Janusz Bodzioch i Matusz Bodzioch. Ojciec i syn. Obaj są  związani z Piastem. Pierwszy na Okrzei trafił już w 1987 roku, drugi 5 lat temu przeniósł się z Knurowa do zespołu juniorów Piasta. Grał potem w drużynie Młodej Ekstraklasy. Po spadku niebiesko-czerwonych z najwyższej ligi w domu Bodziochów  podjęto decyzję, że Mateusz spróbuje swoich sił w innym klubie, aby pokazać, że miejsce w składzie należy mu się za umiejętności, a nie rodzinne koligacje.  Latem tego roku na prośbę Marcina Brosza   cofnięto wypożyczenia Bodziocha juniora. Mateusz wrócił do Piasta i wywalczył miejsce w I drużynie. Zapraszam na spotkanie z dwoma panami. Pierwszy z nich trwale już  utrwalił się na  kartach historii Piasta, drugi na razie napisał wstęp.

W polskiej piłce nie brak jest trenerów, działaczy czy komentatorów sportowych, którzy  kiedyś biegali po boiskach, byli znanymi piłkarzami, a teraz ich synowie z powodzeniem bronią honoru  nazwiska i polskiej piłki. Nie jest to też nic nowego w Piaście Gliwice. Za kadencji Kazimierza Gontarewicza, jego syn, Wojciech  należał do najlepszych zawodników w ekipie z Gliwic. Nie brakowało złośliwców, co twierdzili, że Wojtek gra przez rodzinne koligacje. Musieli jednak zamilknąć po tym jak Gontarewicz senior odszedł, a junior jeszcze  przez kilka kolejnych sezonów wychodził w pierwszym składzie Piasta.

Fryderyk Cholewa też  dawał   szansę  występów swojemu synowi Dawidowi. Młody Cholewa był solidnym graczem, ale nie wirtuozem. Sam podjął decyzję o tym, by przestać biegać po murawie  i zająć się trenowaniem młodzieży. Jednym z  jego wychowanków jest Tomasz Podgórski, piłkarz, który trwale zapisał się w pamięci fanów  Piasta. W pamiętna sobotę 5-go listopada 2011 rok, grając  jako kapitan, strzelił  pierwszego gola na nowym stadionie i poprowadził swój zespól do wygranej.

Dla Janusza Bodziocha, który urodził się w Brzesku,  a w piłkę uczył grać w Jadowniczance Jadowniki   przygoda z gliwickim klubem rozpoczęła się w 1986 roku, gdy przyszedł do wojskowego wówczas Piasta, odsłużyć służbę wojskową.  W II lidze w barwach naszego klubu zadebiutował 14 marca 1987 r. w wygranym 1:0 meczu z Szombierkami Bytom. Pierwszego gola strzelił 30 maja 1987 w zwycięskim 3-2 spotkaniu nad Jastrzębiem Zdrój. Zagrał w pamiętnych barażach  o wejście do I ligi.  Był młodym zawodnikiem, ale pewniakiem do wychodzenia w pierwszym składzie.  Wtedy, łącznie rozegrał  32 mecze z tego 31 w pełnym wymiarze czasowym (2 865 min). Rok 1988 to początek poważnych kłopotów Piasta i szybkiego upadku klubu. Bodzioch wrócił do Concordii Knurów, potem w barwach Górnika Zabrze zadebiutował w Ekstraklasie, by następnie z Rakowem Częstochowa osiągać dobre wyniki w najwyższej lidze.

W 1990 roku w Gliwicach urodził się jego syn Mateusz. Nie było innej możliwości, aby nie zaczął tak jak tata biegać za  piłką. W rodzinie Bodziochów jest jeszcze jeden mężczyzna, Przemek. Też miał być piłkarzem, ale ze względów zdrowotnych musiał przestać uprawiać sport na zawodowym poziomie. Żona Małgorzata w piłkę nie gra, ale na meczach regularnie bywa.

