Na poniedziałek zaplanowano kolejną turę negocjacji z zawodnikami, którym w czerwcu kończą się kontrakty. Rozmowy łatwe nie będą, bo piłkarze nie ukrywają, że pieniądze, które im zaoferowane za nowe umowy są  zbyt małe. Średnio zaproponowano im około 30. procent więcej niż mieli do tej pory – Rok temu zgodziliśmy się duże obniżenie kontraktów. Po ewentualnym awansie miały być te sumy nam przywrócone. Teraz jednak okazuje się, że nie ma o tym mowy – mówi jeden z piłkarzy, który nie chce ze zrozumiałych względów ujawniać swojego nazwiska.

 

Jak tłumaczy nam zawodnik, trzydzieści procent  dla niektórych to ledwie półtora tysiąca więcej. – Zdajemy sobie sprawę, że nasze zarobki są wyższe niż średnia krajowa, jednak my nie tylko musimy zarobić na bieżące potrzeby, ale coś odłożyć. Za kilka lat zakończymy kariery i będziemy musieli zacząć praktycznie nowe życie. Będąc zawodowymi piłkarzami nie mamy żadnych możliwości dodatkowego zarabiania, czy uczenia się nowego zawodu – dodaje piłkarz.

Problem z kontraktami sygnalizował już kilka dni temu na łamach Sportu – Marcin Brosz. Trener gliwiczan przedstawił czarny scenariusz i ostrzegł, że z końcem czerwca, Piast może nie mieć drużyny. Kontrakty wygasają m.in. filarom zespołu, czyli:  Kędziorze, Zganiaczowi, Podgórskiemu, Krzyckiemu, Cicmanowi, Buryanowi, Paulauskasowi oraz  trójce Hiszpanów. Przynajmniej na razie odeszli do swoich klubów, będący na wypożyczeniu Lisowski, Świątek i Pietrzak.

Zawodnicy nie ukrywają, że po zdobyciu mistrzostwa I ligi  liczyli na podwojenie swoich zarobków. Pensje graczy z Okrzei nie były jak na piłkarzy grających o taką stawkę wygórowane. Najwyższe zarobki nie przekraczały 10 tys. zł miesięcznie, a większość oscylowała w granicach 5,6 tys. zł.

Zawsze są jednak dwie strony medalu.  Piłkarze w Gliwicach nie zarabiają kokosów, ale pensje na ich konto wpływają z regularnością szwajcarskiego zegarka. Tylko raz w minionym sezonie był kilkutygodniowy poślizg. Mają też zagwarantowane premie za wygrane mecze i za końcowy wynik oraz komfortowe wręcz warunki przygotowań do kolejnych meczy. Kilkudniowe zgrupowania, najlepsze ośrodki i hotele. W innych klubach mogą tylko o tym pomarzyć. No i jeszcze aby się targować, co chyba najważniejsze,  muszą być konkretne  oferty. Tymczasem dla przykładu Ruben Jurado niedawno przyznał, że owszem, słyszał o zainteresowaniu jego osobą, ale żadnej propozycji  nie otrzymał.

Grzegorz Muzia