku rozpaczy licznie przybyłej na ten mecz publiczności z Gliwic nie udało się strzelić wyrównującej bramki, a na remis podopieczni K. Gontarewicza jak najbardziej zasłużyli. Gratulacje dla trenera i zawodników za zajęcie pierwszego miejsca i zdobycie tytułu mistrza jesieni.Wystąpili
Piast Gliwice
Sędzia główny Andrzej Majcher, Grzegorz Majcher, Edward Józef.
Piast Gliwice - Zamet Strzybnica 3:1
Na jedną kolejkę przed końcem rozgrywek Piast pokonując na własnym boisku Zamet Strzybnice zapewnił sobie tytuł mistrza jesieni. Inny pretendent do mistrzowskiego tytułu, Rozbark Bytom tylko zremisował z Odrą Miasteczko. Przewaga Piasta w tabeli nad drugim Rozbarkiem wynosi już sześć punktów, a nad trzecim zespołem, Ciochowicami siedem punktów..
Waluś waleczny
Nie sprawdziły się przedmeczowe, buńczuczne zapowiedzi gości. Zapytałem przed meczem kierownika drużyny Zametu jak to robią, że wygrywają z najlepszymi, a przegrywają ze słabeuszami. Odpowiedział mi, żebym uważnie obserwował mecz to się sam przekonam. Jego pewność siebie została srogo ukarana. Podopieczni Kazimierza Gontarewicza bowiem, odprawili do dom
u piłkarzy ze Strzybnicy z bagażem aż trzech bramek. Mecz mógł się podobać tym co przyszli na stadion przy ulicy Okrzei.. Niezłe tempo, dużo szybkich akcji skrzydłami, dośrodkowań, strzałów z bliska i daleka i ładne bramki. Wreszcie wzięli się tez do roboty napastnicy Piasta. To oni wypracowywali lub strzelali gole. Jednym z bohaterów tego spotkania był Robert Walkowiak. (pseudo Waluś) Walczył zawzięcie na całej długości i szerokości boiska, zmieniał często pozycje, podawał celnie do kolegów, a swój dobry występ podkreślił zdobyciem pięknej bramki. Zaczęło się od masowych ataków na bramkę Mola. W 5 min. Wiśniowski który w tym meczu grał na pozycji pomocnika, przedarł się lewą stroną, dośrodkował do Komara, Mariusz z 14 metrów strzelił nogą, niestety niecelnie. Minutę później Walkowiak główkował tuz obok słupka. W 10 min. ten sam zawodnik po wrzutce strzelił z 6 metrów z pierwszej piłki na poprzeczką. W 13 min. goście mieli szansę na objęcie prowadzenie. Maligłówka był sam na sam z Grymelem, ale za mocno wypuścił sobie piłkę i padła ona łupem Marcina. W 17 min. przypomniał o sobie Rafał Staniczek, który wystąpił po raz pierwszy po kontuzji. Piłkę po jego uderzeniu z 18 metrów w prawy dolny róg z trudem broni bramkarz gości. Minutę później jednak był bez szans przy strzale Wiśniowskiego. Najpierw było dośrodkowanie, potem zamieszanie pod bramką Zametu. Padający na murawę Walkowiak zdoła jeszcze podać do nadbiegającego Wiśniowskiego, a ten huknął sprzed linii pola karnego w prawy górny róg i Mol po raz pierwszy wyciągał pikę z siatki. W 20 min. Gontarewicz strzelił z dystansu w bramkarza. Goście rzucili się do ataku próbując odrobić jednobramkową stratę. W 27 min. niepewnie głową wybijał Gałuszka, piłka trafiła do Maligłówki na piąty metr, ten strzelił bez zastanowienia, ale zbyt słabo aby zaskoczyć Grymela. W 36 min. Gałkowski z ostrego kąta, z bliskiej odległości trafił w boczną siatkę bramki Piasta. . W 43 min. po rzucie rożnym strzał głową gracza Zametu broni Marcin. Druga odsłona rozpoczyna się od ataków przyjezdnych i w 56 min. strzelają wyrównującą bramkę. W zamieszaniu podbramkowym najpierw strzelał Franke, Grymel obronił, ale wypuścił piłkę przed siebie. Dopadł do niej Matejczyk i mocnym uderzeniem z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce. Piłkarze Piasta jeszcze w tym sezonie nie stracili punktów na własnym boisku i tym razem też nie mieli zamiaru tego robić. Ich falowe ataki dzielnie do 64 min. odpierali goście. W tejże jednak minucie na polu karnym został sfaulowany Staniczek. Nie miał żadnych szans golkiper przyjezdnych przy strzale Gontarewicza z 11 metrów. Poczekał aż bramkarz się rzuci i uderzył mocno w przeciwległy róg pod poprzeczkę. W 71 min. rzut wolny z lewej strony wykonywał Gontarewicz. Dośrodkował wprost na głowę Komara, ten odegrał na siódmy metr do Walkowiaka, Robert strzelił mocno, z pierwszej piłki, lewą nogą pod poprzeczkę i Mol po raz trzeci kapituluje. Ostatni kwadrans należy go gości. Próbują zmniejszyć rozmiary porażki, lecz ich chaotyczne ataki łatwo rozbija wzmocniona w końcówce defensywa gospodarzy.Wystapili
Piast Gliwice
To już trzeci mecz z rzędu w którym zabrakło Paradzieja, a bez niego napad Piasta praktycznie nie istnieje. Tym którym wyznaczono pełnienie roli napastników w ostatnich kilku spotkaniach na pewno tego nie robią. Przypomnę więc co powinien napastnik umieć zrobić:
1). Dobrze ustawić się pod bramką drużyny przeciwnej.
2). Minąć gracza drużyny przeciwnej, albo dwóch.
