Historia
Gliwickiego Klubu Sportowego "Piast"
1. Ustrojowa transformacja i upadek klubu
Rok 1989 zapisał się w historii Polski jako czas wielkich przemian politycznych, społecznych i ekonomicznych. Dla GKS „Piast” jak i wielu innych, podobnych stowarzyszeń oznaczało to jednak początek sporych kłopotów. Pod koniec wiosny 1989 r. „wieczny” drugoligowiec, po 19 latach nieprzerwanego pobytu na zapleczu ekstraklasy spadł do III ligi. Ówczesne władze klubu, którym prezesował Jerzy Magiera, aby ratować zespół przed dalszą degradacją próbowały związać się z łabędzkim „Bumarem”, ale potężny niegdyś koncern także borykał się z trudnościami, i mimo chęci z obu stron, nic z tego mariażu nie wyszło. W ostatnich dniach grudnia 1991 r. zarząd klubu podjął niewątpliwie trudną decyzję o wycofaniu pierwszego zespołu z rozgrywek.. Przyczyna ? w klubowej kasie brakowało na pokrycie wydatków związanych z funkcjonowaniem zespołu około 200 mln (starych) złotych. Ratunkiem miała być fuzja z „Carbo”, ale i to nie wypaliło. Nie był to jeszcze absolutny koniec. Wiosenne mecze oddano walkowerem, licząc, że koniunktura się poprawi i główny dostarczyciel funduszy – „Zakład Usług Technicznych” będzie w stanie utrzymać drużynę na poziomie IV ligi. Była to jednak najgorsza w historii ligowych występów runda. Piast prowadzony jesienią przez Pawła Binkowskiego, a potem przez Jerzego Apostela nie zdobył nawet jednego punktu, mimo że należał do faworytów. 23 lutego 1993 r. zarząd klubu zadecydował o wycofaniu zespołu seniorów z rozgrywek. W tym też roku z braku zleceń, zaprzestał działalności „Zakład Usług Technicznych”. Zlikwidowano większość etatów, a tym co pozostali zmniejszono płace, część działaczy jednak zdecydowała się pracować społecznie i to pozwoliło w bardzo okrojonej formie, ale przetrwać ten trudny okres.
Sekcja piłki nożnej została ograniczona do dwóch drużyn juniorów i dwóch zespołów trampkarzy. Mimo braku środków, dość dobrze radzili sobie lekkoatleci. Na koniec 1995 r. zarejestrowanych było w tej sekcji 139 zawodniczek i zawodników. Szermierkę uprawiało 95 szpadzistek i szpadzistów. Sekcja szachowa zrzeszała 53 amatorów, a brydża sportowego 42 zawodników. Jeszcze wcześniej usamodzielniły się sekcje tenisa ziemnego i siatkówki, co w praktyce oznaczało ich likwidację.
2. Piastunki z Bojkowa
5-go września 1995 r. na mocy porozumienia pomiędzy MCW GKS Piast i KS Bojków powstał KS Piast-Bojków Gliwice. Prezesem tego nowego na mapie sportowej Gliwic klubu został Edward Sąsiadek. Przez rok Piastunki z Bojkowa grały w lidze okręgowej, ale mariaż ten skończył kompletną klapą. Nie pojawili się sponsorzy, nie akceptowali tego również kibice. Drużynę tą prowadził Kazimierz Gontarewicz i to był w zasadzie jedyny pozytyw, gdyż popularny „Kazek” nabrał wtedy doświadczenia, które pomogło mu doprowadzić reaktywowaną dwa lata później drużynę do III ligi.
15 grudnia 1995 r. na Walnym Zebraniu Sprawozdawczo-Wyborczym zakończyła się kadencja zarządu, który został powołany 25 stycznia 1990 r., a na czele, którego stał Jerzy Magiera. W jego skład wchodzili jeszcze: wiceprezesi - Jacek Betlejewski, Janusz Marcinów, Jan Larysz, Tadeusz Wojarski, sekretarz - Stanisław Kwietniowski, członkowie: Wojciech Rutyna, Andrzej Słup-Ostrawski, Henryk Mikucki, Janusz Schneider, Jan Blankestain, Jan Nowak. Funkcję dyrektora klubu pełnił Franciszek Skiba. Tematykę tego zebrania zdominowały problemy materialne, z którymi Piast borykał się w ostatnim czasie. W praktyce, wpływy ograniczały się wtedy do składek członkowskich, podnajmu pomieszczeń należących do klubu i niewielkich dotacji z Urzędu Miasta. Absolutorium jednak zostało udzielone i przystąpiono do wyboru nowych władz.