Mateusz pierwsze treningu podjął w Concordii Knurów. Tam nauczył się podstaw piłkarskiego rzemiosła. W 2006 roku już strzelał bramki  dla Piasta w Regionalnej Lidze Juniorów. W sezonie 2007/08 grając w Lidze Okręgowej  21 razy pokonywał bramkarzy drużyn przeciwnych,  sięgając po  koronę króla strzelców tej ligi. Po awansie do Ekstraklasy został włączony do kadry zespołu Młodej Ekstraklasy,  stając się  ważny ogniwem tej drużyny.

W 2001 roku, gdy Piast awansował do III ligi, po 13 latach gry Bodzioch senior wrócił do Piasta, i od początku należał do  najważniejszych postaci zespołu. Grając z nr 3  był nie tylko filarem obrony, ale i strzelał bramki dające Piastowi kolejne zwycięstwa – Cenna głowa Bodziocha – pisały wówczas Nowiny Gliwickie.  Karierę zawodniczą zakończył w 2005 roku

Tylko w Piaście zaliczył 126 występów, strzelił 21 bramek. W ilu meczach zagrał łącznie? Trudno to zliczyć, gdy biega się po boiskach różnych lig ponad 20 lat. To stawia go jako jednego z najbardziej doświadczonych piłkarzy w historii polskiego futbolu.  Po tym jak zawiesił buty na kołku został kierownikiem drużyny, by z czasem objąć funkcję managera Piasta, ktorą pełni do dziś.

Jesienią 2009 roku Mateusz Bodzioch został włączony do kadry pierwszego zespołu. Coraz częściej jednak pojawiały się głosy, że stało się na skutek interwencji Ojca. Presja była na tyle duża, że w domu Bodziochów podjęto decyzję o zmianie klubu. Mateusz na pół roku przeniósł się do LZS Leśnica, a potem trafił do Ruchu Zdzieszowice, stając się podstawowym zawodnikiem tej drużyny. Wydawało się, że Piast to dla niego zamknięty rozdział. Latem tego roku jednak, po  tym jak poważnej kontuzji nabawił się Wojciech Lisowski, trenerzy Marcin Brosz  poprosił o ściągnięcie z powrotem, będącego na wypożyczeniu Mateusza Bodziocha. Zadebiutował w przegranym 0:4 meczu z Sandecją Nowy Sącz. Trener nie posadził go jednak na ławce, dając mu szansę rehabilitacji  w kolejnym ligowym pojedynku. Mateusz odwdzięczył się za to dobrą grą, walnie przyczyniając się do zwycięstwa 3:2 nad Termalicą Bruk Bet Nieciecza. Szkoleniowcy jeszcze raz posadzili Bodziocha juniora na ławce. Było to w meczu z GKS Katowice. Spotkanie to Piast przegrał 2:3.

Urodzony w Gliwicach Bodzioch junior w meczu otwierającym nowy stadion miejski wyszedł w pierwszym składzie. On i jego koledzy z drużyny nie zawiedli 10 tysięcznej widowni, wygrywając z Wisłą 2:1.  To wydarzenie  otworzyło nową epokę w historii rodziny Bodziochów, Piasta i Gliwic.

Mateusz jeszcze bardzo długo będzie musiał pracować, aby znaleźć się na tej samej karcie historii polskiego futbolu, co jego Tata. Nie mniej jednak opowiedziana tu historia niech będzie przykładem dla innych, że warto w życiu wytyczyć sobie cel, a potem uparcie go realizować, by czuć się spełnionym i mieć satysfakcję z dobrze zrobionej roboty.

Janusz Bodzioch 29 sierpnia 2004, roku zagrał w wygranym 1:0  meczu z Arką Gdynia. Spotkanie to odbyło się na stadionie przy ul. Okrzei. Posłuchaj, co wtedy powiedział Bodzioch senior  (MP3)