3). Strzelić nogą albo głową w kierunku bramki drużyny przeciwnej (nie swojej)
4). Podać do kolegi z d
Wystapili:
Piast Gliwice
Po długiej przerwie spowodowanej kontuzją powrócił na boisko Mariusz Komar i był najlepszym graczem swojego zespołu. W obronie był nie do przejścia, wspierał pomocników i wyręczał napastników. Było to bardzo wyrównane spotkanie. Sprawiedliwym wynikiem byłby remis, ale że Pi
ast miał więcej szczęścia i Mariusza Komara to rozstrzygnął to spotkanie na swoją korzyść i zachował pozycję lidera. Pierwszą groźną sytuację stworzyli goście. W 3 min. rzut rożny wykonywał Szala. Zawinął tzw. rogala i Grymel po raz pierwszy musiał interweniować. W 14 min. Kaszowski zagrał prostopadłym podaniem, w uliczkę, pomiędzy dwóch obrońców do Walkowiaka. Robert jednak za mocno wypuścił sobie piłkę i padła ona łupem bramkarza. Nie wyszło to spotkanie temu piłkarzowi. Zmarnował wiele sytuacji, gubił piłki i niepotrzebnie faulował. Trener K. Gontarewicz zmienił go dopiero w 80 min tylko dlatego, że za bardzo nie miał na kogo. Jego zmiennik Tomek Stępień jest także bez formy, a na dodatek zazwyczaj w soboty bywa zmęczony czwartkowymi występami w lidze piątek. W 18 min. Butrykowski (Gwarek) popisał się fantastycznym strzałem z 18 metrów. Piłka minimalnie przeleciała nad poprzeczką bramki Piasta. Minutę później znowu było gorąco pod na polu karnym gospodarzy. Po dośrodkowaniu z lewej strony Adamczyka z piłką minął się Grymel. Do pustej bramki z 10 metrów próbował strzelać Butrykowski. Strzał zablokował Bajcer. W 34 min. znowu ten sam zawodnik ograł aż trzech defensorów Piasta, a jego mocne uderzenie przeszło tym razem tuz obok słupka. Gdyby ten piłkarz w tym dniu miał lepiej nastawiony celownik to wynik tego meczy byłby na pewno inny. W 43 min. powracający do wysokiej formy Wasilewski próbował zaskoczyć Mercika strzałem z dystansu. Wydawało się, że piłka nieuchronnie zmierza w okienko bramki Gwarka, lecz golkiper gości nie dał się zaskoczyć i pewnie broni. Minutę później jedyną dobrą akcję w tym meczu przeprowadził Charmułowicz. Pociągnął z piłką lewą stroną boiska pod pole karne. Strzelił mocno z ostrego kąta. Mercikowi udało się sparować to uderzenie, ale był już bezradny przy dobitce (głową) Słodczyka, który strzela swoją siódmą bramkę w tym sezonie.. Druga połowa zaczyna się od ataków gości, którzy próbują odrobić jedno bramkową stratę. W 51 min. dośrodkowanie Szali z lewej strony. Grymela wyręcza Bajcer, który broni strzał napastnika gości. Słabo w tym okresie gra Gontarewicz junior. Jego obowiązki przejmuje Komar i robi to całkiem nieźle. W 67 min. akcja Piasta. Rozpoczął Komar, wypuścił Walkowiaka, Robert przedarł się prawą stroną, podał do środka do Słodczyka, Grzegorz strzelił mocno, ale prosto w obrońcę. Następne piętnaście minut to nieustający napór gości. W 73 i 74 min dwa razy od utraty bramki ratuje swój zespół Grymel. W 79 min. strzał z rzutu wolnego wykonywanego tuż przed linią pola karnego Piasta trafia w mur. W 82 min. fatalny w skutkach błąd popełnia obrońca z Ornontowic. Podaje na własnym polu karnym do.... Komara i najbardziej wysunięty gracz miejscowych z zimną krwią strzałem z pięciu metrów pokonuje Mercika. Po tej bramce z gości ucieka powietrze i przestają grać. Również piłkarze Piasta już bardzo zmęczeni nie próbują podwyższyć rezultatu.Wystapili
Walka II Zabrze - Piast Gliwice 0:2
Jak równy z równym
Wydarzenia:
Dwa rzuty karne, kontuzja Wiśniowskiego, powrót Piotra Bajcera.
Komentarz:
W minioną niedzielę na placu boju w Zabrzu-Makoszowej spotkały się dwie drużyny zajmujące krańcowo różne miejsca w tabeli. Ostatnia Walka II Zabrze i drugi Piasta. Jak zwykle licznie przybyli na to spotkanie kibice z Gliwic byli przekonani, że będą świadkami łatwego zwycięstwa, a piłkarze Piasta, że poprawią bilans bramkowy. Tylko niektórzy twi
Wystąpili:
Piast Gliwice - Orzeł Nakło Śląskie 2:1
Przetrącone skrzydła Orła
Już drugi raz z rzędu piłkarze Piasta zafundowali swoim kibicom prawdziwy dreszczowiec. Podobnie jak w poprzednim meczu w Siemianowicach dali sobie strzelić gola już w pierwszej połowie by potem do ostatnich minut odrabiać straty. Pierwsza część tego spotkania to bardzo mierne widowisko zarówno w wykonaniu gospodarzy jak i gości. Wolne tempo, niecelne podania i nieliczne sytuacje podbramkowe. Pierwszy s
trzał na bramkę gości został oddany dopiero w 13 min. Riss strzelił mocno z 20 metrów, piłka przeszła kilkanaście centymetrów obok słupka. W 15 minucie Gontarewicz próbował szczęścia z dalszej odległości, również jego uderzenie minęło słupek bramki Bobowskiego w bezpiecznej odległości. W 34 min. jedna z nielicznych akcji przynosi przyjezdnym gola. Nieporozumienie gliwickich defensorów i bramkarza wykorzystał Tomasz Kania. Pomocnik Orłów widząc niezdecydowanie obrońców i źle ustawionego Grymela. Przelobowuje Marcina i strzela jedynego gola jak się później okazało dla swojej drużyny. W 36 min. trener K. Gontarewicz zmienia zupełnie niewidocznego w tym dniu Walkowiaka. To były wszystkie interesujące fakty, które miały miejsce w pierwszej części tego spotkania. Druga połowa rozpoczyna się od frontalnego ataku na bramkę Orłów co już w 51 min. przynosi bramkowy efekt. Stępień strzela z 15 metrów. Bobowski broni, ale wypuszcza piłkę z rąk. Dopada do niej Paradziej i mocnym strzałem z dwóch metrów pod poprzeczkę zdobywa wyrównującego gola. Wydawało się kibicom, że kolejne bramki to tylko kwestia czasu. Niestety miejscowi znowu spuścili z tonu. Na boisko wróciła nuda. Wejście Słodczyka w 64 min. jeszcze raz podrywa piłkarzy z ulicy Okrzei do wysiłku. Zamykają gości na ich połowie. Lewą stroną szarpie Leżała, prawą Gonatarewicz. Niestety w 68 min. w głupi sposób osłabia zespół jeden z najlepszych graczy ostatnich spotkań i tego też, Paradziej. Marian zatrzymuje piłkę ręką w zupełnie niegroźnej sytuacji na środku boiska. Otrzymuj za to od sędziego żółtą kartkę, a że jest to już drugi kartonik tego koloru w