Nowym prezesem klubu został Marcin Żemaitis. W skład zarządu weszli: Piotr Wieczorek (wiceprezes ds. finansowych) i Ryszard Kałużyński (wiceprezes ds. sportowych): Grzegorz Łukawski, Jan Nowak, Witalis Nowicki, Włodzimierz Niwiński, Wojciech Rutyna, Edward Szymański, Marian Wasilewski. Komisję rewizyjną tworzyli: Stefan Kotowicz (przewodniczący), Kazimierz Iwanowski, Jerzy Kaszuba i Ryszard Majka. Sąd koleżeński stanowili: Władysław Szwaj (przewodniczący), Fryderyk Cholewa i Józef Ramus. Dyrektorem klubu został Andrzej Tarachulski. Byli to więc ludzie od lat związani z Piastem.
Na tym zebraniu dokonano jeszcze jednej, istotnej zmiany. Z nazwy klubu MCW GKS „Piast” Gliwice zniknął człon MCW (Miejsko-Cywilno-Wojskowy). Nowe władze stanęły przed niezwykle trudnym zadaniem. Obiekty przy ul. Sokoła i Robotniczej znajdowały się w ruinie. Zaniedbane murawy, zniszczone trybuny, od lat nie remontowane szatnie. Względnie znośnie warunki panowały jedynie na stadionie przy ul. Okrzei, choć i tu było wiele do zrobienia. W sekcji piłki nożnej działała jedna drużyna juniorów, składająca się w 90% z wypożyczonych zawodników, która przetrwała dzięki operatywności i społecznej pracy Romana Markiewicza. Były też dwa, niepełne zespoły trampkarzy.
3. Niczym Feniks z popiołów, czyli reaktywacja
Stadion, który od 1964 r. jest główną areną zmagań piłkarzy Piasta mieści się przy ul. Stefana Okrzei. Około 500 metrów od bramy stadionu znajduje się hala sportowa. Tam w połowie lat 90-tych rozgrywała swoje mecze Liga Oldbojów. Jednym z zespołów, który niej rywalizował nosił nazwę Piast Gliwice. Nie był to przypadek, gdyż skład tej drużyny stanowili byli zawodnicy i późniejsi działacze popularnych Piastunek: Ryszard Kałużyński, Marian Wasilewski, Piotr Wieczorek, Grzegorz Łukawski, Andrzej Tarachulski, Marcin Żemaitis. Są to nazwiska dobrze znane wszystkim miłośnikom niebiesko-czerwonych. Tam też zrodził się pomysł, aby zacząć wszystko od nowa, czyli reaktywować zespół seniorów. „Usiedliśmy razem z Marcinem Żemaitisem, Andrzejem Tarachulskim i postanowiliśmy zrealizować pomysł, który od pewnego już czasu często przewijał się w naszych dyskusjach. Przekonaliśmy pozostałych członków klubu, aby spróbować reaktywować pierwszy zespół” - wspomina w jednym z wywiadów współpomysłodawca odrodzenia, aktualny wice-prezydent Gliwic - Piotr Wieczorek. Ważne było również wsparcie przyjaciół klubu. Jan Kupidura, prezes firmy „Jango”, od początku bardzo mocno wspomagał sekcję piłki nożnej, nie tylko udostępniając swoje autokary, ale i wykonując szereg prac na rzecz klubu, a także finansując kontrakty poszczególnych piłkarzy. Andrzej Tomala, członek gliwickich władz, obok Piotra Wieczorka wspierał Piasta w miejskim magistracie.