tym meczu to w konsekwencji dostaje czerwoną i opuszcza plac boju. Pierwszy otrzymał za opóźnianie gry przy rzucie wolnym w pierwszej połowie. Kiedy kibice pogodzili się już z remisem, a nieliczni (ci co nie byli w Siemianowicach) zaczęli opuszczać już stadion padł zwycięski gol dla Piasta. Akcję rozpoczął Leżała, który ściągnął na siebie trzech obrońców. Zakręcił ich i podał do bardzo dobrze ustawionego Stępnia. Tomek znalazł się w sytuacji sam na sam. Położył bramkarza, przerzucił nad nim piłkę, chciał jeszcze go przeskoczyć, ale ten mu na to pozwolił chwytając go za nogi. Sędzia nie miał wątpliwości i od razu wskazał na “wapno” Przez minutę trwały dyskusje piłkarzy gości z arbitrem, którzy nie mogli pogodzić się z tym faktem. Efekt tego był taki, że Czudaj za dyskusje otrzymuje żółtą kartkę. Pewnym egzekutorem jedenastki jest W. Gontarewicz. Poczekał aż bramkarz się rzuci i strzelił w drugi koniec bramki. Ostatnie dwie minuty to wzajemna kopanina po nogach. W 89 min. za użycie nogi do celów innych niż kopnięcie piłki, drugą żółtą kartkę i od razu czerwoną dostaje Czudaj. W 90 min. K. Gontarewicz przeprowadza jeszcze taktyczną zmianę, a po chwili gwizdek sędziego kończy to wprawdzie dramatyczne, ale stojące na słabym poziomie spotkanie. Aż strach pomyśleć co będzie jak Piast nie odnajdzie formy do kończącego tą rundę meczu, kiedy to zmierzy się w walce o mistrzostwo jesieni z Rozbarkiem Bytom. Chyba, że wcześniej przydarzy się.....nie zapeszajmy.Wystąpili
Siemianowiczanka - Piast Gliwice 1:2
Do ostatniej minuty
Takich emocji sympatycy gliwickiego klubu jeszcze w tym sezonie nie mieli okazji przeżywać. Do 81 minuty przegrywali w Siemianowicach 0:1. Wyrównującego gola właśnie w 81 min. zdobył Wiśniowski, a zwycięską bramkę już po 90 minucie strzelił profesor Paradziej.
Taktyka gospodarzy w tym meczu była bardzo prosta. Prawie całą drużyną cofali się pod własne pole karne i spokojnie oczekiwali na ataki gości. Jak udało się przechwycić piłkę to długim podaniem uruchamiali dwóch szybkich napastników, a ci korzystając z tego, że defensywa przyjezdnych w tym dniu była dziurawa jak szwajcarski ser co kilka minut stwarzali pod bramką Grymela bardzo groźne sytuacje. Już w 2 mi
n. piłka po główce Odygi przeleciała tuż nad poprzeczką Piasta. W 18 min. po klasycznym kontrataku i ładnej akcji miejscowi strzelili gola. Piłkę wyłuskał Paradziejowi, Tomecki. Długim podaniem uruchomił Wojtasa. Ten poszedł prawym skrzydłem, dośrodkował w poprzek pola karnego i nie pilnowany Malujda głową skierował piłkę do bramki Piasta. Gol ten nie podziałał pobudzająco na gości. Dalej grali nieporadnie, wolno, długo rozrywali piłkę. W 21 min. z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Malujda. W 30 min. gospodarze mieli okazje na podwyższenie rezultatu. Strzał i dobitkę Odygi z kilku metrów instynktownie obronił Grymel. W 34 min. jedyną okazję na strzelenie bramki w tej odsłonie miał Piast. Za niebezpieczne zagranie na polu karnym sędzia dyktuje rzut wolny pośredni. Cała drużyna z Siemianowic ustawia się w murze dwa metry przed linią bramkową. Szczęścia próbował Gontarewicz. Wykorzystał lukę w murze, ale strzelił za słabo i Moj obronił to uderzenie. Aż trzy zmiany przeprowadza K. Gontarewicz w swoim zespole po pierwszej połowie. Schodzą słabiej niż zazwyczaj spisujący się Staniczek, Gardiasz i Słodczyk, Zmienia to całkowicie obraz gry. Piast przyśpiesza, atakuje rywali już na ich połowie. Piłka szybko wędruje od jednego zawodnika do drugiego. Prawą stroną szarpie W. Gontarewicz, a lewą Walkowiak. W 49 min. Gontarewicz podaje do Paradzieja, Marian podciąga z piłką pod linię końcową boiska i dośrodkowuje wzdłuż linii bramkowej. Niestety nikomu nie udaje się jej wepchnąć do bramki. W 61 min. główkuje Gontarewicz, Moj z trudem broni. Przewaga gliwiczan z upływem czasu coraz bardziej rośnie. Atakują prawie całą drużyną. lecz tym samym narażają się na kontry. W 72 min. Odyga po długim podaniu i po błędzie sędziego który nie zauważa spalonego jest w sytuacji sam na sam z Grymelem. Marcin wychodzi z bramki aż do narożnika pola karnego i ze stoickim spokojem wybija piłkę spod nóg napastnika z Siemianowic na rzut rożny. Dwie minuty później kolejna kontra miejscowym. Strzał z 12 metrów w okienko fantastyczną paradą broni Grymel. 81 min. Rzut wolny z 20 metrów wykonuje Wiśniowski. Strzela jak Platini, mocno ponad murem, piłka przełamuje ręce bramkarza i wpada do siatki. Jest 1:1 Napięcie rośnie zarówno wśród kibiców i zawodników, mnożą się faule i nieczyste zagrania. W 84 min. Gontarewicz dośrodkowuje, Paradziej z trzech metrów nie trafia do pustej bramki. Na trybunie zajmowanej przez najbardziej zagorzałych sympatyków Piast nie ustaje doping. “Pieście my wierzymy” W 89 min. zamarły serca gliwickim kibicom, Gospodarze wykonują dwa rzuty rożne i jeden rzut wolny w przeciągu minuty. Po każdym z tych stałych fragmentów gry jest bardzo groźnie. Cztery raz w bardzo krótkim czasie wspaniałym refleksem i bardzo udanymi interwencjami popisuje się Marcin Grymel. Jest już po regulaminowym czasie gry. Żaden z widzów nie opuszcza stadionu i wreszcie w 93 min. akcja prawą stroną niebiesko-czerwonych, dośrodkowanie i Marian Paradziej strzałem z 2 metrów pokonuje po raz drugi bramkarza Siemianowiczanki. Radość piłkarzy i sympatyków gliwickiego klubu jest ogromna, a zwycięstwo jak najbardziej zasłużone. Morał z tego meczu jest następujący. Piast to drużyna z charakterem i jak chce to w piłkę grać potrafi. Tyle tylko, że nie zawsze chce. Gdyby zagrała od pierwszej minuty tak jak grała od 45 to pewnie losy tego meczu rozstrzygnęły by się po pierwszej połowie, ale jest też druga strona medalu. Czy ludzie przychodzili by na mecze, gdyby od początku było wiadomo jaki będzie wynik i w której minucie padną bramki ?Zagrali:
W minioną sobotę Piast podejmował na własnym stadionie spadkowicza z IV ligi i jednego z głównych pretendentów do powrotu do niej, Uranie Ruda Śl.
Po długoletniej przerwie znowu w walce o ligowe punkty spotkały się te dwa zasłużone dla śląskiego futbolu zespoły. W czasach kiedy Piast i Urania grywały w II lidze, zespół z Gliwic był przeważnie faworytem i zazwyczaj nie zawodził swoich kibiców. Tym razem fachowcy więcej szans na wygraną dawali Uranii. Szczególnie, że Piast nie zachwycał formą w ostatnich meczach, a doświadczony zespół z Rudy ma w swoim składzie mającego już dziewięć bramek w tym sezon
ie na swoim koncie napastnika z pierwszoligową przeszłością B. Cygana. Podopieczni trenera Gontarewicza jednak zaskoczyli wszystkich, kibiców, piłkarzy z Rudy i pewnie samych siebie bo wygrali, a zrobili to naprawdę w imponującym stylu aplikując rywalowi aż cztery gole. Już w 3 min. napastnicy Piasta przeprowadzili groźną akcję po której mogła paść bramka. W 6 min. Gontarewicz główkował tuż obok słupka. W 10 min. Słodczyk otrzymał doskonałe podanie od bardzo dobrze grającego w całym spotkaniu Paradzieja i znalazł się oko w oko z bramkarzem gości. Za długo jednak decydował się na strzał i obrońcy gości wybili piłkę na rzut rożny. Te trzy akcje sprawiły, że podopieczni trenera Gontarewicza uwierzyli, że mogą pokonać Rudzian. Zaatakowali jeszcze z większym animuszem zamykając gości na własnej połowie. W 17 min. Paradziej wyłuskał piłkę Lizurkowi na 25 metrze, szybko podał do Wasilewskiego, Tomek bardzo ładnie minął obrońcę Uranii. Odegrał do stojące na lepszej pozycji Słodczyka, a ten mocnym strzałem z bliskiej odległości po raz pierwszy pokonuje Szańka. W 20 min. Gontarewicz strzelił w pełnym biegu z 20 metrów, pod poprzeczkę. Bramkarz przyjezdnych broni z najwyższym trudem. W 23 min. Kaszowski przechwycił piłkę w środku pola. Szybko podał do biegnącego po lewej stronie Staniczka. Rafał wpadł na pole karne niczym huragan, strzelił bardzo silnie z ostrego kąta. Piłka po rękach bramkarza po raz drugi wpada do siatki. Gol ten Rafał zadedykował swojemu niedawno urodzonemu synowi. W 25 min. brazylijskim zagraniem popisał się Słodczyk. Piętą zagrał do Kaszowskiego. Kasza już wychodził na czystą pozycje, kiedy został sfaulowany tuż przed linią pola karnego. Strzał Paradzieja z rzutu wolnego przelatuje tuz nad poprzeczką. W ostatnim kwadransie miejscowi niepotrzebnie oddali inicjatywę przyjezdnym co skończyło się w 36 min. utratą gola. Jedyny błąd popełnił Ryń. Niezbyt pewnie wychodził do dośrodkowania i Wojtyczka strzałem głową zdobywa honorową bramkę dla swojego zespołu. Na druga połowę piłkarze Piasta wychodzą mocna skoncentrowani. Od pierwszych minut narzucają swój styl gry i spychają gości do głębokiej defensywy. W pierwszych 15 min. największe zamieszanie pod bramką Uranii robił Paradziej. W 67 min. kibice oglądali najładniejszą akcję meczu. Rozpoczął Wasilewski, podał świetnie w tempo na skrzydło do Stanicza, Rafał centruje na pole karne gdzie jest Słodczyk, który główką pokonuje po raz trzeci golkipera gości. Tomek Wasilewski po bardzo kiepskim początku zagrał wreszcie bardzo dobry mecz. Był najlepszy w linii pomocy. Dwie jego akcje otworzyły drogę do bramki Oby tak dalej. W 68 min. za brutalny faul czerwoną kartką ukarany zostaje wprowadzony 7 min. wcześniej Pryszcz. W 74 min. Paradziej był faulowany na polu karnym. Piłkę na 11 metrze ustawił Krzywko. Poczekał aż bramkarz się rzuci i strzelił w przeciwległy róg ustalając końcowy rezultat. Diabeł okazał się nie taki straszny jak się wydawało, a następcy Statowskiego, Zemitisa, Dunajczyka podtrzymali dobrą tradycję i po raz kolejny pokonali Uranię.Zagrali:
Andaluzja Piekar
Przed meczem trener gospodarzy Gerard Gasz powiedział “Słyszałem, że Piast to najsilniejszy zespół w naszej grupie no i jest liderem. Będę zadowolony jeśli chłopaki wywalczą remis, ale na pewno spróbujemy zrobić niespodziankę i wygrać, szczególnie, że gramy u siebie"
Okazało się, że zwycięstwo przyszło łatwiej niż się spodziewał trener i zawodnicy Andaluzji. Własne boisko, przychylny sędzia i wyjątkowo słaba dyspozycja graczy Piasta. Te czynniki spowodowały, że podopieczni Kazimierza Gontarewicza po raz drugi w tym sezonie wracali do domu w ponurych nastrojach. Początek tego spotkania należał do gości. Zaatakowali z animuszem spychając piłkarzy z Piekar do głębokiej defensywy. W 10 min. faulowany był tuż przy linii pola karnego Andaluzji, zawodnik Piasta. Rzut wolny wykonywał W. Gontarewicz. Dośrodkował wprost pod nogi Słodczyka, ten strzelił z pierwszej piłki. Bramkarz gospodarzy broni instynktownie odbijając piłkę przed siebie. Padający już na ziem