Dwa lata jednak upłynęło zanim udało się zrealizować ten pomysł. Drużyna liczyła na starcie tylko trzech zawodników, aby więc skompletować skład postanowiono zamieść ogłoszenie w prasie. To dość niecodzienny sposób na tworzenie zespołu, ale zgłosiła się ponad setka chętnych. Wśród nich byli zarówno czynni i bierni zawodnicy, jak i ludzie, którzy w piłkę grali na podwórkowych boiskach. Rozpiętość wieku też była spora. Od 18 do 40 lat. Z tej grupy trzeba było wyłonić 20-osobową kadrę. Tego niełatwego zadania podjęli się znakomici niegdyś zawodnicy Piasta – Kazimierz Gontarewicz (pierwszy trener) i Leszek Durajczyk (asystent). Ważną rolę w tym procesie pełnił również Tomasz Wasilewski, Tomek będzie też w pierwszych trzech sezonach jednym z najlepszych zawodników reaktywowanej drużyny i nierzadko będzie też zastępował trenera. Kierownikiem drużyny został Marek Werle. Tym samym GKS Piast, niczym Feniks z popiołów powrócił na piłkarską mapę Polski.
4. Pierwsze mecze i rekordy na trybunach
Wycofanie drużyny seniorów z rozgrywek spowodowało, że trzeba było zaczynać od „B” klasy, czyli odpowiednika siódmej ligi. Entuzjazm wtedy jednak był tak duży, że nie przeszkadzało to ani piłkarzom, ani kibicom, którzy w tysiącach przychodzili na stadion przy ul. Okrzei. Pewne obawy mieli jedynie sołtysi wiosek, gdzie mieli zawitać niebiesko-czerwoni i właściciele tamtejszych sklepów, którzy nierzadko rezygnowali z utargu, wcześniej zamykając swoje lokale. Sympatycy Piasta rzeczywiście licznie wtedy podążali za swoją drużyną, ale zachowywali się zarówno u siebie jak i na wyjazdach bardzo poprawnie.
Poniszowice, miejscowość licząca 620 mieszkańców, a ściślej mówiąc tamtejszy stadion miał być areną, na której po 5 latach przerwy znów ligowy mecz miała zagrać drużyna Piasta Gliwice. Piłkarze „Zniczu” ani przez moment nie mieli złudzeń, kto wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku. „16 sierpnia 1997 r., tej daty nigdy nie zapomnę. Do Poniszowic pojechaliśmy autokarem. Nie było tam pryszniców, szatni, przebieraliśmy się na dworze, a po meczu wsiedliśmy z powrotem do autobusu i dopiero na naszym stadionie wykąpaliśmy się. Strzeliłem drugą bramkę. Wygraliśmy 4:0 i cieszyliśmy jakbyśmy już wygrali ligę” – wspomina ten dzień Jarek Kaszowski. Pierwszego historycznego gola zdobył wtedy Marek Lenarcik, a do bramki rywali trafiali jeszcze Grzegorz Leżała i Rafał Gałuszka.
Piast w tym meczu zagrał w składzie: Mariusz Stawicki (Aleksander Ryń), Dawid Cholewa, Rafał Gałuszka (Grzegorz Gil), Piotr Niebrzydowski, Tomasz Rubaj, Tomasz Wasilewski, Marek Lenarcik, Jarosław Kaszowski (Dariusz Kołacki), Grzegorz Leżała (Andrzej Sielski), Przemysław Duszara, Tadeusz Sztorc. Trener: Kazimierz Gontarewicz, II trener: Lesław Durajczyk.
To był jednak dopiero początek drogi. W tym samym roku reaktywowano również ŁTS „Łabędy”. Działacze tego klubu także za cel postawili sobie wywalczyć awans do wyższej klasy rozgrywek. Od pierwszych spotkań, zarówno Piast jak i „ŁTS” byli poza zasięgiem innych drużyn. Gliwiczanie dopiero w siódmej kolejce stracili pierwszego gola. Łabędziarnie natomiast, po serii efektownych zwycięstw dość niespodziewanie potknęli się w ósmej kolejce, ulegając Stali Zabrze - 0:1, co pozwoliło niebiesko-czerwonym objąć prowadzenie w tabeli. Przed ostatnią, jesienną kolejką gliwiczanie mieli trzy punkty przewagi nad „ŁTS” i wystarczyło w Łabędach zremisować, aby na półmetku rozgrywek być na pierwszym miejscu. 