ię Grzegorz poprawia swój strzał i zdobywa pierwszego i jedynego gola dla Piasta. Wydawało się, że kolejne bramki dla niebiesko-czerwonych to tylko kwestia czasu. Niestety w 18 min. tego spotkania z rozbitą głową boisko opuszcza najlepszy w pierwszym kwadransie w zespole przyjezdnych Wojtek Gontarewicz. Inicjatywę przejmują gospodarze i przeprowadzają kilka groźnych akcji. W 26 min. po błędzie Gardiasza, piłka trafia wprost pod nogi Żydka i napastnik Andaluzji ma już przed sobą tylko bramkarza Piasta. Marcin mimo młodego wieku do końca zachowuje zimną krew, Wychodzi, skraca kąt i w konsekwencji wygrywa ten pojedynek. 8 min. później gospodarze wykonują rzut rożny. Dośrodkowanie, silny strzał z 15 metrów Żydka tuż przy słupku i Grymel kapituluje po raz pierwszy. W 36 min. trener gospodarzy przeprowadza dwie zmiany. Tuz po wznowieniu gry po akcji miejscowych sędzia główny tego spotkania ZBIGNIEW WALUS dopatruje się ręki u obrońcy Piasta w obrębie pola karnego. Nawet miejscowi kibice i zawodnicy z Andaluzji byli zdziwieni tą decyzją arbitra. Karnego na bramkę zamienia Kowolik. Gol ten ustawia już cały mecz. Gospodarze cofają się do obrony ograniczając się do kontrataków, faulowania i wybijania piłki w aut. Piłkarze Piasta nieporadnie próbują odrobić stratę, ale bez W. Gontarewicz nie są w stanie przeprowadzić ani jednej składnej akcji aż do końca pierwszej połowy. W drugiej części pierwszą akcje która mogła zakończyć się golem goście przeprowadzili dopiero w 66 min. Strzał wprowadzonego po przerwie Paradzieja trafia tylko w boczną siatkę. W 68 min. Staniczek przedarł się przez linię obrony Andaluzji, strzelił mocno z 14 metrów, ale wprost w dobrze ustawionego Stańczyka. W końcówce dwa razy z sytuacji jeden na jeden z obronną ręką wychodził Marcin Grymel i był on jedynym zawodnikiem który zasługuje na słowa pochwały w tym meczu. W sporcie już tak jest, że raz się wygrywa raz przegrywa i można by tą porażkę piłkarzom Piasta wybaczyć, gdyby miała ona miejsce po dobrej i zaciętej grze z lepszym od siebie zespołem. Tym razem jednak było inaczej. Przegrali ze słabym zespołem po beznadziejnej grze. Zawiedli za wyjątkiem bramkarza i wprowadzonego po przerwie Paradzieja, wszyscy zawodnicy. Kibice niebiesko-czerwonych którzy licznie stawili się w oddalonych o 30 km. Piekarach po tym spotkaniu wyzbyli się już złudzeń i zgodnie stwierdzili, że z tym składem trudno będzie powalczyć o jedyne premiowanego awansem miejsce, a kiedyś przecież zespół ten grywał w finałach PP i zajmował czołowe miejsca w II lidze. Ten fakt chyba zobowiązuje zarówno działaczy jak i samych piłkarzy do podjęcia kroków aby w przyszłym sezonie Piast jednak zagrał w wyższej klasie rozgrywek chyba, że oprócz kibicom nikomu na tym nie zależy ?.Wystapili:
Piast Gliwice - Sośnica Gliwice 2:1
Na kłopoty Paradziej
Niezwykle r
zadko kibice Piasta mogą oglądać w grze weterana jeszcze drugoligowych boisk Mariana Paradzieja, ale kiedy wychodzi w pierwszym składzie to sympatycy gliwickiego klubu mogą być spokojni o wynik. W poprzednim sezonie wystąpił tylko raz w meczu rundy rewanżowej z ŁTS Łabędy i strzelił wtedy bardzo ważną bramkę. Po fatalnych występach napastników Piasta w poprzednich spotkaniach trener K. Gontarewicz ściągnął po raz kolejny z piłkarskiej emerytury Mariana i ten go nie zawiódł. Zdobył drugiego gola, który zapewnił zwycięstwo niebiesko-czerwonym w bardzo trudnym meczu z lokalnym rywalem. W 60 min. Paradziej otrzymał dokładne podanie od Gontarewicza na 16 metr. Zatrzymał piłkę, popatrzył gdzie jest bramkarz i obrońcy, przymierzył i ze stoickim spokojem wpakował ją do siatki. Ozdobą tego meczu jednak była akcja i bramka Wojtka Gontarewicza. W 23 min. przechwycił piłkę w okolicy linii środkowej boiska. Pognał z nią w kierunku bramki Sośnicy. Strzelił w pełnym biegu, mocno z 17 metrów tuż obok słupka. Lawacz rzucił się i próbował złapać piłkę, lecz już w momencie oddawania strzału było wiadomo, że wyciągnie piłkę z siatki. Widać było już od początku, że goście nie przyjechali się tylko bronić. W przekroju całego spotkania byli nawet drużyną minimalnie lepszą, ale wygrywa ten zespół który strzeli więcej goli. Widowisko więc mogło się podobać. Kibice się nie nudzili bo akcje szybko przenosiły się z jednej bramki pod drugą. Dużo biegania, strzałów z daleka i bliska. Piłka kilka razy trafiała w słupki, bądź przechodziła tuż obok nich. Było też kilkanaście ładnych interwencji obydwu bramkarzy. Jedyną bramkę dla gości w 88 min. strzelił najgroźniejszy w tym dniu w drużynie Sośnicy, Czarnecki. Najpierw strzelał Szklany, ale trafił w słupek. Dobił już do pustej bramki wspomniany zawodnik. Inne wydarzenia: W 2 min. Kaszowski dynamicznie wbiegł w pole karne, podał do Paradzieja. Spod nóg Mariana piłkę wybił obrońca gości. W 18 min. z rzutu wolnego z 25 metrów strzela Wiśniowski. Piłka zmierza tuz pod poprzeczkę. Bramkarz Sośnicy broni z najwyższym trudem. W 28 min. sam na sam był z Ryniem napastnik gości. W ostatniej chwili piłkę na rzut rożny wybił Gardiasz. W 40 min. strzał Wójcika z 7 metrów wybija z linii bramkowej obrońca Piasta, dobitkę broni Ryń. W 42 min na strzał z 30 metrów zdecydował się Szklany. Piłka przelatuje tuz nad poprzeczką bramki miejscowych. W 47 min. fantastycznie dośrodkowuje Gontarewicz wprost na głowę Słodczyka. Grzegorz uderza niestety prosto w nogi bramkarza. Minutę później ponownie strzela Słodczyk tym razem klatką piersiową i trafia w słupek. W 84 min. napastnikowi gości jest oko w oko z Ryniem. W ostatniej chwili na rzut różny wybijają obrońcy Piasta. W 87 min. Czekaj uciekł prawą stroną obrońcom Sośnicy, lecz zamiast próbować uderzenia podaje do Rissa. Andrzej gubi się i nie oddaje nawet strzału. W 89 min. (minutę wcześniej) sędzia kończy to dramatyczne spotkania. Kibice oddychają z ulgą.Wystapili:
Po raz pierwszy w tym sezonie piłkarze Piasta schodzili z boiska pokonani. Przegrali wyjazdowe spotkanie z 10 drużyną w tabeli 0:1 i była to niestety porażka na własne życzenie. Od początku sezonu podopieczni trenera K. Gontarewicza nie zachwycali swoją grą, ale wygrywali i to było najważniejsze. Tym razem jednak trafili na młody, ambitny zespół ,kt
óry bardzo chciał zwyciężyć i to mu się udało. W pierwszej części Piast grał jakby był zespołem przynajmniej o klasę gorszy. Ustępował rywalom pod każdym względem. Gliwiczanie byli wolniejsi, przegrywali pojedynki jeden na jeden, popełniali proste błędy w defensywie i nie potrafili rozegrać piłki, a pierwszy groźny strzał na bramkę gospodarzy oddali dopiero w 43 minucie. Jak wytłumaczyć taką postawę głównych pretendentów do awansu to wiedzą chyba tylko oni sami. Już w 5 min. miejscowi mogli prowadzić. Obrońca Piasta próbował wybić piłkę, a zrobił to tak niefortunnie, że trafiła pod nogi napastnika Silesi. Ten strzelił mocno z pierwszej piłki i z najwyższym trudem udało się wyłapać piłkę Grymelowi. Cztery minuty później Kapinos w dziecinny sposób ograł Rissa. Strzelił mocno w długi róg obok rozpaczliwie interweniującego Marcina i zdobył jak się po 90 minutach okazało jedyna i zwycięską bramkę dla swojej drużyny. Nie przyzwyczajeni do takich sytuacji piłkarze Piasta całkowicie stracili ochotę do gry. Miechowiczanie za to podbudowani prowadzeniem raz po raz przeprowadzali składne i groźne akcje pod bramką gości. W 16 min. trener ściąga z boiska słabiutkiego w tym dniu Rissa i wprowadza bardziej ofensywnego gracza Przybyłę. Niewiele to pomaga bo Michał również gra słabo. W 19 min. Falkowski oszukał Krzywkę i z 15 metrów strzelił w lewy górny róg bramki Grymela. Marcin był jedna dobrze ustawiony i wyłapał to uderzenie. W 32 min. strzelec bramki Kapinos ośmieszył defensorów gości. Przeszedł niczym slalomista pomiędzy trzema obrońcami Piasta. Strzelił z 14 metrów na szczęście prosto w Grymela. Marcin wypuścił jeszcze piłkę z rąk, ale szybko naprawia swój błąd. Dopiero w końcówce tego spotkania niebiesko-czerwoni przeprowadzili dwie dobre akcje zakończone celnymi strzałami. W drugiej odsłonie Piastunki zagrały już o wiele lepiej. Szybko zepchnęli miejscowych do defensywy. Lepiej i szybciej rozgrywali piłkę stwarzając co kilka minut pod bramką Ulfika groźne sytuacje. Cóż z tego kiedy w gliwickiej drużynie nie ma napastnika który potrafiłby skierować piłkę do siatki. W 60 i 62 min. Staniczek miał dwie okazje na wyrównanie. W 64 min. po rzucie rożnym z piłką minął się bramkarz gospodarzy. Trzy razy w przeciągu kilkunastu sekund z najbliższej odległości strzelali w światło bramki piłkarze Piasta i za każdym razem na linii bramkowej był dobrze ustawiony któryś z graczy Silesi. Minutę później Walkowiak kładzie bramkarza i ma przed sobą już tylko pustą bramkę. Zamiast strzelać próbuje jeszcze dośrodkowywać i jedynym efektem tego zagrania jest kolejny rzut rożny. W 75 min. dynamicznie w pole karne wszedł Kaszowski. Obrońca Silesi zatrzymuje go nieprawidłowo i sędzia dyktuje rzut karny. Piłkę na jedenasty metrze ustawia niezawodny do tej pory w takich sytuacjach Walkowiak. Tym razem strzela słabo w sposób sygnalizowany Ulfik nie ma problemów z wyłapaniem tego uderzenia. W końcówce spotkania gospodarze bronią się całą drużyną ograniczając się do nielicznych kontrataków. Sędzia przedłuża mecz o pięć minut, a mimo to Piastowi nie udaje się strzelić wyrównującej bramki. Po raz kolejny w tym sezonie najbardziej zawiedli napastnicy Piastunek. Nie wyszedł też mecz pomocnikom, a linia obrony zagrała na poziomie "A klasy" Panowie to już piąta liga i trzeba wziąć się do roboty !. Mimo porażki z dobrej strony pokazali się licznie przybyli na to spotkanie najwierniejsi kibice Piasta. Przez cały mecz głośno i kulturalnie dopingowali swoją drużynę, a pożegnali schodzących z boiska pokonanych piłkarzy słowami "Chłopaki nic się nie stało" i oby tak zawsze zachowywali się podczas piłkarskich zawodów.Wystąpili:
Statystyka
Mimo porażki dotychczasowego lidera (Urani) nie udało się podopiecznym Kazimierza Gontarewicza wyjść na pierwsze miejsce w tabeli. W derbowym pojedynku pokonali wprawdzie Carbo II Gliwice 1: 0, ale było to za mało aby przeskoczyć wciąż nie pokonany w tym sezonie Rozbark Bytom. Po raz kolejni piłkarze Piasta nie zachwycili, ale wygrali i to jest najważniejsze. W historii polskiego futbolu było j
uż wiele zespołów które grały ładnie, efektownie, a mimo to nie udawało im się osiągać znaczących sukcesów. Piast w tym sezonie gra może nieciekawie, ale za to skutecznie. Pierwsza połowa tego spotkania tradycyjnie już zaczęła się od ataków niebiesko-czerwonych.W 6 min. dośrodkowywał Gontarewicz, strzałem z dalszej odległości popisał się Wiśniowski i dobrze spisujący się w całym spotkaniu Biskup pewnie wyłapuje to uderzenie. W 10 min Staniczek uciekł lewą stroną, podał do nie obstawionego Gardiasza, lecz ten strzelił słabo i bramkarz gości bez problemów broni to uderzenie. W 24 min. piłkarze Carbo przeprowadzili pierwszy kontratak. Na szczęście dla gospodarzy piłka po strzale głową z bliskiej odległości napastnika gości przelatuje nad poprzeczka. W 30 min. Słodczyk próbuje z daleka, niecelnie. W 32 min. obrońca Carbo w obrębie pola karnego zatrzymuje piłkę ręką, sędzia nie reaguje. 33 min. akcja Carbo, Ryń broni z trudem strzał Przemyka. 38 min. rzut rożny wykonuje Gontarewicz, głową strzela Przybyła i Biskup po raz kolejny fantastycznie broni. W 44 min. Riss wykorzystał nieporozumienie wśród pomocników gości, przechwycił piłkę pod polem karnym Carbo. Niestety jego strzał jest zbyt słaby aby zaskoczyć golkipera przyjezdnych. Druga połowa znacznie ciekawsza i żywsza od pierwszej. Regularnie jak w szwajcarskim zegarku Piast, a ściślej mówiąc Gontarewicz junior co trzy minuty przeprowadzał groźnie akcje.. W tej odsłonie było wyraźnie widać brak dobrego napastnika w drużynie gospodarzy. Po raz kolejny zawiódł król strzelców z "A klasy" Tomasz Stępień. W 49 min. solowy rajd zakończony celnym strzałem przeprowadził Gontarewicz. W 50 min. Kucharski otrzymuje drugą żółtą kartkę i zaraz po niej czerwoną. W 61 min ponownie Gontarewicz dośrodkowuje, strzela Słodczyk i znowu lepszy jest bramkarz Carbo. W 64 i 70 min.dwie kolejne ładne akcje Wojtka. W 71 min. Gontarewicz mija dwóch obrońców i jest w sytuacji sam na sam. Strzela w boczną siatkę. Ostatni kwadrans to nieustające ataki Piasta (czytaj Gontarewicza). 75 min. Piękny strzał Wojtka i jeszcze ładniejsza obrona Biskupa. W 75 i 76 min dwie udane interwencje bramkarza Carbo po strzałach Słodczyka i Komara (podawał Gontarewicz). W 78 min jedyna w tej części meczu groźna akcja gości. W sytuacji sam na sam był Guła. Przytomnie zachował się Ryń. Wybiegł i wślizgiem wybił piłkę na aut. Wreszcie w 85 min. udało się pokonać Biskupa. Czekaj, krótko z rzutu rożnego podaje do Gontarewicza, ten dośrodkowuje wprost na głowę Staniczka. Rafał z 10 metrów strzela w tzw. długi róg i po chwili tonie w objęciach kolegów. Pierwsza część meczu słaba. Druga, dobra, stojąca na niezłym poziomie. Bardzo dobry występ linii pomocy, a w szczególności jej lidera Wojtka Gontarewicza. Najsłabsza formacja to napad. Słodczyk, Stępień, Walkowiak zagrali na poziomie najwyżej "A klasy"Wystąpili:
To ciekawe zjawisko atmosferyczne wzbudziło wśród obserwatorów spotkania Piast - Naprzód większe zainteresowanie niż samo widowisko. Z boiska przez większą część meczu wiało przysłowiową nudą i tylko kilka sytuacji spowodowało szybsze krążenie krwi wśród kibiców. Zaczęło się obiecująco. W 2 min Gontarewicz dostał prezent od obrońcy gości i znalazł się sam na sam z bramkarzem Naprzodu. Niestety jego mocny strzał z ostrego kąta przelatuje na
d poprzeczką. Chwilę później Przybyła miał szansę na zdobycie gola., ale piłka po jego uderzeniu z siedmiu metrów trafiła prosto w Skorupskiego. W 8 min, faulowany był przez golkipera z Żernicy na polu karnym Walkowiak. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Tomasz Wasilewski i nie dość, że strzelił słabo to na dodatek prosto w bramkarza. W 14 min. kibice oglądali najładniejszą akcję meczu. Debiutujący w tym sezonie w Piaście Krzysztof Wiśniowski (wychowanek Piasta, ostatnio w Carbo) posłał długą piłkę przez pół boiska do Gontarewicza. Wojtek szybko odegrał do Słodczyka i napastnik niebiesko-czerwonych uderzeniem z pierwszej piłki pokonał bramkarza Naprzodu. Niestety było to jedyne udane zagranie tego piłkarza i w drugiej połowie został zmieniony. Od tej minuty Piast stanął i oddał inicjatywę gościom co w 28 min. zemściło się utratą gola. Błąd popełnił Gardiasz który nie upilnował Olszewskiego i pomocnik gości zdobył wyrównującą bramkę. W 35 min. Gardiasz trafił w okienko, ale nie bramki tylko budynku (poszła szyba). W 42 