26 października 1997 r. na stadionie przy ul. Fiołkowej 26 zjawiło się około 2 tys. widzów. Atmosfera niczym nie odbiegała od pierwszoligowych spotkań. Barwnie ubrane grupy kibiców z obydwu stron, głośny doping, spiker podgrzewający atmosferę. Nie obyło się niestety bez incydentów. Zarówno przed jak w trakcie spotkania w kierunku najbardziej zagorzałych fanów Piasta poleciały kamienie, a ci nie pozostali dłużni. Policja jednak opanowała sytuację. Na murawie tymczasem, ku zaskoczeniu wszystkich piłkarze Piasta dostawali przysłowiowe baty. Zanim upłynęło 45 min Mariusz Stawicki trzykrotnie wyciągał piłkę z siatki (Grzegorz Sklarzyk, Piotr Szołtysek, Janusza Sowa). W drugiej połowie gospodarze dorzucili jeszcze jedno trafienie (Piotr Pola) i skończyło się na 4:0. ŁTS na koniec rundy zgromadził 27 pkt., przy stosunku bramek. 44:3. Gliwiczanie mieli tyle samo punktów, ale gorszy bilans bezpośrednich pojedynków i gorszy stosunek bramkowy (37:5). Zimny prysznic przydał się drużynie i działaczom, którzy w przerwie zimowej wyciągnęli wnioski i wiosną już nie było mowy o lekceważeniu żadnego z rywali. Ściągnięto Mariana Paradzieja, który miał za sobą drugoligową przeszłość. Poprawiono grę w defensywie, na tyle skutecznie, że Aleksander Ryń tylko raz wiosną musiał wyciągać piłkę z siatki. Rundę rewanżową gliwiczanie rozpoczęli od mocnego uderzenia, pokonując Znicz Poniszowice 6:1. Trzy gole w tym spotkaniu zdobył Tomasz Stępień, wschodząca wtedy gwiazda Piasta. W następnej kolejce Marek Lenarcik uratował komplet punktów strzelając jedynego gola bramkarzowi Piasta Pawłów. Wszystko wskazywało na to, że o bezpośrednim awansie zadecyduje mecz z ŁTS. Tymczasem niepokojące wieści dobiegały z Zabrza. Drużyna Stali, która jako jedyna pokonała jesienią ŁTS, chciała z braku funduszy wycofać się z rozgrywek. Oznaczałoby to anulowanie wyników, czyli konto jedenastki z Okrzei pomniejszyłoby się o trzy punkty. Działacze Piasta postanowili wspomóc Stal organizując im transport na niektóre mecze. Dzięki temu zabrzanie tylko dwa ostatnie spotkania oddali walkowerem i wyniki nie zostały anulowane. 7 czerwca 1998 r. w niedzielę na jeszcze drewnianych ławkach stadionu przy ul. Okrzei zasiadło około 4 tys. widzów, co pozostaje nie pobitym rekordem w tej klasie rozgrywek. Pomiędzy słupkami Piasta stanął doświadczony golkiper - Marek Filipczyk. Gdy w 11 min Rafał Staniczek po solowej akcji wpadł w pole karne i zdobył pierwszą bramkę dla gospodarzy publiczność szalała z radości. Losy tego meczu jeszcze wtedy jednak nie były przesądzone. Goście nie przebierali w środkach, aby wyrównać stan meczu. Sędzia temperował ich zapędy pokazując łabędzkim graczom 4 żółte kartki i 1 czerwoną. Nie oszczędzał również gliwiczan, którzy zobaczyli trzy „żółtka”. W 71 min Staniczek podwyższył na 2:0 i wtedy kibice mogli odetchnąć z ulgą. Sześć minut później doświadczony Marian Paradziej dał się sfaulować w polu karnym, jedenastkę na gola zamienił Lenarcik i w tym momencie można było świętować już awans. Niewątpliwie bohaterem tego spotkania został Rafał Staniczek, który przez następne 5 lat będzie radował serca sympatyków jedenastki z Okrzei. Najskuteczniejszym zawodnikiem w zespole Piasta w pierwszym po reaktywacji sezonie został natomiast Sławomir Czekaj, zdobywca 13 goli.
To nie był koniec derbowych pojedynków. ŁTS Łabędy, bowiem też w przyszłym sezonie miał zagrać o klasę wyżej, gdyż działacze z OZPN zdecydowali, że drugi zespół rozegra dodatkowy mecz, w którym to ŁTS pokonał Sokoła Łany Wielkie 2:0. Również udanie Piast zadebiutował w Pucharze Polski na szczeblu podokręgu. W pierwszym meczu, rozegranym już po zakończeniu rozgrywek w lidze, gliwiczanie pokonali Start Kleszczów 7:3 (5 bramek Paradzieja).
Grzegorz Muzia |