min. goście mogli objąć prowadzenie. Napastnik Naprzodu był sam na sam z Grymelem. Marcin zdołał odbić piłkę przed siebie, dobitka na szczęście przeleciała wysoko nad poprzeczką. W 44 min. Wiśniowski strzelił mocno z 17 metrów. Skorupski obronił, ale wypuścił piłkę z rąk. Zrobiło się ogromne zamieszanie na polu karnym Naprzodu. W przeciągu 15 sekund piłkarze Piasta mieli trzy stuprocentowe okazje na strzelenie gola i wszystkie zmarnowali. W drugiej połowie goście cofnęli się do głębokiej defensywy próbując obronić bardzo korzystny dla nich wynik. W 48 min. Gontarewicz uderzył z 12 metrów, mocno tuż obok słupka. W 53 min Stepień próbował szczęścia z dalszej odległości. Uderzył mocno, ale w środek bramki i dobrze ustawiony Skorupski obronił. W 56 min. Kaszowski wbiegł szybko w pole karne. Został sfaulowany przez któregoś z obrońców i sędzia po raz drugi wskazuje na “wapno". Skutecznym egzekutorem rzutu karnego okazał się Robert Walkowiak. W 60 min. dośrodkowywał Gontarewicz. Zrobił to precyzyjnie wprost na głowę Przybyły, lecz Michał uderzył z pięciu metrów tak niefortunnie, że piłka przeleciała metr od słupka bramki gości. W końcówce meczu Stepień miał jeszcze dwie okazje na podwyższenie rezultatu, ale się nie udało.Wystąpili:
Naprzód Żernica
Statystyka
Piast Gliwice
Strzały celne obronione 9
Strzały niecelne 11
Rzuty rożne 10
Rzuty Wolne 17
Spalone 3
Żółte kartki; Komar 58 min.
Naprzód Żernica
Strzały celne obronione 1
Strzały niecelne 2
Rzuty rożne 1
Rzuty Wolne 8
Spalone 2
Odra Miasteczko Śląskie - Piast Gliwice 1:3
Fakty:
Drugie zwycięstwo odniósł Piast w lidze okręgowej. Tym razem pokonał w meczu wyjazdowym również beniaminka V ligi, Odrę Miasteczko Śląskie; 3:1.. Już pierwsza akcja podopiecznych Kazimierza Gontarewicza przyniosła zespołowi z Gliwic prowadzenie. Gospodarze próbowali złapać na spalonym dwóch graczy gości, ale zrobili to tak niefortunnie, że Słodczyk znalazł się sam na sam z bramkarzem Odry i nie zmarnował te
Wystapili:
Beniaminek klasy okręgowej -Piast Gliwice zwyciężył na własnym boisku LZS Przyszłość Ciochowice 4:2 (1:2 ) i to w zasadzie jedyna pocieszająca informacja dla sympatyków tego zespołu. Inauguracyjny sukces podopiecznym trenera Gontarewicza przyszedł bowiem z niemałym trudem, a wymęczone zwycięstwo daje szkoleniowcowi "Piastunek" już na starcie rozgrywek powody do myślenia. Nie tak dawno Piast podejmował ciochowiczan w Pucharu Polski i ograł ich bez kłopotu 5:1. Obie drużyny rozpoczęł
y sobotnie spotkanie z dużym animuszem. Piast zaatakował, ale rywale umiejętnie rozbijali te próby już na przedpolu bramki strzeżonej przez Wyleżoła. W tym fragmencie gry tylko raz udało się strzelić zawodnikom Piasta na bramkę gości. Uczynił to w 10 min. Staniczek. Próby sforsowania defensywy Przyszłości nie dawały żadnego efektu, za to sztuka ta udawała się gościom. Inna rzecz, że brona Piasta była w tym dniu wyjątkowo dziurawa. Przekonaliśmy się o tym w 18 min., kiedy Komar dał się ograć jak trampkarz i pozwolił szarżującemu Szydze strzelić celnie do siatki. Siedem minut później było już 0:2. Ponownie nie popisali się obrońcy i leżący na ziemi Pysik zdołał po raz drugi pokonać Grymela. W 42 minucie kibice byli świadkami kontrowersyjnego zdarzenia, które zdaniem przyjezdnych zaważyło na wyniku spotkania. Do wysokiej piłki tzw. świecy, wrzuconej na pole karne ciochowiczan wyskoczyli jednocześnie Słodczyk i Wyleżoł. Powietrzny wyskok bramkarza gości arbiter meczu uznał za przewinienie i podyktował rzut karny. Goście protestowali ale sędzia pozostał nieugięty. "Wapno" i koniec. Pewnym wykonawcą jedenastki okazał się Robert Walkowiak. W drugiej części meczu z przyjezdnych wyraźnie uszło powietrze i ten fakt zadecydował o tym, że podopiecznym trenera Gontarewicza grało się już znacznie lepiej. W 71 minucie nieporozumienie bramkarza i obrońcy z Ciochowic wykorzystał Słodczyk i nie pilnowany skierował piłkę do pustej bramki. Cztery minuty później było już 3:2 po tym jak arbiter podyktował drugi rz ut karny tym razem za faul Kmiecika na Słodczyku. Skutecznym egzekutorem jedenastki ponownie okazał się Walkowiak . Kropkę nad i postawił w 83 minucie Sławomir Czekaj, który otrzymał świetne podanie od Staniczka i precyzyjnym strzałem w długi róg po raz czwarty pokonał Wyleżoła. Inauguracyjne zwycięstwo cieszy, ale nieco mniej dyspozycja poszczególnych graczy. Wielu z nich ma po prostu wyraźne braki kondycyjne i to aż nadto widoczne jest na boisku. Na całe szczęście trener Gonatrewicz ma w składzie również kilku graczy, którzy harują za swoich kolegów i to póki co wystarcza. Tylko na jak długo ? Pewne modyfikacje personalne wydaje się, że są na tym poziomie rozgrywkowym koniecznością. Ale to już zmartwienie gliwickiego szkoleniowca.Komentarz z Nowin Gliwickich
Wystąpili :